Pandemiczne zawieszenie broni antysemityzmu? Nie ma mowy


Jonathan S. Tobin 2020-04-16

Członkowie zbrojnego skrzydła Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu, Brygad Al-Kuds, rozpryskują środek dezynfekcyjny na ulicach Rafah we wschodniej Strefie Gazy 26 marca 2020 roku podczas kampanii mającej na celu spowolnienie szerzenia się nowego koronawirusa. Zdjęcie:  Abed Rahim Khatib/Flash90
Członkowie zbrojnego skrzydła Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu, Brygad Al-Kuds, rozpryskują środek dezynfekcyjny na ulicach Rafah we wschodniej Strefie Gazy 26 marca 2020 roku podczas kampanii mającej na celu spowolnienie szerzenia się nowego koronawirusa. Zdjęcie:  Abed Rahim Khatib/Flash90

Współpraca w sprawie koronawirusa między Izraelem a Palestyńczykami była zachęcająca. Zarówno AP, jak Hamas powrócili jednak do swojego zwykłego podżegania przeciwko Żydom.

 

Dwa tygodnie temu zdarzyło się coś bardzo niezwykłego. Organizacja Narodów Zjednoczonych chwaliła Izrael. Powodem tego niezwykłego odejścia od ogólnej reguły izraelożerstwa tego organu światowego była współpraca między Izraelem a Autonomią Palestyńską w walce z pandemią koronawirusa. Pod koniec marca sekretarz generalny ONZ, António Guterres, chwalił obie strony konfliktu za to, że odłożyły na bok swoje animozje w wysiłku zminimalizowania szerzenia się wirusa między Izraelem a terytoriami.


Wiele może się jednak zmienić przez dwa tygodnie. Stojąc przed tymi samymi przytłaczającymi wyzwaniami, jakie konfundują wszystkich innych rządzących na świecie, Palestyńczycy postanowili, że łatwiej jest winić ich stałego kozła ofiarnego niż uczciwie zajmować się pandemią. Premier Autonomii Palestyńskiej, Mohammed Sztajjeh, twierdził, że „izraelscy żołnierze próbują szerzyć wirusa na klamkach [palestyńskich] samochodów”.  


Izraelski Channel 12 poinformował, że jest to tylko najnowszy w całej serii niedawnych aktów podżegania ze strony AP w reakcji na szerzenie się wirusa. Zamiast przyznać, że pandemia jest medycznym problemem, który wykracza poza konflikt, AP robi to, co zawsze robiła, kiedy stawała przez problemem, który podważa jej wiarygodność:  zmienia temat rozmowy na rzekomą okropność Izraela. Obecnie także Ministerstwo Zdrowia AP jako przyczynę wszystkich potwierdzonych przypadków koronawirusa podaje „państwo okupacyjne”.  

 

Byłoby to żałosne w każdych okolicznościach, ale jest szczególnie niepokojące, kiedy ludzie umierają. Zamiast zająć się trudnym do leczenia wirusem, zdolnym do opierania się nawet wysiłkom rządów, które szybko zrozumiały niebezpieczeństwo i przedsięwzięły ostre środki, by go zatrzymać – jak to było w Izraelu – tak zwani „umiarkowani” politycy palestyńscy wolą szerzyć antysemickie oszczerstwa. 


Mimo miliardów dolarów pomocy finansowej i humanitarnej, jakie płynęły i płyną do zarówno rządzonego przez Fatah Zachodniego Brzegu, jak rządzonej przez Hamas Strefy Gazy, medyczna infrastruktura na obu tych obszarach jest w fatalnym stanie. AP i jej przywódca,  Mahmoud Abbas, wyprowadzili wiele z tych pieniędzy pomocowych do własnych kieszeni. Hamas wydaje pieniądze, które idą do Gazy, na wzmacnianie swoich możliwości popełniania aktów terroru.


Kiedy nawet bez porównania lepszy system opieki zdrowotnej Izraela jest napięty do granic możliwości, perspektywa wirusa szerzącego się na terytoriach jest przerażająca. Ponieważ jednak palestyńska polityka zawsze polegała na podżeganiu przeciwko Żydom i Izraelowi z niewielką lub żadną uwagą zwróconą na zarządzanie, Fatah i Hamas reagują na tę katastrofę zdrowia publicznego przez stosowanie swoich standardowych, hiperbolicznych kłamstw o izraelskiej perfidii.


