Czego Palestyńczycy mogliby się nauczyć od Niemców Sudeckich


Karl-Peter Schwarz 2021-05-20

Izraelska flaga w Wiedniu nad urzędem kanclerza Austrii.
Izraelska flaga w Wiedniu nad urzędem kanclerza Austrii.

Aby zachować pokój „Karta niemieckich wypędzonych” wyrzekła się „zemsty i odwetu” oraz roszczeń terytorialnych.


Załóżmy, że w Europie Środkowej po 1945 roku historia potoczyła się inaczej. Że Niemcy nie zintegrowali trzech milionów Niemców wypędzonych, zbiegłych lub w inny sposób „przesuniętych” z Czechosłowacji, lecz wtłoczyli ich do obozów. W siedem dekad później za ich niedolę nadal by obarczano winą Czechów. ONZ przyznałaby Niemcom sudeckim „status uchodźców” nawet w czwartym pokoleniu i zapewniałaby im niezwykle hojne wsparcie.


Miliardy z pomocy międzynarodowej zostałyby odebrane skorumpowanej władzy samorządowej i wykorzystane do sfinansowania terrorystycznej wojny przeciwko Czechom. Załóżmy dalej, że przywódcy Niemców sudeckich wymyśliliby „naród sudetoniemiecki” i w jego imieniu zażądali prawa do powrotu i samostanowienia. I że wykluczyliby rezygnację z przemocy nawet wówczas, gdyby zaoferowano im własne państwo. Ten „naród sudetoniemiecki” przejąłby totalitarną ideologię Hitlera i jego antysłowiański rasizm. Akty terroru byłyby fetowane w obozach jako czyny wyzwoleńcze, a zabici terroryści byliby czczeni jako męczennicy. Niemieckie dzieci byłyby wychowywane w tej nienawiści.


Ze swoich baz neonazistowskie bojówki sudeckich Niemców ostrzeliwałyby rakietami miasta i wsie na terytorium Czech. Ginęliby nie tylko Czesi, ale i żyjący wśród nich i równi im wobec prawa Niemcy. W czasie szczególnie zmasowanego ataku z użyciem tysięcy rakiet Czechy zostałyby potępione na arenie międzynarodowej za zbombardowanie baz neonazistów. [Austriacki] kanclerz federalny byłby szczególnie ostro krytykowany za to, że pozwolił, żeby czeska flaga przez jeden dzień powiewała nad wiedeńskim Ballhausplatz [gdzie mieści się jego urząd], ponieważ zamiast demonstrować solidarność z ofiarami agresji, powinien budować „mosty”. Politycy, dziennikarze i inni „eksperci” by twierdzili, że sednem problemu jest nierozwiązana „kwestia sudetoniemiecka”, a nie podsycana od wieków nienawiść antysłowiańska, która popycha Niemców sudeckich do wojny mającej na celu wymordowanie Czechów i zniszczenie czeskiego państwa. Rząd federalny zostałby oskarżony o naruszenie „neutralności”, co by uzasadniano tak, że rozróżnienie między agresją a obroną jest bardzo niedyplomatyczne. Krytyka przeszłaby w kampanię, której celem byłaby rezygnacja kanclerza. To tyle, jeśli chodzi o fikcję.


W rzeczywistości wypędzeni już w swojej Karcie z 1950 roku wyrzekli się „zemsty i odwetu”. Nie było to dla nich łatwe, a Niemcy nie ułatwiali im integracji. Oczywiste jednak było, że krzywd im wyrządzonych nie da się już cofnąć, tak samo jak tych, które Niemcy przedtem wyrządzili Czechom. Wyrzeczenie się przemocy zapewniło obu narodom i całej Europie Środkowej pokój. Niemcy sudeccy i Czesi szczerze dążą do pojednania. Uświadomili sobie, że ich tragiczna historia opierała się na sumie nieporozumień. Aby żyć w pokoju i wolności, musieli zrzucić z siebie to brzemię.


Historia jest dobrym nauczycielem. Niestety, gdy przychodzi co do czego, ludzie nie biorą jej lekcji pod uwagę. Mordechaj Rodgold, izraelski ambasador w Wiedniu, trafnie wskazał w tej gazecie (z 15.5.) na prawdziwy problem: „Eskalacja przemocy, którą Hamas zainicjował, odzwierciedla w mniejszym stopniu konflikt między Izraelczykami a Palestyńczykami, niż próbę terrorystycznej organizacji islamskiej, by zniszczyć Izrael i przejąć władzę nad całą ludnością palestyńską.”

 

Die Presse 18.05.2021

(Tłumaczył: Aureliusz M. Pędziwol)

Karl-Peter Schwarz

Austriacki dziennikarz, wieloletni korespondent austriackich i niemieckich gazet w krajach Europy Środkowej i na Bałkanach (Die Presse, Die Woche, FAZ), obecnie współpracuje z Die Presse.