ONZ doprowadza mnie do szału


Liat Collins 2020-08-30

Nikołaj Mładenow, specjalny koordynator ONZ ds. pokoju na Bliskim Wschodzie, informuje Radę Bezpieczeństwa z Jerozolimy w 2018 roku(zdjęcie: MIKE SEGAR / REUTERS)

Nikołaj Mładenow, specjalny koordynator ONZ ds. pokoju na Bliskim Wschodzie, informuje Radę Bezpieczeństwa z Jerozolimy w 2018 roku

(zdjęcie: MIKE SEGAR / REUTERS)



ONZ uznała niepodległość Izraela ponad 70 lat temu. Najwyraźniej nigdy sobie tego nie wybaczyła.

Nie wiem, czy dziś to “ najlepsze czasy, najgorsze czasy”, ale w tym roku Izrael świętował “traktat pokojowy” – a przynajmniej porozumienie o normalizacji stosunków ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi – przeżywając równocześnie trwającą “intifadę ognia” na Południu z dorzuconymi kilkoma rakietami, śmiertelny atak nożowniczy i strzelaninę, która podkreśla niepewną sytuację bezpieczeństwa na północnej granicy z Libanem. No cóż, nie tyle z Libanem, co z Hezbollahem.

W tym tygodniu znalazłam nieco eskapizmu w najmniej prawdopodobnym z miejsc. Czytając moje e-maile, natknęłam się na regularnie publikowaną informację dla Rady Bezpieczeństwa ONZ o sytuacji na Bliskim Wschodzie. Sporządził ją 25 sierpnia 2020 Nikołaj Mładenow, specjalny koordynator ONZ ds. pokoju na Bliskim Wschodzie. Jest to typowe. W środku pandemii, globalnej recesji i katastrof naturalnych od szalejących pożarów do huraganów i powodzi, Rada Bezpieczeństwa ONZ chce skupić się na tym, co robi Izrael. I mimo długiego tytułu Mładenowa, okazuje się, że ONZ nie jest szczęśliwa, iż Izrael zawiera pokój na własnych warunkach. Widocznie, jeśli nie trzymamy się wizji pokoju jaką ma ONZ, to nic się nie liczy.  

 

Mładenow pisze, że sekretarz generalny ONZ przyjął z zadowoleniem porozumienie Izrael-ZEA,

“…mając nadzieję, że stworzy to okazję dla izraelskich i palestyńskich przywódców na wznowienie rozmów.   


Zobowiązanie Izraela do zawieszenia aneksji usuwa bezpośrednią groźbę zniweczenia procesu pokojowego i regionalnej stabilności. Sekretarz generalny konsekwentnie wzywał Izrael do porzucenia tych planów”.

W rzeczywistości, panie Sekretarzu Generalny, Izrael jest oddany procesowi pokojowemu – to Palestyńczycy odrzucają normalizację stosunków, nie mówiąc już o pokoju. I o jakiej “regionalnej stabilności” mówi Mładenow? O ISIS, które wykorzystuje katastrofę koronawirusa, by powrócić? O Iranie używającym ONZ, by uniknąć sankcji i kontynuować realizację swojego celu dostarczenia ajatollahom bomby nuklearnej? O Turcji dążącej do ponownego ustanowienia osmańskiego sułtanatu? O Hezbollahu? O Hamasie?

 

Mładenow słusznie zauważył:

“Umowa Izrael ZEA ma także potencjał zmiany dynamiki w całym regionie. Tworzy nowe okazje współpracy w czasie, kiedy Bliski Wschód stoi przed poważnymi niebezpieczeństwami ze strony pandemii COVID-19 i radykalizacji. Stworzy ekonomiczne możliwości i możliwości pokoju”.  

Jak dotąd, w porządku. Tego właśnie chcą także Izraelczycy – wszystkich politycznych i religijnych odcieni.

 

Mładenow powinien był na tym zakończyć. Zamiast tego, rozumiejąc, że “Porozumienie Abrahamowe”, element planu „Pokój do dobrobytu” prezydenta USA, Donalda Trumpa, jest samo w sobie pozytywnym rozwojem sytuacji, ONZ wzywa do natychmiastowych nowych negocjacji, by rozwiązać konflikt izraelsko-palestyński, i nalega:  

“Warunki rozwiązania tego konfliktu nie zmieniły się – opierają się na odpowiednich rezolucjach ONZ, dwustronnych porozumieniach i prawie międzynarodowym. Tylko rozwiązanie w postaci dwóch państw, w którym Izrael i Palestyna żyją obok siebie w pokoju, bezpieczeństwie i wzajemnym uznaniu, może prowadzić do trwałego pokoju.

 

Nie pora dzisiaj rozpaczać w sprawie palestyńskiej. Plany aneksji zostały zatrzymane. W rzeczywistości, jest to pora, by podwoić wysiłki, sięgać aktywniej niż kiedykolwiek do przywódców na Bliskim Wschodzie, a dla kierownictwa palestyńskiego i izraelskiego, by konstruktywnie ponownie nawiązali rozmowy”.  

ONZ nie chce przyjąć do wiadomości faktu, że aby Izrael i Palestyńczycy rzeczywiście mogli żyć w pokoju obok siebie, ostatnią rzeczą, jakiej potrzebują, jest powrót do stołu negocjacyjnego w starych ramach, które były spektakularną klęską z towarzyszącymi jej falami palestyńskiego terroru.

ONZ uznała niepodległość Izraela ponad 70 lat temu. Najwyraźniej nigdy sobie tego nie wybaczyła.

