Irracjonalne „objawienia boże” (II)


Lucjan Ferus 2021-03-14

Rozalia Celakówna (Zdjęcie: Wikipedia)
Rozalia Celakówna (Zdjęcie: Wikipedia)

Przypomnę tylko, iż poprzednia część dotyczyła objawień Jezusa Chrystusa, serwowanych Faustynie Kowalskiej w latach 30-tych ub. wieku W tej części chcę rozważyć objawienia Jezusa Rozalii Celakównej z jesieni 1939 r. Będzie to dalszy ciąg „poważnej” rozmowy Boga Ojca ze swym nadwrażliwym potomkiem, który jego zdaniem zbyt daleko posunął się w realizacji swoich dziwnych, a zarazem irracjonalnych pomysłów mających na celu intensyfikację swego kultu pośród wiernych wyznawców jednej z jego religii. To tyle tytułem wstępu. Wróćmy do wzmiankowanej rozmowy, oddając głos Bogu Ojcu.

                                                           ------ // -----

- Czy pojąłeś już Synu jakie popełniłeś błędy doktrynalne podczas swych objawień Faustynie Kowalskiej? Chciałbyś jeszcze o coś zapytać? – Jednak Jezus nie wyrażał ochoty do dalszej indagacji o tych nie przynoszących mu raczej chluby wydarzeniach. Bóg rzekł: - No, dobrze! Skoro ten problem mamy już za sobą, czas poruszyć twój drugi „objawicielski występ”, który miał miejsce około roku później. Widzę, że domyślasz się o co mi chodzi? Tak, tak! Mam na myśli Rozalię Celakówną. I o ile tamte objawienia mógłby ci jeszcze od biedy darować, to w tym przypadku przekroczyłeś chyba wszelkie granice,.. także przyzwoitości!

 

- Zacznę od takiego „drobiazgu”, którego w żaden sposób nie potrafię sobie wytłumaczyć. Otóż rozumiem ten nieszczęsny przypadek z twoim portretem (mimo, iż był on sprzeczny z Dekalogiem). Ot, chciałeś siebie wypromować i dotrzeć do większej ilości wrażliwych osób. Ale co cię podkusiło, by chcieć intronizować swoje serce?! Mam rozumieć, że twoja religia przejdzie teraz na kult organów bożych?! Serce, wątroba, płuca, nerki,.. a może i mózg?! Marzy ci się powrót do niechlubnego, a wręcz skompromitowanego kultu relikwii (kiedy to praktykowano nawet kult twojego „świętego napletka” propagowany przez jego wyznawców), ale za to bardzo opłacalnego dla kapłanów, religii i Kościołów?! O to ci chodzi, Synu?

 

Syn Boży wyraźnie obruszył się na te słowa, i zdecydowanym głosem odparł: - Ależ skąd drogi Ojcze! Musiałeś mnie źle zrozumieć! Tu nie chodzi wcale o kult relikwii! Wcale!

- Naprawdę?! To jak wobec tego powinno się rozumieć te zdania zapisane w dzienniczku Rozalii Celakówny: „Pan Jezus w szczególny sposób chce być naszym Królem, on tego sobie życzy. Polska musi w sposób wyjątkowy, uroczyście ogłosić Pana Jezusa  swym Królem przez intronizację jego Boskiego Serca i wtedy Jezus będzie jej błogosławił i bronił od nieprzyjaciół”. Czy ty aby nie postradałeś rozumu?!

 

- Tobie naprawdę zachciało się być Królem Polaków?! A twoje słowa z Ewangelii?: „Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. /../ A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20,25). Otóż to! Z powyższych słów można wnioskować, że ty nigdy nie miałeś zamiaru zostawać czyimkolwiek królem, bo król to synonim potężnej, politycznej władzy nad ludźmi, nad ich życiem! Czy to nie przeczy twoim poglądom?!  

 

- Przecież ty pragnąłeś służyć ludziom! Widziałeś kiedyś króla służącego swym poddanym, bo ja nie, a widziałem dużo więcej od ciebie! Aż trudno mi w to uwierzyć, doprawdy! Skąd więc u ciebie taka wielka zmiana w tej istotnej kwestii i taka nagła potrzeba władzy nad ludźmi?! Możesz mi to wyjaśnić?! Wygląda bowiem to tak, jakby Jezus z Ewangelii i ty objawiający się ludziom w ten dziwny sposób – to dwie różne osoby, nie mające ze sobą nic wspólnego. A religie uczą przecież, że Bóg jest ponoć stały i niezmienny. Jak to jest zatem z tobą mój Synu, masz jakieś przekonujące wytłumaczenie tego „nieco” dziwnego problemu?

