Urojenie osobistej dyplomacji


Jonathan S. Tobin 2020-11-20

Były sekretarz stanu John Kerry z głównym palestyńskim negocjatorem Saebem Erekatem przed spotkaniem Kerry’ego z przywódcą Autonomii Palestyńskiej Mahmoudem Abbasem w Ramallah, 7 kwietnia 2013 r. Zdjęcie: Issam Rimawi/Flash90.
Były sekretarz stanu John Kerry z głównym palestyńskim negocjatorem Saebem Erekatem przed spotkaniem Kerry’ego z przywódcą Autonomii Palestyńskiej Mahmoudem Abbasem w Ramallah, 7 kwietnia 2013 r. Zdjęcie: Issam Rimawi/Flash90.

Podobnie jak fałszywa narracja Oslo, wyrazy uznania dla Saeba Erekata od dyplomatów pokazują, że wiara, iż pokój jest osiągalny poprzez budowanie osobistych relacji, pozostaje mitem.  

 

Istnieją pewne idee, które są na pozór tak logiczne i odzwierciedlające nasze najlepsze nadzieje o ludzkiej naturze, że nie ma znaczenia, jak często okazują się niesłuszne. Jedną taką koncepcją jest wiara, że negocjatorzy, których okoliczności zmuszają do uznania wzajemnego człowieczeństwa, mogą wykuć pokój między nieprzejednanymi wrogami. To zadufanie widać w sztuce J.T. Rogersa, Oslo, która zdobyła Nagrodę Tony za najlepszą sztukę w 2017 roku. Sztuka, oparta na pamiętnikach norweskiego socjologa, Terje Rod-Larsena, jest fabularyzowanym dokumentem o tajnych rozmowach między Izraelem a Organizacją Wyzwolenia Palestyny zakończonych podpisaniem porozumienia na trawniku Białego Domu we wrześniu 1993 roku.


Tę samą koncepcję ilustrują reakcje na śmierć palestyńskiego negocjatora, Saeba Erekata, który w zeszłym tygodniu zmarł z powodu koronawirusa w szpitalu Hadassah w Jerozolimie. Hołdy składane przez izraelskich negocjatorów, takich jak była minister spraw zagranicznych, Cippi Liwni, a szczególnie serdeczny artykuł opublikowany w “Haaretz” grupy byłych amerykańskich negocjatorów, włącznie z Martinem Indykiem, Danielem Kurtzerem, Robertem Malley’em, Aaronem David Millerem i Dennisem Rossem, odzwierciedlają rozłączność między ich osobistą sympatią do niego, a destrukcyjną rolą, jaką odgrywał w procesie pokojowym.  

 

Stosunki, jakie mieli z nim i ich żarliwa wiara w ideę osobistej dyplomacji, wydaje się dla nich ważniejsza niż rzeczywista rola, jaką Erekat odgrywał w negocjacjach. Nie chodzi tylko o to, że Erekat był osobistą przeszkodą dla pokoju, ale że Autonomia Palestyńska, którą niestrudzenie reprezentował, nie tylko była niezdolna do zgodzenia się na układ, który zakończyłby konflikt; miała własny interes w kontynuowaniu konfliktu.  


Jak powiedział kiedyś francuski mąż stanu, książę Talleyrand, o burbońskich królach Francji, “niczego się nie nauczyli i niczego nie zapomnieli”. Ta grupa amerykańsko-żydowskich dyplomatów podobnie niczego się nie nauczyła i niczego nie zapomniała.  A nie są oni jedynymi, którzy kurczowo trzymają się mitu o procesie pokojowym.


Ci, którzy nie mieli szansy zobaczenia Oslo na Broadwayu, będą mieli szansę na wiosnę, kiedy adaptacja tej sztuki ukaże się na HBO. Oryginalny zespół Rogersa i reżysera Barletta Shera bierze udział w telewizyjnej adaptacji i wystąpi w niej kilku izraelskich aktorów, którzy występowali w popularnym programie  Fauda. Wśród producentów tego projektu znajduje się także Steven Spielberg.

 

teatrze, dzięki znakomitej grze aktorów i reżyserii, zrobiono najlepsze, co było można z suchego materiału, włącznie z nużącym powtarzaniem szczegółów tajnych rozmów, które zainicjowano bez wiedzy ówczesnego premiera, Icchaka Rabina wkrótce po objęciu przez niego urzędu w 1992 roku. Oslo odzwierciedla wiarę Rod-Larsena i jego żony, Mony Juul, że wszystko, czego potrzeba do przełamania izraelsko-palestyńskiego impasu, było, by te dwa narody zrozumiały, że istnieje dostępne dla nich, logiczne, dyplomatyczne rozwiązanie. Ta opcja mogła jednak działać tylko, jeśli obie strony odłożą na bok swoje obawy i uprzedzenia wobec drugiej strony. Wierzyli, że pozostawienie razem negocjatorów, by wytworzyli osobiste stosunki, przezwycięży nieprzezwyciężalne na pozór trudności.


Plan zadziałał. A przynajmniej zrobił to jeśli chodzi o podpisanie porozumienia przez obie strony. Przełom nastąpił, kiedy wysłano do Norwegii Uriego Sawira, bliskiego współpracownika ministra spraw zagranicznych, Szimona Peresa. Jak miał nadzieję Rod-Larsen, podczas pełnych napięcia dyskusji i spacerów po zamkniętym terenie norweskiego zamku, gdzie odbywały się rozmowy, powstała więź między Sawirem a ministrem finansów OWP, Ahmedem Kurie, alias Abu Ala.


