Zrozumienie lobby sprzeciwiającego się nowym stosunkom Izraela w Zatoce


Seth J. Frantzman 2021-01-01

Jeszcze w sierpniu 2020 prezydent Turcji groził zerwaniem stosunków dyplomatycznych ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Zdjęcie – palestyńskie protesty pokazywane w Turcji (zrzut z ekranu z wideo).
Jeszcze w sierpniu 2020 prezydent Turcji groził zerwaniem stosunków dyplomatycznych ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Zdjęcie – palestyńskie protesty pokazywane w Turcji (zrzut z ekranu z wideo).

Historycznie rzecz biorąc, na Bliskim Wschodzie próbowano zaprzeczać istnieniu Izraela i działać tak, jakby Izrael był przejściowym zjawiskiem.


Od momentu ogłoszenia przez Zjednoczone Emiraty Arabskie i Bahrajn, że znormalizują swoje stosunki z Izraelem, trwa ukradkowa – a czasami otwarta – kampania przeciwko tym stosunkom. Jest to zarówno zakorzenione w historii nienawiści do Izraela, jak spowodowane bardziej nowoczesnymi ideami, które są złożone i które należy zrozumieć.


Historycznie rzecz biorąc, na Bliskim Wschodzie próbowano zaprzeczać istnieniu Izraela i działać tak, jakby Izrael był przejściowym zjawiskiem. To dawało usprawiedliwienia dla palestyńskiego używania “walki zbrojnej” do terroryzowania Izraela. Odrzucenie Izraela, włącznie z niesławnymi “trzema NIE” Ligi Arabskiej i zainicjowaną przez ZSRR rezolucją Narodów Zjednoczonych z 1975 roku, że „syjonizm jest rasizmem”, także zostało po cichu zaakceptowane przez wiele europejskich krajów, jak również przez ruch krajów niezaangażowanych w czasach zimnej wojny.

 

Argument brzmiał, że sprzeciwianie się temu nieuznawaniu Izraela rozjuszy świat “arabski” lub “muzułmański”, mimo że Izrael utrzymywał w owym czasie stosunki z muzułmańskimi krajami, takimi jak Turcja i Iran, i miał ograniczone kontakty z kilkoma arabskimi państwami. 


Odrzucenie Izraela podsycało postrzeganie braku stosunków dyplomatycznych jako czegoś normalnego. Z tego powodu Izrael nie należy do terenu działań US Central Command [należy do US European Command. przyp. tłum.] i często jest stowarzyszony z regionalnymi i międzynarodowymi organami jako część Europy, od sportu do organizacji zdrowia, zamiast jako część Bliskiego Wschodu, ponieważ kraje regionu odmawiały publicznych spotkań z Izraelczykami. Większość krajów na świecie ma nawiązane stosunki, z nielicznymi wyjątkami, podczas gdy Izrael pozostaje wyjątkiem w regionie.

 

Zaczęło się to zmieniać w latach 1990. i 2000. z propozycjami w następstwie Umów z Oslo oraz umową pokojową z Egiptem. Arabia Saudyjska i Liga Arabska wskazały, że pokój może nadejść w wymianie za wycofanie się Izraela z Zachodniego Brzegu i Gazy. Niemniej, odrzucenie Izraela, takie jak publiczne spotkania między przywódcami Izraela a Egiptu i Jordanii, trwa nadal.

 

W dodatku, to odrzucenie przenikało na Zachód i powodowało, że krytyka Izraela w mediach zachodnich, które obsesyjnie koncentrują się na Izraelu, jest akceptowana. Zachodnie i inne kraje na wiele sposobów zamieniły zakorzeniony tam antysemityzm na biurokratyczne antyizraelskie rezolucje na forach takich jak ONZ. To uczyniło akceptowalnym insynuowanie, że Izrael – jedyny wśród krajów świata – nie powinien mieć stosunków dyplomatycznych w regionie.  

 

Porozumienia Abrahamowe wydają się oznaczać punkt zwrotny. Jednak porozumienia przyszły w skomplikowanych czasach w regionie. Dzisiaj Izraelowi sprzeciwiają się wspierane przez Iran grupy, a także potężne siły nacisku związane z Bractwem Muzułmańskim.

 

Rządząca w Turcji partia jest zakorzeniona w Bractwie Muzułmańskim, a Katar wspiera tę organizację. Podczas gdy Turcja ma stosunki z Izraelem, a Katar przekazuje pieniądze Gazie przez Izrael, ci, którzy są związani z Ankarą i Doha, włącznie z potężnymi mediami, są w pierwszym szeregi nagonki na nowe stosunki między Izraelem a Zatoką.

