Tylko Palestyńczycy mogą być ofiarami


Hussain Abdul-Hussain 2021-06-17

Tunis, 2018 – Jestem na tym zdjęciu, trzeci od lewej a Huszam al-Haszim, który został zastrzelony przez irańską milicję w Bagdadzie, jest piąty od lewej. Irakijczycy, Libańczycy i Syryjczycy są proszeni, aby zapomnieli o zamachach dokonywanych przez Iran i skupili się wyłącznie na tym, jaki wiec i na której ulicy odbył się w Jerozolimie.

Tunis, 2018 – Jestem na tym zdjęciu, trzeci od lewej a Huszam al-Haszim, który został zastrzelony przez irańską milicję w Bagdadzie, jest piąty od lewej. Irakijczycy, Libańczycy i Syryjczycy są proszeni, aby zapomnieli o zamachach dokonywanych przez Iran i skupili się wyłącznie na tym, jaki wiec i na której ulicy odbył się w Jerozolimie.



W ubiegłym tygodniu irackie organy ścigania aresztowały Kassima Mosliha, jednego z dowódców proirańskiej milicji w Iraku, i doprowadziły go do sądu, gdzie iracka agencja wywiadowcza przedstawiła obciążające materiały (w tym nagrania z inwigilacji), które stanowiły dowód, że Moslih wydał rozkazy zabójstwa kilkunastu Irakijczyków. Przyjaciele i rodziny ofiar odczuli ulgę, że wreszcie sprawiedliwości stanie się zadość. Pospieszyli się.


W tym tygodniu irańskie milicje w Bagdadzie zamordowały Nebrasa Szaabana, pułkownika z irackiej agencji wywiadowczej, który odegrał kluczową rolę w przekonaniu irackiego sądu do wydania nakazu aresztowania Mosliha. W dzień po zamachu sąd iracki poddał się i oddalił sprawę przeciwko pro-irańskiemu mordercy, który, ku rozczarowaniu przyjaciół i rodzin jego ofiar, został natychmiast wypuszczony na wolność.


Oczywiście, nie spodziewaj się, że amerykańskie kongresmenki, Rashida Tlaib i Ilhan Omar, lub tłum wywrzaskujący hasła o „izraelskim apartheidzie”, powiedzą chociaż jedno słowo przeciwko zbrodniom reżimu irańskiego, które dotykają Irakijczyków, Libańczyków, Syryjczyków czy kogokolwiek innego. Antyizraelski chór nadal narzeka na straszne niesprawiedliwości, które dotykają Palestyńczyków, tak jakby na całym świecie wyłącznie Palestyńczycy cierpieli. Wszyscy inni po prostu nie zasługują na uwagę dziennikarzy.


Począwszy od 1948 r. wielu Arabów uczyniło „Palestynę” swoją „główną sprawą”. To można jakoś zrozumieć, biorąc pod uwagę, że większość krajów arabskich żyła wówczas we względnym pokoju.


Od tego czasu wojny w Iraku, Libanie, Syrii i Jemenie sprawiły, że problemy Palestyńczyków wyglądają jak bójki nastolatków na szkolnym podwórku. Liczba zabitych w wojnach w Iraku, Syrii i Libanie od 2000 roku jest wielokrotnością wszystkich ofiar konfliktu arabsko-izraelskiego od lat 30. ubiegłego wieku. Liczba przesiedlonych Syryjczyków, Libańczyków i Irakijczyków sprawia, że liczba uchodźców palestyńskich wygląda mizernie. Liczba Irakijczyków, Libańczyków i Syryjczyków, którzy utracili swoje domy jest wielokrotnie większa niż liczba palestyńskich uchodźców wraz z ich wnukami i prawnukami.  


