Waszyngton, dwójmyślenie i umowa z Iranem


Ruthie Blum 2021-06-24

<span>Irański prezydent-elekt Ebrahim Raisi na wiecu przedwyborczym w Isfahanie. (Zrzut z ekranu wideo)</span>
Irański prezydent-elekt Ebrahim Raisi na wiecu przedwyborczym w Isfahanie. (Zrzut z ekranu wideo)

Administracja Bidena powinna dostać złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich George'a Orwella za to, że uznała wybór Ebrahima Raisi za okazję pozwalającą na szybki powrót do JCPOA.


Administracja w Waszyngtonie osiągnęła w tym tygodniu nowy szczyt dwójmyślenia. W obliczu wyboru irańskiego oprawcy opozycji, Ebrahima Raisiego na urząd prezydenta Islamskiej Republiki Iranu, czołowi doradcy Białego Domu i gwiazdorzy mediów głównego nurtu tak wykręcili obraz rzeczywistości, że należy im się złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich George'a Orwella.


Próbując rozwiązać kłopotliwy problem dotychczasowych dokonań irańskiego prezydenta-elekta Ebrahima Raisi'ego, który był jednym z głównych organizatorów masowych egzekucji i tortur dziesiątków tysięcy ludzi z irańskiej opozycji, członkowie świty prezydenta Bidena oznajmiliw miniony weekend dziennikarzom redakcji „New York Times’a” , że perspektywa „utworzenia rządu twardogłowych” może wzmocnić szanse powrotu do Wspólnego Kompleksowego Planu Działania (JCPOA) – czyli umowy nuklearnej z Teheranem z 2015 r., z której były prezydent Donald Trump wycofał się w 2018 r.

 

Logika tej iluzji oparta jest fakcie, że Raisi (który stanowczo ogłosił w sobotę, że ani irański program rozwoju rakiet balistycznych, ani irańskie wsparcie dla regionalnych milicji nie mogą być przedmiotem negocjacji), zastąpi dotychczasowego prezydenta Hassana Rouhaniego dopiero za sześć tygodni, tak więc, jeśli wszystkie strony wystarczająco się pospieszą, aby wygładzić pozostałe jeszcze różnice, to JCPOA zostanie zaklepany.

 

Żeby było śmieszniej to, według „Timesa”, jeśli ostateczna umowa zostanie zawarta zanim Raisi przejmie ster władzy, to „umiarkowani politycy Iranu mogliby przyjąć na siebie winę za kapitulację przed Zachodem i ponieść ciężar powszechnego gniewu w Iranie, gdyby złagodzenie sankcji nie uratowało będącej w kryzysie gospodarki irańskiej. Jednak jeśli umowa dojdzie do skutku, nowy konserwatywny rząd pod przewodnictwem Raisiego będzie mógł przypisać sobie zasługę za ożywienie gospodarcze, wzmacniając argumentację, że potrzeba było twardego, nacjonalistycznego rządu, aby przeciwstawić się Waszyngtonowi i przywrócić porządek w kraju”.


To dość oryginalny pogląd co najmniej z trzech powodów.


Po pierwsze, pomimo zapewnień, że będą to trudne negocjacje, Biden i jego administracja od samego początku byli więcej niż chętni do powrotu do JCPOA. Jednym z elementów tej zabawy w ciuciubabkę są „rozmowy pośrednie” prowadzone w Wiedniu pod auspicjami Unii Europejskiej, w których widzimy ruch wahadłowy dyplomatów w hotelu.      

 

Amerykańscy dyplomaci byliby szczęśliwi gdyby mogli spotkać się bezpośrednio ze swoimi irańskimi odpowiednikami, ale ku ich rozpaczy Teheran nie przewidywał takiej opcji. Najwyższy Przywódca Islamskiej Republiki Iranu, Ajatollah Ali Chamenei, jak również  jego oddani mułłowie, są doskonale zorientowani w żarliwej gotowości amerykańskich polityków z Partii Demokratycznej do ustępstw i do świadomego odwracania oczu od wszystkich wad JCPOA. Irański reżim, znając ich obsesję zniszczenia wszystkiego, co zrobił Trump, chce ich najpierw upokorzyć, zanim łaskawie zgodzi się na zniesienie sankcji, pozwalających na sfinansowanie dalszego wzbogacania uranu potrzebnego do budowy bomb atomowych.    

 

Po drugie, pamiętajmy, że Rouhani nie jest w żaden sposób  „umiarkowany”, zaś fakt, że ma mniej krwi na rękach niż Raisi jest bez znaczenia. Wieloletni wykonawca poleceń ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego, ochoczo dławił wszelkie protesty Irańczyków, używając brutalnych metod, żeby zdusić je w zarodku. Jedyna różnica między nim a jego poprzednikiem, Mahmudem Ahmadineżadem – a teraz jego następcą, Raisim – to wybór strategii działań na rzecz celów Iranu, czyli takiej ich prezentacji, żeby były łatwiejsze do przełknięcia dla Zachodu.  


Najstarszy syn prezydenta Rouhaniego   popełnił w 1992 roku samobójstwo, zostawiając oskarżycielski list pożegnalny, w którym pisał:

„Nienawidzę waszego rządu, waszych kłamstw, waszej korupcji, waszej religii, waszego dwulicowości i waszej hipokryzji. Wstydzę się żyć w świecie, w którym codziennie muszę okłamywać przyjaciół i mówić im, że mój ojciec nie jest częścią tego wszystkiego – kłamać im, że mój ojciec kocha naród, wiedząc, że rzeczywistość jest zupełnie inna. Dostaję mdłości, kiedy widzę cię, ojcze, całującego rękę Chameneiego.”

Wybór Rouhaniego na głównego negocjatora nuklearnego reżimu nie był przypadkowy. Zwracając się do Najwyższej Rady Rewolucji Kulturalnej Iranu we wrześniu 2005 r., wyjaśnił pragmatyczny cel udawania, że jest się kimś innym niż w rzeczywistości.

„Kiedy rozmawialiśmy z Europejczykami w Teheranie, instalowaliśmy sprzęt w zakładach w Isfahanie. Tworząc spokojne otoczenie, byliśmy w stanie dokończyć pracę” – powiedział.

W swoim przemówieniu skierowanym do irańskiej opinii publicznej po zakończeniu JCPOA 10 lat później, stwierdził:

„Chcieliśmy osiągnąć cztery cele: pierwszym było kontynuowanie możliwości rozwoju badań nuklearnych, technologii nuklearnej, a nawet działalności nuklearnej. Drugim było usunięcie błędnych, opresyjnych i nieludzkich sankcji. Trzecim było usunięcie rezolucji Rady Bezpieczeństwa [ONZ], które uważamy za bezprawne. Czwartym było usunięcie dossier nuklearnego z rozdziału VII Karty Narodów Zjednoczonych i Rady Bezpieczeństwa w ogóle. Wszystkie cztery cele zostały dzisiaj osiągnięte.”

Później odniósł się do ostrzeżeń Izraela dotyczących umowy, oświadczając: „Ludzie w Gazie, na Zachodnim Brzegu, w Jerozolimie i w Libanie też są szczęśliwi, ponieważ beznadziejne wysiłki opresyjnego reżimu syjonistycznego, by udaremnić negocjacje… nie powiodły się”.


Po trzecie, to nie prezydent w Iranie wydaje rozkazy, ale najwyższy przywódca. A to właśnie Chamenei załatwił „lawinowe zwycięstwo” Raisiego.


Oznacza to, że każda umowa zawarta z Iranem, teraz lub w późniejszym terminie, będzie wymagała zgody Chameneiego. Zgodzi się, jeśli umowa będzie tak zła dla Stanów Zjednoczonych i Izraela, jak oryginalna JCPOA lub jeszcze gorsza.


Nie żeby to miało dziś wielkie znaczenie, ale Iran naruszał JCPOA od samego początku i nadal będzie to robił, bez względu na nazwę kolejnego durnego dokumentu wykutego w kuźni zachodnich fantazji.


Washington Doublethink and the Iran Deal

JNS.Org, 22 czerwca 2021

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski



Ruthie Blum

Amerykańsko-izraelska dziennikarka, publicystka Jerusalem Post.