 

- Przecież to dla ich własnego dobra, Ojcze! To wyłącznie z miłości do nich! Chodziło mi o odrodzenie ich serc, poddania ich pod słodkie panowanie miłości! Czy to coś złego?! – Jezus usilnie starał się przekonać Boga do swych racji, aż ten w końcu powiedział: - No dobrze! Przyjmijmy, że działałeś z czystych i wzniosłych pobudek. Dlaczego zatem objawiłeś się takiej zwykłej „szarej myszce”, zamiast objawić się komuś, kto ma w tej religii najwięcej do powiedzenia i ma największe możliwości załatwienia spraw doktrynalnych – papieżowi? To jemu powinieneś się objawić we właściwym czasie, a historia potoczyłaby inaczej niż ta:  

„Kiedy trzy stulecia temu wielbiciele Serca Jezusa złożyli w Watykanie propozycję uznania tegoż organu Zbawiciela za przedmiot kultu, papież Benedykt XIV pomysł odrzucił. Jako członek Kongregacji Obrzędów w 1727 r. zablokował wprowadzenie nowego kultu „Najświętszego Serca”, wiedząc, że wywodzi się to z halucynacji paraseksualnych francuskiej zakonnicy, Małgorzaty Marii Alacoque (dziś już święta). Był to papież-sceptyk, który był pionierem naukowego badania cudów. Stwierdził, że jest już aż nadto świąt, a pomysłodawcom zarzucił prymitywny fizjologizm. Kilka lat po jego śmierci biskupi polscy przeforsowali zatwierdzenie kultu Serca. /../

- No, cóż! Wygląda na to, że chyba jednak trudno byłoby wam się dogadać, bo on jak widać był realnie myślącym osobnikiem i wiedział, że ów chory kult twojego serca ma przyczyny w chorobie psychicznej tej francuskiej zakonnicy. A ty, według dzienniczka Rozalii Celakówny wyrażasz się o niej bardzo ciepło: „Dziecko, święta Maria Małgorzata dała poznać światu moje serce, wy zaś kształtujecie duszę na modłę mojego serca”. A wiesz co na temat tego kultu twojego serca ma do powiedzenia pewien znający się na rzeczy kapłan? Posłuchaj tego wywodu, może da ci on coś do myślenia:  

„Ksiądz Tadeusz Kiersztyn, były redaktor naczelny „Posłańca Serca Jezusowego” podaje, że jest to herezja: „Intronizacja Najświętszego Serca Jezusa jest zatem poważnym błędem doktrynalnym, gdyż intronizując symbol Miłości, jakim jest Najświętsze Serce Jezusa, nadaje mu się cechy osobowe, a tym samym pomniejsza się rangę Intronizacji Jezusa Króla jako Osoby i zaciemnia się prawdę dogmatyczną o Nim” (wg Pastafarianie weszli do Sejmu Mariusz Agnosiewicz, Racjonlista).

- Wiesz Synu, może i ja się nie znam zbytnio na tej waszej „teologii”, ale biorąc na zdrowy rozum, to raczej zgodziłbym się z tym księdzem, który stwierdził, iż ów kult twojego serca jest herezją w najczystszym wydaniu. No, bo tak: Jesteś Bogiem-człowiekiem (chociaż właściwie człowiekiem-Bogiem, który się nim stawał sukcesywnie na pierwszych soborach powszechnych), a jako taki nie możesz żyć i funkcjonować bez organu nazywanego sercem. Nie można zatem wybierać sobie dowolnie jakiegoś twojego organu i go czcić oddzielnie, bo w ten sposób pomniejsza się rangę twojej Boskiej Osoby, jako całości – Syna Bożego.

 

- Moim zdaniem jest to ewidentna herezja, mająca swoje korzenie w chorym kulcie relikwii. Kiedy to rozczłonkowywano na kawałki zmarłych świętych (bo każdy liczący się ośrodek kultu chciał mieć swoją relikwię, która gwarantowała stały i duży napływ pielgrzymów i wiernych, a co za tym idzie, stały i duży napływ pieniędzy), czy też handlowano ampułkami ich „świętej” krwi (który to proceder przetrwał nawet do naszych czasów, szczególnie jeśli chodzi o kraje bardziej zacofane kulturowo). Chcesz mój Synu, aby twoja religia cofnęła się do czasów tego bałwochwalstwa i barbarzyństwa?! Naprawdę jest ci to takie bliskie?

 

Na te bezpodstawne oskarżenia Jezus zareagował gwałtownie: - Ależ skąd! Jak możesz tak myśleć, Ojcze?! Tak jakoś to wyszło podczas tych moich objawień Rozalii Celakównie. Nie można też wykluczyć, że powodowana silnymi emocjami z powodu mojej bliskości, mogła niechcący przeinaczyć moje słowa, albo też źle je zrozumieć. U osób tak nadwrażliwych jak ona, zdarzają się przecież takie rzeczy, prawda? Nie ma co „rozdmuchiwać” tego problemu: wyszło, jak wyszło, trudno! Ważne, iż z obu stron były dobre intencje i to się liczy! 

