Naiwna wiara w rozwiązania w postaci dwóch państw


Mitchell Bard 2021-07-14

Widok Dzielnicy Żydowskiej (Starego Miasta) w Jerozolimie po jej zdobyciu przez Legion Arabski w 1948 roku.
Widok Dzielnicy Żydowskiej (Starego Miasta) w Jerozolimie po jej zdobyciu przez Legion Arabski w 1948 roku.

Ach, rozwiązanie w postaci dwóch państw, takie nieskomplikowane, takie eleganckie, takie nadzwyczaj sprawiedliwe. Gdyby tylko Palestyńczycy mieli jakiś inny cel w życiu niż wyłącznie zniszczenie Izraela.

 

J Street, to żydowskie propalestyńskie lobby, które oręduje za rozwiązaniem w postaci dwóch państw. Ich nazbyt uproszczony ogląd świata zwięźle pokazuje strona ich witryny internetowej nazwana By the Numbers. Nie ma tam żadnych źródeł dla podanych liczb, ale przeanalizujmy je.


Jedną z nich jest, że 42 procent Zachodniego Brzegu jest przeznaczona na żydowskie osiedlenie. Zakładając, że jest to informacja poprawna, no to co?  


W następstwie podpisanych przez Palestyńczyków Porozumień z Oslo, Izrael wycofał się z 40 procent Zachodniego Brzegu. Co do pozostałych 60 procent premier Icchak Rabin oznajmił: “Chcę wam przypomnieć, zobowiązaliśmy się… w Knesecie do nie likwidowania żadnego osiedla w ramach Tymczasowego Porozumienia, ani nie będziemy zamrażać budowy i naturalnego wzrostu”. Porozumienie nie zabrania ani nie ogranicza zakładania lub ekspansji żydowskich społeczności na Zachodnim Brzegu.

 

Drugą statystyką jest liczba nielegalnych placówek na Zachodnim Brzegu. J Street mówi, że jest ich 100. To jest sprawa wielokrotnie podnoszona w Izraelu; w rzeczywistości, jedna z tych placówek, Evyatar, została ewakuowana w zeszłym tygodniu – przynajmniej tymczasowo. W maju przedstawiono prawo legalizujące 70 placówek. Nie zostało uchwalone. Te placówki powstały wbrew prawu Izraela, nie wbrew Porozumieniu z Oslo.


J Street nie ma statystyk dotyczących liczby palestyńskich budynków nielegalnie zbudowanych na Zachodnim Brzegu, ani nie dba o to łamanie porozumienia pokojowego. Porozumienie z Oslo daje Izraelowi pełną kontrolę nad “Obszarem C” i każda budowa przez Palestyńczyków na tym obszarze bez izraelskiego pozwolenia jest nielegalna. W 2016 roku Unia Europejska sfinansowała co najmniej 91 nielegalnych budowli, a w 2017 roku kolejnych 57. W lipcu 2020 roku UE, Dania i Autonomia Palestyńska podpisały warte niemal 7 milionów dolarów porozumienie o zbudowaniu 16 projektów infrastruktury na „Obszarze C”, co podniosło wkład UE do ponad 18 milionów dolarów na 58 projektów.

 

J Street mówi, że jest125 osiedli i 600 tysięcy osadników na Zachodnim Brzegu i we wschodniej Jerozolimie. Według Statystyki Populacji Zachodniego Brzegu, 128 osiedli miało na początku roku 2021 populację liczącą 475 481 osób. Kolejne 23 społeczności z 325 tysiącami żydowskich mieszkańców żyje na Starym Mieście i we wschodnich dzielnicach Jerozolimy, które społeczność międzynarodowa uznaje za część Zachodniego Brzegu.

 

Dane J Street są problematyczne, ponieważ nie odpowiadają rzeczywistości, co więcej przez wliczanie wschodniej Jerozolimy, ta organizacja akceptuje stanowisko, że stolica Izraela jest okupowanym terytorium i powinna zostać podzielona.


Jest zaskakujące, że ta grupa tak bardzo pomniejsza rzeczywistą liczbę osadników, przy równoczesnym wysuwaniu fałszywego argumentu, że są oni przeszkodą dla pokoju. Wyjaśnienie może znajdować się w innej liczbie używanej przez tę grupę, która prawdopodobnie najbardziej odzwierciedla ich nadmiernie uproszczone podejście do tej sprawy. Według J Street, 50 procent Izraelczyków, żyjących na terenach, które prawdopodobnie staną się częścią palestyńskiego państwa w przyszłym porozumieniu pokojowym, zgodziłaby się dobrowolnie przenieść do Izraela właściwego, jeśli otrzymają rekompensatę.  


Nie jestem pewien, czy ta liczba pochodzi z sondażu J Street, któremu nie ufałbym, ale jedyne sondaże, jakie znalazłem pokazują zupełnie inne wyniki.


Sondaż
 z 2007 roku opinii osadników w 60 najbardziej odległych (i najbardziej radykalnych) osiedlach pokazuje, że 37 procent zaakceptowałoby rekompensatę w zamian za dobrowolną ewakuację; 25 procent powiedziało, że „czynnie sprzeciwialiby się” ewakuacji ich osiedli. Proszę pamiętać, że wówczas było poniżej 300 tysięcy osadników (z wyłączeniem Jerozolimy).  