 

Powodem jest nie tyle Izrael, ile kryzys w Zatoce, w którym Arabia Saudyjska i jej sojusznicy stoją przeciwko sojuszowi Katar-Turcja. Nie jest to prosta sprawa. Jest to zasadniczo konflikt o serca i umysły całego islamskiego świata. Na przykład, Katar i Turcja popierały przywódcę Bractwa Muzułmańskiego, Mohameda Morsiego w Egipcie aż do jego usunięcia w 2013 roku.

 

Związki między Izraelem a Zatoką mieszczą się więc w szerszej postawie Rijadu i Abu Dhabi, którą jest opozycja wobec Bractwa Muzułmańskiego. Tymczasem Ankara gości terrorystów Hamasu.

 

Ruch Hamasu jest zakorzeniony w Bractwie Muzułmańskim. Nie jest to przypadek, ale kalkulacja. Iran i Turcja chcą wspierać Hamas jako część swojego przyczółku w palestyńskim ruchu narodowym.

 

Historycznie rzecz biorąc, Palestyńczycy otrzymywali wsparcie od państw Zatoki. Wiele setek tysięcy Palestyńczyków przeniosło się do Zatoki. Odgrywali ważną rolę w polityce w miejscach takich jak Jordania, Syria, Liban, a także Irak i Kuwejt.

 

Na przykład, Palestyńczyków wydalono z Kuwejtu po wyzwoleniu kraju z łap Saddama Husajna w 1991 roku. Na powściągliwość Kuwejtu w dołączeniu do innych państw Zatoki w dyskusjach z Izraelem prawdopodobnie wpływa pamięć ich roli, jaką odgrywali w latach 1980. [bliskie związki z Iranem], co doprowadziło do tragicznej inwazji i spowodowało, że przywódcy Kuwejtu są znacznie ostrożniejsi. 

 

Palestyńczycy, którzy uważali Saddama za swojego orędownika, przyjęli w owym czasie inwazję wiwatami. Portrety Saddama nadal wiszą w klasach szkolnych na Zachodnim Brzegu i są obecne na wiecach, co sam widziałem. Przez pewien czas po roku 2006 także portrety przywódcy  Hezbollahu, Hassana Nasrallaha także były popularne.

 

To znaczy, że musimy zrozumieć szerszy konflikt w regionie między tymi państwami, które zerwały z Bractwem Muzułmańskim, takimi jak Arabia Saudyjska i ZEA, i które widzą Bractwo jako niebezpiecznych ekstremistów. W 2014 roku ZEA uznały Bractwo Muzułmańskie i stowarzyszone z nim organizacje za terrorystów.

 

Tymczasem współzawodnictwo o serca i umysły Palestyńczyków jest ważne dla Turcji, Iranu i Zatoki. Starania o trzymanie macek Ankary i Teheranu z dala od Zachodniego Brzegu jest ważne dla Izraela i jego przyjaciół w Zatoce.  


Mniej więcej 10 lat temu Katar starał się o odegranie roli w procesie pokojowym między Izraelem a Palestyńczykami. Oczywiście, według jego koncepcji, Hamas miał odgrywać większą rolę na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie. Podobnie Turcja kiedyś starała się odgrywać rolę w doprowadzeniu do pokoju między Izraelem a Syrią. Jordania, która uważa siebie za protektora miejsc świętych w Jerozolimie, chce widzieć swój status zabezpieczony na Zachodnim Brzegu.

 

A jak wpasowuje się to wszystko w szerszą narracje o związkach Zatoki z Izraelem? Normalne stosunki dyplomatyczne i wzajemne kontakty między Izraelem a regionem powinny być mile widziane.

 

Te same głosy w Waszyngtonie, które, na przykład, orędowały za umową z Iranem, zawsze powtarzają, że dyplomacja jest lepsza niż konflikt. Milczą jednak z zakłopotaniem w sprawie umów pokojowych między Izraelem a państwami Zatoki.

 

Częściowo jest tak dlatego, że nie chcą przyznać żadnej zasługi administracji Trumpa. Niechęć do administracji Trumpa leży u podstaw części negatywnych poglądów na te nowe umowy pokojowe.

 

Jednak inną częścią problemu jest to, że istnieje wielu ludzi, którzy sprzeciwiają się ZEA, Bahrajnowi i Arabii Saudyjskiej, ponieważ sami są związani z Turcją i Iranem. Takie regionalne postrzeganie nie jest równie proste, jak powiedzenie, że są opłacani przez Iran lub Turcję. Chodzi o znacznie bardziej złożone relacje.

 

W niektórych wypadkach są to ludzie – zarówno z Zachodu, jak z regionu – którzy kiedyś pracowali w ZEA lub Arabii Saudyjskiej i migrowali fizycznie lub ideologicznie do Kataru i Turcji.

