Za Bidena stare błędy stają się znowu nowymi


Vic Rosenthal 2021-03-31


Po tym jak administracja Trumpa przedstawiła pierwszą, opartą o rzeczywistość propozycję zakończenia arabsko-izraelskiego konfliktu od 1967 roku i rezolucji Rady Bezpieczeństwa Nr 242, myślałem, że nigdy już nie będę musiał znowu pisać artykułu takiego jak ten. Dzięki jednak falandze propalestyńskich członków administracji Bidena, z których wielu jest weteranami z czasów Obamy, zdeterminowanymi, by cofnąć wszystkie inicjatywy Trumpa, jestem tu znowu.  

 

W zeszłym tygodniu wyciekło memorandum prezentujące stanowisko nowej administracji autorstwa zastępcy sekretarza stanu ds. izraelsko-palestyńskich, Hady’ego Amra i opublikowała je „The National” (angielskojęzyczna gazeta wychodząca w Abu Dhabi). Nagle jest znowu rok 2009, kiedy Barak Obama wygłosił pojednawcze przemówienie do świata arabskiego w Kairze.  


Memorandum nawołuje do rozwiązania w postaci dwóch państw “w oparciu o linie z 1967 roku z wzajemnie uzgodnioną wymianą terenów i porozumieniami w sprawie bezpieczeństwa i uchodźców”. Można zastanawiać się, czy czegokolwiek nauczyli się przez cały ten czas.


Ludzie Obamy zawsze mówili, że ich idee nie są nowe, że reprezentują kontynuację tradycyjnej amerykańskiej polityki wobec konfliktu. Jestem pewien, że zespół Bidena powie to samo. Nie jest to jednak poprawne i warto spojrzeć na kilka historycznych faktów zanim zabierzemy się za politykę administracji Bidena.


W 1949 roku Izrael podpisał porozumienia o zawieszeniu broni z Egiptem i Jordanią. W obu wypadkach Arabowie powiedzieli jasno, że nie uznają państwa Izrael w żadnych granicach i że linie zawieszenia broni nie są granicami; faktycznie, że nie mają żadnego politycznego znaczenia. Oba porozumienia charakteryzuje taki sam język (tu z porozumienia z Egiptem):

Podkreśla się, że nie jest celem tego porozumienia ustalenie, uznanie, wzmocnienie lub osłabienie albo unieważnienie w jakikolwiek sposób żadnych terytorialnych, nadzorczych lub innych praw, roszczeń lub interesów, o które może dochodzić każda strona na obszarze Palestyny lub jakiejkolwiek części tamtejszego terytorium, objętego tym porozumieniem…

Przejdźmy szybko do 1967 roku. Po wojnie Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła rezolucję 242, która zawiera ten dobrze znany tekst:

 

Wycofanie izraelskich sił zbrojnych z terytoriów przejętych w niedawnym konflikcie;

Odstąpienie od wszystkich roszczeń oraz powstrzymanie działań wojennych, a także poszanowanie oraz uznanie suwerenności, integralności terytorialnej i niepodległości politycznej każdego Państwa w regionie oraz prawa tych Państw do życia w pokoju, w bezpiecznych i uznanych granicach wolnych od gróźb i aktów użycia siły;

Jako rezolucja uchwalona zgodnie z Rozdziałem VI, nie była ona wiążąca; została jednak zaakceptowana przez obie strony (z powodu świadomej niejednoznaczności: nie ustalała jak dużo terytoriów “okupowanych” miało zostać zwróconych). Niemniej, brytyjski ambasador przy ONZ, Lord Caradon, którego propozycja tekstu stała się oficjalną wersją, jasno postawił sprawę, że rezolucja nie wymaga wycofania się Izraela do linii zawieszenia broni. W rzeczywistości nawet Sowieci przyznali, że taki był zamysł rezolucji. Amerykański ambasador przy ONZ, Arthur Goldberg, także wyjaśnił, że stanowisko USA zgadza się z porozumieniami o zawieszeniu broni: linie zawieszenia broni z 1949 roku nie są “bezpiecznymi i uznanymi granicami”, jakie przedstawia rezolucja.  

