Gdzie postawić granicę antysemitom?


Jonathan S. Tobin 2020-09-12

Jacob Blake Sr., ojciec Jacoba Blake’a, który został postrzelony przez policję w Kenosha, 23 sierpnia 2020.
Jacob Blake Sr., ojciec Jacoba Blake’a, który został postrzelony przez policję w Kenosha, 23 sierpnia 2020.

Joe Biden spotkał się ze zwolennikiem bluzgającego nienawiścią Farrakhana, którego syn został postrzelony przez policję. Dlaczego ci, którzy tropią Donalda Trumpa w kwestii antysemityzmu, nie uważają tego za sprawę, o której warto mówić?

 

Co stałoby się, gdyby prezydent Donald Trump postanowił spotkać się z rodziną ofiary postrzelenia i okazało się, że ojciec ofiary jest neonazistą? Byłaby to wiadomość na pierwsze strony wiodących gazet i dyskutowano by o tym bez przerwy w CNN i MSNBC. Niezależnie od okoliczności incydentu uznano by, że takie spotkanie pokazuje obojętność Trumpa na nienawiść. I słusznie.


Co by się stało, gdyby jego oponent, były wiceprezydent, Joe Biden zrobił dokładnie to samo? Media głównego nurtu zignorowałyby to. Tych, którzy podnosiliby tę sprawę, piętnowano by jako prowokatorów “prawicowego skrzydła” lub potępiano ich za próby dzielenia kraju według rasy.


Tak się właśnie stało, kiedy Biden spotkał się w zeszłym tygodniu z rodziną Jacoba Blake’a, afro-amerykańskiego mężczyzny, który jest sparaliżowany po postrzeleniu przez policjanta w Kenosha, Wisconsin, kiedy opierał się aresztowaniu.

 

Od śmierci George’a Floyda wszystkie incydenty dotyczące użycia broni przez policję, w konfrontacji z Afro-Amerykanami, stały się przedmiotem intensywnych badań, a społeczeństwo dyskutuje kwestię możliwego rasizmu i domniemanej brutalności policji. Oburzenie wobec tych incydentów wepchnęło ruch Black Lives Matter w centrum uwagi publicznej, jak również doprowadziło do protestów, zamieszek i przemocy.

 

Od czasu postrzelenia ich syna, oboje rodzice Blake’a występowali publicznie. Jego ojciec, Jacob Blake senior, przemawiał na Marszu w Waszyngtonie 28 sierpnia, na którym upamiętniano dra Martina Luther Kinga. W swoim wystąpieniu ogłosił, że Ameryka jest „winna” rasizmu i innych zbrodni, a jego przemówienie było szeroko transmitowane i publikowane w wiodących gazetach. Jak ujął to “Washington Post”, rodzina Blake’ów reprezentuje uczucia wszystkich Afro-Amerykanów.  

 

Kilka dni później jednak, kiedy poglądy starszego Blake’a stały się znane, te same media, które były poruszone jego gniewną mową w Waszyngtonie, przestały się nim interesować.


Okazuje się, że gniew Jacoba Blake’a seniora dawał o sobie znać na długo zanim konfrontacja jego syna z policją doprowadziła do tragedii. Jego strona Facebooka była od lat wypełniona nienawiścią. Większość postów Blake’a była agresywnie antysemicka i pokazywał tam tradycyjne memy o „różowym palcu Żyda”, który kontroluje ekonomię i media. Nie było niespodzianką, że człowiek, który zieje antysemityzmem, powiedział, że popiera „Farrakhana w 100%”. Nie jest także zaskakujące, że jako sympatyk Nation of Islam zamieścił zdjęcie Jezusa na sedesie, żeby pokazać swoją odrazę wobec chrześcijan.  

 

Nienawiść Blake’a nie oznacza jeszcze, że nie powinniśmy czuć współczucia dla rodziny, którą dotknęła tragedia. Wszystko to jednak było wiadomością publiczną zanim zaplanowano spotkanie Bidena z rodziną Blake’w podczas wizyty w Kenosha. Kandydat Demokratów postanowił jednak spotkać się z nim. Jest jasne, że obóz Bidena uznał, iż obrażenie ruchu  Black Lives Matter jest politycznie bardziej niebezpieczne niż obrażenie Żydów i ludzi, których obchodzi antysemityzm.


