Europa nie może walczyć z antysemityzmem, podczas gdy ignoruje zagrożenie  Izraela


David Harris 2020-12-21


Droga Unio Europejska, musimy porozmawiać o ważnym słabym punkcie twojej polityki zagranicznej: o twoich stosunkach z Izraelem.

Niezliczone razy słyszałem europejskich przywódców podczas obchodów rocznic i odwiedzin miejsc pamięci jak wyrażali ból z powodu Holocaustu, wymordowania 6 milionów europejskich Żydów i z powodu żyznej europejskiej gleby, która przez stulecia podsycała antysemityzm. Słyszałem, jak raz za razem przysięgali: „nigdy więcej”.

Ani przez moment nie zamierzam minimalizować tych wypowiedzi i tych gestów. Wręcz przeciwnie, są one niezmiernie ważne, tym bardziej, że antysemityzm znowu narasta w Europie a wiedza o Holocauście zanika.

Ale — i jest to wielkie ale — zbyt wielu europejskich przywódców nie powiązuje tej bolesnej przeszłości z obecną polityką.  

Szczególnie uderzyło mnie to, kiedy zaproszono mnie w 2013 roku jako jednego z sześciu mówców przemawiających podczas ceremonii w Mauthausen, osławionym nazistowskim obozie koncentracyjnym w Austrii, gdzie w ostatnich tygodniach wojny zabito moją kuzynkę,  Milę Racine.

Czterej mówcy, którzy mnie poprzedzali – prezydenci Austrii, Węgier i Polski oraz przewodniczący rosyjskiego parlamentu – przywoływali bolesne obrazy wojny i olbrzymie straty żydowskiego życia. Były to wzruszające wypowiedzi, potwierdzające ich zobowiązanie do pamięci i ich sprzeciw wobec ponownego pojawienia się nienawiści do Żydów.  

Niemniej żaden z nich nie wspomniał słowa “Izrael”. Nikt nie powiązał tragedii Holocaustu z nieobecnością Izraela, który – gdyby istniał - mógł uratować i oferować bezpieczeństwo niezliczonym europejskim Żydom schwytanym w pułapce europejskiego kontynentu.  

Ani jeden nie zauważył też, że niemal połowa Żydów świata żyje dzisiaj w Izraelu, który stoi przed militarnym zagrożeniem swojego istnienia i niezliczonymi wyzwaniami co do prawomocności swojego istnienia.

Jak może jakikolwiek przywódca mówić o lekcjach Holocaustu i groźbie dzisiejszego antysemityzmu bez odniesienia do trwającego zagrożenia Izraela i żydowskiego prawa do samostanowienia?  

To, co zdarzyło się owego dnia w Mauthausen, nie było niczym niezwykłym. W rzeczywistości było to aż nazbyt rutynowe.  

Wszystkie państwa członkowskie UE mają dwustronne stosunki z Izraelem, nawet jeśli niektóre, jak Grecja i Hiszpania, były spóźnione o dziesięciolecia. Sama UE ma szeroką sieć związków z Izraelem, włącznie z handlem, badaniami i rozwojem.  

Kiedy jednak chodzi o zagrożenia wobec Izraela, UE zazwyczaj nie widać. Jasne, może czasami wypowiadać się kwieciście tu i tam o “oddaniu” na rzecz bezpieczeństwa Izraela, ale nie stoi za tym nic konkretnego.

Weźmy trzy wiele mówiące przykłady. W sprawie Iranu UE wybrała ignorowanie złowieszczych gróźb pod adresem Izraela (i państw sunnickich Arabów), wierząc, że lepiej rozumie ten reżim i to, jak powstrzymać zagrożenie z jego strony, włącznie z mrożącymi krew w żyłach wezwaniami do unicestwienia Izraela.  

