Założyciel BDS: Izrael powinien nas uratować, a potem umrzeć


Jonathan S. Tobin 2020-04-09


Koronawirusowa hipokryzja ruchu bojkotu nie przesłania jego antysemityzmu. Dobre wiadomości o Izraelu nigdy nie przekonają tych, którzy go nienawidzą, by zmienili zdanie.

 

Wśród ludzi popierających Izrael krążą dowcipy o tym, że ruch BDS nie powinien być wybiórczy w swoich staraniach o przekonanie świata, by bojkotował państwo żydowskie. W szczególności ostatnio zaczęli się zastanawiać, co zrobią ci, którzy chcą izolować i zniszczyć Izrael, jeśli izraelscy naukowcy stworzą szczepionkę na koronawirusa. Odpowiedź nie powinna pocieszać nikogo, szczególnie tych, którzy nadal wierzą, że naukowe odkrycia państwa żydowskiego i jego inny wkład dla świata w jakiś sposób w końcu przekonają jego wrogów, by zrezygnowali ze swojej trwającej wieki wojny ze syjonizmem. 


Ta kwestia wyłoniła się w tym tygodniu, ponieważ założyciel ruchu BDS właśnie dostarczył odpowiedzi na żarty tych, którzy zapraszali wrogów Izraela, by rozszerzyli swój bojkot na owoce nowoczesnych badań medycznych i innowacji tworzonych przez Izrael.


W wideo zamieszczonym na Facebooku przez antyizraelską grupę założyciel BDS, Omar Barghouti powiedział, że „jeśli Izrael znajdzie lekarstwo na raka lub na wirusa, to współpraca z nim nie jest żadnym problemem”.  


Barghouti, który uważa się za humanitarystę, powiedział następnie, że gdyby Izrael miał dokonać takich przysług dla ludzkości, ”wówczas ratowanie życia jest ważniejsze niż cokolwiek innego”.


Trudno pojąć chucpę i hipokryzję zawartą w tej wypowiedzi. Ci, którzy starają się piętnować Izraelczyków jako ludzi, których przyzwoite społeczeństwa powinny unikać i którzy orędują za bojkotem nie tylko wszystkich izraelskich produktów, ale także izraelskiej kultury i akademików, powinni przynajmniej być konsekwentni. Jak ci, którzy uważają, że świat powinien postawić Izraelczyków – i ich technologię, i ich idee – poza nawiasem, mają czelność mówienia, że nie byłoby "żadnego problemu" z użyciem ich, by uniknąć śmiertelnej choroby?  


W zasadzie Barghouti mówi, że Izrael powinien kontynuować swoją niesłychaną kreatywność i nadal przekształcać medycynę i technologię dla dobra ludzkości, zgadzając się równocześnie na wymazanie żydowskiego państwa z tej planety.


Lewicowi krzykacze i apologeci BDS często wskazują na starania stworzenia ruchu bojkotu przez Barghoutiego jako oznakę postępu w palestyńskiej kulturze politycznej. Mówią, że bojkot skierowany na zniszczenie Izraela środkami ekonomicznymi i naciskami społecznymi, by izolować państwo żydowskie i zamknąć usta jego zwolennikom, jest godny pochwały w porównaniu do poparcia Palestyńczyków dla terroryzmu. Uważają, że jest dużo lepiej dla Palestyńczyków, by działali na rzecz zakończenia istnienia Izraela tymi rzekomo pokojowymi środkami niż by używali zamachów samobójczych, tuneli terroru i nożownictwa.  


Na tyle, na ile możemy potraktować takie argumenty poważnie, w odróżnieniu od zbycia ich jako żałosnej sofistyki, jest jasne, że zachodni intelektualiści, którzy głoszą ten punkt widzenia, żywią wyłącznie pogardę dla palestyńskich Arabów. Twierdzenie, że jedynym wyborem, przed jakim stoją, są albo masowe morderstwa, albo ruch, który używa ekonomicznych i politycznych nacisków w próbie osiągniecia tego samego bezprawnego celu, za który palestyńscy terroryści rozlewają krew, jest oburzającym kłamstwem.  


