Słoń nienawiści do Żydów w salonie


Caroline B. Glick 2021-05-08

Elizabeth Warren (Zdjęcie: Wikipedia)
Elizabeth Warren (Zdjęcie: Wikipedia)

W zjadliwie antyizraelskim przemówieniu w zeszłym tygodniu senator Elizabeth Warren (D-MA) twierdziła, że podczas dyskusji o izraelsko-palestyńskim konflikcie “słoniem w salonie” jest „amerykańska pomoc militarna dla Izraela”.

 

Warren wezwała następnie do zakazania Izraelowi używania militarnej pomocy USA w Judei i Samarii.


Słownikowa definicja zwrotu "słoń w salonie" brzmi: "ważny lub ogromny temat, kwestia lub sporna sprawa, która jest oczywista i wszyscy o niej wiedzą, ale nikt o tym nie mówi lub nie chce mówić, ponieważ jest to niewygodne przynajmniej dla kogoś i jest osobiście, społecznie lub politycznie żenujące, kontrowersyjne, zapalne lub niebezpieczne”.  


Przy takiej definicji Warren w sposób oczywisty błędnie użyła tego zwrotu. Również inni wrogowie Izraela, podobnie jak Warren, nigdy nie przestają mówić o kwestii pomocy militarnej USA dla państwa żydowskiego. Przez ostatnie 40 lat używali militarnej pomocy USA do surowego ganienia, potępiania i przedstawiania państwa żydowskiego w świetle negatywnych stereotypów, często w jawnie antysemickich słowach.


Warren, na przykład, wezwała do obwarowania warunkami militarnej pomocy USA dla Izraela w kilka dni po tym, jak jej antyizraelska towarzyszka, reprezentantka Betty McCollum (D-MN), ponownie przedstawiła w Kongresie projekt ustawy, warunkujący pomoc dla Izraela w ten sam sposób, w jaki przedstawiła to Warren. McCollum wnosi tę propozycję co roku i J Street (antyizraelskie lobby goszczące Warren), już poparło tę najnowszą powtórkę.


Warren argumentowała, że Palestyńczycy mają poczucie krzywdy i podtrzymują wojnę przeciwko Izraelowi z powodu “nierównowagi siły” między Izraelem a Palestyńczykami.   Sposobem rozwiązania tego problem jest osłabienie Izraela – przez zakaz używania armii do obrony przed palestyńską agresją. Właściwie Warren niewiele mówiła o palestyńskiej agresji poza powiedzeniem, że terrorystyczna grupa Hamas powinna otrzymać pozwolenie na kandydowanie w planowanych palestyńskich wyborach.


Problem, tak jak go przedstawiła Warren, zaczyna się i kończy na Izraelu i jego sile. Dlatego też dla Warren i jej antyizraelskich wspólników sposobem “rozwiązania” problemu jest połączenie ignorowania terroru i legitymizowania palestyńskiej agresji z ograniczaniem i delegitymizowaniem izraelskich możliwości obrony przed palestyńską agresją.  


I to prowadzi nas do rzeczywistego “słonia w salonie”. Rzeczywistym słoniem jest palestyńska – i globalna – nienawiść do Żydów.


Palestyńczycy są notorycznymi żydożercami. Jak wyjaśnił znany specjalista, Dan Polisar, w dogłębnej analizie 20 lat sondaży palestyńskiej opinii publicznej, palestyńskie społeczeństwo jest zanurzone w głęboko zakorzenionej, wielowymiarowej nienawiści do Żydów. 93 procent Palestyńczyków zgadza się z opiniami wyrażającymi jawną nienawiść do Żydów. Palestyńczycy w większości obwiniają Izrael – żydowskie państwo – za całą swoją niedolę. Wielu z nich wyznaje dzikie teorie spiskowe o żydowskiej władzy i nikczemnych zamiarach, które nie mają oparcia w jakichkolwiek dowodach czy precedensach takich planów lub spisków. 

