Nieprzyzwoici policjanci, nieprzyzwoici buntownicy


Jeff Jacoby 2020-06-03


„Są na świecie dwie rasy ludzi” - pisał psychoanalityk Viktor Frankl w słynnej książce Man’s Search for Meaningktóra opowiada o jego doświadczeniach w nazistowskich obozach koncentracyjnych. „Tylko te dwie – ‘rasa porządnych ludzi’ i ‘rasa nieprzyzwoitych ludzi’. Obie są obecne we wszystkich grupach społecznych. Żadna grupa nie składa się wyłącznie z porządnych lub wyłącznie z nieprzyzwoitych ludzi.”

Derek Chauvin, policjant z Minneapolis, który kolanem przycisnął szyję George'a Floyda do ziemi i dusił go, póki Floyd nie skonał, należy do rasy nieprzyzwoitych. Podobnie należą do tej rasy Gregory McMichael - były policjant i jego syn Travis McMichael, ze stanu Georgia, którzy ścigali i zastrzeli Ahmauda Arbery, ponieważ biegł obok ich domu. Podobnie jak do tej rasy należy każdy policjant, który celowo zabija kogoś, kto nie ma broni i nie stanowi zagrożenia.

 

Do rasy nieprzyzwoitych nie muszą należeć wszyscy mężczyźni i kobiety, którzy reagują wściekłością na widok niesprawiedliwości lub brutalności policji. Nie obejmuje ona tych, którzy reagują pokojowymi protestami, demonstracjami, marszami lub obywatelskim nieposłuszeństwem. Nie ma nic nieprzyzwoitego w odruchach przerażenia i gniewu na wiadomość o śmierci Floyda i Arbery'ego, ani w domaganiu się zmian politycznych, mogących zapobiec tego rodzaju potwornościom, ani wreszcie w domaganiu się, żeby odpowiedzialni za takie przestępstwa byli karani z całą surowością prawa.

Ale masy nieprzyzwoitych z pewnością ujawniają się wśród tych, których reakcją na koszmarną przemoc wobec Floyda jest orgia przemocy - wandalizmu, podpaleń i rabunków, a nawet mordów. Nie ma nic przyzwoitego w zamieszkach, które wybuchły w kilkudziesięciu miastach w ciągu ostatnich kilku dni. Orgia ślepego niszczenia i  łamania prawa. Zginęli kolejni ludzie, setki sklepów zostało zniszczonych. Jeśli zabójstwo Floyda było obrzydliwą ilustracją tego, za co odpowiedzialna jest „rasa nieprzyzwoitych”, to taką samą ilustracją jest koszmar właścicieli  firm (w tym również czarnych), zrozpaczonych z powodu zniszczenia zmieniającego oszczędności ich całego życia w ruinę i popioły.

Obrzydliwe jest także zachowanie tych, którzy przyglądają się z boku, okazując radość kiedy całe dzielnice stają w płomieniach, na przykład filmowiec Michael Moore wychwalający „dobrych obywateli palących komisariaty złej policji” lub magazyn „Essence”, który opublikował artykuł pod tytułem Burn It All Down, wzywający do zamieszek.

Podczas zamieszek w Los Angeles w 1992 r., podczas których zginęły dziesiątki ludzi, a (głównie koreańskie) firmy poniosły szkody w wysokości setek milionów dolarów, wokalistka Siostra Souljah była jedną z tych, którzy  zagrzewali do okrucieństwa. W wywiadzie dla Washington Post wychwalała „bunt”, który zniszczył znaczną część miasta, i wzywała do jeszcze większego rozlewu krwi:
 

„Myślę, że jeśli czarni zabijają czarnych codziennie, dlaczego nie mieć tygodnia zabijania białych? Rozumiesz co mówię? Biali ludzie, ten rząd i burmistrz doskonale wiedzieli, że każdego dnia czarni ludzie umierają w Los Angeles z powodu przemocy ze strony gangów. Więc jeśli jesteś członkiem gangu i normalnie kogoś zabijesz, dlaczego nie zabić białego człowieka?”

Najbardziej znamienną odpowiedź na ten występ piosenkarki dał Bill Clinton, który był wówczas gubernatorem Arkansas i kandydował na stanowisko prezydenta. Przemawiając w czerwcu 1992 roku, Clinton potępił słowa piosenkarki. Cytował jej jadowite komentarze w „Post” i we wcześniejszym wywiadzie, w którym powiedziała, że wszyscy biali mają „nędzną i brudną naturę” i że „jeśli są jacyś dobrzy biali ludzie, to ja ich nie spotkałam”. Clinton powiedział swoim słuchaczom: „Gdybyś zamienił słowa ‘biały’ i ‘czarny’, mógłbyś pomyśleć, że David Duke wygłosił to przemówienie.”

