Niebawem dowiemy się jak solidna jest nasza cywilizacja


Matt Ridley 2020-03-23


Trudności, które są przed nami nie przypominają niczego, co znamy.


W niedzielę, samotny jak chmurka, wędrowałem po owianych wiatrem wrzosowiskach w County Durham i minąłem samotny kamień piaskowy z małym, okrągłym wgłębieniem na szczycie i starym pensem przyklejonym do dna wgłębienia. Nosi nazwę Butter Stone [Maślany kamień] i tam podczas zarazy 1665 roku, mieszkańcy okolicznych miast i wsi zostawiali monety w kałuży octu na wymianę z farmerami za żywność. Pomysł polegał na tym, że farmer lub jego klient podchodzili do kamienia dopiero, kiedy ten drugi był w bezpiecznej odległości.


Na kamieniu leżały teraz cztery nowoczesne monety, anonimowa ofiara dla duchów wrzosowiska. Nigdy przez moich sześćdziesiąt lat życia nie spodziewałem się powrotu do świata XVII wieku społecznego i fizycznego oddalenia jako kwestii życia lub śmierci.


Nie ma tu dobrego zakończenia. Wielu ludzi umrze przedwcześnie. Wielu straci pracę. Wiele przedsiębiorstw przewróci się. Wielu ludzi doświadczy żałoby, samotności i rozpaczy, nawet jeśli unikną wirusa. Niebawem dowiemy się, jak solidna jest nasza cywilizacja. Trudności przed nami nie przypominają niczego, co znamy.


Brytyjski rząd zachował się niezwykle, stopniowo wprowadzając nakazy społecznego dystansowania się, zamiast wprowadzić je wszystkie od razu. Wynikło z tego niemało konsternacji i krytyki, z której część jest uzasadniona. Motywem napędowym był niepokój, że powrót wirusa po jego początkowym zdławieniu będzie miał katastrofalny skutek, ponieważ ludzie nie pozwolą na dwukrotne narzucenie restrykcji na wychodzenie z domu, więc  wybranie momentu czasowego musiało być poprawne. Straszne doświadczenie Włoch zmieniło jednak wszystko. Kiedy więc modele pokazały, że jeden „kontrolowany” szczyt, prowadzący do odporności stada, może zabić 260 tysięcy ludzi i przytłoczyć Narodową Służbę Zdrowia, strategia zmieniła się z „opóźniamy” na „dławimy”.   


Rząd praktycznie przyznaje obecnie, że nawet jeśli drastyczne restrykcje na wychodzenie z domów doprowadzą do kolejnych fal zarazy, może to być mimo wszystko lepsze. Jest to nadal przytłaczająca perspektywa. Kolejne fale oznaczają kolejne restrykcje i kolejne ciosy w gospodarkę. Jeśli przyciśniemy mocno teraz i tempo szerzenia się zakażeń spadnie, moglibyśmy być w stanie powoli i ostrożnie ponownie uruchomić gospodarkę latem, ale musimy przycisnąć znowu, jeśli wirus powróci. Każde powtórzenie tego będzie bardziej bolesne, ale przynajmniej służba zdrowia będzie znacznie lepiej przygotowana, z większą liczbą łóżek przeznaczonych na intensywną opiekę, większą możliwością izolowania chorych, większą liczbą respiratorów, większą liczbą lepszych zestawów do testowania, większą ilością danych o skuteczności leków obecnie używanych w przypadkach innych chorób.   


Ponadto, za każdym razem kiedy wirus pojawi się ponownie, będzie więcej odpornych ludzi, by pomóc w opiece nad chorymi. Kiedy raz przebyło się tę chorobę i przy założeniu, że nabyta odporność jest długotrwała (co jeszcze nie jest pewne), to zaliczasz się do specjalnej kategorii osób, które mogą zostać zatrudnione – lub zgłosić się na ochotnika – do pracy, która w innym wypadku byłaby niebezpieczna, i do opieki nad starymi ludźmi. Każda fala choroby może więc być mniej straszliwa.


Jednym ze skutków ubocznych podejścia rządu metodą „krok za krokiem” jest to, że ludzie wyprzedzili władze. Wielu ludzi dobrowolnie zrezygnowało z uczestnictwa w zgromadzeniach, jeśli mogą pracują z domu i podróżują mniej zanim ich o to poproszono.  Chór skarg w zeszłym tygodniu w mediach społecznościowych, że rząd nie robi wystarczająco dużo, jest sygnałem, że ludzie mówią teraz rządowi, co ma robić – a tak powinno być w demokracji. Premier jest krytykowany za to, że nie nakazuje nam robienia pewnych rzeczy, ale „doradza” nam. To jest lepiej niż odwrotnie. Jak to napisał w poniedziałek libertarianin Douglas Carswell: „Traktuj ludzi jak odpowiedzialnych dorosłych, a będą zachowywać się bardziej odpowiedzialnie”.