 

Bóg Ojciec przez jakiś czas przyglądał się z uwagą Synowi, jakby chciał przeniknąć jego najgłębsze myśli (co w przypadku Boga wszechwiedzącego nie stanowi żadnego problemu), a potem powiedział: - No, dobrze! Skoro tak mówisz, wypada mi tylko uwierzyć ci na słowo. Przejdźmy zatem do najważniejszego problemu, wynikającego niejako z czasu tych objawień. Domyślasz się o co mi chodzi, Synu? – Jezus zastanawiał się przez dłuższą chwilę, a potem rozłożył ręce w bezradnym geście, jakby chciał powiedzieć: - Nie mam pojęcia, Ojcze! Wiec Bóg, chcąc nie chcąc musiał „postawić kropkę nad i”, skoro miało być wszystko między nimi wyjaśnione i dopowiedziane. Westchnął głęboko, zanim zaczął mówić. 

 

- Przytoczę teraz niektóre fragmenty zapisków z dzienniczka Rozalii Celakówny, dokonane w sierpniu 1939 r., a ty posłuchaj ich uważnie, mój Synu: „Pan Jezus chce być Królem, Panem i zarazem Ojcem bardzo kochającym. /../ Pan Jezus w szczególny sposób chce być naszym Królem, on tego sobie życzy. Polska musi w sposób wyjątkowy, uroczyście ogłosić Pana Jezusa swym Królem przez intronizację jego Boskiego Serca i wtedy Jezus będzie jej błogosławił i bronił od nieprzyjaciół”. Powiedz mi teraz Synu, co takiego niezwykłego, a zarazem też bardzo bulwersującego i niepokojącego, dostrzegasz w wymowie tych zapisków?

 

- Chyba tylko to, że powtarzasz się Ojcze! Przecież już mi cytowałeś te fragmenty wcześniej, nie rozumiem więc po co znowu wracamy do tego samego, możesz mi to wytłumaczyć? Syn Boży patrzył na swego Rodzica nieco rozbawionym wzrokiem, niczym wnuczek na dziadka, u którego zauważył pierwsze objawy demencji starczej. Bóg udał, że tego nie widzi i spytał go niewinnym tonem: - A zwróciłeś uwagę na datę tego wpisu? Sierpień 1939 r. Nic ci ona nie mówi przypadkiem? Jezus zmarszczył brwi w nagłym skupieniu i „zamarł” z wrażenia. Jednakże Bóg nie zamierzał czekać na jego wymyślone na poczekaniu tłumaczenia i sam dopowiedział dalszy ciąg tego niechlubnego dla swego potomka wydarzenia.  

 

- Tak, tak! Nie przesłyszałeś się Synu. Za kilkanaście dni wybuchnie druga wojna światowa i na Ziemi rozpęta się piekło! Zginą miliony ludzi, jeśli nie bezpośrednio w walkach, to w obozach koncentracyjnych. Zapanuje niewyobrażalny chaos, wszechobecne krzywdy, ból, cierpienie i paniczny strach! O powszechnej niedoli ludzkiej i mocno pogmatwanych losach ludzkości w tym czasie, można by całe tomy zapisać i na pewno nie wyczerpano by tematu. A tymczasem ty – tak bardzo chcący być kochającym Ojcem ludzi – załatwiasz sobie w tym czasie z Rozalią Celakówną intronizację swojego Boskiego Serca, jakby to była dla ciebie najważniejsza do załatwienia sprawa, z którą nie można było dłużej czekać!

 

- Żadnego ostrzeżenia z twojej strony! Żadnej próby zapobieżenia niewyobrażalnemu złu, które niebawem miało zawładnąć światem ludzi! Jakby los ludzkości był dla ciebie mniej ważny, niż załatwienie intronizacji swojego serca w Polsce! Nic, ani jednego słowa na ten temat, oprócz nachalnego załatwiania własnej sprawy! To się wręcz nie mieści w głowie! No, słucham, słucham! Zapewne przedstawisz mi jakieś przekonujące uzasadnienie swego zachowania w tamtym niespokojnym czasie i wyjawisz mi jego pobudki, nie mylę się? Jednak Syn Boży milczał ze spuszczoną głową, starając się unikać wzroku Ojca. Więc ten po odczekaniu dłuższej chwili, postanowił dokończyć swój wywód, by mieć już to za sobą.

 

- Nic nie mówisz, tak? Pozwól więc, że dopełnimy tę „czarę goryczy”, gdyż ciekawi mnie jeszcze jeden problem związany z powyższym. Chodzi mi o ten fragment: „Rozmowy Rozalii z Jezusem zostały przez nią spisane w dzienniczku. Znajdujemy tam także opisy licznych objawień i wizji, przepowiednie jakie otrzymała od Boga, co do losu Polski”. Mam na myśli te rzekomo twoje „przepowiednie” dotyczące przyszłego losu Polski. Ciekawi mnie bardzo, czy gdybyś w tamtym czasie „załatwił” z Rozalią Celakówną intronizację swego serca w Polsce, nie doszłoby do wybuchu II wojny światowej?

 

- Może ominęłaby ona ten na wskroś katolicki kraj, błogosławiony i broniony osobiście przez ciebie – Syna Bożego? A tak, bez obiecanej bożej opieki, tragiczne skutki najazdu wojsk hitlerowskich, a potem sowieckich na Polskę są wszystkim doskonale znane. Czy powinienem jeszcze przypominać o przerażającym w swej bezwzględności i braku litości Holokauście?! Zaiste, bardzo „słodkie” musi być to „boże panowanie miłości”, skoro w takiej dramatycznej sytuacji nie dało o sobie znać w żaden przekonujący sposób! Powiedz mi szczerze mój Synu, jak mam uwierzyć w twoje zapewnienia, jakie wygłaszałeś podczas tych swoich objawień owej Rozalii, w kontekście tego ogromu zła i cierpienia, jakie niebawem się wydarzyły?

 

Bóg Ojciec przyglądał się uważnie swemu Synowi z nieodgadnioną miną. Czyżby liczył na to, że otrzyma jakieś rozsądne i przekonujące wytłumaczenie jego bardzo dziwnych (jak na prawdziwego ponoć Boga) zachowań, przynoszących mu tylko ujmę i wstyd z racji ich daleko idącej bezmyślności? Chyba jednak – jako Bóg – nie mógłby być aż tak łatwowierny? Po długiej chwili milczenia Jezusa, który w tym czasie uparcie wpatrywał się w swoje stopy, Bóg westchnął głęboko i zmienionym tonem rzekł:

 

- Wygląda na to mój Synu, że mimowolnie stałeś się ofiarą manipulacji przez jakąś „tajemną” Siłę Nieczystą, bowiem Prawda w tej kwestii wygląda tak oto: Bóg z racji na swoje atrybuty (np. wszechmoc, wszechwiedzę, wszechobecność w swym dziele itp.) i tak ma nad ludźmi władzę absolutną. Wystarczy zapoznać się z Pismem Świętym, by wiedzieć, że „nie człowiek wyznacza swą drogę, i nie w jego mocy leży kierować swoimi krokami” (Jr 10,23). A to dlatego, że Bóg zna nie tylko wszystkie myśli ludzkie zanim jeszcze powstały w ich głowach, ale też wszystkie zamiary ludzi, zanim to sobie sami uświadomią. Na tym polega wszechmoc.

 

- Zatem to nie jemu potrzebna jest ta ziemska, zhierarchizowana władza, której symbolem jest ukoronowany król na tronie, dzierżący w dłoniach insygnia władzy. Bo i po co, skoro on jest ponad tym wszystkim!? Natomiast bardzo potrzebna jest kapłanom, którzy dążą do niej, lub ją dzierżą w imieniu tegoż Boga, religii i Kościoła. I to właśnie oni dopominają się i domagają często przeróżnych intronizacji swego bóstwa (albo chociaż niektórych jego organów), aby sankcjonując „jego” władzę na Ziemi, sami mogli w jego imieniu panować nad ludźmi.

 

Oni jeszcze nie pogodzili się do końca z tym, iż demokracja odebrała im całkowitą władzę nad ludźmi, dlatego inspirują takie infantylne „objawienia”, licząc na naiwność i wrodzoną łatwowierność ludzką. Chcąc nie chcąc, stałeś się w tej odwiecznej walce o władzę tym samym, co ta nieszczęsna niewiasta: „Całkowicie powierzona Jego Najświętszemu Sercu stawała się Rozalia użytecznym narzędziem do wypełnienia Jego woli w dziele, które nazywamy intronizacją”. Otóż to! „Użytecznym narzędziem, służącym do wypełnienia czyjejś woli”! Rozumiesz już mój Synu?! A skoro już to pojąłeś, mam nadzieję, że już więcej nie dasz się „podkusić” tej podstępnej sile, która zawsze powołuje się na Dobro, choć sama czyni przy tym często bardzo wiele zła, które jest immanentne jej przebiegłej naturze. 

 

Marzec 2021 r.                                   ------ KONIEC------