 

Najlepszą rzeczą, jaką można zrobić teraz, jest “rozdzielenie” sprawy Izraela  i Palestyńczyków. Wiązanie razem ich losów nie rozwiązuje żadnego problemu. Izrael już dowiódł, że jest technologiczną lokomotywą, pełną innowacji, z których mogą korzystać wszyscy. Palestyńczycy mogliby odnosić takie same sukcesy i żyć w dobrobycie – gdyby nie byli bardziej zajęci próbami zniszczenia Izraela niż budowania własnego państwa. Lub, w przypadku Hamasu i Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu w Gazie, próbami spalenia Izraela.

 

Przemówienie Mładenowa liczyło ponad 2400 słów. Próbował w nim sprawiać wrażenie bezstronnego i przyznał, że Izrael także cierpi. Najbardziej znamienna część przemówienia zabrała jednak mniej niż 200 słów. Było to obciążające oskarżenie o to, że obsesja na punkcie Izraela oznacza, że inne, poważniejsze sprawy są niemal przeoczone.

 

Najpierw Mładenow przytoczył liczbę zburzonych budynków na “Obszarze C i w Jerozolimie” (72 według IDF, 11 według samych Palestyńczyków, którzy starają się uniknąć grzywien za nielegalne budowle). Jakie jeszcze naruszenia lokalnego prawa budowlanego są omawiane na Radzie Bezpieczeństwa? Potem doszedł wreszcie do miażdżącej tragedii nieco dalej na północ od Izraela, na wybrzeżu Morza Śródziemnego.  

“Pokrótce wracając do regionu – w Libanie ponad 180 ludzi zginęło w wyniku eksplozji w porcie w Bejrucie 4 sierpnia, 30 osób nadal jest zaginionych, 300 tysięcy ludzi potrzebuje schronienia. Libańskie śledztwo w sprawie eksplozji trwa z pomocą ekspertów z Francji, Rosji, Turcji i Stanów Zjednoczonych…”

Niemal 200 zabitych i ponad ćwierć miliona bezdomnych, ale żadnej wzmianki o winie Hezbollahu. Rada Bezpieczeństwa nie chce, by odwracano jej uwagę od najważniejszej sprawy – żydowskiego państwa.

 

Mładenow brnął dalej:

“Na zakończenie, pozwólcie, że wezwę, byśmy nie tracili z pola widzenia pogarszającej się dynamiki w terenie. Gaza jest na krawędzi kolejnej wielkiej eskalacji z Izraelem, okupowany Zachodni Brzeg załamuje się pod mnogością gospodarczych i politycznych nacisków, ekspansja osiedli i wyburzenia trwają, a pandemia COVID-19 nadal ma niszczący wpływ na społeczeństwa palestyńskie i izraelskie”.

Następnie doszedł do nadzwyczajnego wniosku:

“Trzeba zbadać każde otwarcie, trzeba użyć każdej okazji, trzeba dyskutować i debatować każdy pomysł, jeśli mamy wyjść z tego cyklu oświadczeń, prewencyjnej dyplomacji i zarządzania konfliktem, i pracować na rzecz prawdziwego rozwiązania, które jest trwałe i zgodne z linią odpowiednich rezolucji ONZ".

Właśnie tego jednak ONZ nie robi. Ta mowa jest tylko częścią “cyklu oświadczeń”, jest przeżuwaniem zatęchłych mantr. Może być zgodna z linią odpowiednich rezolucji ONZ, ale nie odpowiada rzeczywistemu życiu. Hodowanie palestyńskiej zależności od zasiłków z ONZ nie przyniesie rozwiązania. Wspiera nieprzejednanie i terroryzm. Prezydent Autonomii Palestyńskiej, Mahmoud Abbas, powiedział we wtorek goszczącemu z wizytą brytyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych, Dominicowi Raabowi: “Pokoju nie osiągnie się pomijając Palestyńczyków i normalizując stosunki z krajami arabskimi”. Jest to bardziej groźba niż obietnica.

 

Podobno premier Benjamin Netanjahu wyjaśnił Raabowi swój pogląd, że plan pokojowy Trumpa jest jedyną słuszną inicjatywą, podczas gdy alternatywny premier, Benny Gantz, wezwał Palestyńczyków do wznowienia współpracy w sprawach bezpieczeństwa i negocjacji z Izraelem. (Próba wyjaśnienia dziwactw obecnej sytuacji politycznej w Izraelu jest jeszcze trudniejsza niż dyskutowanie inicjatyw pokojowych.)  

 

Sekretarz stanu USA, Mike Pompeo, był wyjątkowo zajęty w tym tygodniu. Odwiedził Jerozolimę zanim poleciał do Sudanu, Bahrajnu i ZEA, by propagować “Porozumienie Abrahamowe”. To jest formuła pokojowa, która definitywnie należy do kategorii nowych otwarć, możliwości i nowego paradygmatu. Ale ONZ odrzuca ją. Promowanie przez ONZ Palestyńczyków jako jedynych “wiecznych uchodźców” dostarcza wiele miejsc pracy dla personelu ONZ.  

 

W dodatku ONZ chce próbować pozostać ważna. Krytykowanie Izraela przez wiele lat dowiodło, że jest to najlepsza droga do osiągnięcia tego celu. Teraz jest to zwyczajnie rutyna z obowiązkowymi, regularnymi spotkaniami, takimi jak to, na którym w tym tygodniu przemawiał przez Zoom Mładenow.

 

W tym ciągle zmieniającym się świecie i w czasach niepewności można polegać na ONZ w jednej sprawie: będzie szaleć na punkcie konfliktu Izrael-Palestyńczycy. To pozwala oderwać uwagę od rzeczywistych zagrożeń światowego pokoju – i to doprowadza mnie do szału.

 

Driven to distraction by the UN

Jerusalem Post, 27 sierpnia 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 



Liat Collins

Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie kieruje The International Jerusalem Post.