Mieszane uczucia o WHO


Steven Novella 2020-04-20


Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) jest jednym z tych organów, które są tak niezbędne, że gdyby nie istniały, należałoby je wymyślić. Równocześnie jednak jest to frustrująco ułomna instytucja. Niektóre z jej wad ujawniły się ostro podczas pandemii COVID-19. WHO jednak nie była w tym sama – COVID-19 wywiera skrajny nacisk na system i to ujawnia wiele słabości. Wielką lekcją, jaką mam nadzieję większość ludzi wyciągnie z tego całego zdarzenia, jest to, że rzeczywiście potrzebujemy ciągłości kompetentnego rządu.

Zasadniczo WHO jest do ustanawiania międzynarodowych standardów opieki medycznej i pomagania w dostarczaniu nowoczesnej medycyny do świata rozwijającego się. Jest niezbędnym źródłem informacji o epidemiologii i często pierwszym źródłem, do jakiego sięgam w medycznych tematach. Stała się skarbnicą wiedzy medycznej, zdrowia publicznego i epidemiologicznej ekspertyzy. Są także niezbędni przy działaniach w sprawach takich jak pandemia. Tutaj jest ich lista głównych celów w skrócie:

Naszym celem jest zapewnienie, że miliard więcej ludzi będzie miało powszechną opiekę zdrowotną, by chronić miliard więcej ludzi przed problemami zdrowotnymi i zapewnić miliardowi więcej ludzi lepsze zdrowie i dobrostan.

WHO została stworzona przez ONZ w 1948 roku (zaledwie trzy lata po powstaniu samej ONZ). Ma siedem tysięcy zatrudnionych w biurach w 150 krajach. Jako ideał, organizacja poświęcona zdrowiu powinna być apolityczna, bezstronna i mocno oparta na nauce. W pewien sposób WHO reprezentuje najwyższe ideały ONZ – wiele narodów zbierających się razem, by współpracować dla wspólnego dobra. Jak można jednak oczekiwać, trudno jest skłonić ludzi z tak wielu różnych kultur i perspektyw, by gładko ze sobą współpracowali i to prowadzi do tego, co uważam za główne problemy z WHO.


Krótko mówiąc, WHO pozwoliła, by polityka była ważniejsza od nauki. W imię ugłaskania różnych krajów płaszczyła się wobec ich kulturowych przekonań i ustawiła szacunek do „tradycyjnej” medycyny powyżej standardów medycyny opartej na nauce. Moim zdaniem jest to afront wobec jej misji i samego powodu jej istnienia. Być może najbardziej skandaliczne było ich poparcie tradycyjnej chińskiej szarlatanerii. Napisali:

Celem tej polityki “jest promowanie bezpiecznego i skutecznego używania tradycyjnej medycyny przez regulowanie, badanie i integrowanie tradycyjnych produktów medycznych i osób praktykujących [tradycyjną medycynę] do systemu opieki zdrowotnej tam, gdzie jest to właściwe”.

Słyszeliśmy jednak tę obronę już wcześniej – nie można regulować nonsensu. Nie można mieszać szarlatanerii z prawdziwą medycyną bez niszczenia standardów medycyny. To posuniecie służy jedynie nadawaniu ważności nienaukowej medycynie. Nie potrafię powiedzieć, jak wiele razy ludzie używali stanowiska WHO, by usprawiedliwiać własne użycie lub popieranie szarlatanerii, zarówno personalnie jak instytucjonalnie. Miało to  właśnie ten skutek, przed jakim ostrzegaliśmy.


I tak, WHO ma w szczególności „chiński problem”. Jak pisze skądinąd łatwowierne „Nature”:

Poparcie WHO obejmuje wszystkie tradycyjne medycyny, ale jej stosunki z chińską medycyną i z Chinami stały się szczególnie bliskie, zwłaszcza podczas kadencji Margaret Chan, która kierowała tą organizacją od 2006 do 2017roku.

Jeśli wątpisz, że TCM jest szkodliwym nonsensem, tutaj jest krótki przykład z tego samego artykułu z „Nature”.

Na przykład, „wyniszczający syndrom pragnienia” charakteryzuje się nadmiernym głodem i wzmożonym oddawaniem moczu, i wyjaśniają go „czynniki, które uszczuplają płyny yin w płucach, śledzionie lub układzie nerek, i tworzą ogień i gorąco w ciele”. Na podstawie tych obserwacji lekarz może zdecydować się na terapię. Pacjent, który prawdopodobnie zostałby zdiagnozowany jako cukrzyk przez zachodniego lekarza, prawdopodobnie otrzyma akupunkturę, rozmaite toniki i okadzanie – w którym spala się zioła w pobliżu skóry pacjenta. Dostanie także rekomendację spożywania szpinakowej herbaty, selera, soi i innych „ochładzających” pokarmów.  

