Kostiumowy dramat i kompromitacja


Vic Rosenthal 2021-06-05


Niedawno, kiedy Żydzi na Zachodzie myśleli, że są bezpieczni, stanęli nagle przed tym samym gatunkiem antysemityzmu, jaki jest powszechny w arabskim i szerszym muzułmańskim świecie, z którego tak wiele importowano do Europy wraz z imigrantami z Bliskiego Wschodu. W USA, Kanadzie, kontynentalnej Europie i Wielkiej Brytanii muzułmańska nienawiść do Żydów skrzyżowała się z rodzimą postacią i przyniosła skrajną przemoc, jaka charakteryzuje ją w krajach pochodzenia tych imigrantów. Jak na ironię, sam tradycyjny islamski antysemityzm stał się bardziej radykalny przez zastrzyki bestialskiego eliminacjonizmu z nazistowskich Niemiec, których dostarczanie zaczęło się jeszcze przed II wojną światową trwało przez wojnę dzięki zatrudnieniu Amina al-Husseiniego jako propagandysty Hitlera i po wojnie wraz z przybyciem do krajów arabskich setek uciekających zbrodniarzy nazistowskich. Teraz wraca na post-chrześcijański Zachód.

Czerwone linie są przekraczane w wywołującym mdłości tempie, kiedy przemoc, która najpierw była skierowana na Żydów w europejskich krajach, gdzie jest duża imigracja muzułmańska, przesuwała się w zachodnim kierunku. Kto w Ameryce mógł spodziewać się jeszcze rok temu, że gang pogromistów wpadnie do restauracji, żądając odpowiedzi, kto wśród gości jest Żydem, żeby bić Żydów? To jest coś, co zdarzało się w Berlinie w 1938 roku lub w Bagdadzie w 1941 roku; ale zdawało się, że jest niewyobrażalne w Los Angeles dzisiaj. A jednak zdarzyło się.


Od pewnego czasu niebezpieczeństwo czyhało na ortodoksyjnych Żydów chodzących ulicami swoich dzielnic w Nowym Jorku. Sprawcami tej przemocy byli młodzi czarni lub latynoscy mężczyźni. Celem ataków często były kobiety i starcy. Na całym Zachodzie żydowskie instytucje, synagogi, szkoły, nawet cmentarze, muszą być strzeżone przed wandalizmem. Do niedawna takie ataki były rzadkie w USA, ale teraz są częste. I, co ciekawe, wandalizm – poza zniszczeniami – polega na malowaniu graffiti z hasłami takimi jak „Uwolnić Palestynę”.


Kiedy antyizraelscy demonstranci w Londynie wołali o “żydowską krew” i wzywali do gwałcenia żydowskich kobiet (w obecności policji, która ograniczała się do patrzenia), nieco zmniejszyła się siła argumentów, że “antysyjonizm nie jest antysemityzmem”. Ktoś, kto nadal dziś szczerze w to wierzy, nie zrozumiał przesłania.


Często mówi się, że za każdym razem, kiedy jest nasilenie działań obronnych w długiej wojnie Izraela o przetrwanie w swoim kraju, odbija się to na całym świecie w postaci antysemickiej przemocy. To rzekomo wyjaśnia wygnanie setek tysięcy Żydów (i kradzież ich majątku) przez dosłownie wszystkie kraje arabskie po 1948 roku. Ta akcja była sprzeczna z narodowymi interesami tych krajów, ponieważ Żydzi byli wśród edukacyjnych, finansowych, medycznych i technicznych elit (ich strata jest naszym zyskiem, ponieważ większość wygnanych Żydów przybyła do Izraela). Ale antyżydowska obsesja zawsze jest irracjonalna, ekstremalna i fanatyczna.


Dla żydożercy wszystko złe, osobiste i polityczne, można wyjaśnić odniesieniem do Żydów. Fakty i logiczne rozumowanie są nieistotne; w rzeczywistości, im bardziej nieprawdopodobne mogą wydawać się antysemickie przekonania, tym bardziej potwierdzają one ich prawdę w umyśle wierzącego. Nie dziwi, że antyizraeleizm czyli misosyjonizm, ma ten sam wzór: irracjonalny, ekstremalny, obsesyjny


Wszystko to prowadzi mnie do przekonania, że łańcuch przyczynowości jest odwrotny w tradycyjnej relacji historycznej. Z tego samego gatunku antysemickiego impulsu wyłoniły się zarówno próby (nieudane) usunięcia Żydów przemocą z Palestyny, jak i bardziej udanego starania krajów arabskich, by wygnać swoich Żydów. To wyjaśnienie ma więcej sensu.


Jedną z interesujących rzeczy w nienawiści do Żydów jest to, że stanowi potężny motyw do działania, szczególnie do działania z przemocą. W przeszłości nie było w tym nic wstydliwego, więc można to było robić otwarcie. Hitler i jego towarzysze uznali to za użyteczne narzędzie do wywoływania społecznego gniewu i tworzenia poparcia dla swojej partii, która obiecywała rozwiązanie. W wypadku samego Hitlera jednak, podobnie jak w wypadku krajów arabskich po 1948 roku, antysemityzm był raczej motywacją niż narzędziem i jego obsesja mogła spowodować, że Niemcy przegrały wojnę. Po wojnie sam koszmar Holocaustu spowodował, że nienawiść do Żydów została zdyskredytowana. Tak więc KGB ubrało nienawidzący Żydów ruch palestyński w nowoczesne idee narodowego wyzwolenia, antykolonializmu i socjalizmu. Ten kostium rozpadał się jednak od czasu do czasu, jak kiedy porywacze z Entebbe oddzielili Żydów (Żydów, nie Izraelczyków!) od pozostałych zakładników. Coś się odsłoniło, coś co miało pozostać w ukryciu; nazywam to “kostiumową  kompromitacją”, jak te, które przytrafiają się czasem celebrytkom.  