Do tego roku sądziłem, że tego rodzaju zakaźna epidemia nie może zdarzyć się w dzisiejszych czasach. Pokonanie chorób zakaźnych jako przyczyny śmierci było tak wszechstronne, że wydawało się zwycięskie: dżuma, czarna ospa, cholera, tyfus, odra, polio, koklusz i wiele innych zwalczonych lub niemal zwalczonych. Niemożność przerażających, nowych, pochodzących od zwierząt wirusów, takich jak Hanta, Marburg, Sars, Mers, ebola, świńska grypa, ptasia grypa i zika, by spowodować coś więcej niż tylko lokalną, chwilową przerwę w marszu postępu, uczyniło nas zbyt pewnymi siebie. (Tylko HIV rozprzestrzenił się globalnie.) Postępy nauki, pozwalające na szybkie odczytanie genomu nowego koronawirusa dały nam fałszywą pewność: będziemy wiedzieli, jak go pokonać zanim wydostanie się z Chin. Wydawało się, że  tylko najłagodniejsze przeziębienia i mniej groźne postaci grypy potrafią pozostać wszechobecne. A koronawirusy są przyczyną przeziębień, więc (mimo SARS) wydawały się być kociakami, nie tygrysami.   


Okazuje się, że i ja, i wielu innych bardzo poważnie myliliśmy się. Ludzkość przez cały czas grała w epidemiologiczną rosyjską ruletkę. Matce Naturze zabrało dużo czasu włożenie kuli we właściwe miejsce w bębnie, łącząc wysoką zakaźność z bezobjawowymi nosicielami i znaczną śmiertelnością, ale zrobiła to. 


Wiemy teraz, że powinniśmy byli tworzyć lepsze przygotowania na taki wypadek. Światowa Organizacja Zdrowia spała przy sterze. Wellcome Trust dobrze zachował się, ustanawiając w 2017 roku Coalition for Epidemic Preparedness Innovation w partnerstwie z Gates Foundation i rządami Indii i Norwegii, ale należało zacząć znacznie wcześniej.


Nadmierna ostrożność wobec wielu rodzajów potencjalnych zagrożeń jest błędem i wyrządza więcej szkód niż czyni dobra przez hamowanie innowacji – ale nie w wypadku zagrożeń, które mogą eksplodować wykładniczo z małych początków. Poza Singapurem, który zbudował specjalny szpital po SARS, i Koreą Południową, która przygotowała się do testów i zbierania danych na masową skalę, świat zrobił zdecydowanie zbyt mało, by przygotować się na taką możliwość. Wszystko teraz jest doganianiem. A próbujemy dogonić najszybszego biegacza ze wszystkich: wykładniczą krzywą.


Liczba przypadków choroby poza Chinami wzrasta dziesięciokrotnie, z grubsza, co dziesięć dni. Jeśli będzie kontynuować w tym tempie, za dwa miesiące wirus zakazi 100 milionów ludzi. Odbywa się olbrzymi eksperyment, kiedy różne kraje próbują różnych strategii, z niektórymi krajami w Azji odnoszącymi znacznie większy sukces niż inne w Europie. Jednak powstrzymanie sytuacji, w której ten wirus zapuści korzenie w ludzkiej populacji, będzie wymagało, by każdy z tych eksperymentów zadziałał.


Na długą metę przezwyciężymy to. Znajdziemy skuteczne leki. Metody utrzymywania bardzo chorych przy życiu będą lepsze. Łagodniejsze odmiany tego wirusa prawdopodobnie wypchną bardziej zjadliwe odmiany. Szczepionka może jeszcze zadziałać – chociaż było niezłym szokiem odkrycie, jak niewiele poprawiło się tworzenie szczepionek w ostatnich dziesięcioleciach. Genomika pozwala nam na błyskawiczne odczytanie genomu wirusa i na stworzenie szczepionek informacyjnego RNA, dzięki którym organizm wytwarza wirusowe białka, co likwiduje potrzebę wprowadzania do organizmu zabitych lub osłabionych wirusów. Niemniej artykuł naukowy, który przeoczyłem w zeszłym roku, ostrzegał: „Obecny stan rozwoju szczepionek jest kosztownym, powolnym i mozolnym procesem, kosztującym miliardy dolarów, z sukcesem poniżej 10 procent”. 


Nie wolno nam wpaść w rozpacz ani powrócić na stałe do autarkii i lokalizmu. Przy odpowiednich środkach ostrożności jest możliwy otwarty świat – z wolnym handlem, swobodnym przemieszczaniem się, z innowacjami, i bez pandemii – a jest on niezbędny, by podnosić standardy życia. Rząd musi zarówno chlusnąć gotówką, jak i chlasnąć wydatki na wiele rzeczy, które nie są absolutnie konieczne, by złagodzić ludzkie cierpienie, a jest go mnóstwo. Wśród całego tego nieszczęścia bądźmy wdzięczni za jedną rzecz: w odróżnieniu od wielu zaraz, ta zaraza oszczędza dzieci.


We are about to find out how robust civilisation is

Rational Optimist, 21 marca 2020

Tłumaczenie: Małgpoiorzata Koraszewska



Matt Ridley


Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.