Nie ma boga nad Boga


Andrzej Koraszewski 2020-05-18


Nowy film braci Sekielskich pokazuje wyraźnie, że przedstawiciele instytucji religijnych, stojąc w obliczu zarzutów, którym nie można zaprzeczyć wprost, zaprzeczają im wybierając absurdalne i łajdackie krętactwa. Nie przestępcy w sutannach są tu najważniejsi, ale ci, którzy w obronie wiary i instytucji gotowi są ich chronić i przekonywać, że wrogami są ci, którzy zbrodnie pokazują, bo to może prowadzić do zakwestionowania Boga i podważania autorytetu bożych sług. To zjawisko ani nie ogranicza się do Polski, ani do katolicyzmu. Kiedy przychodzi do oddawania Bogu co boskie, przyzwoitość ląduje na ołtarzu ofiarnym pierwsza.

Przeczytałem monografię pod tytułem „Ateizm i islam”, która właściwie powinna nosić tytuł islam i ateizm, jako, że autor rozważa pytanie jak islam powinien bronić się przed ateizmem. Sam autor należy do tych wierzących, których łatwo darzyć sympatią i szacunkiem.  Na co dzień jest wykładowcą chemii na brytyjskim uniwersytecie, ale teraz robi drugi doktorat z religioznawstwa. Inteligentny i rzetelny, wydaje się marzyć o islamie tolerancyjnym i bez ekstremizmu. Ateizm uważa za zagrożenie, które wymaga zrozumienia i głębokich studiów oraz przeciwstawienia mu racjonalnych teologicznych argumentów.  Dyskretnie odsuwa zarzuty, o których dobrze wie, że są prawdziwe i broni tego, z czego zrezygnować nie może.         


Doktor Shoaib Ahmed Malik pisze, że ateizm przestał być zabawą salonowych myślicieli i trafił pod strzechy, a to wymaga poważnej odpowiedzi. Na Zachodzie przełomem było pojawienie się Nowych Ateistów, którzy wprowadzili ateizm w centrum publicznego dyskursu. Jego zdaniem ten nowoczesny ruch podjął ideologiczną walkę przeciw wszystkim religiom, deklarując je jako idee bezsensowne i szkodliwe. Książki tych Nowych Ateistów sprzedają się w wielomilionowych nakładach, a ich autorzy mają coraz szerszy dostęp do mediów i agresywnie konkurują z teistami.


Jacy są Nowi Ateiści? Agresywni, elokwentni i „ewangelizujący” (tych przymiotników jest więcej, bo bez nich ani rusz). Ci Nowi Ateiści, w odróżnieniu od tych starych, są mniej skoncentrowani na chrześcijaństwie, a bardziej na islamie. Wśród czterech czołowych Nowych Ateistów Sam Harris jest najgorszy. Jego głównym przesłaniem jest atak na islam, Hitchens jest tylko nieco lepszy, a dla Dawkinsa islam jest zaledwie ilustracją dziwacznych zachować ludzi religijnych. Autor przekonuje, że ta krytyka jest oparta na uprzedzeniach, przypominając, że w przeszłości religie innych uznawane były za religie dzikich barbarzyńców. „Dziś islam jest religią Innego i cywilizowane imperialistyczne mocarstwa mają reprezentować rozum i postęp.” 


Nic dziwnego, że prezentacja krytyki religii przez Nowych Ateistów jest dość pobieżna i w gruncie rzeczy wydaje się stanowić kładkę do rozprawy z eksmuzłmanami, czy jak kto woli ateistami wywodzącymi się z muzułmańskiego świata.   

„Biorąc pod uwagę coraz większą koncentrajcę Nowych Ateistów na islamie, tak w ich książkach, jak i w mediach, jak również to, że dziś ludzie mają poprzez Internet nieograniczony dostęp do takich treści, nie pownino dziwić, że wzrasta zainteresowanie ateistycznymi wierzeniami w muzułmańskich krajach, gdzie są propagowane ukradkiem, a nawet zupełnie otwarcie. Aczkolwiek trudno znaleźć statystyczne pomiary wzrostu grup ludzi  deklarujących się jako ateiści, w 2012 roku sondaż Gallupa informował, że w Arabii Saudyjskiej, w samym sercu muzułmańskiego świata, 5 procent badanych deklaruje się jako ateiści, a 19 procent jako bez wyznania […] To oznacza, że muzułmanie zostali ostatnio wystawieni na ataki ateizmu na ich wiarę  i narażeni na poważny mętlik ideologiczny.”

Tak więc, wyczyny fanatycznych wyznawców Allaha, mordowanie milionów ludzi (w tym również milionów muzułmanów) to sprawa mniej istotna niż pokazywanie tych morderczych praktyk połączone z krytyką religii. Prezentując poglądy Sama Harrisa Malik podkreśla, że zdaniem tego autora globalny konflikt będzie nieunikniony, o ile muzułmański ekstremizm nie zostanie wyciszony od środka. Jak pokazuje dalej, tę samą linię rozumowania prezentują ateiści z muzułmańskiego świata. Osobne rozdziały poświęca  takim autorom jak: Ayaan Hirsi Ali, Ali Rizvi, Armin Navabi, Ibn Warraq.


Muzułmańscy ateiści są dziś coraz większą i coraz bardziej widoczną grupą, pisze Malik. Ci byli muzułmanie, po porzuceniu islamu, rozpowszechniają materiały mające na celu podważenie religii lub doprowadzenie do zreformowania muzułmańskiego poglądu na świat.    


Nawoływanie do głębokiej reformy islamu jest najbardziej widoczne w pracach Ayyan Hirsi Ali. Malik ma pretensję, że Ali nie tylko porzuciła islam, nie czuje się również Somalijką. Cytuje jej słowa:

„Jestem teraz jedną z Was. Dobrze się czuję w salach uniwersyteckich i w kawiarniach na kampusach. Zdaję sobie sprawę z tego, że my, zachodni intelektualiści, nie możemy przewodzić muzułmańskiej reformacji. Mamy jednak ważną rolę do spełnienia. Nie wolno nam dłużej akceptować ograniczania krytyki islamu. Musimy odrzucić założenie, że tylko muzułmanie mogą mówić o islamie oraz że każde krytyczne spojrzenie na islam jest z natury ‘rasistowskie’. Zamiast wykoślawiania zachodnich tradycji intelektualnych z obawy przed urażeniem naszych muzułmańskich współobywateli, powinniśmy bronić muzułmańskich dysydentów, którzy ryzykują swoim życiem, walcząc o prawa człowieka, które my uważamy za oczywiste.”

O ile Shoaib Ahmed Malik przyznaje, że istnieje potrzeba reform islamu, a pojęcie dżihadu stanowi poważny problem (chociaż dodaje natychmiast, że przecież istnieją teolodzy muzułmańscy, którzy interpretują to pojęcie w zupełnie inny sposób niż ekstremiści), bardziej go gniewa Ali Rizwi, kanadyjski patolog  pakistańskiego pochodzenia, który w swojej książce The Atheist Muslim: A Journey From Religion to Reason pisze o konieczności laicyzacji społeczeństwa, sekularyzacji państwa i uwolnienia od religii oświaty.

„Jako racjonalista, chciałbym zobaczyć świat prawdziwie oświecony, całkowicie wyzwolony od religii i przesądów; w tym punkcie różnię się od moich przyjacił, którzy są zwolennikami reformy islamu i od rodziny, która jest wierząca” – cytuje Alego Rizvi Malik.

Muszę przyznać, że zdziwiłem się trochę, że spośród dzisiątków znanych ateistów z muzułmańskimi korzeniami Malik wybrał Armina Navabi. Navabi ma niespożytą energię, ale do specjalnie oryginalnych autorów nie należy. Powtarza znane od starożytności argumenty, dlaczego istnienie boga lub bogów jest więcej niż wątpliwe. Jego książka Why there is no God to dość prosty podręcznik dla początkującego ateisty. Przestajemy się dziwić, kiedy uświadomimy sobie, że ten kanadyjski ateista irańskiego pochodzenia jest założycielem Atheist Republic, strony internetowej śledzonej przez blisko dwa miliony ludzi, w tym bardzo wielu z krajów muzułmańskich. Islam nie jest tu jakoś specjalnie atakowany, ale w wirtualnej  Republice Ateistów Pan Bóg nie cieszy się żadnym szacunkiem.     


Malik w zasadzie nie zajmuje się nadal wierzącymi muzułmańskimi liberałami (przywołuje natomiast wielu muzułmańskich teologów wyjaśniających, że muzułmańscy ekstremiści są w błędzie, a islam jest wzorem humanistycznych cnót). Przy okazji omawiania poglądów Armina Navabi wspomina jednak niespodziewanie Maajida Navaza, którego określa jako „bardzo kontrowersyjną muzułmańską postać z Quillam Fundation, niegdyś członka Hizb al-Tahrir”. Autor nie wyjaśnia na czym polega kontrowersyjność tego brytyjskiego prawnika pakistańskiego pochodzenia, który faktycznie był w młodości w grupie terrorystycznej, spędził kilka lat w egipskim więzieniu i poświęcił się walce z radykalizacją młodego pokolenia muzułmanów. Jego kontrowersyjność polega na tym, że mówi głośno o koszmarze i rozmiarach muzułmańskiego terroryzmu i uważa, że muzułmanie nie zostaną zaakceptowani przez świat, jak długo sami nie podejmą stanowczej walki z muzułmańskim terroryzmem. Nic dziwnego, że dla Malika jest to naprawdę „bardzo kontrowersyjna postać”.         


Ostatnim z czwórki omawianych przez Malika muzułmańskich ateistów jest Ibn Warraq. Urodzony w Pakistanie, ale wychowany w Wielkiej Brytanii pisarz, mieszka od lat w Stanach Zjednoczonych, jest autorem lub współautorm 12 ksiażek, założycielem Institute for the Secularisation of Islamic Society i jest uważany za jednego z najpoważniejszych badaczy islamu. Jego wydana ponad 20 lat temu książka Why I am Not A Muslim jest tłumaczona na wiele języków i ciągle wznawiana (polskie wydanie Euroislam – Dlaczego nie jestem muzułmaninem)      


Jak pisze doktor Shoaib Ahmed Malik, Warraq „podejmuje wszelkie strategiczne wysiłki krytykowania islamu ze wszystkich możliwych stron, aby z naukowego punktu widzenia podważyć go jako światopogląd. W oparciu o ideologiczne podobieństwa między islamem, chrześcijaństwem, judaizmem i innymi tradycjami, które istniały przed powstaniem islamu, Warraq sugeruje, że islam jest po prostu zlepkiem wcześniejszych tradycji religijnych.”    


Malik jest nie tylko pełen uznania dla niesłychanej erudycji i dokładności Ibn Warraqa, jest również przekonany, że jego książki są głównym źródłem wiedzy Nowych Ateistów o islamie.     


Podsumowując obraz islamu w pracach Nowych Ateistów i ateistów muzułmańskich Malik pisze, że charakteryzują go trzy podstawowe elementy: po pierwsze - islam jest religią z gruntu barbarzyńską i pełną zła, niektóre wersety Koranu i niektóre hadisy są moralnie wstrętne lub irracjonalne. Islam zrodził się z terrorystycznych działań muzułmanów na całym świecie. Muzułmanie, którzy traktują dosłownie swoje pisma święte, stanowią zagrożenie dla zachodniej cywilizacji  i zachodnich wartości, dlatego też islam nie może się zintegrować z Zachodem, jak długo islamskie nauczanie  nie zostanie całkowicie zarzucone lub zmienione nie do poznania.    


Po drugie – Islamskie pisma święte są nieaktualne, nauka dostarcza dziś wyjaśniających narracji i tym samym zarówno Koran, jak i inne pisma święte są zbędne. Co więcej, islamskie pisma święte zawierają fałszywe informacje o materialnym świecie, takie jak płaska ziemia, co powoduje, że nie zasługują na intelektualny szacunek.


Po trzecie – nie ma dowodów na istnienie Boga. Wszystkie agrumenty o istnieniu Boga można odrzucić używając argumentów logicznych lub wyjaśnień dostarczonych przez naukę.       


Po tym podsumowaniu autor zaczyna swoja główną rozprawę z ateizmem. Na początek stwierdza, że przy dzisiejszym stanie wiedzy granica między fizyką i metafizyką jest bardzo krucha (i tu jak diabeł z pudełka oczywiście wyskakują kwanty. Malik co prawda czytał książki Victora Stengera, ale w tym miejscu do nich nie wraca.) Jak pisze dalej „Nowi Ateiści są całkowicie podporządkowani darwinowskiej narracji”. Twierdzenie, że wszystko daje się wyjaśnić z naturalistycznej perspektywy jest całkowicie sprzeczne z muzułmańskim światopoglądem, tu oczywiście powraca do problemu świadomości, emocji, wolnej woli i moralności, kopiując rozumowanie wyuzdanych teologów chrześcijańskich próbujących pogodzić naukę z Panem Bogiem. Szczególnie jednak niepokoi go ewolucja, czy można ją pogodzić z islamem?   


Malik pisze, że celowo unika naukowych i technicznych szczegółów dyskusji wokół problemu ewolucji, że jedni wierzący muzułmanie całkowicie odrzucają ewolucję, inni ją całkowicie uznają, albo są gdzieś pośrodku, dla niego ważne jest pytanie, gdzie tkwi podstawa kontrowersji. Otóż w islamie kluczowa jest pozycja Adama, stworzonego przez Boga z najlepszej gliny na obraz i podobieństwo. Jak więc tak szlachetna istota mogłaby powstać w drodze przypadkowych zmian?     


Wszystkie te spory pozwala wyjaśnić kalam, czyli islamska teologia dialektyczna. „Ktokolwiek wie – pisze Malik – że nie ma boga nad Boga i Mahomet jest jego prorokem, jest tym samym zbawiony”.


Uczciwie mówiąc poczułem, że przegrałem. To jest odpowiedź człowieka obeznanego ze współczesną nauką, prawdopodobnie uczciwego człowieka, na zarzuty o zbrodniach, których ofiarą padają miliony ludzi, w tym miliony muzułmanów, na zarzuty niespójności świętych pism, ich sprzeczności z nauką, na zarzuty amoralności tych pism? Na to wszystko słyszymy – nie ma boga nad Boga? I do tego ten nieszczęsny kalam – dyskusja, dialektyczna dyskusja, która rzekomo każe dociekać prawdy.


Powróciłem do przeglądu reakcji na film braci Sekielskich i miałem wrażenie, że rozumiem teraz nieco lepiej, nie argumenty, bo po kościelnej stronie nie widać żadnych uczciwych i logicznych argumentów, postawy nakazujące, oddawania bogu co boskie, czyli rozumu i przyzwoitości (o pieniądzach w tym miejscu nie wspominając).


Być może powinniśmy zrozumieć, że pełna świadomość, iż zbrodnie bożych sług są znacznie bardziej realne niż ich Pan Bóg, musi skłaniać ich do najbardziej wykrętnych argumentów.