Stosunkowo niedawno nienawiść do Żydów przywdziała jeszcze bardziej nowoczesny mundur jako ruch sprawiedliwości społecznej. I jakiż odniosła sukces! Uczelnie i uniwersytety na Zachodzie co roku produkują dziesiątki tysięcy oddanych, propalestyńskich aktywistów. Organizacje poparcia mniejszości rasowych, takie jak Black Lives Matter, rutynowo włączają palestyńskich Arabów jako jedną z uciskanych grup, którą chcą wyzwolić.  A sprawą palestyńską masturbują się obsesyjnie, irracjonalnie i często w połączeniu  z ekstremizmem.


To daje nam wskazówkę, szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że rzadko kiedy nawet najbardziej fanatyczni “antyrasiści” wspominają fakt istnienia w pewnych częściach świata starego opartego na rasie niewolnictwa. Nie jakiejś “mikroagresji”, ale rzeczywistego nieludzkiego niewolnictwa. Wiemy oczywiście, co kryje się za tym entuzjazmem. Ci nowocześni orędownicy praw człowieka (dla niektórych ludzi), ci na uniwersytetach, ci w Komisji Europejskiej i w redakcji „New York Times” mogą mówić, a nawet wierzyć, że są zmotywowani do słusznego gniewu na Izrael za jego rzekomą odmowę praw Palestyńczykom, ale my wiemy, skąd pochodzi ich emocjonalny  napęd. I, podobnie jak Hitlera i kraje arabskie, ich obsesja zżera ich a czasami następuje kostiumowy dramat i kompromitacja, jak w sytuacjach tych bojowników o prawa człowieka w Londynie krzyczących o gwałceniu żydowskich kobiet. Oczywiście, bo Palestyna.


Dla niektórych jest to irytujące. Michelle Goldberg opublikowała artykuł w “New York Timesie”, którego tytuł brzmiał pierwotnie: “Ataki na Żydów są darem dla prawicy”, ale kiedy wielu czytelników wskazało na implikację tego, że ataki na Żydów są złe głównie z powodów konsekwencji politycznych, “New York Times” zmienił tytuł na „Kryzys antysemickiej przemocy”. Max Blumenthal poszedł na całego i stwierdził, że eksplozja antysemityzmu została “sfabrykowana… by oderwać wzrok mediów od martwych dzieci w Gazie” (nie dam linku, znajdźcie sami, jeśli chcecie tarzać się w tym szambie). Kostiumowy dramat odsłaniający zbyt wiele.


Niestety, choć IDF odniosła stosunkowy sukces w niszczeniu arsenałów w Gazie (przerwany zbyt wcześnie na rozkaz z Waszyngtonu), Izrael został zdecydowanie pobity w kampanii informacyjnej.


Wojnę rozpoczął Hamas wściekłymi salwami śmiercionośnych rakiet na izraelskie miasta i miasteczka, wystrzelone z cywilnych terenów, co stanowi podwójną zbrodnię wojenną. Hamas wystrzelił około 4350 rakiet, z których 600-700 spadły na ich ludność w Gazie. Odpowiedź Izraela była bardzo starannie wycelowana i użyto rozmaitych technik, by ostrzec cywilów na obszarach, gdzie były cele militarne. Nie ma jeszcze ostatecznych danych dotyczących ofiar śmiertelnych, ale obecnie informuje się, że liczba tych, którzy zginęli w Gazie, wynosi około 250. IDF ocenia, że mniej niż połowa z nich to cywile. Biorąc pod uwagę liczbę rakiet Hamasu, które spadły “za wcześnie”, jest prawdopodobne, że większość z nich została zabita rakietami Hamasu. Działaniom IDF zmierzającym do niszczenia infrastruktury militarnej przy równoczesnym oszczędzaniu życia cywilów nie dorównuje nic w annałach wojen prowadzonych w środowisku miejskim.


Niemniej opinia mediów na Zachodzie nadal systematycznie obwinia Izrael za tę wojnę, jak również oskarża go o apartheid, czystkę etniczną, umyślne zabijanie cywilów i inne zbrodnie. Premier Netanjahu, centrysta, którego wielu Izraelczyków oskarża o to, że jest zbyt łagodny wobec terrorystów, jest nazywany “twardogłowym ekstremistą skrajnej prawicy”, który przewodzi “masowej ekspansji osiedli”, chociaż obszar zajmowany przez żydowskie społeczności w Judei i Samarii ledwo zmienił się od lat 1990.


Jest powód po temu i nie jest nim tylko izraelska nieudolność w prowadzeniu hasbara. Jest to konsekwencja wschodzących i rozkwitających nasion nienawiści do Żydów, które przez lata leżały uśpione, czekając na właściwy bodziec, by ożyć.  


Jeśli uważacie, że się mylę, po prostu bądźcie uważni. Wcześniej czy później kostium obsunie się i odsłoni to, co jest pod spodem.

 

Wardrobe Malfunction!

26 maja 2021

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Vic Rosenthal

Urodzony w Stanach Zjednoczonych, studiował informatykę i filozofię na  University of Pittsburgh. Zajmował się rozwijaniem programów komputerowych. Mieszka obecnie w Izraelu. Publikuje w izraelskiej prasie. Jego artykuły często zamieszcza Elder of Ziyon.