Jeśli masz szalejąca cukrzycę, z poziomem cukru we krwi tak wysokim, że glukoza przechodzi do moczu, wyciągając więcej wody przez osmozę, powodując nadmierne pragnienie i oddawanie moczu, WHO uważa że będzie w porządku, jeśli otrzymasz diagnozę ”wyniszczającego syndromu pragnienia” i będziesz leczony akupunkturą i tonikami. To nie jest sprawiedliwość w opiece zdrowotnej. To jest przy każdym rozsądnym standardzie niebezpieczny błąd w sztuce medycznej. Tak więc WHO mówi, że dla niektórych ludzi jest w porządku otrzymywanie skandalicznie nieskutecznej terapii nawet podczas ostrego stadium poważnej i potencjalnie zagrażającej życiu choroby, jak długo zgadza się to z lokalnymi tradycjami (a promowanie chińskiej hegemonii kulturowej nie zaszkodzi). 


Czy to nie jest to właśnie, co WHO powinna zwalczać – podwójne standardy, przy których ludzie z krajów uprzemysłowionych mają dostęp do opartej na nauce, skutecznej medycyny, podczas gdy ludzie z krajów rozwijających się są wykorzystywani przez szarlatanów (choć wielu w rozwiniętych krajach decydują się na wykorzystywanie przez szarlatanów – ci mają przynajmniej wybór)?


Przyznaję, że to może być trudna sprawa. Istnieje sposób na szanowanie lokalnej kultury, inkorporowanie lokalnych uzdrowicieli i praktyków, zachowując równocześnie wysokie standardy skutecznej i etycznej medycyny. Nie obchodzi mnie jednak, że jest to trudne – w tej właśnie sprawie WHO powinna być ekspertem. To jest właśnie sedno ich mandatu – powinni kultywować ekspertyzę w tym celu.


Nie wiem, czy ten problem, a szczególnie ich służalczość wobec Chin, zaburzyła ich reakcję na COVID-19, który rozpoczął się w Wuhan. Kiedy kurz opadnie, będzie potrzebne dochodzenie i rozliczenie. To jest także standardowa część medycznej praktyki – obejrzenie tego, co się zdarzyło, brutalnie pokazując, co było złe, ale to w celu robienia rzeczy lepiej w przyszłości. Nauka i medycyna wymagają krytyki, ale konstruktywnej krytyki. WHO musi poważnie przejrzeć swoje strategie i procedury, i stanowisko wobec nadrzędności naukowej podstawy medycyny. Musi też być znacznie lepsza w radzeniu sobie z politycznym kontekstem, w jakim działa.   


Nawet jednak z wszystkimi wadami WHO jest niezbędną organizacją, która musi istnieć, a także kwitnąć. Odebranie funduszy WHO w środku pandemii jest lekkomyślne i niebezpieczne. Musimy ulepszyć WHO, a nie utrudniać jej wykonywanie zadań. Jeśli pandemia nas czegoś uczy, to tego, że choroba jest globalna. Nasza reakcja musi także być globalna, a to wymaga organizacji takiej jak WHO. 


Mixed Feelings About the WHO

NeuroLogica Blog, 17 kwietnia 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

Od redakcji ‘Listów z naszego sadu”

Steven Novella jest niesłychanie delikatny w swojej krytyce WHO. Nie przypomina krytyk jej działalności w sprawie epidemii AIDS, Eboli, SARS (ani stosunkowo dużej skuteczności np. w walce z polio). Nie przypomina informacji o astronomicznych kosztach biurokracji, ani o rozmiarach upolitycznienia. Obecnie głównym zarzutem jest spowodowanie znacznego spowolnienia działań przeciw pandemii koronawirusa, ponieważ początkowo WHO powtarzała nieprawdziwe informacje otrzymane z Chin, że wirus nie przenosi się od człowieka do człowieka, a tym samym nie stanowi poważnego zagrożenia. W tym czasie WHO dysponowała bardzo dobrą informacją z Tajwanu, którą ze względu na Chiny zatajono. Reakcja Donalda Trumpa była zapewne emocjonalna. Stany Zjednoczone dostarczają najwięcej funduszy dla WHO płacąc rocznie między 400 a 500 milionów dolarów. Obcięto finansowanie o 65 milionów dolarów jeszcze przed pandemią. Obecne zamrożenie wydaje się niejasne, ponieważ wszystkie kraje członkowskie muszą wpłacać obowiązkowe składki ustalane wg. poziomu zamożności i liczby ludności, a wiele krajów (w tym USA) wpłacają również datki dobrowolne. Stany Zjednoczone finansowały jak dotąd  ok. 15 procent budżetu WHO, natomiast Chiny, dając ok. 40 milionów rocznie wpłacają do tego budżetu mniej niż 1 procent.       



Steven Novella 

Neurolog, wykładowca na Yale University School of Medicine. Przewodniczący i współzałożyciel New England Skeptical Society. Twórca popularnych (cotygodniowych) podkastów o nauce The Skeptics’ Guide to the Universe. Jest również dyrektorem Science-Based Medicine będącej częścią James Randi Educational Foundation (JREF), członek Committee for Skeptical Inquiry (CSI) oraz członek założyciel Institute for Science in Medicine. Prowadzi blog Neurologica.