 

Jeśli cokolwiek było “tradycyjną amerykańską polityką”, to była nią idea wyrażona w Rezolucji 242: będą negocjacje między stronami, a w wyniku tych negocjacji ustalone zostaną  granice, jak również dojdzie do normalizacji stosunków z państwem Izrael przez jego byłych (jak miano nadzieję) wrogów. Istotnie, traktaty pokojowe podpisano z Egiptem w 1979 roku i z Jordanią w 1994 roku. Chociaż te traktaty ustalały granice między krajami, nie zajmowały się liniami zawieszenia broni między Strefą Gazy i Judeą/Samarią a Izraelem sprzed 1967 roku.  

 

W 1988 roku, po pierwszej intifadzie, król Hussein z Jordanii uznał OWP jako reprezentanta Palestyńczyków i zrzekł się roszczeń do Judei/Samarii. Od tego momentu Jordania wypadła z gry. Amerykańska polityka pozostała taka sama poza tym, że negocjacje o przyszłość terytoriów miały toczyć się między Izraelem a Palestyńczykami. Porozumienia z Oslo przyszły w 1994 roku i znowu ustanowienie granic uznano za “kwestię do końcowego rozwiązania”, którą miano rozstrzygnąć później w bezpośrednich negocjacjach między stronami.  


W 2000 roku Bill Clinton bez powodzenia próbował doprowadzić do finalnego porozumienia między Izraelem a Palestyńczykami. Kilka miesięcy po porażce szczytu w Camp David Clinton przedstawił dalszą propozycję, która obejmowała wymianę terytoriów: obszary poza Zieloną Linią zatrzymane przez Izrael miały zostać zrównoważone przez transfer terenów z Izraela sprzed 1967 roku do Palestyńczyków. OWP nie zaakceptowała tej propozycji.  


To wydaje się pierwszym wprowadzeniem zgubnego pomysłu o wymianie terenów do amerykańskiej polityki. Dlaczego zgubnego? Ponieważ u jego podstaw leżało założenie, że ziemia poza linią zawieszenia broni należy do Palestyńczyków, a więc muszą dostać rekompensatę za wszystko, co otrzymuje Izrael. Pamiętając o bezprawności jordańskiej inwazji i okupacji Judei i Samarii, jak również o porozumieniach o zawieszeniu broni i o rezolucji 242, założenie, że Palestyńczycy są prima facie właścicielami tych terytoriów jest olbrzymim odstępstwem od bezstronnej rezolucji 242 ku propalestyńskiej polityce.  

 

Oczywiście, dla Clintona była to propozycja ostatniej szansy, a propozycje są właśnie propozycjami i jeśli nie ma końcowej umowy w oparciu o nie, po prostu znikają. Jednak Palestyńczycy zawsze próbują twierdzić, że przyszłe negocjacje muszą rozpocząć się od największych, zaproponowanych im ustępstw w poprzednich negocjacjach. Ehud Olmert odnowił i rozszerzył pomysł wymiany terytoriów w latach 2007-8. Palestyńczycy odrzucili to także. Rozmaite inicjatywy administracji Obamy również zawierały pomysł wymiany terytoriów. Także wtedy nie osiągnięto żadnego porozumienia, ale wymiana terytoriów została uznana za zasadniczą dla każdego porozumienia pokojowego.


