Kościół antyrasizmu


Jerry A. Coyne 2021-02-20


Ojciec John McWhorter ma dla nas kolejne kazanie. Publikuje swoją nową książkę w odcinkach na swojej stronie internetowej. Jej tytuł ma brzmieć The Elect: Neoracists Posing as Antiracists and their Threat to a Progressive America. Pierwsza część jest tutaj, ale trzeba być prenumeratorem. Jednak to, co podaję poniżej, a co można przeczytać za darmo, jest fragmentem z jego książki.  


Właściwie robię mu krzywdę, nazywając go “ojcem McWhorter”, ponieważ to właśnie religia jest tematem jego książki. Uważa „antyrasizm”, jaki głoszą ludzie tacy jak Ibram Kendi, Robin DiAngelo i Ta-Nehisi Paul Coates, nie za filozofię lub ruch społeczny, ale za religię. Podobnie jak w religii, jego założenia i wyznawcy opierają się wszelkim próbom falsyfikowania; a jego orędownicy uważają się za “Wybranych”, działają jak inkwizytorzy, ustalając, jakiego języka wolno używać i jakie myśli stanowią bluźnierstwo, skazując bluźnierców (takich jak on!) na potępienie i pokazują, że są odporni na wszelką logikę. W rzeczywistości, na początku jego artykułu Persuasion (kliknij na link pod zrzutem z ekranu) McWhorter wylicza wewnętrzne konflikty między różnymi założeniami nowoczesnego antyrasizmu. W każdym wypadku Wybrani przedstawiają dwa sprzeczne twierdzenia.


Ponadto McWhorter uważa, że nowoczesny antyrasizm jest sam rasistowski, ponieważ infantylizuje czarnych ludzi. 

Piszę to z głębokiego przekonania, że cała ta rzekoma mądrość opiera się na ideologii, zgodnie z którą biali ludzie, nazywający siebie naszymi zbawcami, powodują, że czarni ludzie wyglądają jak najgłupsze, najsłabsze, najbardziej lubiące sobie dogadzać istoty w historii naszego gatunku i poucza czarnych ludzi, by upajali się tym statusem i cenili go, bo to czyni nas czymś specjalnym. W sprawie Antiracist Baby szczególnie jestem przerażony myślą, że ta indoktrynacja dotknie poczucia własnego „ja” moich córek. Nie zawsze mogę być z nimi, a ta antyhumanistyczna ideologia może przeniknąć do ich programów szkolnych. Wzdragam się na tę myśl: nauczyciele, z oczyma błyszczącymi wobec perspektywy okazania swojego antyrasizmu przez uczenie moich córek, że są jakimiś postaciami z obrazka zamiast indywidualnymi osobami.  


Ta-Nehisi Coates w Between the World and Me chciał nauczyć swojego syna, że Ameryka jest nastawiona przeciwko niemu; ja chcę nauczyć moje dzieci rzeczywistości życia w XXI wieku zamiast na początku i do połowy XX wieku. Niech Bóg broni, by moje córki przyswoiły sobie żałosne (tak całkowicie żałosne we wszystkich odcieniach tego słowa) poczucie, że tym, co czynie je interesującymi, jest to, co inni ludzie o nich myślą lub nie myślą.

Choć John McWhorter wypowiada żarliwe słowa, jest dość trzeźwy w sprawie swoich intelektualnych przeciwników. Wie, co go czeka i akceptuje fakt, że Wybrani nie tylko nie wysłuchają go, ale będą próbowali wymazać jego „przeżyte doświadczenie”, jak by to sami określili.


https://www.persuasion.community/p/john-mcwhorter-the-neoracists
https://www.persuasion.community/p/john-mcwhorter-the-neoracists

Przytoczę tylko dwa fragmenty. Pierwszym jest jego pogląd na to, jakie jest miejsce nowego antyrasizmu w historii wyzwolenia czarnych:

