Dylemat moralny czy prosty wybór?


Lucjan Ferus 2020-11-15

Obrońcy życia w akcji
Obrońcy życia w akcji

Niedawno oglądałem w telewizji rozmowę ze znaną i lubianą aktorką (nie podaję nazwiska, bo uznaję zasadę wyrażoną przez św.Tomasza z Akwinu: „Nie patrz kto mówi lecz co mówi”, a poza tym, też ją cenię jako aktorkę i lubię), przeprowadzoną w związku z odbywającymi się właśnie demonstracjami kobiet, oburzonych (mało powiedziane!) decyzją Trybunału Konstytucyjnego, dotyczącą zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. W swoim dość długim emocjonalnym wystąpieniu powiedziała m.in. coś takiego:

 

„Ludzie, którzy kierują się Dekalogiem, którzy wierzą w Boga, dla nich wybór jest prosty”. Biorąc pod uwagę społeczno-polityczny kontekst tej rozmowy można przyjąć, iż miała na myśli problem przestrzegania przez wierzących ludzi (a konkretnie przez kobiety), szóstego przykazania „Nie będziesz zabijał”, figurującego we wspomnianym Dekalogu. Ten fragment wypowiedzi musiał także spodobać się prowadzącemu audycję, gdyż przynajmniej dwukrotnie pojawił się on „na pasku” w dolnej części ekranu, ku szczególnej uwadze oglądających.


Miałem więc okazję dokładnie go zapisać, bowiem moim zdaniem udało się jej sformułować bardzo ciekawy paradoks o podłożu religijnym, którego najprawdopodobniej sama nie była świadoma. Co więcej, podejrzewam iż nie są go świadome rzesze ludzi wierzących w naszym społeczeństwie. Zacznę od pytania: „Czy rzeczywiście ludzie kierujący się Dekalogiem i wierzący w Boga mają prosty wybór moralny?” (bo chyba o taki miało chodzić, prawda?). No cóż, najprościej byłoby spytać kogoś z bliższych lub dalszych znajomych, czy ma ona rację w tym względzie. Tyle, że ja akurat nie znam nikogo, kto kieruje się w życiu Dekalogiem.

 

Jak to możliwe? (może ktoś spytać w tym miejscu). Nie mam w swym otoczeniu znajomych katolików?! Nie do wiary! Oczywiście, że mam wielu znajomych katolików, ale co z tego? Przecież oni nie kierują się w życiu Dekalogiem. Skąd to dziwaczne przypuszczenie? Stąd, że chodzą oni na pielgrzymki do „cudownego obrazu” w Częstochowie, czczą i adorują „święte obrazy” i posągi (np. papieża i innych „świętych”), co wg Dekalogu jest bałwochwalstwem, które będzie surowo ukarane przez Boga, do trzeciego i czwartego pokolenia włącznie.

 

A jeśli już czymś się kierują, to raczej jego ocenzurowaną i sfałszowaną wersją, popularną w tej religii i nauczaną dzieci od maleńkości, jako „Dziesięć przykazań Bożych”. Z wypowiedzi owej aktorki można wywnioskować, że ludziom wierzącym (w tym przypadku katolikom), myli się biblijny Dekalog z „Dziesięcioma przykazaniami Bożymi” z katechizmu czy też z podręczników do nauki religii dla dzieci. Jak duża jest między nimi różnica i skąd się ona wzięła, będzie później, teraz chciałbym odpowiedzieć na wcześniej postawione pytanie: „Czy naprawdę ludzie kierujący się Dekalogiem i wierzący w Boga mają prosty wybór moralny?”.

 

Mam dużo wątpliwości w tej kwestii, dlatego postaram się przedstawić jak ja widzę ten problem. Otóż jestem przekonany (i chyba potrafię to uzasadnić), że człowiek wierzący w Boga i kierujący się Dekalogiem, wbrew pozorom nie ma wcale takiego prostego wyboru, jak to może wydawać się niektórym osobom. Aby nie komplikować przedwcześnie problemu, zacznijmy od przykazania, jakie zapewne miała na myśli owa aktorka, czyli: „Nie będziesz zabijał”, które ów biblijny Bóg skierował do wszystkich swoich wyznawców.

