Wojna Czerwono-Zielonego sojuszu przeciwko Izraelowi trwa


Caroline Glick 2020-09-21

Zwolennicy ruchu BDS przeciwko Izraelowi. Zdjęcie: Alex Christy/Flickr.
Zwolennicy ruchu BDS przeciwko Izraelowi. Zdjęcie: Alex Christy/Flickr.

Są dwie strony wojny przeciwko Izraelowi: strona terrorystyczna i strona polityczna. Rakiety terrorystycznego reżimu Hamasu w Gazie wystrzelone na Aszdod i Aszkelon, oraz antyizraelskie demonstracje przed Białym Domem, a jedno i drugie zdarzyło się podczas wtorkowej ceremonii podpisywania Porozumień Abrahamowych w Waszyngtonie, są gorzkim przypomnieniem, że wojna przeciwko państwu  żydowskiemu dalece nie jest zakończona.

Nawet jeśli spełni się najbardziej optymistyczna prognoza prezydenta USA, Donalda Trumpa – że dalszych dziewięć państw arabskich znormalizuje stosunki z Izraelem w nadchodzących miesiącach – oś negacjonistów będzie kontynuowała wojnę przeciwko Izraelowi.


W przeddzień ceremonii podpisania izraelskie ministerstwo do spraw strategii opublikowało oszacowanie, które mówiło coś odwrotnego. Według ministerstwa, normalizacja stosunków między Izraelem i wieloma z jego arabskich sąsiadów zmniejszy siłę kampanii BDS przeciwko Izraelowi. Niestety, oszacowanie ministerstwa ignoruje naturę sił, które stoją za kampanią BDS.   


Ogólnie mówiąc, za BDS stoją dwie siły na Zachodzie. Pierwszą są islamiści i ich zachodnie forpoczty.


Dziesięć lat temu tak zwana Wiosna Arabska, która zdestabilizowała i obaliła reżimy w świecie arabskim, rozdzieliła świat arabski i islamski na dwa przeciwstawne bloki. Z jednej strony, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Arabia Saudyjska, Bahrajn i Egipt utworzyły antyislamistyczną oś, która stoi przeciwko irańskiemu reżimowi i Bractwu Muzułmańskiemu. Z czasem inne państwa dołączyły do tej osi, włącznie z Omanem, Sudanem i Marokiem.  


Członkowie antyislamistycznego bloku zwrócili się ku Izraelowi, ponieważ postrzegają żydowskie państwo jako silnego sojusznika w ich egzystencjalnej walce z Iranem i Bractwem Muzułmańskim.


Przeciwko członkom tego bloku są członkowie islamistycznej osi. Jej wiodącymi członkami są Turcja, Katar i Iran. Stoją z nimi razem ich marionetki Syria, Liban, Huti w Jemenie i Hamas.


Wojna domowa w Libii jest wojną zastępczą między tymi dwiema osiami.


Rozłam w arabsko-islamskim świecie znaczy, że podczas gdy członkowie antyislamistycznego bloku mogą zakończyć arabski bojkot Izraela, członkowie islamistycznego bloku będą ten arabski bojkot Izraela utrzymywać.


I to doprowadza nas do drugiej strony ruchu BDS – jego zachodniej strony. Ludzi Zachodu zaangażowanych w kampanię BDS nie obchodzi, że członkowie antyislamistycznego bloku mogą zakończyć bojkot Izraela. Są wystarczająco szczęśliwi z kontynuowaniem bojkotu przez członków osi islamistycznej.


To jest sednem sprawy. Kampania BDS jest centralnym składnikiem roboczego sojuszu między Unią Europejską, zachodnią lewicą i islamistycznym blokiem. Autonomia Palestyńska, kontrolowana przez Fatah w Ramallah, zależy od zachodniej połowy Czerwono-Zielonej osi. Hamas jest kontrolowany przez islamistyczny blok.


Wszyscy członkowie Czerwono-Zielonej osi żywią głęboko zakorzenioną wrogość do Izraela, do administracji Trumpa i do antyislamistycznego, arabskiego bloku. Podczas gdy  przez dziesięciolecia Palestyńczycy byli marionetkami świata arabskiego i ich wojna przeciwko państwu żydowskiemu była arabską wojną zastępczą, dzisiaj Palestyńczycy są marionetkami Czerwono-Zielonego sojuszu. Prowadzą wielowymiarową kampanię przeciwko Izraelowi z aktywnym wsparciem i zaangażowaniem swoich sponsorów z Czerwono-Zielonej osi.


Podczas gdy administracja Trumpa i członkowie antyislamistycznego bloku zakończyli w ostatnich latach finansowe wspieranie AP i Hamasu, Unia Europejska, jej państwa członkowskie oraz lewicowe fundacje, jak również Turcja, Katar i Iran podniosły finansowe wsparcie dla tych dwóch palestyńskich reżimów.  


Europejczycy i międzynarodowa lewica przyjęli wiodącą rolę w wielu aspektach palestyńskiej wojny. Są autorami i głównym motorem kampanii przechwytywania przez Autonomię Palestyńską ziemi na Obszarze C. Kierują informacyjnymi i dyplomatycznymi działaniami przeciwko Izraelowi w ONZ i trybunałach w Hadze. Podsycają i finansują kampanie politycznych działań wojennych, których celem jest delegitymizacja Izraelskich Sił Obronnych i ogólnie izraelskiego społeczeństwa, oraz podkopują system sądowniczy Izraela przez swoje izraelskie i palestyńskie NGO.


Członkowie islamistycznego bloku finansują i kierują siłami terroru w Judei, Samarii i Gazie i działają we współpracy ze swoimi grupami na Zachodzie.


We wtorek zwolennicy BDS, którzy demonstrowali przed Białym Domem, pochodzili z 50 antyizraelskich grup, które obejmują całe spectrum – od marksistowskiej lewicy, poprzez antysyjonistów, żydowską antyizraelską lewicę do grup związanych z Fatahem i Hamasem.


Lodowate przyjęcie, jakie w liberalnych mediach Stanów Zjednoczonych i w mediach europejskich uzyskała ta historyczna ceremonia w Białym Domu, pokazała wyraźnie, że zachodnia część Czerwono-Zielonego sojuszu nie jest zainteresowana w pokoju i stabilności na Bliskim Wschodzie. Zaś fakt, że ani wysocy rangą Demokraci, jak spikerka Izby Reprezentantów, Nancy Pelosi, ani przedstawiciele żadnego z państw członkowskich UE poza Węgrami nie uczestniczyli w ceremonii, jeszcze bardziej podkreśla tę rzeczywistość. Z izraelsko-arabskim pokojem lub bez niego, za czasów Czerwono-Zielonego sojuszu wojna przeciwko Izraelowi będzie trwała na niesłabnącym poziomie.


Ten artykuł ukazał się najpierw w 
Israel Hayom.


The Red-Green alliance’s war against Israel continues

Jerusalem Post, 17 września 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Caroline Glick 

Znana dziennikarka izraelska, pracuje w „Jerusalem Post”. Urodzona w Stanach Zjednoczonych, gdzie ukończyła studia z nauk społecznych. Emigrowała do Izraela w 1991 roku, wstępując natychmiast do IDF, w 1996 roku zakończyła karierę w wojsku w stopniu kapitana. Występuje często w izraelskiej telewizji, jest również zapraszana przez różne stacje telewizyjne w USA.