To mogła być kontrowersyjna decyzja, ale z mediami głównego nurtu działającymi jako ochroniarze, takie ryzyko było minimalne.


Bidenowi to spotkanie uszło na sucho, ponieważ ani “New York Times”, ani“Washington Post” - ani CNN, ani MSNBC, ani żadne media głównego nurtu – nie wspomniały o antysemityzmie i popieraniu Farrakhana przez Blake’s seniora, żadne z nich nie wspomniało o tym choćby jeden raz. Chociaż Blake’owie pozostają w świetle reflektorów mediów, fakt, że jego ojciec jest siewcą nienawiści, został uznany przez redaktorów za niewarty wzmianki.  

 

Potępiono natomiast tych, którzy poruszyli tę sprawę. Artykuł “JTA”  o tym spotkaniu nosił tytuł: Kiedy Biden spotyka rodzinę Jacoba Blake’a, prawicowe media zwracają uwagę na antysemickie posty na Facebooku ojca, jak gdyby problemem były media, które opublikowały informację, nie zaś antysemityzm. Jeden z autorów “Forbes” potępił całą dyskusję jako nikczemną próbę konserwatystów doprowadzenia do podziału między czarnymi a Żydami. Z jego punktu widzenia problemem są ci, którzy mówią o antysemityzmie czarnych, nie zaś antysemici.

 

Przez ostatnie cztery lata przeciwnicy Trumpa mozolili się, by przedstawić go jako pomocnika antysemitów. Nieustannie wyciągali to, co uważali za aluzje apelujące do antysemitów, włącznie ze słynnym cytatem “bardzo porządni ludzie”, słowa, które nieustannie fałszywie przedstawiano w mediach jako odnoszący się do neonazistów, podczas gdy w rzeczywistości nie o nich traktowały.

 

Przeciwnicy Trumpa zbywają jego proizraelskie działania o historycznych proporcjach i bliskie osobiste kontakty z Żydami, włącznie z córką, która nawróciła się na judaizm i żydowskimi wnukami, jako nieistotnymi dla sprawy. Wielu żydowskich liberałów uważa każdego, kogo tak osobiście nie lubią, jak Trumpa, za moralny odpowiednik Hitlera. Mimo wszystkich dowodów na to, że jest wręcz odwrotnie, nadal na żydowskiej lewicy jest artykułem wiary to, że głos na Trumpa jest głosem na antysemityzm.  


Niemniej spotkanie Bidena z antysemitą nie wywołało nawet piśnięcia tych samych ludzi. Media, które przekonywały o rzekomym ułatwianiu przez Trumpa szerzenia się antysemityzmu, milczą jak zaklęte.


Decyzja Bidena spotkania się z Blakiem nie znaczy, że jest on antysemitą. Ani nie zobowiązuje nikogo do głosowania na Trumpa. Znaczy jednak, że Demokraci – zakładając, że współpracownicy powiedzieli mu o poglądach Blake’a seniora – wierzą, że złożenie hołdu ruchowi BLM jest ważniejsze niż postawienie granicy antysemityzmowi.  


Tu chodzi o coś więcej niż o stronniczość mediów. Ulgowa taryfa dla Blake’a seniora – i dla Bidena za spotkanie się z nim – pokazuje raz jeszcze, że antysemityzm jest jedynym grzechem, który nie stanowi przedmiotu żadnego zainteresowania w kulturze anulowania, która tego lata dominuje w amerykańskim publicznym dyskursie i które należy do Black Lives Matter.


Dokładnie tak samo jak przeproszenie amerykańskich muzułmanów przez kampanię Bidena za potępienie Lindy Sarsour za jej antysemityzm, spotkanie z Blakiem jest kamieniem milowym dla tych, których obchodzi szerzenie nienawiści i nie stać ich na to, by je ignorować. Kiedy nasi polityczni przywódcy nie traktują siewców nienawiści jako ludzi, którzy powinni pozostać poza nawiasem – jak to było z Bidenem i Blakiem – nie mogą udawać, że traktują poważnie sprawę antysemityzmu.

 

Where do you draw the line with anti-Semites?

JNS. Org, 7 września 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jonathan S. Tobin

Amerykański dziennikarz, redaktor naczelny JNS.org, (Jewish News Syndicate). Komentuje również na łamach National Review, New York Post, The Federalist, w prasie izraelskiej m. in. na łamach Haaretz.