 

Przeglądając uważnie Biblię, dość szybko dostrzeżemy, że wg szczegółowych nakazów tego Boga, nie sposób jest przestrzegać owego przykazania i być w zgodzie z bożymi zaleceniami w tej kwestii. Aby nie być gołosłownym posłużę się przykładami zaczerpniętymi z Biblii, a konkretnie ze Starego Testamentu gdzie znajduje się ów Dekalog. Oto niektóre z nich:

 

„Jeśli kto tak uderzy kogoś, że uderzony umrze, winien sam być śmierciąukarany/../ Jeśli zaś ktoś posunąłby się do tego, że bliźniego zabiłby podstępnie, oderwiesz go nawet od mego ołtarza, aby ukarać śmiercią.Kto by uderzył swego ojca albo matkę, winien być ukaranyśmiercią. /../ Kto by złorzeczył ojcu albo matce, winien być ukaranyśmiercią” (Wj 21,12 - 15,17). „Nie pozwolisz żyć czarownicy. Ktokolwiek by obcował ze zwierzęciem, winien byćukarany śmiercią”(Wj 22,17,18). „ /../ dzień siódmy będzie dla was świętym szabatem odpoczynku dla Pana; ktokolwiek pracowałby w tym dniu, ma być ukarany śmiercią”(35,2).

 

„Kto cudzołoży z żoną bliźniego, będzie ukaranyśmierciąi cudzołożnik i cudzołożnica. Ktokolwiek obcuje cieleśnie z żoną swego ojca, /../ będą ukarani śmiercią oboje/../ Kto obcuje cieleśnie z synową, będzie ukarany śmiercią/../ Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukaraniśmiercią/../ Jeżeli kto bierze za żonę kobietę i jej matkę, dopuszcza się rozpusty: on i ona będą spaleniwogniu/../ Kto obcuje cieleśnie ze zwierzęciem, /../ będzie ukarany śmiercią.Zwierzę także zabijecie./../ Jeżeli jaki mężczyzna albo kobieta będą wywoływać duchy albo wróżyć, będą ukarani śmiercią. Kamieniami zabijecie ich” (Kpł 20, 9-16,27).

 

„Jeżeli córka kapłana bezcześci siebie nierządem /../. Będzie spalona w ogniu”(Kpł 21,9). „Ktokolwiek bluźni imieniu Pana, będzie ukarany śmiercią. Cała społeczność ukamienuje go. Tubylec jak i przybysz będzie ukarany śmiercią za bluźnierstwa przeciwko Imieniu./../” (Kpł. 24,16-21,22). „Żaden człowiek, który jest poświęcony dla Pana jako „cherem”, nie może być wykupiony. Musi on być zabity”. (Kpł 27,29). „Jeżeli kogoś /../ tak ktoś pobił przedmiotem żelaznym, iż tamten umarł, jest zabójcą, a jako taki musi zostać zabity/../ Zabójcę winien zabić mściciel krwi; gdziekolwiek go spotka, może go zabić”. (Lb 35,16,19).

 

„Jeśli ktoś będzie miał syna nieposłusznego i krnąbrnego /../ ojciec i matka pochwycą go, zaprowadzą do starszych miasta i powiedzą im: „Oto nasz syn jest nieposłuszny i krnąbrny, nie słucha naszego upomnienia, oddaje się rozpuście i pijaństwu”. Wtedy mężowie tego miasta będą kamienowali go, aż umrze.” (Pwt 21,18-21). „Jeśli ktoś popełni zbrodnię podlegającą karze śmierci,zostanie stracony i powieszony na drzewie /../ Jeśli się znajdzie człowieka śpiącego z kobietą zamężną, oboje umrą /../ Jeśli dziewica została zaślubiona mężowi, a spotkał ją inny jakiś mężczyzna w mieście i spał z nią, oboje wyprowadzicie do bramy miasta i kamienować ich będziecie, aż umrą”. (Pwt 21,22 -23,24).

 

Oraz prawo, które zapewne spodobałoby się naszym hierarchom: „Człowiek, który pychą uniesiony nie usłucha kapłana ustanowionego tam, aby służyć Panu, Bogu twemu /../ zostanie ukarany śmiercią. /../ Cały lud słysząc to ulęknie się i już więcej nie będzie się unosił pychą” (Pwt 17,12,13). To tyle w kwestii wymierzania kary śmierci za wymienione tu przewinienia. Do tego dochodzą jeszcze Boże nakazy zabijania różnych „wrogów Boga”. I tak na przykład:

 

„Tak mówi Pan, Bóg Izraela: „Każdy z was niech przypasze miecz do boku. /../ i zabijajcie: kto swego brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego”. /../ i zabito w tym dniu ok. 3 tysięcy mężów” (Wj 32,27). „I rzekł Pan do Mojżesza: „Zbierz wszystkich /../ przywódców ludu i powieś ich dla Pana wprost słońca, a wtedy odwróci się zapalczywość gniewu Pana od Izraela” (Lb 25,4). „I rzekł Pan do Mojżesza: „Pomścij Izraelitów /../ i pozabijali wszystkich mężczyzn. Zabili również królów madianickich /../ I rozgniewał się Mojżesz na dowódców wojska: /../ „Jakże mogliście zostawić przy życiu wszystkie kobiety?!”/../ Zabijcie spośród dzieci wszystkich chłopców, a spośród kobiet te, które już obcowały z mężczyzną. Jedynie dziewczęta, które jeszcze nie obcowały z mężczyzną zostawcie dla siebie” (Lb 31,1-18).

