Palestyńskie ”prawo powrotu” jest bronią polityczną


Lyn Julius 2020-06-04

Druga (palestyńska) strona muru bezpieczeństwa. Ilustracja do eseju Einat Wilf.
Druga (palestyńska) strona muru bezpieczeństwa. Ilustracja do eseju Einat Wilf.

The War of Return właśnie ukazała się na półkach księgarskich książka pod tym tytułem. Jej autorzy, była posłanka do Knesetu, Einat Wilf i dziennikarz Adi Schwartz zasypują Zoom prezentacjami głównych argumentów z książki, która jest obecnie dostępna w angielskim przekładzie. Autorzy pokazują ponad wszelką wątpliwość, że palestyński cel – „prawo powrotu” dla palestyńskich uchodźców wojennych, których liczba niepowstrzymanie rośnie na początku każdego rozdziału – nie zmienił się of 1948 roku. Dla osiągnięcia swojego celu palestyńskie kierownictwo nie używa karabinów ani czołgów – próbowali tego i ponieśli porażkę. Chcą zmienić charakter żydowskiego państwa przez zalanie Izraela chmarami powracających uchodźców.


Książka pokazuje, jak Zachód, albo przez przypadek, albo umyślnie od dziesięcioleci podtrzymuje tę fantazję.


Schwartz i Wilf utrzymują, że hrabia Bernadotte, szwedzki mediator z ramienia ONZ, chociaż wkrótce po wojnie 1948 roku został zabity, ponosił w tym dużo winy. Jako pierwszy zaakceptował, że arabski sprzeciw wobec syjonizmu jest niezmiennym prawem natury. Zamiast pozwolić państwom arabskim na rozwiązanie problemu palestyńskich uchodźców, przekazał odpowiedzialność za nich Organizacji Narodów Zjednoczonych.     

Artykuł 11 Rezolucji 194 ONZ z grudnia 1948 roku, często cytowany jako prawna podstawa „prawa powrotu”, opierał się na planie Bernadotte’a użycia konfliktu arabsko-izraelskiego jako środka do zapewnienia zachodniej kontroli. Następnie państwom arabskim udało się udaremnić każdą próbę zakończenia działania zajmującej się wyłącznie Palestyńczykami Agencji Narodów Zjednoczonych Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie i Robót Publicznych (UNRWA), z jej ciągle rosnącą liczbą zarejestrowanych palestyńskich „uchodźców”, a z czasem używać jej jako wylęgarni terrorystycznej przemocy. Przewodniczący OWP, Jaser Arafat manewrował przez lata procesu Oslo z podwójną mową, wypowiadając puste słowa o uznaniu Izraela, ale nigdy nie rezygnując z ostatecznego, wywrotowego celu palestyńskiego powrotu.


Palestyński cel ucieleśniony w „prawie powrotu” nie jest związany czasem. Arabom zabrało stulecia wygnanie krzyżowców z Bliskiego Wschodu. Tak chcą też zrobić z syjonistami.


Istnieje precedens – żądanie powrotu milionów etnicznych Niemców na ziemie, które dziś są Polską. Nigdy jednak nie zdobyli politycznego poparcia i zostali zintegrowania w powojenne Niemcy z pełnym obywatelstwem.  


Liga Arabska jest wraz z palestyńskim kierownictwem współwinna, jako że nigdy nie uchyliła rezolucji 1457 z 1959 roku, zabraniającej nadawania uchodźcom obywatelstwa w goszczących ich krajach arabskich. Autorzy przyznają, że Jordania, gdzie żyje 40 procent palestyńskich „uchodźców”, jest jedynym krajem, który przyznał im obywatelstwo.


Cel ”Prawa powrotu” jest widoczny jak na dłoni. Jednak zachodni dyplomaci i medialni specjaliści stanowczo odmawiają poważnego potraktowania tego problemu. Jest to broń polityczna, nadrzędna wobec humanitarnego rozwiązania problemu uchodźców przez rehabilitację i przesiedlenie. W jednym, zaskakującym wypadku Palestyńczycy zrównali z ziemią eksperymentalna farmę Musa Alami w pobliży Jerycha, której celem miało być polepszenie losu ich braci-uchodźców.


Arabscy uchodźcy z Palestyny i żydowscy uchodźcy z krajów arabskich, uciekający do Izraela, zamienili miejsca w mniej więcej równych liczbach. Jest rozczarowujące, że w książce są tylko dwa pobieżne wspomnienia o żydowskich uchodźcach. Jak się wydaje, więcej jest o bhutańskich uchodźcach z Nepalu. W rzeczywistości przedstawiono kilka planów wymiany ludności i własności. W lipcu 1949 roku iracki premier, Nuri al-Said, pierwszy zaproponował, by ponad 100 tysięcy irackich Żydów przetransportować do Izraela w zamian za taką samą liczbę Palestyńczyków. (Ostatecznie, tylko 14 tysięcy Palestyńczyków przybyło do Iraku.) Były plany, by Izrael kupił 100 tysięcy dunamów (10 tysięcy hektarów) ziemi w Libii na przesiedlenie 17 tysięcy palestyńskich uchodźców. Autorzy wspominają tylko o podobnym planie dla Gazy.

 

To pominięcie jest zaskakujące, biorąc pod uwagę że żydowscy uchodźcy byli tematem pracy doktorskiej tłumacza, Eylona Levy’ego.


Adi Schwartz także pisał dużo o żydowskich uchodźcach, wskazując na „Plan Marshalla dla uchodźców” na początku lat 1950. Amerykańska pomoc miała być podzielona równo między Izrael i państwa arabskie, z każdą stroną otrzymującą 50 milionów dolarów na zbudowanie infrastruktury do wchłonięcia uchodźców. Pieniądze na przesiedlenie arabskich uchodźców wręczono Organizacji Narodów Zjednoczonych, a Amerykanie dali krajom arabskim kolejne 53 miliony dolarów na „kooperację techniczną”. W efekcie, strona arabska otrzymała dwukrotność pomocy danej Izraelowi, mimo że Izrael przyjął więcej uchodźców, także Żydów z krajów arabskich.  


Jest prawdopodobne, że autorzy nie chcieli zbaczać od polemiki, której celem jest przekonanie Zachodu – głównego sponsora UNRWA – do rozmontowania tej organizacji. Jednak związek z żydowskimi uchodźcami ustawia los palestyńskich uchodźców w kontekście. Służą jako współczesny model udanego przesiedlenia.


Książka wykonuje jednak użyteczną pracę przez przedarcie się przez gąszcz fałszywych twierdzeń i wprowadzającej w błąd terminologii wokół arabsko-izraelskiego konfliktu. The War of Return rzuca światło tam, gdzie jest ono potrzebne – na antysemityzm leżący u podstaw arabskiego odrzucenia istnienia Izraela.  

 

The Palestinian ’right of return’ is a political weapon

JNS.org, 21 maja 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Lyn Julius  

 

Dziennikarka, współzałożycielka brytyjskiego stowarzyszenia HARIF, Żydów pochodzących z Północnej Afryki i krajów Bliskiego Wschodu; stowarzyszenia informującego o liczącej trzy tysiące lat historii Żydów na Bliskim Wschodzie i o losie tej mniejszości wyznaniowej i religijnej w XX wieku. Rodzina Lyn Julius pochodzi z Iraku.