 

Palestyńczycy zaprzeczają, że Żydzi są narodem z trzy i pół tysiącletnią historią życia na tej ziemi i negują ich związki z Ziemią Izraela. Zaprzeczają, że stolicą narodu żydowskiego jest od niepamiętnych czasów Jerozolima. Faktem jest, że palestyńska tożsamość narodowa opiera się na zaprzeczaniu żydowskiej historii i przywłaszczaniu sobie żydowskiej historii. Przecież, jak oświadczył w 1974 roku przewodniczący Organizacji Wyzwolenia Palestyny, Jaser Arafat: “Celem nasze walki jest koniec Izraela i nie może tu być żadnego kompromisu ani mediacji. Nie chcemy pokoju, chcemy zwycięstwa”.


Łatwo jest rozpalić tę nienawiść do Żydów i palestyńscy przywódcy zarówno z Fatahu rządzącego Autonomią Palestyńską, jak z Hamasu robią to regularnie dla swoich politycznych celów. Ich starania za każdym razem odnoszą sukces, ponieważ olbrzymia część społeczności międzynarodowej, obejmująca szerszy świat islamski i większość krajów Zachodu, także jest negatywnie (choć w wypadku Zachodu bez tak wielkiej przemocy) nastawiona wobec żydowskiego narodu i żydowskiego państwa Izrael.


I w zasadzie wszyscy zgadzają się, że najlepszym sposobem podważania Izraela jest ignorowanie rzeczywistego słonia w salonie – nienawiści do Żydów ze strony Palestyńczyków i ich samych.


W ostatnich tygodniach obserwowaliśmy, jak to się rozgrywa w rzeczywistym czasie. 13 kwietnia, na początku muzułmańskiego świętego miesiąca ramadanu, gang arabskich Jerozolimczyków zaatakował policjantów w pobliżu Starego Miasta Jerozolimy bombami zapalającymi, fajerwerkami i kamieniami, równocześnie brutalnie bijąc przechodniów – izraelskich Żydów.


Po tym początkowym ataku nastąpiło znacznie więcej tego rodzaju agresji ze strony gangów związane z Fatahem i Hamasem. Kilkunastu izraelskich Żydów – najczęściej ortodoksyjnych Żydów – w Jerozolimie i innych żydowsko-arabskich miastach trafiło do szpitali w wyniku brutalnego pobicia, które napastnicy filmowali i często zamieszczali na platformie TikTok.


Przez kilka dni, poza Izraelem, nie było żadnych relacji medialnych z tych napaści. Potem jednak skrajnie prawicowa grupa izraelskich Żydów zorganizowała protest przed Bramą Damasceńską na Starym Mieście Jerozolimy, głównym miejscu ataków. Żydowski protest odbywał się bez żadnej przemocy. Ale odpowiadając na arabski slogan "Śmierć Żydom" , kilku z tych skrajnie prawicowych protestujących niestety krzyczało “Śmierć Arabom” i “Śmierć terrorystom”.


Nagle sprawa stała się warta międzynarodowej uwagi. NBCSky NewsReuters i “New York Times” i inne szacowne media natychmiast opublikowały artykuły albo obwiniające protestujących Żydów za ataki na Żydów, przeciwko którym to atakom protestujący właśnie wystąpili, lub, jak ambasada USA w Jerozolimie, obwiniali w równym stopniu obie strony, ignorując fakt, że przemocy dokonywali Arabowie z czynnym podżeganie przez kierownictwo Autonomii Palestyńskiej i Fatahu.

 

Oświadczenie ambasady USA było wzorem moralnej tępoty: “Jesteśmy głęboko zaniepokojeni incydentami przemocy w Jerozolimie na przestrzeni kilku ostatnich dni. Mamy nadzieję, że wszyscy będą dążyć do zakończenia podżegania i powrotu spokoju oraz szacunku dla bezpieczeństwa i godności wszystkich w Jerozolimie”.


