Usprawiedliwianie muzułmańskiej wściekłości na karykatury Mahometa


Hazem Saghieh 2020-11-23

\
"Ludzie skandują hasła, kiedy podpalają plakat z przekreślonym wizerunkiem francuskiego prezydenta,  Emmanuela Macrona, podczas protestu przeciwko publikacji karykatur Proroka Mahometa we Francji. Karaczi, Pakistan.  (Reuters)

Wychodząca w Londynie gazeta saudyjska, “Al-Sharq Al-Awsat”, opublikowała 8 listopada artykuł libańskiego dziennikarza Hazema Saghieha, który skrytykował trzech islamskich przywódców – tureckiego prezydenta Erdogana, pakistańskiego premiera Imrana Khana i byłego malezyjskiego premiera Mahathira Muhammada - za usprawiedliwianie niedawnych islamistycznych zamachów terrorystycznych w Europie, a szczególnie za popieranie argumentu, który jest powszechny w świecie muzułmańskim, a mianowicie, że w Europie panuje hipokryzja, ponieważ pozwala na publikowanie obraźliwych karykatur Proroka, niemniej potępia negację Holocaustu. Poniżej podajemy tłumaczenie z angielskiej wersji artykułu opublikowanej 8 października 2020 r. na angielskojęzycznej witrynie Al-Arabiya TV.[1]

Pakistański dziennikarz i autor, Kunwar Chuldune Szahid, wyraził oburzenie na trzech przywódców świata islamskiego: Recepa Tayyip Erdogana, prezydenta republiki Turcji, Imrana Khana, premiera Pakistanu i Mahathira Mohamada, byłego premiera Malezji. W artykule opublikowanym przez izraelską gazetę “Haaretz” [2] Chuldune podkreślił, że najnowsze działania tych trzech przywódców usprawiedliwiają niedawne zamachy terrorystyczne we Francji. Ci trzej przywódcy wyrazili także zgodny pogląd w sprawie hipokryzji szeroko krążącego w świecie islamskim argumentu, że kraje zachodnie przymykają oczy, jeśli chodzi o publikację obraźliwych, antymuzułmańskich karykatur, niemniej zaprzeczanie Holocaustowi jest surowo zabronione i potępione.  


Jak napisaliśmy, ci trzej przywódcy głoszą ten sam argument z tym samym poziomem wrogości i ich argument byłby ważny, gdyby Francja pozwalała na publikację treści obrażających islam, ale zakazywała treści obrażających chrześcijaństwo i judaizm, tak jednak nie jest.


Jeśli chodzi o ten obecny trend porównywania ostatnich wydarzeń do zaprzeczania Holocaustowi, mogę tylko powiedzieć, że jest to po prostu głupie i zwyczajnie ignoranckie. Ważne jest przypomnienie każdemu, że jeśli chodzi o dyskutowanie o tak drażliwych tematach jak Holocaust, nie mówimy o kilku obraźliwych słowach lub rysunkach, mówimy o sześciu milionach ofiar, których nazwiska i zdjęcia są udokumentowane. Musimy pamiętać, że są to ofiary z żyjącymi krewnymi, którzy mogą opowiedzieć ich historię, nie mówiąc o nielicznych ocalałych z Holocaustu, którzy nadal żyją dzisiaj z fizycznymi i umysłowymi bliznami po horrorze tamtego czasu.


Ci trzej politycy znani są z wysuwania takich argumentów. Widzieliśmy także tę obsesję z zaprzeczaniem Holocaustowi lub pomniejszaniem liczby ofiar wyrażaną we wszystkich arabskich i islamskich mediach od końca lat czterdziestych.


W tym kontekście prawdziwie katastrofalne jest to, że ci trzej przywódcy mają wpływ na dziesiątki milionów obywateli. Kiedy sami przywódcy mają tak niski poziom świadomości, to nie możemy winić ich społeczeństw za prymitywną, zacofaną reakcję. Jeśli zaś chodzi o globalne reakcje na takie wypowiedzi i argumenty, waha się ona od rozpaczy, do zaszokowania i szyderstwa.


Jednak ta linia myśli i prostackie porównania nie są nowe; w latach między 1962 a 1965 Drugi Sobór Watykański pod przewodnictwem Pawła VI postanowił wyłączyć Żydów z kolektywnej odpowiedzialności za ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa. To spowodowało, że wiele arabskich i islamskich osobistości ostro potępiło to oczyszczenie z zarzutów i kwestionowało jego historyczną poprawność mimo faktu, że na ogół   muzułmanie nawet nie wierzą, że Jezus w ogóle został ukrzyżowany.