A jednak Libańczycy, Syryjczycy i Irakijczycy mają zajmować się wyłącznie Palestyną i Palestyńczykami, bo jeśli nie, to zostaną oskarżeni o sprzedanie się imperializmowi, Ameryce, Zachodowi i Izraelowi. W dniu, w którym irańscy najemnicy zamordowali irackiego pułkownika wywiadu Szaabana, Izrael na kilka godzin aresztował palestyńskiego dziennikarza. Na całym świecie natychmiast rozpętało się piekło. Dziewczyna z jerozolimskiej dzielnicy Szeik Dżarrah, z jednej z rodzin, która może zostać eksmitowana z powodu nie płacenia czynszu, również została aresztowana na kilka godzin i zwolniona, co oczywiście trafiło na pierwsze strony światowej prasy.


Tymczasem zabójstwo irackich i libańskich aktywistów, (z których dwóch Huszam Al-Haszim w Iraku i Lokman Slim, w Libanie, było moimi bliskimi przyjaciółmi), ledwo dotarło do nielicznych mediów, a kiedy już takie wiadomości się pojawiły, morderstwa były przedstawiane jako efekt konfliktu między Ameryką a Iranem, co zamazuje winę zbrodniarzy  i przerzuca ją po części na Amerykę. W rzeczywistości w doniesieniu o zabójstwie Slima „The New York Times” nie nazwał Hezbollahu organizacją terrorystyczną, mimo że ta proirańska milicja libańska została już w 1996 roku sklasyfikowana jako grupa terrorystyczna przez byłego prezydenta Billa Clintona. Zgodnie z prawem USA Hezbollah jest organizacją terrorystyczną, ale „New York Times” zaledwie wspomniał, że „Stany Zjednoczone… uważają Hezbollah za organizację terrorystyczną”. Najwyraźniej NYT nie robi tego.


Wielu Libańczyków, Syryjczyków i Irakijczyków przez dziesięciolecia uważało „Palestynę” za „centralną sprawę”. W rzeczywistości wielu Libańczyków, Syryjczyków i Irakijczyków zazdrości Palestyńczykom ich szczęścia, że mają do czynienia z Izraelem, a nie z Saddamem, Assadem czy proirańskimi milicjami. Gdyby dzielnica Szejk Dżarrah była w Syrii, Assad po prostu zbombardowałby ją. Palestyński dziennikarz zniknąłby bez śladu, być może ciało  z poderżniętym gardłem znaleziono by w rzece Orontes.


Libańczycy, Syryjczycy i Irakijczycy dotknięci są niezliczonymi zamachami, bombardowaniami, wypędzeniami i coraz bardziej drastyczną nędzą, ale proszeni są o skupienie się nie na własnym cierpieniu, ale na problemie kilku rodzin, które mogą zostać  eksmitowane za długotrwałą odmowę płacenia czynszu w jakiejś dzielnicy Jerozolimy. 


Świat jest teraz również proszony o odwrócenie uwagi od wszystkich tragedii, z którymi borykają się nie-Palestyńczycy i skupienie się na pytaniu, na których ulicach Jerozolimy izraelska prawica zapowiada swoje wiece. Jeśli żydowscy demonstranci maszerują przez Bramę Damasceńską, Hamas i jego przyjaciele w USA i ze wsparciem reszty świata grożą Izraelowi piekłem. 


Dlaczego? 


Dlaczego arabskie rodziny ryzykujące eksmisję w Jerozolimie po 40 latach sporów sądowych, są większym problemem niż zastrzelenie irackich i libańskich obywateli przez irańskich najemników? Kogo obchodzi, na której ulicy odbywa się jakiś marsz? Jak i dlaczego te głupie kwestie stają się „ważną wiadomością”, a nie są nią prawdziwe tragedie w Iraku, Syrii i Libanie?


Only Palestinians can be victims

House of Wisdom, 9 czerwca 2021

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski  



Hussain Abdul-Hussain


Iracko-libański dziennikarz i naczelny kuwejckiej gazety „Al Rai” w Waszyngtonie. Wcześniej pracował w utworzonej przez amerykański Kongres Arabic TV, przed tym był reporterem w wychodzącej w Bejrucie The Daily Star. Jest absolwentem Amerykańskiego Uniwersytetu w Bejrucie, gdzie studiował historię Bliskiego Wschodu.