Większość Izraelczyków wiwatowała, kiedy podpisano umowę sponsorowaną przez Amerykanów, ponieważ Palestyńczycy obiecali uznać państwo Izrael i zakończyć terroryzm i konflikt. Jednak, choć Rod-Larsen miał racje, że we właściwych okolicznościach i z pomocnymi namowami neutralnej strony można dojść do umowy, kawałek papieru nie jest tym samym, co zakończenie długotrwałego konfliktu. Izraelczycy szczerze wierzyli, że pokój stworzy, jak na to miał nadzieję Peres, “Nowy Bliski Wschód”. Wiemy jednak również, zarówno z powodu ich czynów, jak i późniejszych ujawnień, że szef Kuriego, Jaser Arafat miał inną wizję.


Arafat mówił wówczas otwarcie po arabsku, że jego celem jest wykorzystanie umowy do kontynuowania wojny przeciwko Izraelowi zamiast pracy na rzecz ostatecznego pokoju. Nigdy nie przestał finansować terroru i podżegać do terroru i używał kontroli nad palestyńskimi szkołami i mediami do wpojenia kolejnym pokoleniom nienawiści do Izraela i Żydów. Gdy tylko izraelskie wojska zaczęły wycofywanie się i OWP przejęła panowanie nad większością Zachodniego Brzegu i Gazy w 1994 roku, zarówno Fatah Arafata, jak jego rywale w Hamasie zaczęli krwawą kampanię terroryzmu.  


Choć kolejne rządy izraelskie, włącznie z rządem przeciwnika Oslo, premiera Benjamina Netanjahu od 1996 do 1999 roku, nadal dawały Palestyńczykom coraz więcej kontroli nad terytoriami, cel Arafata nie zmienił się. W 2000 roku, kiedy premier Ehud Barak zaoferował Arafatowi państwowość i panowanie nad niemal całym Zachodnim Brzegiem, Gazą oraz częścią Jerozolimy (warunki, o których Rabin mówił, że są niewyobrażalne, zgodnie z umowami z Oslo), Palestyńczycy powiedzieli „nie” i rozpoczęli kolejną, jeszcze bardziej destrukcyjną kampanię. Następca Arafata, Mahmoud Abbas, i Erekat (który był prawą ręką Arafata, a potem Abbasa do końca swojego życia) trzymał się zasady odrzucania wszystkiego, podczas gdy dramatycznie rosła liczba ofiar terroryzmu, jaki przyszedł po Oslo.


Widziane w tym świetle Oslo, które kończy się triumfalnym podpisaniem umowy na trawniku Białego Domu i ignoruje prawdę o palestyńskich zamiarach i ich terroryzmie, jaki nastąpił potem, jest mimo całej uwagi poświęconej detalom, historycznym analfabetyzmem. Teatralny wysiłek, by ukoronować Larsena, Juul i negocjatorów jako bohaterów pokoju, jest absurdalny.


Problem polega na tym, że amerykański establishment polityki zagranicznej, reprezentowany przez grupę, która podpisała pean na cześć Erekata, nie nauczył się niczego z tej lekcji. Trwałe poparcie Palestyńczyków dla terroru i ich konsekwentne odrzucanie pokoju otrzeźwiły większość Izraelczyków. Izraelscy wyborcy zmusili izraelskich polityków, którzy nadal kurczowo trzymali się Oslo, takich jak Liwni, do przejścia na emeryturę. Wielu ludzi w arabskim świecie zgadza się z tym, jak widać z podpisania Porozumień Abrahamowych, zgodnie z którymi kraje Zatoki znormalizowały stosunki z Izraelem, bo znużyły się rolą zakładników palestyńskiego negacjonizmu i widzą w Izraelu sojusznika przeciwko Iranowi.  


Zamiast jednak uznać fakty, Indyk, Kurtzer, Malley, Miller i Ross czepiają się swoich wspomnień o tym, jakim miłym facetem był Erekat. Podobnie jak bohaterowie w sztuce Oslo, połknęli wszystko, co wpychał im Erekat, mimo że jego zachowanie i zachowanie organizacji, którą reprezentował, mówiły coś zupełnie innego. W swoim peanie opowiadają, jak posłał swoje dzieci do program “Nasiona pokoju” razem z izraelskimi dziećmi, ale nie zauważają, że jego rodzina odmówiła podziękowania Izraelowi lub Hadassah za próbę ratowania jego życia. Jego przyjacielskie spotkania z Izraelczykami i Amerykanami nie zmieniły ani jego determinacji, ani AP, by nigdy nie zrezygnować z wojny przeciwko państwu żydowskiemu.  


Niestety, ci którzy obejrzą Oslo w HBO nie poznają całej historii. Jeszcze smutniejsze jest to, że ci, którzy połknęli te same mity, w które wierzą autorzy peanu na cześć Erekata, prawdopodobnie wkrótce powrócą do władzy w Waszyngtonie. Podobnie do gotowości Spielberga i HBO, by przyjąć fałszywą narrację, tak rząd USA może powrócić do polityki nacisków na Izrael i podbechtywania palestyńskiego negacjonizmu, który raz za razem ujawniały wydarzenia ostatnich 27 lat. Urojenia o mocy osobistej dyplomacji są wyraźnie silniejsze niż fakty. I zarówno Izraelczycy, jak Palestyńczycy będą znowu cierpieć z tego powodu.  

 

The personal diplomacy delusion

JNS.Org, 13 listopada 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jonathan S. Tobin

Amerykański dziennikarz, redaktor naczelny JNS.org, (Jewish News Syndicate). Komentuje również na łamach National Review, New York Post, The Federalist, w prasie izraelskiej m. in. na łamach Haaretz.