Można podzielić antyrasizm na trzy fale. Pierwsza Fala Antyrasizmu walczyła z niewolnictwem i segregacją. Druga Fala Antyrasizmu, w latach 1970. i 1980. walczyła z rasistowskimi postawami i nauczyła Amerykę, że bycie rasistą jest czymś paskudnym. Trzecia Fala Antyrasizmu, która stała się głównym nurtem w latach 2010., uczy, że rasizm jest wdrukowany w strukturę społeczeństwa, a więc “współudział” białych przez samo życie w tym społeczeństwie, stanowi rasizm, podczas gdy dla czarnych ludzi, borykających się z otaczającym ich rasizmem, jest to suma ich doświadczeń, a więc wymaga nadzwyczajnej delikatności wobec nich, włącznie z zawieszeniem standardów osiągnięć i zachowania.  

Zasady Trzeciej Fali Antyrasizmu, wypowiadane jasno i umieszczone w prostych przeciwieństwach, nie przekładają się zupełnie na nic….

Następnie wylicza dziesięć par sprzecznych założeń tego ruchu. Sumują się one tak:

Ujawnienie rasizmu jest celem w sobie i dla siebie. Dlatego też jeśli chwilę pomyślisz, widzisz iż fakt, że założenia tego ruchu znoszą się wzajemnie, jest uważany za trywialny. Tym, co jest najważniejsze – można powiedzieć, święte – jest to, że służą prawdziwemu celowi ujawniania ludzi jako rasistów. Koronkowej roboty homilia par excellence Trzeciej Fali Antyrasizmu brzmi:  

Walka ze stosunkami władzy i ich dyskryminującymi skutkami musi być centralnym punktem skupienia wszelkich ludzkich przedsięwzięć, intelektualnych, moralnych, obywatelskich lub artystycznych. Ci, którzy opierają się temu skupieniu muszą być ostro potępiani, pozbawieni wpływów i usuwani poza nawias.  

Później wylicza, czym jego książka nie jest:

  1. Nie jest to wywód przeciwko protestowi. Nie argumentuję przeciwko podstawowej przesłance Black Lives Matter, chociaż mam odmienne opinie niż przedstawiciele niektórych odgałęzień tego ruchu. Nie twierdzę, że ruch Praw Obywatelskich z lat 1950. i 1960. powinien był trzymać się spokojnych negocjacji. Nie argumentuję przeciwko lewicy. Argumentuję przeciwko konkretnemu nurtowi na lewicy, który wywiera poważny wpływ na amerykańskie instytucje do takiego punktu, że zaczynamy akceptować jako normalne ten rodzaj języka, polityki i działań, o którym Orwell pisał jako o fikcji.
  1. Nie piszę tego myśląc o prawicowej Ameryce jako mojej publiczności. Nie wystąpię w żadnym programie Fox News, by promować tę książkę. Ludzie z tego świata mogą o niej usłyszeć. Ale piszę dla dwóch odłamów amerykańskiej populacji. Oba są tymi, których uważam za “moich ludzi” i to jest powód, dla którego tak niepokoję się tym, co się dzieje. Jednym z tych odłamów są czytelnicy “New York Timesa”, słuchacze National Public Radio, ludzie wszelkiego koloru, którzy niewinnie doznali wrażenia, że to nabożne, nieempiryczne sygnalizowanie cnoty o rasie jest rodzajem moralnego oświecenia i politycznego aktywizmu, i wręcz są bliscy zostania pełnoprawnymi członkami Trzeciej Fali Antyrasistów. Drugim odłamem są ci czarni ludzie, którzy niewinnie wpadli w błędne przekonanie, że tylko dla nas płacz słabości stanowi jakiś rodzaj siły i że tylko dla nas tym, co czyni nas interesującymi, co czyni, że się liczymy, jest osobowość cierpiącego;wiecznie cierpiętnicza dusza, zawsze niosąca ze sobą i definiowana przez pamięć i rany naszego ludu przez cztery stulecia za nami, zawsze “nieuznana”, zawsze „niezrozumiana”, zawsze nieopłacona.  
  1. To nie jest jedynie skarga. Moim celem nie jest przedstawianie mglistego twierdzenia, że różnorodność opinii jest niezbędna dla zdrowego społeczeństwa. Cytowanie Johna Stuarta Milla Antyrasistom Trzeciej Fali nie służy żadnemu celowi, bo oni działają pod wpływem religii. Nasze obecne konwersacje marnują olbrzymie ilości energii przez niezauważanie daremności “dialogu” z nimi. Jak sądzicie, z setki fundamentalistycznych chrześcijan, ilu można przekonać argumentami, by zostali ateistami? Nie ma powodu przypuszczać, że liczba ludzi, których można przekonać, by porzucili Antyrasizm Trzeciej Fali, jest choć odrobinę wyższa. W te sytuacji naszą troską musi być to, jak kontynuować prawdziwy postęp pomimo tej ideologii. Jak możemy ją obejść? Jak dobrymi ideami uodpornić ludzi na wpływ liturgicznych niepokojów Trzeciej Fali Antyrasistów? Jak powstrzymać ich przed wpłynięciem na edukację młodzieży w jeszcze większym stopniu niż to już zrobili?

 

Nie chodzi mi o to “jak możemy dotrzeć do tych ludzi?” Nie możemy, a przynajmniej nie tak, by się to liczyło. Pytanie brzmi: “Jak możemy żyć spokojnie, obok nich?” Chcemy zmienić świat, ale na razie musimy to robić natykając się na głosicieli ewangelii, którzy palą się do demaskowania heretyków i są gotowi natychmiast piętnować nas jako moralnych zboczeńców.


Nie mam tu wiele do dodania, bo jestem po stronie McWhortera. Jest on bezpieczniejszy ode mnie, wygłaszając takie poglądy, bo on jest czarny, a ja nie. Pigmentacja i pochodzenie etniczne nie powinny się liczyć, ale robią to. Jednak nie zamierzam milczeć, połykać papkę serwowaną przez Wybranych i zwracać ją jako oznakę cnoty.


McWhorter wie, że zostanie potępiony jako “samonienawidzący się czarny”, ale już rozbroił  tę krytykę:

Pewni ludzie odrzucą mnie jako “samonienawidzącego się”. Uczciwie jednak mówiąc, sami w to nie wierzą, a każdy, kto przebrnie przez moją nową książkę na ten temat, którą teraz publikuję w odcinkach, zobaczy, że jakiekolwiek mam cechy, nienawiść do siebie lub wstyd z powodu bycia czarnym do nich nie należą. I pójdziemy dalej.  

Tak, pójdziemy dalej, ale będziemy także w mniejszości, zagłuszani megafonami Zadufanych Liberalnych Mediów. Nie jest przyjemnie być otoczonym przez społeczeństwo, które – składając się głównie z lewicowców, którzy boją się, że zostaną nazwani rasistami – przypochlebiają się Wybranym. Szczególnie dotyczy to kampusów uniwersyteckich, takich jak mój, gdzie ludzie o podobnych poglądach nauczyli się trzymać język za zębami.


Ku uciesze: tutaj jest wideo komika Ryana Longa, które charakteryzuje “przebudzenie” jako religię, choć poprawnie widzi przebudzenie jako wychodzące dużo dalej niż tylko przedmiot rozważań McWhortera. Wybrani stosują policyjny nadzór nie tylko nad rasą!


I jest dość zabawne. Nagłówki, jakie Long pokazuje, są autentyczne.

 

h/t: Luana


The Church of Anti-Racism

Why Evolution Is True, 9 lutego 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry A. Coyne

Emerytowany profesor na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków. Jest również jednym ze znanych "nowych ateistów" i autorem książki "Faith vs Fakt". (Jest już polskie wydanie - "Wiara vs Fakty", wydawnictwo "Stapis".) Jerry Coyne jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.