Żaden ruch oparty na antysemickiej tezie, że Żydzi są jedynym narodem na ziemi, który nie ma prawa do własnej ojczyzny lub do samoobrony, nie może twierdzić, że jest ruchem pokojowym i bez przemocy, nie mówiąc już o działaniu pod sztandarem praw człowieka.  


Ruch BDS jest przesiąknięty antysemicką retoryką i obrazami i zachowuje się na amerykańskich kampusach uniwersyteckich i na europejskich ulicach jak grupa nienawiści. Gdziekolwiek wznosi swoje hasła, w sposób nieunikniony następują po nich akty zastraszania, a często przemocy wobec Żydów. Twierdzenie, że jego założyciel lub ktokolwiek z tych, którzy go popierają, rzeczywiście interesuje się humanitarnymi zasadami lub ratowaniem życia, jest rzeczywistym żartem.  


Dla Żydów i zwolenników Izraela jest tu jednak ważna lekcja, który wykracza poza wszelkie oburzenie na skandaliczną hipokryzję Barghoutiego.


Jest taka szkoła myśli, która uparcie czepia się koncepcji, że gdyby świat wiedział więcej o  znakomitych izraelskich osiągnięciach w każdej dziedzinie ludzkiej działalności, włącznie z nauką i medycyną, literaturą i sztuką, to wreszcie zrozumiałby, jak zbrodnicze naprawdę są wysiłki zniszczenia go. Także przyjaciele Izraela zdecydowanie wolą czytać dobre wiadomości o państwie żydowskim niż zanurzać się w argumenty o prawie Żydów do ich starodawnej ojczyzny oraz o tym, dlaczego jego samoobrona przed terrorem jest zarówno uzasadniona, jak niezbędna.


Smutną prawdą jest jednak, że gdyby jutro ogłoszono, że izraelscy naukowcy wynaleźli lekarstwo i/lub szczepionkę na koronawirusa, nie zmieniłoby to opinii ruchu BDS. Ani nie byłoby większej sympatii dla Izraela w międzynarodowych organizacjach, które rutynowo poświęcają większość swoich wysiłków piętnowaniu i stygmatyzowaniu państwa żydowskiego.


Dla nienawistników sprawa pozostaje zakorzeniona w ich przekonaniu, że Żydzi nie mają prawa do posiadania państwa, niezależnie od tego, gdzie nakreśli się jego granice. Nie obchodzi ich to, jak znakomita jest izraelska nauka; ani nie obchodzi ich to, jak wiele istnień ludzkich można uratować technologicznymi innowacjami „narodu startupów”. Jak długo wierzą w wielkie kłamstwo, że jedyna demokracja na Bliskim Wschodzie jest „państwem apartheidu”, nie ma znaczenia jaką powszechną chorobę Izraelczycy wyleczą.


Jest nieco zaskakujące, że Barghouti uważa współpracę z Izraelem, by ratować życie Palestyńczyków, za „żaden problem”. Mimo energii, jaką tacy ludzie inwestują w próby przekonywania świata, by uwierzył w kłamstwa o Izraelu, nie interesuje ich w rzeczywistości, co Izrael robi; obchodzi ich tylko fakt, że Izrael istnieje, a zniszczenie Izraela jest ich jedynym celem. 


Stronnicy Izraela mają rację, wskazując na wszystkie wspaniałe osiągnięcia Izraela. Muszą jednak odrzucić naiwną myśl, że jego dobre czyny mogą kiedykolwiek przekonać antysemitów, by przestali nienawidzić i skończyli ze swoimi  nikczemnymi staraniami o zniszczenie żydowskiej ojczyzny.


BDS co-founder: Israel should save us ... and then die

JNS.Org, 7 kwietnia 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 



Jonathan S. Tobin

Amerykański dziennikarz, redaktor naczelny JNS.org, (Jewish News Syndicate). Komentuje również na łamach National Review, New York Post, The Federalist, w prasie izraelskiej m. in. na łamach Haaretz.