 

Na powyższych przykładach poprzestanę, chociaż w Biblii jest jeszcze mnóstwo podobnych im. Co z nich wynika? Otóż najprawdopodobniej to (patrząc na ów problem z perspektywy religijnej, a nie religioznawczej), że bez zabijania, nie tylko nie mogą się obejść ludzie, ale również (a może przede wszystkim?) ich Bóg, który szafuje karą śmierci z taką łatwością i w jakże błahych przypadkach (np. owego nieposłusznego i krnąbrnego syna, czy za spanie z kobietą!), co dość trudno dziś zrozumieć. Cóż więc w tej sytuacji może pomyśleć człowiek kierujący się Dekalogiem i wierzący w Boga przedstawionego w Biblii?

 

Może pomyśleć tak: „No cóż, Bóg dał ludziom m.in. przykazanie „Nie będziesz zabijał”, ale skoro sam wyszczególnił te wszystkie okoliczności usprawiedliwiające zabicie człowieka (jak i wielu ludzi naraz, co wynika z dalszych stron Biblii, „ociekających” krwią i przemocą), to chyba jednak zabijanie samo w sobie nie może być aż takie złe, a nawet wyglądałoby na to, iż jest ono miłe Bogu, prawda? Tym bardziej, iż w tej sytuacji można je zrozumieć w taki sposób: „Nie będziesz zabijał – chyba, że ja ci na to zezwolę, twój Bóg!” Co przenosi się siłą rzeczy na zezwolenia wydawane przez jego kapłanów, rzekomo w imieniu Boga.

 

Osobom wierzącym, których przekonania oparte są jedynie na coniedzielnych mszach w kościołach, może się wydawać, że skoro Bóg dał ludziom przykazanie „Nie będziesz zabijał”, to powinno być ono dla nich święte w każdej sytuacji i okolicznościach życiowych. Kiedy jednak zajrzymy do Biblii przekonamy się, że zakaz ów (w tym brzmieniu) figuruje tylko w Dekalogu. Natomiast na licznych stronach Biblii (szczególnie w ST), zamieszczony jest nakaz Boży: „Będziesz zabijał! Tego chce twój Bóg!” i wyliczone jest wiele  okoliczności, w jakich pozwala on (a nawet rozkazuje) zabijać swym wyznawcom innych ludzi.

 

No i co ciekawe, że w powyższych przykładach zachowań ludzi, które wg Boga są tak naganne, iż zasługują na karę śmierci, nie ma żadnej wzmianki dotyczącej przerywania ciąży i karania za to kobiet. A przecież gdyby to było takie ważne, jak wydaje się naszym hierarchom kościelnym i niektórym politykom (o niektórych kobietach nie wspomnę, by zaoszczędzić im wstydu), to chyba powinno być wyszczególnione na jednym z pierwszych miejsc, wcześniej niż karanie śmiercią krnąbrnego syna złorzeczącego rodzicom, czyż nie tak? To tyle w kwestii przykazania „Nie będziesz zabijał”, mającego ponoć być „prostym wyborem” dla ludzi (głównie ponoć dla kobiet) kierujących się Dekalogiem i wierzących w Boga.

                                                                       ------ // ------

A teraz druga sprawa odróżniająca ludzi kierujących się Dekalogiem, od ludzi, którym się tylko wydaje, że kierują się jego przykazaniami w życiu. Otóż w powszechnym przekonaniu wyznawców katolicyzmu, Dekalog jest tożsamy z „Dziesięcioma przykazaniami Bożymi” (o czym  najlepiej świadczy owa wypowiedź znanej aktorki). Nic bardziej błędnego! Najbardziej ich różni to, iż w tym drugim brakuje II przykazania, które w oryginale czyli w biblijnej Księdze Wyjścia, brzmi następująco:

 

„Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań” (Wj 20,4-6).

