Jak nie świętować Dnia Ziemi


Jonathan S. Tobin 2020-04-29


Dla większości Amerykanów jest to tylko kolejny dzień wywołującej lęki kwarantanny, gdy wskaźniki bezrobocia szybują i ludzie zastanawiają się, czy spowodowana koronawirusem recesja zamieni się w depresję. Dla innych zza chmury wygląda promyk nadziei. Obchody „Dnia Ziemi” w tym roku dają środowiskowym alarmistom rodzaj ponurej satysfakcji. Podczas gdy większość ludzi lamentuje nad załamaniem się gospodarki, niektórzy aktywiści są szczęśliwi, że ziemi dano „odpocząć” od spustoszeń kapitalizmu.

W tygodniach przed tym dorocznym środowiskowym świętem był nieustanny strumień komentarzy o „darach koronawirusa”, jak to ujęto w jednym z tytułów w „Psychology Today”, które dostarczyły nieco zielonego balsamu gniewnej planecie.  

 

Lewica często twierdzi, że prawica nie szanuje nauki. Nie ma jednak żadnego naukowego badania lub analizy na poparcie koncepcji, że pandemia jest „zemstą Matki Natury” za rozwój ekonomiczny – rozwój, który nawiasem mówiąc, zredukował nędzę na całym świecie. Dla tych, którzy od dawna argumentowali, że rychła apokalipsa globalnego ocieplenia jest „zapłatą” za nasze niszczenie przyrody, jest to bliskie odmalowania koronawirusa jako sposobu powiedzenia ludzkości przez Ziemię “pozbędę się ciebie” – powiedział niedawno do Oprah w wywiadzie przez wideo aktor Idris Elba. Wielu innych ludzi lewicy, włącznie z „emerytowanym profesorem badań pokoju i bezpieczeństwa narodowego” Michaelem Klarem i  Evaggelosem Valliantosem z CounterPunch, ciskało podobne gromy.

 

Jednak starania o powiązanie pandemii z enwironmentalizmem nie są ograniczone do szalonych mędrców i celebrytów. To samo głosi gwiazda rocka globalnego ocieplenia, Greta Thunberg i w swoim miałkim komunikacie na Dzień Ziemi brytyjski książę Karol (jak zawsze, wskaźnik modnego, pseudointelektualnego komentowania na każdy temat).   

 

Reprezentantce Alexandrii Ocasio-Cortez (D., N.Y.) dostało się solidnie za tweetowanie, że „absolutnie uwielbiasz to, co widzisz”, co było jej reakcją na załamanie się rynku ropy naftowej w powodu wirusa. Szybko wymazała ten tweet, kiedy krytycy uświadomili jej, że właściwie wiwatowała na cześć utraty miejsc pracy dziesiątków tysięcy robotników, o których rzekomo się troszczy.

 

U sedna tych chorobliwych uwag leży nadzieja na środowiskowy Gotterdammerung —  “zmierzch bogów”, w którym dumna ludzkość dozna upadku i zostanie słusznie ukarana za swoje grzechy. W epoce, w której wiara religijna nie jest dłużej uniwersalna (także w stosunkowo religijnym kraju, takim są Stany Zjednoczone), polityka i enwironmentalizm mogą służyć jako rodzaj religii. Widać to w częstych adaptacjach biblijnych konstruktów, takich jak grzech i kara.  

 

Rażąco przesadzone założenie, że ludzkość nie tylko zanieczyszcza, ale faktycznie niszczy planetę, wytworzyło wiarę, że natura – jak gniewny Bóg Izraela z Biblii, który uderza w grzeszników – ukarze ludzkość za złe zachowanie. Stało się to rodzajem popularnej, ludowej mądrości dla tych, dla których enwironmentalizm jest substytutem wiary religijnej. Dla takich fanatyków nie jest wielkim skokiem wiary uznanie obecnego kryzysu koronawirusa za dowód, że nie tylko jest to pandemia, ale kara za nasze grzechy.

 

Biorąc pod uwagę wszechobecność ewangelii środowiskowej w popularnej kulturze i systemie edukacji, myśl, że musimy bez względu na koszty łagodzić zmianę klimatu, jest niemal powszechnie zaakceptowana. Także wielu konserwatywnych krytyków postaci takich jak Thunberg uważa Dzień Ziemi za nieszkodliwy wyraz idei, że musimy być dobrymi zarządcami przyrody.

 

Wielu ludzi odnosi się życzliwie do ideałów ruchu środowiskowców, ale to nie przekłada się na poparcie przez większość radykalnych planów, takich jak „Zielony New Deal” Alexandrii Ocasio-Cortez. Traktowanie zamknięcia z powodu pandemii jako sprawiedliwej kary za naganne postępowanie ludzkości pomaga wyjaśnić, dlaczego radykałowie nie odnieśli sukcesu.

 

Teoretyczne, dystopijne scenariusze to jedna sprawa, kiedy jednak katastrofa w postaci zamknięcia narzuconego przez rząd, by zatrzymać pandemię, staje się rzeczywistością, przestaje być intelektualną abstrakcją. Pusta retoryka o pragnieniu, by planeta przetrwała, nie krzywdzi nikogo, ale traktowanie gospodarczej dewastacji z powodu wirusa jako błogosławieństwa, nie jest tylko brakiem taktu; jest wyraźnym i bezpośrednim zagrożeniem nadziei na uzdrowienie gospodarki.

 

Wypowiedzi Alexandrii Ocasio-Cortez  o post-pandemicznej gospodarce napędzanej przez „zielony” przemysł i jeremiady Thunberg o radykalnych zmianach, włącznie z zakończeniem międzynarodowych podróży lotniczych i konsumpcji mięsa, sugerują, że powrót do normalności, czego chcą zwykli pracownicy i właściciele małych przedsiębiorstw, nie jest ich celem.

 

Rozsądni ludzie uważają wszelkie słowa o korzyściach z powodu ekonomicznych zniszczeń spowodowanych przez koronawirusa za okrutne lub, w najlepszym wypadku, nietaktowne. Ci, którzy nie są pod urokiem środowiskowej teologii new-age, nie wierzą, że zasłużyli na obecne cierpienia i nie chcą mieć nic wspólnego z ludźmi, którzy tak twierdzą.

 

Pół wieku po pierwszym Dniu Ziemi powinien to być moment świętowania faktu, że ruch ochrony środowiska odniósł sukces pod wieloma względami: powietrze, jeziora i rzeki Ameryki są dużo czystsze dzisiaj niż były w latach 1970. Jednak, przez traktowanie obecnego kryzysu gospodarczego jako albo dobrej rzeczy, albo bardzo opóźnionej kary, lewica zapewnia, że ich radykalne plany nie zdobędą poparcia ludzi, którzy woleliby wrócić do solidnej gospodarki XXI wieku zamiast być skazani na spędzenie reszty swoich dni jak gdyby żyli w XIX wieku.  

 

How Not to Celebrate Earth Day

National Review, 22 kwietnia 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jonathan S. Tobin

Amerykański dziennikarz, redaktor naczelny JNS.org, (Jewish News Syndicate). Komentuje również na łamach National Review, New York Post, The Federalist, w prasie izraelskiej m. in. na łamach Haaretz.