Ale czy rzeczywiście? Nie ma absolutnie żadnych dowodów, które by to sugerowały. Podczas gdy inni starają się zakłócić tajny irański program zdobycia broni masowego zniszczenia, UE kurczowo trzyma się głęboko wadliwej umowy nuklearnej z Iranem – znanej jako Wspólny Wszechstronny Plan Działania – jak liny ratunkowej i ostatniej nadziei.  

Dalej mamy Hezbollah. Jest to irańska marionetka, której głośno deklarowanym celem jest zniszczenie izraelskiego państwa. Niemniej, aż do 2013 roku państwa członkowskie UE, pod przewodnictwem Francji odmawiały zaliczenia Hezbollahu do organizacji terrorystycznych.

Po zamachu Hezbollahu w Bułgarii, w którym zginęło pięcioro izraelskich turystów i bułgarski kierowca autobusu, UE, znowu pod przewodem Francji, wymyśliła absurd – uczyniła rozróżnienie między “zbrojnym skrzydłem” Hezbollahu, które dodała do listy organizacji terrorystycznych, a „ruchem politycznym”.

Było to równie wiarygodne jak byłoby podobne dzielenie partii nazistowskiej lub ISIS. I tak pozostaje do dnia dzisiejszego, mimo że sześć krajów członkowskich UE - Estonia, Niemcy, Łotwa, Litwa, Holandia i Słowenia — oraz Wielka Brytania zdobyły się na samodzielność i skończyły z tą farsą.

Wreszcie, w sprawie konfliktu izraelsko-palestyńskiego, UE jest zawsze chętna do publicznego krytykowania Izraela, ale rzadko mówi o palestyńskim obstrukcjonizmie, korupcji i podżeganiu  (często w wykonaniu NGO finansowanych przez UE).  Ich kiepski argument brzmi: “oczekujemy więcej od Izraela”.

Podobnie jak (większość) krajów członkowskich UE, Izrael stara się żyć według demokratycznych standardów i rządów prawa. Niestety jednak, ma innych sąsiadów: Syria nie jest Szwecją, Iran nie jest Irlandią, Hamas nie jest Holandią, a Gaza nie jest Niemcami.

Na domiar złego, Rada Stowarzyszenia UE-Izrael, formalny organ, którego zadaniem jest zapewnienie systematycznego dialogu i identyfikowania obszarów współpracy, nie spotkał się od 2012 roku. Zablokowanie spotkań jest politycznie motywowane i przychodzi ze strony UE z powodu sprzeciwu niektórych krajów członkowskich (podobno włącznie z Francją i Szwecją) wobec izraelskich osiedli i polityki wobec Palestyńczyków.  

Chcę powiedzieć wyraźnie. Nie uważam, że Izrael z powodu pamięci Holocaustu lub przypływu antysemityzmu ma prawo do immunitetu przed krytyką.

Piszę to jako przyjaciel, który wiele razy mówił, że UE jest najbardziej ambitnym i odnoszącym sukcesy projektem pokojowym w nowoczesnej historii. I piszę to jako obywatel UE, bo w zeszłym roku zaakceptowałem austriackie obywatelstwo, by uczcić pamięć mojego ojca, któremu – jako Żydowi – odebrano obywatelstwo w latach1930. w Wiedniu.

Jeśli jednak UE chce poważnie walczyć z antysemityzmem i zachować pamięć Holocaustu, nie może zaniedbywać, minimalizować lub całkowicie ignorować gróźb wobec Izraela, jedynego na świecie kraju o żydowskiej większości i domu niemal 7 milionów Żydów.  

UE często skarży się, że Izrael nie ufa Brukseli ani nie oferuje jej żadnej  roli w procesie pokojowym. Spojrzenie w lustro mogłoby dać odpowiedź, dlaczego.  

 

 

Pierwsza publikacja w Politico Europe.

Europe Can’t Fight Antisemitism While Ignoring Threats To Israel

AJC, 14 grudnia 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

David Harris

Dyrektor wykonawczy American Jewish Committee (AJC),