 

O czym konkretnie mówi to przykazanie? Otóż mówi ono o tym, iż nie wolno ludziom czynić (wytwarzać, malować) żadnych obrazów przedstawiających jakikolwiek aspekt naszego świata, które mogłyby posłużyć ludziom do oddawania im czci, adorowania ich i służenia im, gdyż Bóg zabrania ludziom tego, pod groźbą surowej kary egzekwowanej do trzeciego i czwartego pokolenia włącznie. Jakie dla wiernych powinny być konsekwencje uznania tego przykazania i respektowania go? Odpowiem na przykładzie naszej religii i jej tradycji.

 

Otóż wykluczone byłyby jakiekolwiek pielgrzymki do Częstochowy, aby oddawać tam cześć „świętemu” i „cudownemu” obrazowi Czarnej Madonny. Zabroniony byłby też jakikolwiek kult „świętych obrazów” i ich adorowanie. To samo dotyczyłoby „świętych „ rzeźb i posągów (np. papieża Polaka i innych „świętych”), jakich w Polsce jest mnóstwo. Nie inaczej byłoby w przypadku gigantycznej figury Jezusa Króla Wszechświata w Świebodzinie. To wszystko (jak i wiele innych „świętości i cudowności”) w świetle tego przykazania, byłoby uznane za bałwochwalstwo i bluźnierstwo względem Boga, i zabronione pod groźbą kary od niego.

 

Niestety, wskutek pewnych historycznych okoliczności (które dokładnie opisane są w książce Edmunda Lewandowskiego W kręgu religii i historii i które nie raz przedstawiałem w swoich tekstach), Kościół katolicki zrezygnował z II przykazania Dekalogu (chociaż ponoć jest on dany ludziom przez Boga) i aby zachować biblijną liczbę dziesięciu przykazań, podzielono ostatnie z nich na dwie części: 9.„Nie pożądaj żony bliźniego swego” i na 10.„Ani żadnej rzeczy, która jego jest”. Dzięki temu zabiegowi, ostatnie przykazanie nie ma żadnego sensu  bez poprzedzającego je i nie wiadomo do czego właściwie ma się ono odnosić.

 

W taki oto sposób powstała ocenzurowana i sfałszowana wersja Dekalogu, nosząca nazwę „Dziesięciu przykazań Bożych”, których uczy się dzieci na religii, i które przez większość wierzących mylone są z biblijnych Dekalogiem. Dla jasności wywodu przypomnę biblijną wersję X przykazania z Dekalogu: „Nie  będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego” (Wj 20,17). Należy przyznać, iż różni się ona „nieco” od tej kościelnej wersji, prawda?

 

Powyższe przykazanie (w pełnym brzmieniu, nie ocenzurowane), może być powodem następnego dylematu moralnego, jakiego może doświadczyć osoba, kierująca się w życiu Dekalogiem. Wygląda bowiem na to, iż ten nasz biblijny Bóg nie widzi niczego złego w istnieniu instytucji niewolnictwa i nie ma nic przeciwko niemu. O czym potwierdzają w/wym. słowa z X przykazania Dekalogu, ale też inne fragmenty z biblijnych ksiąg, jak np.:

 

„Jeśli kupisz niewolnika – Hebrajczyka, będzie ci służył 6 lat, w 7 roku zwolnisz go bez wykupu. /../ A jeśliby niewolnik oświadczył wyraźnie: „Miłuję mojego pana /../ i nie chcę odejść wolny, wówczas zaprowadzi go pan przed Boga /../ i przekłuje jego ucho szydłem, i będzie niewolnikiem jego na zawsze. Jeśliby ktoś sprzedał swą córkę w niewolę, jako niewolnicę, nie odejdzie ona, jak odchodzą niewolnicy” (Wj 21,2-7). /../ „Kiedy będziecie potrzebowali niewolników i niewolnic, to będziecie ich kupowali od narodów /../ naokoło was. Także będziecie kupowali dzieci przychodniów osiadłych wśród was” (Kpł 25,44).    

 

I już na koniec. Może się zbytnio nie znam na meandrach religijnej moralności, ale moim zdaniem nie tylko w Dekalogu, ale dosłownie na każdej stronie Biblii mógłbym znaleźć co najmniej jeden dylemat moralny związany z religią katolicką (co odpowiadałoby ilości stron  Biblii!). Skąd ta pewność? Może stąd, że traktuję „prawdy” religijne bez atencji (czyli nie uznaję ich z góry za świętość, w którą należy wierzyć bez zastrzeżeń) i tak jak każde inne myśli człowieka, zanim uznam je za wiarygodne, wpierw muszę je zrozumieć. I właśnie te moje próby zrozumienia ich powodują, że w konfrontacji z rozumem stają się one dla mnie niewiarygodne. Jednak każda/każdy może spróbować udowodnić mi, że się mylę. 

 

Listopad 2020 r.                                ------ KONIEC------