Wydaje się, że przez te lata nastąpiła reifikacja linii zawieszenia broni. Zamiast prób znalezienia rozwiązania, które dałoby “bezpieczne i uznane granice”, próbuje się obecnie znaleźć sposób na danie Palestyńczykom całej ziemi, na jaką "zasługują”. Oczywiście, jest to niemożliwe z powodu fizycznej geografii regionu, bo spełnienie żądań Palestyńczyków uczyniłoby Izrael w granicach sprzed 1967 roku terenem nienadającym się do obrony. Jest więc potrzeba dyskutowania “sprawy bezpieczeństwa”, by chronić Izrael przed terroryzmem, który niewątpliwie wyjdzie z palestyńskiego państwa, w dodatku do niebezpieczeństwa inwazji przez Dolinę Jordanu. Rozważano dziwaczne pomysły, jak cudzoziemskie oddziały utrzymujące pokój (co nie działało w Egipcie w 1967 roku ani w Libanie od 2006 roku) lub skomplikowane, technologiczne linie Maginota, żeby zatrzeć fakt, że tylko izraelska kontrola militarna strategicznego terytorium może obronić państwo.  


Memorandum Amra wspomina także uchodźców. „Powrót” milionów potomków arabskich uchodźców z 1948 roku jest kolejnym tematem, który został przez lata przesunięty w kierunku palestyńskich żądań. Ci potomkowie nie są “uchodźcami” zgodnie z prawem międzynarodowym; tylko Palestyńczycy i UNRWA, agencja ONZ, która ich karmi, odziewa i edukuje ich w wierze, że któregoś dnia „powrócą” do „swoich domów”, których nigdy nie widzieli, twierdzą, że istotnie są uchodźcami. Nawet gdyby byli uchodźcami, nie istnieje prawo powrotu w prawie międzynarodowym – zapytajcie tylko milionów etnicznych Niemców, których wygnano z krajów Europu Środkowej i Wschodniej po II wojnie światowej.

 

Administracja Bidena wydaje się zdecydowana na ponowne otworzenie tych puszek Pandory, których można było się pozbyć, gdyby wprowadzono w życie „umowę stulecia” Trumpa. Ta umowa reprezentowała powrót do filozofii rezolucji 242 Rady Bezpieczeństwa ONZ i zakończenie hołubienia OWP, która nigdy nie zrezygnowała z terroryzmu, nie zmieniła swojej Karty, ani nie zamierzała zadowolić się pokojowym państwem obok Izraela, mimo twierdzeń, że jest odwrotnie. Ten plan mógł przełamać impas, który nie pozwalał na postępy ku zakończeniu konfliktu. Mimo ostrzeżeń niebo nie zawaliło się, kiedy USA wreszcie uznały prawdziwą stolicę Izraela lub jego suwerenność nad Wzgórzami Golan, a ta nowa polityka doprowadziła do normalizacji stosunków między Izraelem a kilkoma państwami arabskimi.  


Teraz, sądząc z tego memorandum, USA powrócą do finansowania OWP – która odmawia zaprzestania wypłacania nagród terrorystom – i UNRWA. Ponownie otworzy ambasadę OWP w Waszyngtonie i “amerykańską ambasadę w Palestynie” (konsulat USA we wschodniej Jerozolimie). Zaleca także powrót do polityki wymagania, by produkty żydowskich społeczności w Judei i Samarii nie nosiły nalepki “made in Israel.”


Krótko mówiąc, jeśli administracja Bidena wprowadzi w życie tę politykę, Izrael stanie przed dylematem wyboru między niebezpiecznym narażeniem swojego bezpieczeństwa i suwerenności, a zaszkodzeniem swoim stosunkom z coraz bardziej propalestyńską administracją USA.


Dodajmy do tego politykę Bidena wobec Iranu, a mamy przepis na prawdziwe kłopoty.

 

Under Biden, Old Mistakes Become New Again

21 marca 2021

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Vic Rosenthal

Urodzony w Stanach Zjednoczonych, studiował informatykę i filozofię na  University of Pittsburgh. Zajmował się rozwijaniem programów komputerowych. Mieszka obecnie w Izraelu. Publikuje w izraelskiej prasie. Jego artykuły często zamieszcza Elder of Ziyon.