Problem polega na tym, że obecnie, kiedy gospodarka żydowskiego państwa jest zamknięta i cały kraj ma zakaz wychodzenia podczas Paschy, Palestyńczycy, którzy pracowali w Izraelu, zaczęli powracać do domów. Podobnie jak każda grupa, która nie pozostaje na miejscu podczas pandemii, niektórzy z tych migrantów prawdopodobnie przenoszą ze sobą wirusa.


Izrael, aby ułatwić walkę z wirusem, ofiarował AP szkolenia i zestawy do testowania oraz przekazał 25 milionów dolarów z pieniędzy - zatrzymanych i nie przekazanych rządowi Fatahu z powodu jego wspierania terroryzmu. Niestety, ani Izrael, ani AP nie mają wystarczająco dużo zestawów, by przeprowadzać testy wszystkich tych powracających pracowników. Wracający Palestyńczycy powinni otrzymywać instrukcje, by sami się izolowali, ale jest to prawdopodobnie niemożliwe z powodu ich osobistej sytuacji. Wszystko, co AP robi z tym problemem, to spryskiwanie ich odzieży i pieniędzy alkoholem przed wysłaniem ich do domów, gdzie, niestety, niektórzy z nich zarażą swoje rodziny i sąsiadów.


Podczas gdy Fatah podobno próbował narzucić społeczne dystansowanie się, nie tylko tolerował, ale był odpowiedzialny za naruszanie zakazu publicznych zgromadzeń między innymi organizując masowe zgromadzenie w Dżeninie, by powitać terrorystę, którego wypuszczono z izraelskiego więzienia.  

 

Wszystko to jest tragiczne, ale z pewnością nie jest to wina Izraela.


Sytuacja wymaga współpracy dla złagodzenia wpływu choroby i spowodowała, że niektórzy wzywają do wysłania Palestyńczykom większych sum pomocowych i zakończenia międzynarodowej blokady terrorystycznej enklawy w Gazie. Ponieważ jednak jedynym sposobem, w jaki AP i Hamas potrafią reagować na problemy, jest bluzganie stekiem obelg wobec Izraela, nie jest zaskakujące, że twierdzą, że wszystkie ich problemy są jakiegoś rodzaju żydowskim spiskiem. Podczas gdy gdzie indziej antysemickie teorie spiskowe, pichcone przez oszołomów i żydożerców z marginesów, szerzą się w Internecie, różnica w tym wypadku polega na tym, że władze palestyńskie same rozgrywają antysemicką kartę.  


Tak jak w Izraelu i w każdym innym kraju, wielu indywidualnych Palestyńczyków działa, by pomóc innym. Jeszcze inni próbują przez Internet rozmawiać z Izraelczykami, by wyjaśnić nieporozumienia i znaleźć to co wspólne. To właśnie zdarzyło się z Gazie, gdzie, jak donosił „New York Times”, mała grupa Palestyńczyków spotkała się, by rozmawiać o wirusie i innych sprawach z Izraelczykami na wideokonferencji przez Zoom. To można by uznać za narodziny ruchu pokojowego, odpowiadającego jednemu w tych ruchów, które od dziesięcioleci istnieją w Izraelu, ale są podważane i niweczone przez palestyński terror i odrzucenie. 

 

Jednak los Ramiego Arana, organizatora tych rozmów z Izraelczykami przez Zoom, był równie przewidywalny, jak smutny. Nie widziano go ponownie, od chwili aresztowania przez agentów Hamasu. Ani „New York Times”, ani inne media, które mają pozwolenie na działanie w Gazie, nie wiedzą, ilu innych uczestników tych rozmów spotkał podobny los.  

 

Przy całej tragedii pandemii, powinna ona pomóc przekonać więcej ludzi, by wznieśli się ponad bezsensowną nienawiść. Ale w wypadku tych, którzy rządzą Palestyńczykami, kryzys koronawirusa był jak zwykle propagandowym biznesem, z antysemickimi oszczerstwami krwi i represjami wobec inaczej myślących. Ci Amerykanie, którzy uważają, że sytuacja zobowiązuje nas do udzielania większej pomocy tym rządzącym, by mogli ją zdefraudować i zużyć na co innego, powinni to zauważyć. 


A pandemic anti-Semitism ceasefire? Not a chance

JNS.org, 13 kwietnia 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 



Jonathan S. Tobin

Amerykański dziennikarz, redaktor naczelny JNS.org, (Jewish News Syndicate). Komentuje również na łamach National Review, New York Post, The Federalist, w prasie izraelskiej m. in. na łamach Haaretz.