Clintonowi dostało się za tę naganę - Souljah nazwała go rasistą, a Jackson bronił jej. Jednak większość Amerykanów doceniała jego wystąpienie przeciw ekstremizmowi. Określenie Moment siostry Souljah„ weszło do języka jako odniesienie do postaw i poglądów ekstremistów, nawet wtedy, kiedy krytyka może urazić twoich sojuszników.

Dzisiejsza Ameryka jest jeszcze bardziej spolaryzowana niż była w 1992 roku i tym bardziej potrzebuje takiego jednoznacznego potępienie ekstremizmu. Jednak kręgi polityczne ani media nie okazują skłonności do wylewania oliwy na wzburzone fale rasowych animozji.     

Wszyscy są przekonani, że to, co przydarzyło się George'owi Floydowi, było koszmarne i wzbudzające wściekłość. W społeczeństwie, w którym niemal wszystko budzi zajadłe spory, obrzydzenie do tego, co się stało, i pragnienie, żeby morderca został sprawiedliwie ukarany, jest praktycznie powszechne. To nie jest społeczeństwo, które uważa, że zabijanie czarnych mężczyzn przez policję jest dopuszczalne. „Mam nadzieję, że rozprawa z tymi policjantami będzie szybka i bezwzględna” – powiedział republikański komentator Rush Limbaugh do swojej ogromnej publiczności radiowej. „To, co zrobili Floydowi – mówił w tym programie - powoduje, że ciemno mi się robi przed oczyma”.


Boston, Tremont Street, niedziela wieczorem.


Był taki czas w tym kraju, kiedy czarnoskórzy mogli rzeczywiście zostać bezkarnie zabici przez białych, a ci, którzy byli świadkami ich śmierci, mogli wiwatować. Moralnie, psychologicznie i politycznie odeszliśmy o cale lata świetlne od tamtej epoki. Ale przyznawanie tego stało się politycznie niepoprawne. Każdy, kto próbuje, może spodziewać się zagłuszających wrzasków ludzi uparcie twierdzących, że niewolnictwo i Jim Crow zostawiły na Ameryce piętno nieodwracalnego rasizmu.

Brutalność policji jest zbyt powszechna. Niektórym ludziom nie powinno się powierzać broni, ani munduru, ani pozwolenia na dokonywanie aresztów. Mimo to, jak czytaliśmy w ubiegłym roku w „Washington Post” zabójstwa popełnione przez policjantów „zdarzają się rzadko” w kraju, w którym mamy „miliony kontaktów policjantów ze społeczeństwem”. Kiedy takie zabójstwa się zdarzają, (patrz niestety za pay wall Washington Post, gdzie jest prezentacja danych od 2014 r., kiedy to Michael Brown został zabity przez policję w Ferguson), podział rasowy jest zaskakująco konsekwentny: „45% białych mężczyzn; 23% czarnych mężczyzn; i 16% Hiszpanie. Kobiety stanowiły około 5% zabitych, a osoby cierpiące na zaburzenia psychiczne około 25% wszystkich strzelanin”. W przeważającej większości przypadków zabita osoba była uzbrojona; tylko 4% nie miały broni. Innymi słowy, zabicie George'a Floyda było wyjątkiem, a nie regułą. Niemniej, nie zmienia to faktu, że historia jego śmierci jest przerażająca, przeciwnie. Widok takiego traktowania współobywatela jest szczególnie wstrząsający, ponieważ jest to zbezczeszczeniem wszystkiego, co reprezentuje Ameryka.


To było nieakceptowalne morderstwo i nikt tego nie toleruje. Odpowiedzialni policjanci zostali zwolnieni ze służby tego samego dnia. Chauvin został oskarżony o morderstwo.

Ale równie nieakceptowalny jest ogłupiający chaos jaki rozpętał się w całym kraju, rzekomo w proteście przeciw śmierci Floyda.

"Jestem załamana. Obudziłam się dziś rano, żeby zobaczyć płonące Minneapolis, to byłoby czymś, co przeraziłoby Floyda ”- powiedziała jego narzeczona Courteney Ross dziennikarzowi „Minnesota Star Tribune”. Opisała go jako najbardziej wrażliwego mężczyznę, jakiego kiedykolwiek znała - „stawał w obronie ludzi, był zawsze dla każdego, kto był w potrzebie, kochał ludzi, każdego kto był odrzucony”.

Jego pracodawca, Jovanni Thunstrom, mówił podobnie: „Nie dyskryminował” - powiedział Jovanni w wywiadzie dla CBS, „Bez względu na to, czy byłeś Latynosem, czy byłeś czarny, czy biały - traktował wszystkich z szacunkiem i to właśnie w nim kocham.”

Jak powiedziałby Wiktor Frankl, Floyd należał do rasy porządnych ludzi. To tylko pogarsza nieprzyzwoitość jego śmierci i to, że jest ona wykorzystywana jako uzasadnienie pełnych przemocy zamieszek.


Indecent cops, indecent rioters

Boston Globe, 1 czerwca 2020

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski



Jeff Jacoby

Amerykański prawnik i dziennikarz, publicysta “Boston Globe” od 1994 roku.