Spośród tych, którzy nie byli skłonni przenieść się, 65 procent powiedziało, że na ich stanowisko wpłynęło wycofanie się z Gazy. To było wtedy, kiedy Hamas przechwycił panowanie nad Gazą i przed eskalacją ataków rakietowych, która doprowadziła do „Operacji Płynny Ołów” w grudniu 2008 roku oraz tysięcy rakiet wystrzelonych później na Izrael. W owym czasie osadników bardziej niepokoił sposób przeprowadzenia ewakuacji z Gazy i traktowanie osadników przez rząd po wycofaniu się niż możliwość, że Zachodni Brzeg stanie się Hamastanem.


W kwietniu 2008 roku, kiedy premier Ehud Olmert rozważał jednostronne wycofanie się,  przedstawiono ustawę o rekompensacie dla osadników, którzy dobrowolnie opuszczą swoje domy. Podobnie jak J Street, sponsorzy tej propozycji twierdzili, że aż 50 procent osadników zgodziłoby się na odejście. We wrześniu 2008 roku wicepremier Haim Ramon przedstawił jednak gabinetowi sondaż, który wskazywał, że tylko 18 procent, czyli 11 tysięcy z 61 tysięcy osadników żyjących wówczas na wschód od bariery bezpieczeństwa zgodziłaby się na przeniesienie w zamian za finansową rekompensatę.  

 

Dwa lata później sondaż pokazał, że z 80 tysięcy osadników mieszkających w izolowanych osiedlach tylko 16 procent byłoby skłonnych przenieść się, a według sondażu z 2014 roku z 95 tysięcy Żydów, którzy żyli poza barierą bezpieczeństwa Izraela, 40 procent powiedziało, że odmówiliby odejścia, nawet gdyby Izraelczycy wypowiedzieli się w referendum za utworzeniem palestyńskiego państwa na Zachodnim Brzegu.  

 

Popatrzmy także na sondaż z 2015 roku sponsorowany przez Begin-Sadat Center for Strategic Studies, który pokazał, że połowa żydowskich Izraelczyków uważa, że izraelscy cywile powinni wrócić do Gazy.

 

Propalestyńskie lobby oręduje za etniczną czystką Żydów z ich historycznej ojczyzny. Ilu Żydów trzeba by usunąć?


Większość planów pokojowych zakłada, że Izrael zaanektuje duże bloki osiedli, które obejmują 75 do 80 procent osadników. Problem polega na tym, że tylko 71 procent Żydów mieszka dzisiaj w tych blokach. To znaczy, że Izrael musiałby usunąć z grubsza 140 tysięcy Żydów z ich domów. Nawet jeśli odsetek w blokach sięgnąłby 80 procent, nadal trzeba by było ewakuować ponad 90 tysięcy Żydów. To nie obejmuje 325 tysięcy Żydów, których Palestyńczycy chcą usunąć z wschodniej Jerozolimy.  


Zvika Krieger pisał w “Atlantic” w 2012 roku, że “zabranie ponad 100 tysięcy Żydów z Zachodniego Brzegu byłoby prawdopodobnie najbardziej praktycznie i politycznie trudnym elementem porozumienia”.  

 

Tak myślisz?


Zgódźmy się na moment z tą fantazją. J Street dostarcza informację o 300 milionach dolarów, jakie rocznie wydaje rząd izraelski na finansowanie osiedli. To jest około 630 dolarów rocznie na osadnika. Przypuszczalnie ta liczba jest przedstawiona, żeby zasugerować, że czystka etniczna Żydów jest pożądana, ponieważ Izrael oszczędzi pieniądze.


Pomijając emocjonalny koszt zmuszenia tysięcy Żydów do opuszczenia ich domów i rozłamu, jaki spowodowałoby to w izraelskim społeczeństwie, spójrzmy na koszt ekonomiczny.


Koszt
 wycofania się z Gazy wynosił co najmniej 1,3 miliarda dolarów. To były wydatki na rekompensatę za ewakuację, wartość domów, ziemi i przedsiębiorstw, zasiłki dla bezrobotnych, zastąpienie synagog. Jeśli te dane są poprawne, koszt na osadnika wynosił 165 tysięcy dolarów. W dodatku oceniano, że Siły Obronne wydały 500 milionów na usunięcie z Gazy baz i wyposażenia.  

 

Żydzi na Zachodnim Brzegu prawdopodobnie żądaliby więcej pieniędzy niż otrzymali Żydzi z Gazy. Powiedzmy, że przeciętnie koszt na osadnika wynosi 200 tysięcy dolarów. Koszt zrekompensowania 90 do 140 tysięcy Żydów wynosiłby między 15 a 23 miliardy dolarów czyli około 11 do 18 procent budżetu Izraela. Dodajmy Żydów z Jerozolimy i dochodzimy do 83-93 miliardów dolarów, olbrzymie 65 do 72 procent budżetu. Żadne z tych oszacowań nie obejmuje kosztu przeniesienia zasobów IDF.


W ostatecznym rachunku koszty są nieistotne, ponieważ Palestyńczycy nie są zainteresowani w pokoju za żadną cenę.


Two-state simpletons

JNS. Org., 7 lipca 2021

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Mitchell Geoffrey Bard


Amerykański analityk polityki zagranicznej, redaktor i autor, który specjalizuje się w polityce USA – Bliski Wschód. Jest dyrektorem wykonawczym organizacji non-profit American-Israeli Cooperative Enterprise i dyrektorem Jewish Virtual Library.