Przekleństwo naszych czasów i wszystkich wcześniejszych


Marcin Kruk 2020-11-16


Przekleństwo dobrobytu. Nie wiadomo na co się oburzać najpierw i w oparciu o jakie kryteria wyznaczać priorytety. Brak klarownych priorytetów ma katastrofalne skutki. First come first served. Od świtu proponują człowiekowi dziesiątki możliwości, co powoduje rozproszenie oburzenia, a tym samym znaczne osłabienie jego skuteczności. Na to zgody nie ma i być nie może. Oburzenie powinno być zintegrowane i zmasowane. Spotykam czasem hasło „murem za…”. Te ruchome mury oburzenia wdają się jednak być cienkie jak ścianki działowe. Dawniej mówili „kupą panowie” i też g. z tego wychodziło. Tak, czy inaczej hasło „murem za…” jako kryterium wyboru obiektu oburzenia nie wydaje mi się wystarczające. Zastanawiałem się nad podziałem na oburzenia kardynalne i pospolite.   


Powiesz kardynalne i od razy jakiś kardynał wyskoczy. I nie ma się co dziwić. Tak działa umysł. Od świtu zafrapował mnie gowinowski umysł i nawet rozważałem oburzenie, ale machnąłem ręką. Powiada nasz znany polityk, że za przestępstwa związane z ukrywaniem pedofilów polski kardynał ma odpowiadać przed boską władzą watykańską. Wstrzymałem oburzenie, bo sprawa faktycznie jest skomplikowana. Większość  (jeśli nie wszystkie) sprawy, o które oskarżany jest polski kardynał, to podejrzenia o przestępstwa popełnione na terenie państwa watykańskiego i policja watykańska mogłaby wystąpić o ekstradycję podejrzanego. Z drugiej strony nasz obywatel i nie możemy mieć żadnej pewności, że watykański proces będzie sprawiedliwy i że nasz kardynał nie zostanie narażony na tortury, albo pozbawiony uczciwej obrony. Arcybiskup Wesołowski sądzony miał być w Watykanie, ale umarł w tajemniczych okolicznościach i nawet procesu nie doczekał. Wszyscy wiemy, że lochy watykańskie kryją wiele tajemnic.  (Tymczasem w samej sejmowej komisji do spraw pedofilii  podobno są jakieś osoby zacięte w złości na tego, co to Papieża-Polaka oszukiwał, ale te informacje nie są potwierdzone.)   


W tej sytuacji pozostaje problem, czy w ogóle dochodzić, czy, jak powiada polityk Gowin – „pozwolić stanąć w prawdzie przed Stwórcą” i po krzyku. Zważywszy, że kardynał jest w wieku podeszłym, też raczej nie zalecałbym zakucia w kajdanki, wrzucenia do suki i jazda na komisariat. Dochodzić prawdy jednak warto, chociaż istnieją podejrzenia, że sejmowa komisja ds. pedofilii nawet na torturach nie obiecałaby żadnej uczciwości w takim dochodzeniu. Z tą starością też poważny problem. Podobno Babcia Kasia pobiła oddział kozaków kaczyńskich tęczową torbą. Z trudem ją w końcu obezwładnili i wrzucili do suki. Okrzyk „murem za Babcią Kasią” wydaje się zasadny i w tej sprawie możemy mówić o oburzeniu kardynalnym.


Zapyta ktoś, czy ma to być oburzenie społeczne, czy narodowe? To rozróżnienie jest istotne, bo narodowe odwołuje się do tradycji i jako takie jest konserwatywne; społeczne natomiast jest bardziej postępowe, związane z nowoczesnością, a czasem nawet z ponowoczesnością.


To ponowoczesne oburzenie społeczne jeszcze się u nas nie rozwinęło tak, jak jest rozwinięte w krajach bardziej rozwiniętych, ale już daje o sobie znać i ma dobrą prasę. Tradycyjne narodowe oburzenie jest bardziej widoczne i łunami na niebie świeci.


Najgorsze jednak jest to przekleństwo dobrobytu. Skupić się człowiek nie może, na żadnym oburzeniu, bo ledwie na coś spojrzy, to już następne woła, albo obywatelskim sumieniem wstrząsając, albo narodowym. Czasami jednym i drugim i wtedy już w ogóle nie wiadomo.


Wielu oburzonych z Kościoła teraz występuje, z Bogiem i choćby mimo Boga, jak mówił wieszcz, ale chyba największe wkurwienie semantyczne dotyczy sporu, czy dawać życie z miłością, czy gwałtem.  Trudno się dogadać, bowiem ci, co są pro, są przeciw, a ci, co są przeciw, są pro (znaczy się dawaniu życia z miłością). Kobiety mają głos, chcą rodzić po ludzku dzieci, którym zapewnią życie. Ci drudzy, co to mówią, że są pro, chcą żeby rodziły pod specjalnym nadzorem cokolwiek, byle dotrwało do chrztu. Wzajemnie sprzeczne oburzenie przeniosło się na ulice, a tam kozacy kaczyńscy z nahajami emocje studzą, ale podobno jednym bardziej, a drugim mniej, albo i wcale. Wszyscy patrzymy, czy to już jesień patriarchy, czy nadal lato dobrej zmiany?


Uczniowie się denerwują i twierdzą, że takiego przekleństwa dobrobytu powodów do oburzenia nigdy nie było. Martwi człowieka, że tak mało wiedzą i zastanawia się, jak im przekazać, że problem jest poniekąd odwieczny? Niełatwo przekazywać wiedzę w czasach pandemii, otwarcie dzielić oburzenia też nie bardzo można, bo o pracę teraz trudno, a nadzór edukacji narodowej nakazuje, by oburzenie dziatwy tępić, a własne okazywać wyłącznie, jeśli zgodne z wolą patriarchy.


Miałem zdalną lekcję wychowawczą, więc opowiadałem im trochę jak działa wirus i jak zachowywali się ludzie w czasach różnych zaraz. Wyszło chyba dobrze, była dyskusja, tylko nie rozumiem dlaczego potem jedna z uczennic napisała wypracowanie pod tytułem ”Nasz narodowy folwark bydlęcy”. Jestem oburzony, bo skrytykować nie mogę, a dam dobry stopień, to ktoś może donieść i przełożeni będą oburzeni, a to też niedobrze.


A jednak murem za, ale ostrożnie, bo zostaną sami.

Marcin Kruk
Autor książki: Grzeszyć inteligencją https://www.stapis.com.pl/?product=grzeszyc-inteligencja-opowiadania-dla-obdarzonych-laska-krytycznego-rozumu-marcin-kruk ;