 

Kampania przeciwko stosunkom Izraela z Zatoką opiera się na kilku argumentach. Początkowo twierdzili, że te nowe stosunki w jakiś sposób wspierają „autokratów”. Ten argument używali ludzie, którzy nie potępiają autokratów w Doha, Teheranie ani w Ankarze. To pokazuje, ile dwulicowości kryje się za argumentem o „autokratach”.  

 

Reżim w Ankarze jest największym na świecie strażnikiem więziennym dziennikarzy i skazuje na więzienie opozycyjnych polityków pod mitycznymi zarzutami „terroru”. Jeśli istnieje na Bliskim Wschodzie oś autorytarna, to jest nią oś Teheran-Ankara i ich sojusznicy.

 

Inny argument przeciwko związkom Izraela z Zatoką wysuwają ci, którzy przeciwstawiają się Arabii Saudyjskiej. Szczególnie ciekawe tutaj jest to, że większość ludzi, którzy przedstawiają ten argument, uprzednio nie dbała o to, że Arabia Saudyjska jest monarchią absolutną i konserwatywnym królestwem. Ich niechęć do Rijadu polega przede wszystkim na gniewie za pałacowe intrygi, które wypchnęły ich sojuszników w królestwie, kiedy następca tronu, Mohammed bin Salman, doszedł do władzy.

 

Te argumenty przeciwko Arabii Saudyjskiej nie ostają się bliższemu oglądowi, ponieważ wypowiadający je ludzie rzekomo opierają się na „prawach człowieka”. Ci sami ludzie jednak nie występowali w obronie praw człowieka tak niedawno, jak pięć lat temu. A więc “prawa człowieka” i “autorytaryzm” stał się metodą krytykowania nowych związków między Izraelem i Zatoką przez tych, którzy milczą o autorytarnym łamaniu praw człowieka w całym regionie.

 

Krytyka zawiązków Izraela i Zatoki opiera się na kilku powiązanych sprawach. Po pierwsze, antyizraelska agenda lat 1960. i 1970. nie zniknęła. Spór między ZEA, Arabią Saudyjską, Egiptem a Bractwem Muzułmańskim wspieranym przez Turcję i Katar, jest drugą warstwą. Konflikt w Zatoce między Arabią Saudyjską a Katarem z 2017 roku jest częścią tej sprawy.  

 

Ponadto proirański obóz sprzeciwia się umowom pokojowym. Te głosy otrzymują wiele wsparcia w prorządowych mediach w Turcji i Katarze, które głównie służą jako angielsko- lub arabskojęzyczne platformy do wpływania na region i na świat.

 

Pustka tej krytyki, która ujawnia jej bardziej złożoną agendę, a polega na fakcie, że w żadnym innym wypadku na świecie “autorytarne” reżimy nie są krytykowane jedynie za to, że mają stosunki dyplomatyczne z innymi państwami.

 

Na przykład, ci sami ludzie, którzy kubłami lali zimną wodę na nowe umowy pokojowe, nie mają problemu, że ZEA lub Izrael utrzymują stosunki z Danią lub Chinami. Uważają tylko, że ZEA i Izrael nie powinny mieć stosunków ze sobą, ponieważ sami są wrogo nastawieni zarówno do ZEA, jak do Izraela i musieli znaleźć jakiś powód, by usprawiedliwić tę wrogość jako uprawnioną.

 

Kampania przeciwko pokojowi wywiera efekty, albo przez umniejszanie znaczenia nowych umów pokojowych, albo przez podgryzanie ich ze wszystkich możliwych kierunków. Bezprecedensowy poziom nowych kontaktów między Izraelem a szczególnie ZEA nie otrzymał uwagi, na jaką zasługuje, częściowo ze względu na zakorzenione uprzedzenia wobec obu tych państw.

 

Zrozumienie przyczyn tego stanu rzeczy jest ważne, ponieważ pomaga wyjaśnić część trudności, przed jakimi te kraje – i ich sojusznicy – stoją w regionie i globalnie.

 

Understanding the lobby against Israel’s new relations in the Gulf

Jerusalem Post, 28 grudnia 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Seth J. Frantzman


Publicysta “Jerusalem Post”. Zajmował się badaniami nad historią ziemi świętej, historią Beduinów i arabskich chrześcijan, historią Jerozolimy, prowadził również wykłady w zakresie kultury amerykańskiej. Urodzony w Stanach Zjednoczonych w rodzinie farmerskiej, studiował w USA i we Włoszech, zajmował się handlem nieruchomościami, doktoryzował się na  Hebrew University w Jerozolimie.