Pod tym względem możemy bezpiecznie powiedzieć, że ci przywódcy są  ignorantami. Tym, co czyni tę ignorancję jeszcze bardziej niebezpieczną, jest fakt, że trzej wymienieni przywódcy często otrzymują pochwały za doprowadzenie do „ekonomicznego odrodzenia” i do „kulturowego odrodzenia”. Istotnie, pierwszy rząd utworzony przez Mahathira Mohamada w Malezji (1981-7) był okresem szybkiej industrializacji i niezwykłego wzrostu ekonomicznego, co uznano za jego zasługę. Utorował drogę do zbudowania niezmiernie imponującej infrastruktury w jego kraju. Te osiągnięcia zapewniły wielokrotne powroty Mahathira do władzy.


Tymczasem Imran Khan na dziesięć lat przed zwycięstwem wyborczym w 2018 r. założył instytut technologii o nazwie Namal Institute i w 2005 r. ten instytut został partnerem University of Bradford w Wielkiej Brytanii. Pod jego rządami Pakistan dokonał wielkiego skoku jako państwo przyjazne dla przedsiębiorczości. W 2019 r., według klasyfikacji Banku Światowego, Pakistan uznano za jeden z 10 najlepszych na świecie krajów pod względem elastyczności reakcji na ekonomiczne reformy.   


\
"Pakistański premier Imran Khan mówi podczas konferencji prasowej w ONZ w Nowym Jorku 24 września 2019 r. (AFP)

Podobnie, Recep Tayyip Erdogan, którego popularność obecnie spada[3] wraz z upadającą gospodarką Turcji, miał bardzo udany start. W 2003 r., podczas jego pierwszych lat na stanowisku premiera, Turcja wydostała się z kryzysu finansowego, jakiego doświadczyła w 2001 r., negocjacje  w sprawie dołączenia do Unii Europejskiej przyspieszyły i zintensyfikowały się, nie wspominając olbrzymich inwestycji, do jakich zachęcał reformami infrastruktury, włącznie z drogami lotniskami i szybkimi pociągami.   


Jak możemy zacząć uzasadniać ten dualizm, jak wyjaśnimy brak zgodności między pozytywnymi wynikami osiągniętymi przez tych przywódców, a ich niedawnymi działaniami i co ci przywódcy mają wspólnego? Na te pytania można odpowiedzieć na dwa sposoby. Po pierwsze, wszyscy trzej przywódcy są neoliberałami, których niezbyt interesuje zmienianie społeczeństwa i kształtowanie nowych przekonań, które wzmacniają stosunki między członkami społeczeństwa przez ustanowienie racjonalnych i nowoczesnych podstaw.  


Po drugie, poza neoliberalizmem lub jakąkolwiek inną zachodnią doktryną ideologiczną, ci trzej liderzy wszyscy są islamistami, chociaż w różnym stopniu. Ich islamizm w tym wypadku popycha ich do przyjęcia starej teorii, która mówi: “możemy importować zachodnią naukę i technologię, niemniej musimy odrzucić ich idee”.


Ciąg dalszy tej teorii mówi: “Nauka i technologia są kluczem do zachodniej siły i musimy zdobyć ten klucz przez uzbrojenie się w naukę i technologię w celu walki i pokonania Zachodu”.


\
"Prezydent Turcji,  Recep Tayyip Erdogan, przemawia podczas imprezy w Ankarze 6 października 2020 r. (AP)

Jeśli połączymy te dwa uzasadnienia, możemy zrozumieć, dlaczego Mahathir Mohamad wygłosił swoje oświadczenie w sprawie zamachów terrorystycznych popełnionych we Francji.


Moim zdaniem możemy wyraźnie zauważyć, że wielu islamistów nie ma żadnych skrupułów w sprawie zbliżenia do Zachodu, uczenia się ich nauki, importowania ich technologii, a nawet imigrowania do ich krajów, niemniej  pozostają zdecydowani w swojej odmowie przyjęcia zachodnich przekonań i wartości. Niedawne zbrodnie można przypisać tej mentalności. Jak długo obie strony nadal wierzą, że ta druga strona stara się o ich zniszczenie, ta wzajemna wrogość będzie rosła.

 

[1] English.alarabiya.com, November 8, 2020.

[2] Haaretz.com, November 1, 2020.

[3] English.alarabiya.net, November 3, 2020.


MEMRI, Specjalny komunikat Nr 9033. 16 listopada 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska