Przestańcie wierzyć w naukę


Daniel Greenfield 2020-05-28


Alchemicy i astrolodzy, którzy byli odległymi przodkami nowoczesnej  nauki, wierzyli w świat prawd absolutnych. Odkrycie właściwej formuły, przeszukanie połaci nieba dawało pełną kontrolę nad tajemniczymi skądinąd siłami we wszechświecie. Nasza obecna wiedza mówi nam, że chociaż wszechświat może mieć absolutne wartości, nasze rozumienie ich nigdy takim nie będzie.


Nieokreśloność pozostawiła nas z wszechświatem, w którym nasz pęd do wiedzy  jest ograniczony przez nasze szukanie wiedzy. Rzeczywistość wydaje się być zbudowana, by stawiać wyzwanie naszej pysze, zmuszając nas do przemyślenia własnych wad, ograniczając nas do wymiarów i punktów w czasie i prosząc nas, byśmy zaakceptowali to, czego nie możemy wiedzieć.


Nauka nie jest religią. Nie oferuje cnoty ani pewności.  


Wszechświat nie jest maszyną, którą możemy rozłożyć na części i złożyć z powrotem. Jest zbudowany tak, że po części jest niepoznawalny.


A im głębiej badamy wszechświat, tym lepiej rozumiemy znaczenie obserwatora. Nauka nie jest geniuszem wyskakującym z wanny z okrzykiem “Eureka” i biegnącym ulicami bez okrycia, by zanotować formułę; jest zdolnością przeciwstawienia się zmienności wszechświata przez osiąganie zamierzonych rezultatów i powtarzanie ich raz za razem przez różnych obserwatorów.


Dlatego też co roku mamy milion bezwartościowych badań, które są tylko wyściółką.


Pośrodku pandemii, podczas której eksperci rządzą ziemią, a wybrani przedstawiciele wyrzucają Kartę Praw, twierdząc równocześnie, że pobożnie słuchają nauki, jest ważniejsze niż kiedykolwiek pamiętanie, że prawdziwe naukowe poszukiwanie wiedzy dostarcza nam więcej wątpliwości niż pewności. Model jest ewoluującą szacunkową oceną i postępowanie zgodnie z nim nie przydaje nieomylności żadnym działaniom polityka. 


Nauka nie jest czymś, w co wierzysz. Jest czymś, co robisz i wskazuje, jak masz to robić. I mówi, jak robi to ktoś inny.  


Wierzenie w naukę, podobnie jak wierzenie na słowo wszystkim kobietom, stało się oznaką kulturowej cnoty. Niemniej ludzie najczęściej mówiący, że wierzą w naukę, najrzadziej cenią obiektywność i zdrowy sceptycyzm. Nauka zajęła dla takich ludzi miejsce religii, by dostarczyć pewności w niepewnym świecie.   


Nauka nie jest wyznaniem. Żadni kapłani ekspertów nie mogą zapewnić, że podejmiesz właściwe decyzje. Większa wiedza o przedmiocie jest ważna, ale to nie jest to samo, co poprawny wniosek. W nauce pewność wiedzy może być równie niebezpieczną pułapką jak ignorancja. Dlatego każda wielka rewolucja naukowa zaczyna się od obalenia twierdzeń wcześniejszych ekspertów. Dlatego nazywa się rewolucją.


Nowoczesna klasa rządząca jednak, podobnie jak starożytni imperatorzy i sułtani, żąda pewności. Nauka, która nie przewiduje świata, jest bezużyteczna, a nauka, która nie potwierdza ich poglądu na świat, jest heretycka. Korzenie elit tkwią w uniwersytetach, które rozpoczęły się jako szkoły teologii zanim odrzuciły teologię, ale nadal chcą wierzyć w absolutną prawdę, pod warunkiem, że jest to prawda, w którą już wierzą.    


"Veritas" mówi godło Harvardu. "Lux et Veritas" oznajmia jego kuzyn z Yale.


Po drodze veritas zmienia się w majestat. Ważność eksperta gubi pytanie o weryfikowalność jego twierdzeń. Upadek boskości w życiu klasy rządzącej nie zmniejszył jej pragnienia prawd absolutnych. Szukała tych prawd w pogmatwanych zakamarkach ludzkiej psychiki, zanim zrozumiała, że nieokreśloność wszechświata jest niczym w porównaniu do nieokreśloności ludzkiego umysłu. I szukała tych prawd w modelach społecznych, które starały się zrozumieć ludzi jako kolektyw, kiedy nie dawało się ich rozgryźć jako jednostki. Nową astrologią została nauka o kolektywach, na których eksperymentuje się siłą.  


Badania ludzkiego umysłu natknęły się na nieokreśloność wolnej woli. Kolektyw można zmusić i manipulować na makro skalę, by wyeliminować problem wolnej woli. Wtedy zaś rezultaty będą zawsze odpowiadać temu, co przewidzieli eksperci. Zamiast używania nauki do zrozumienia ludzi, ludzie zostaną użyci do podtrzymania pseudonauki klasy rządzącej.


Kolektywistyczne ideologie działają w deterministycznym wszechświecie. Nie ma miejsca na fluktuacje, jeśli chcesz narzucić swoje rozwiązania setkom milionów ludzi. Wystarczy, że masz ideologię. Wtedy, używając poczucia moralnej pewności, którą egotyści z łatwością mylą z prawdą, rzucasz kręglową kulę polityki wzdłuż pasa i zakładasz, że wszystkie ludzkie kręgle będą stały i czekały na nią.    


Ten rodzaj nauki jest wystarczająco zły. Różnica między socjologią i frenologią,  a magistrem zarządzania i średniowiecznym świrem w fioletowym kapeluszu, nie polega na veritas, ale na majestacie. Majestat jest przekazywany przez pewność, a pewność we wszechświecie jest często odwrotnością veritas. Im bardziej jesteśmy czegoś pewni, tym dalsi jesteśmy od prawdziwego zrozumienia rzeczywistości. Sokratyczna mądrość wymaga pokory. Członkostwo w nowoczesnej klasie ekspertów wymaga jednak pewności, której prawda nie może dostarczyć.


Ideologiczne nauki pożyczają majestat nauk ścisłych, choć zaczynają od wniosków, a nie od hipotez, odrzucają skrupulatną metodologię, zachowując jej zewnętrzną fasadę, upierają się, że ich wnioski są pewne, eliminując niepewność, jaka charakteryzuje rzeczywistą naukę. Pewność jest tym, czego ideolodzy chcą od nauki, ale nauka jest procesem nawigacji wśród niekończących się niepewności.


Kiedy nauka zostaje upolityczniona, niepewności znikają i zastępuje je fałszywa pewność. Metodologie, które odfiltrowują stronniczość obserwatora, zostają skorumpowane i stronniczość obserwatora staje się procesem. Upolityczniona nauka nie stara się zdobyć wiedzy, ale zatwierdzić kulturowe przekonania swojej klasy. Nie jest to szukanie prawdy, ponieważ już ją zna. Jej jedynym celem jest podtrzymywanie spójności klasy rządzącej.  


Badania, eksperymenty i modele są narzędziami. Nie są magicznymi środkami docierania do prawdy, ale narzędziami borykania się z niepewnościami, co odróżnia dążenie do wiedzy od epistemologicznego narcyzmu. Kiedy eksperymentatorzy odmawiają zaakceptowania tego, czego nie wiedzą, wówczas metodologia jest równie bezwartościowa jak tajemne formuły alchemików, ponieważ nie spełnia podstawowego badania przesiewania niepewności. Badanie, które wzmacnia naszą stronniczość, nie jest dążeniem do wiedzy; jest jaskinią ech.  


Lewicy brak wielu przymiotów niezbędnych dla mądrości, ale korzeniem szaleństwa jest brak pokory. Jej intelektualne systemy są złożone, przekonujące i czasami olśniewające, ale takie były też niezliczone filozofie, z których wiele zniknęło w mrokach historii, a które twierdziły że wyjaśniają świat, choć tylko szkicowały złożone racjonalizacje i labiryntowe drogi ludzkiej psychiki. Podczas gdy lewica twierdzi, że jej idee wyjaśniają rzeczywistość, nigdy nie były niczym innym, jak jaskinią intelektualnych ech.


Wbrew swoim zapewnieniom radykałowie nie uczą się o rzeczywistości z rzeczywistości, nakładając zewnętrzny świat na swój wewnętrzny świat, zamiast tego nakreślają mapę stanu swoich wewnętrznych emocji na zewnętrzny świat. Dlatego też radykalizm jest ponadczasowym hobby dzieci uprzywilejowanych klas, które mają ego i wolny czas na dramatyzowanie swoich stanów emocjonalnych jako moralnego kryzysu obejmującego cały świat.  


Lewicowe teorie nie wynikają z doświadczania przez uprzywilejowanego potomka ciężkiego losu migrujących robotników rolnych, uciskanych mniejszości w getcie, protestujących robotników w fabrykach, wściekłych górników, gniewnych plemion ani żadnego z innych mitologicznych postaci, które przekształcają studentów uniwersytetów w wojujących herosów. Są oni tylko postaciami, które pozwalają studentom na działanie zgodne z wewnętrznymi narracjami ich ego. A teorie dostarczają budujących świat ram dla uporczywej, heroicznej walki, która przekształci ludzkość.


Wierzymy w pewne rzeczy, ponieważ są prawdziwe, i w inne rzeczy, ponieważ czynią, że czujemy się silni.


Wszechświat niepewności nie czyni, że czujemy się silni. Uczy nas pokory. A ta pokora jest tym, co czujemy, kiedy naprawdę szukamy wiedzy w religii lub nauce. Pokora może wydawać się słabością, ale jest prawdziwie wspaniałym źródłem siły, ponieważ pozwala nam zobaczyć świat takim, jaki on jest i połączyć się z czymś większym od nas. To nie jest dla Ozymandiasów, którzy chcą dojść na skróty do władzy.


Radykałowie nie żyją z niepewnością. Nie ma miejsca na pokorę w przekonaniu, że już masz wszystkie odpowiedzi i zbawiasz świat. I nie ma miejsca na pokorę lub prawdę w nauce, którą uprawiają tacy ludzie, lub inni pod ich auspicjami. Nie jest to nauka o niepewnościach, ale o pewnościach, które pochodzą z heroicznych opowieści o psychice, które sami opowiadamy.


Przedstawmy sobie małych chłopców, bawiących się żołnierzykami i superbohaterami w pelerynach. To jest upolityczniona nauka. Nie zapuszcza się w nieznane. Wynajduje serię kryzysów i czyni, że słuchający opowieści, czują się bohaterami, i myślą, że z nimi walczą. W dorosłym świecie małe pagórki w piaskownicy stają się rezydencjami i budowlami państwa, zdobywa się majątki, zapewnia sobie władzę i wszystkie dorosłe zasoby, jakie przychodzą w dorosłym życiu. 


Prawda jednak zostaje utracona. A kiedy utracona jest prawda, wszystko inne także jest utracone.


Zapytaj o Związek Radziecki albo Wenezuelę. Zapytaj nazistów albo członków jakikolwiek kultu. Istnieją granice, do jakich każdy polityczny byt może istnieć, żyjąc w świecie fantazji. Wszechświat jest surowym miejscem. Wszystko, od fizyki do ekonomii, wymusza cenę. Energia jest skończona. I także umysł człowieka może uwierzyć tylko w skończoną ilość kłamstw.


Jako cywilizacja potrzebujemy nauki, Nie potrzebujemy jednak scjentyzmu niekwestionującej wiary w słowa ekspertów dlatego, że mają dyplom, ani mylenia zewnętrznych rytuałów nauki z prawdą, ani wierzenia zamiast samodzielnego myślenia. Kiedy wierzymy, przestajemy myśleć.


A wtedy to nie jest już nauka. Nauka nie jest fasadą ekspertów. Jest dociekaniem prawdy.


Kiedy ludzie, czy są farmerami, politykami czy naukowcami, przestają szukać prawdy i zamiast tego wyrażają „swoją prawdę”, prawdę w ich umysłach, wykraczają poza rzeczywistość i zaczynają żyć fantazją. W końcu nauka wymusza cenę zbyt wysoką nawet dla hodowców i zjadaczy lotusów.   


Radykałowie korumpują naukę w deterministyczną jaskinię ech, co pozostawia ich bez nauki i bez prawdy.


Stop Believing in Science

Frontpage.mag., 22 maja 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska