Nadmiar teorii wszystkiego


Andrzej Koraszewski 2020-05-04


Pandemia jest wyzwaniem i widzimy na różnych polach gorączkową pracę, jest mnóstwo innwacji na polu odzieży ochronnej, środków do dezynfekcji, nowego sprzętu medycznego, w tym medycznej robotyki, poszukiwania nowych leków, bardziej skutecznych i szybszych testów, nie można wykluczyć, że jesteśmy świadkami skokowego rozwoju wirusologii; związane z pandemią nowości w informatyce to osobny rozdział, a dotyczą tak medycyny, jak i śledzenia dróg roznoszenia się zarazy, oświaty, pracy zdalnej, wirtualnych konferencji, a wreszcie nawet sztuki. Co z tych nowości będzie trwałym dorobkiem, a co okaże się efemerydą? Jak zwykle, zapewne zaledwie ułamek tych nowości zostanie z nami na stałe, wpływając na dalszy rozwój medycyny, ale również na zmianę stylu życia.

A co nam w czasach panemii wniosą nauki społeczne? Obawiam się, że wartość dodana będzie zerowa lub ujemna, ale może jestem w błędzie.

 

Oczywiście pandemia dostarcza niesamowitej okazji do badań nad zachowaniami polityków w reakcji na nowe i nieznane zagrożenia (czyli głównie rozwój sztuki chronienia własnych tyłków przez polityków i biurokratów), reakcji społeczeństwa na zalecenia ekspertów, fascynujące  mogłyby być badanie reagowania mediów (do których nie trzeba nawet wychodzić z domu), tu pojawia się również niezwykle ważne pytanie: kiedy ludzie współpracują z instytucjami, a w jakich sytuacjach bojkotują polecenia i nakazy? 

 

Nie wiem, czy takie badania są prowadzone, więc pozostają spekulacje.

 

W chwili obecnej widzimy rozdarcie między obawami przed samą pandemią i lękiem przed konsekwencjami gospodarczymi działań, które mają spowolnić szerzenie się wirusa.

 

Skuteczności wprowadzanych przez władze działań nie daje się jednoznacznie wymierzyć. Po prostu nie wiemy, co by było, gdyby tych kroków nie wprowadzono. Czy wirus szerzyłby się znacznie szybciej, czy tylko trochę szybciej? Czy mielibyśmy do czynienia z lawinowym wzrostem ofiar śmiertelnych, czy marginalnym? Komputerowe modele okazują się bardzo zawodne. Odmienne działania władz w różnych krajach oraz dane na temat liczby zachorowań oraz liczby zgonów wskazują na to, że restrykcje działają. Pozostaje niepewność co właściwie działa. Zamknięcie ludzi w domach, zachowywanie dystansu, dezynfekcja i higiena, noszenie masek? (Być może decydująca była początkowa szybkość reagowania.)

 

Ciekawe co pokaże eksperyment szwedzki (i czym się skończy tylko teoretycznie podobny eksperyment białoruski)? W Szwecji postawiono na znacznie słabszy rygoryzm i raczej zalecenia niż nakazy. Równocześnie ten szwedzki eksperyment prowadzony jest w specyficznych warunkach – w społeczeństwie mającym duże zaufanie do instytucji, gdzie władza cieszy się wsparciem mediów, a społeczeństwo jest zdyscyplinowane. 

W innych miescach na świecie konflikt między rządzącą partią a znaczną częścią społeczeństwa (zjawisko bardzo wyraźnie widoczne w Polsce lub w USA) powoduje, że dyskusje wokół wprowadzanych przez władzę działań prewencyjnych mieszają się z walką polityczną. Czy dałoby się to zbadać? Zapewne tak, ale metodologia musiała by jakoś zneutralizować polityczne zaangażowanie samych badaczy (a to w naukach społecznych nigdy się nie udaje).

 

Praktycznie w całym zachodnim świecie pandemia uderzyła szczególnie mocno w domy opieki. Można by oczekiwać, że będą międzynarodowe badania nad działaniami władz zmierzającymi do zmniejszenia zagrożenia miejsc koncentracji osób najbardziej zagrożonych. Nie widać takich badań. Nie wydaje się również, aby Światowa Organizacja Zdrowia była zainteresowana inspirowaniem takich badań. W Polsce nasze WOT sołdaty zostały wysłane do wspólnego patrolowania ulic z policją, w Izraelu wojsko pomaga w opiece nad domami starców i starszymi osobami mieszkającymi samotnie.

 

Najczęściej widzimy dziś socjologów występujących w mediach w roli proroków. Jedni z nutą zadowolenia informują, że po tej pandemii nie będzie już żadnego kapitalizmu i że skończy się ten straszny konsumeryzm, inni wieszczą koniec demokracji, a jeszcze inni prorokują spowodowany koronawirusem powrót do węgla. Moglibyśmy narzekać na brak dobrze zaplanowanych badań socjologicznych, ale nie mogę wykluczyć, że straty dla ludzkości są mimo wszystko ograniczone.

 

Zajrzałem na stronę International Sociological Association (ISA), i dowiedziałem się, że globalna socjologia musi lepiej rozumieć pilne wyzwania, przed jakimi stoimy w czasach pandemii, zbierać pozytywne doświadczenia, ostrzegać przed zagrożeniami i myśleć o świecie, jaki wyłoni się z globalnego kryzysu. Taka globalna perspektywa nie powinna ograniczać się do „metodologicznego globalizmu” ani ograniczać się do makroanalizy.


Rozumiem, ale nie jestem pewien, czy czekam z zapartym tchem.