Takie wypowiedzi mogą istnieć tylko w świecie, w którym nikt nie zauważa ani nie dba o oślepiającą nienawiść do Żydów, która jest samym jądrem dzisiejszej palestyńskiej tożsamości narodowej. Mogą być beztrosko wypowiadane w świecie, w którym ta nienawiść jest “słoniem w salonie” i wszyscy umyślnie ignorują ją, obwiniając za konsekwencje tej nienawiści – czyli za polityczną przemoc, izraelskie kroki antyterrorystyczne, wojny - ofiary tej nienawiści - Żydów.   


Kluczem do długotrwałego sukcesu świata w ignorowaniu palestyńskiego słonia nienawiści do Żydów jest rozprzestrzenione zaprzeczanie, że antysyjonizm i używanie podwójnych standardów do sądzenia Izraela jest formą antysemityzmu. W świecie, w którym nie do zaakceptowania byłoby powiedzenie, że Żydzi jako jedyni spośród narodów świata mają mieć zakaz samostanowienia w ojczyźnie swoich przodków, byłoby podobnie nie do zaakceptowania definiowanie przez Palestyńczyków swojej narodowej tożsamości poprzez odrzucenie Żydów i zawłaszczanie żydowskiej historii.  


W świecie, w którym Izrael byłby sądzony według tych samych standardów co inne demokracje, ambasada USA i “New York Times” nie ukrywaliby wyraźnego faktu, że przez minione dwa tygodnie Arabowie atakowali fizycznie Żydów na ulicach Jerozolimy.


Problem z nienawiścią polega na tym, że kiedy nie przeciwstawiamy się jej, wyłącznie się nasila. Teraz, kiedy wszyscy wolą zamykać oczy na palestyńską nienawiść i wszystkim uchodzi na sucho obwinianie Żydów za palestyńskie napaści na żydowskich Izraelczyków, inni entuzjastycznie dołączają do tych akcji. Na przykład, na kampusach uniwersyteckich w całych Stanach Zjednoczonych żydowscy studenci są poddani  antysemickiemu ostracyzmowibojkotowi i nękaniu. Antysemici, którzy dyskryminują Żydów, wiedzą, że wszystko, co muszą zrobić, by ich pełne nienawiści zachowanie uszło im na sucho, to przedstawiać swoją retorykę jako „opozycję wobec Izraela”. I zamiast kary lub wydalenia za ich bigoterię, otrzymują poparcie innych, którym podoba się to zamykanie oczu na antysemityzm i którzy chętnie przyjmują to pozwolenie na nienawiść do Żydów, a równocześnie, jak na ironię, mogą wygłaszać tyrady o swoim oddaniu walce z wszystkimi formami rasizmu.


We Francji, kiedy Palestyńczycy w Gazie oraz Judei i Samarii rozpoczęli nową kampanię terroru przeciwko Izraelowi, muzułmańscy ekstremiści często atakują Żydów. A ponieważ robią to jako “protest” wobec Izraela, otrzymują pozwolenie na niszczenie synagog i żydowskich szkół oraz na bicie Żydów na ulicach.


Wraz z nominacjami wielu progresywnych towarzyszy senator Warren na stanowiska kierownicze w Partii Demokratycznej, pewnie zobaczymy więcej opowieści o tym, jak “militarna pomoc USA”, “Benjaminy” i , oczywiście, "okupacja" są "słoniami w salonie”. Ta zakłamana retoryka będzie nastawiona na osiągnięcie dwóch celów – poparcie dla palestyńskiej wojny przeciwko Izraelowi i ochronę prawdziwego słonia w salonie.

 

The Jew-Hatred Elephant in the Room

Newsweek, 30 kwietnia 2021

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Caroline Glick 

Znana dziennikarka izraelska, pracuje w „Jerusalem Post”. Urodzona w Stanach Zjednoczonych, gdzie ukończyła studia z nauk społecznych. Emigrowała do Izraela w 1991 roku, wstępując natychmiast do IDF, w 1996 roku zakończyła karierę w wojsku w stopniu kapitana. Występuje często w izraelskiej telewizji, jest również zapraszana przez różne stacje telewizyjne w USA.