Zabawa w  antysemityzm podczas karnawału w Aalst


Liat Collins 2020-03-11

Platforma z kukłą Żyda na karnawale w Aalst w Belgii 23 lutego 2020.(zdjęcie: YVES HERMAN / REUTERS
Platforma z kukłą Żyda na karnawale w Aalst w Belgii 23 lutego 2020.

(zdjęcie: YVES HERMAN / REUTERS



W tym tygodniu z dumą demonstrowano antysemityzm. Nie było w tym przemocy, ale z pewnością nie było wstydu. Była to dosłownie ohydna twarz starodawnej nienawiści do Żydów. Karnawał w belgijskim mieście Aalst, około 30 kilometrów na północny zachód od Brukseli, rozpoczął się w niedzielę – jest to doroczna, trzydniowa tradycja, z której miasto jest dumne. „Dobrzy ludzie z Aalst”, którzy brali w tym udział lub przybyli jako widzowie, udzielili poparcia bigoterii i ksenofobii. I zrobili to całkiem świadomie.

W zeszłym roku karnawał w Aalst, urządzany tu od ponad 600 lat, stracił status dziedzictwa kulturowego UNESCO z powodu ”powtarzania rasistowskich i antysemickich przedstawień ”. Zamiast porzucić antysemickie elementy parady, miasto postanowiło zrezygnować ze swojego miejsca na liście reprezentatywnej niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO.


Odrzucając krytykę, burmistrz podobno powiedział: „Niech Aalst będzie Aalst”.

 

Zatem parada w tym roku zawierała jeszcze więcej, jeszcze gorszych antysemickich wątków niż w przeszłości. A to mówi bardzo dużo.

 

“Jak nisko mogą upaść organizatorzy #aalstcarnival? Okazuje się, że bardzo nisko” – tweetował dyrektor generalny izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych, Juval Rotem. Ambasador Izraela w Belgii, Emmanuel Nahshon, pojechał na miejsce przestępstwa, by służyć jako naoczny świadek.

 

Zdjęcia z Aalst nie stanowią ładnego obrazu. Byli tam „rabini” z olbrzymimi, sztucznymi nosami, kilku stojących obok fałszywych sztab złota. Żydzi i pieniądze. Jasne? 

 

Byli także mężczyźni ubrani w typowe okrycia ultra-ortodoksyjnych Żydów, ale z doczepionymi nogami mrówek. Była także gra słów na „Ścianę Płaczu” po flamandzku, znanej Żydom jako Ściana Zachodnia lub Kotel. Na jednej z platform z obrazem „Ściany Płaczu” był napis: „No cóż, też byś narzekał, gdyby przycięli ci członka”. Część uczestników była ubrana w nazistowskie mundury jako protest przeciwko decyzji UNESCO.  

 

Innymi słowy, te stereotypy i wątki były całkowicie zamierzone. Jeśli jakoś można było przypisać ignorancji lub niezrozumieniu przekazu kukieł z zeszłego roku, które przedstawiały Żydów z worami pieniędzy i szczurami na ramionach, w tym roku nawet ta wymówka zniknęła. Burmistrz Christoph D’Haese, członek nacjonalistycznej partii Nowy Sojusz Flamandzki, próbował zachować pozory, że jest to uprawniona wolność wyrazu i że duchem karnawału jest szyderstwo i satyra z bieżących wydarzeń. Na przykład, była także karykatura brytyjskiego Borisa Johnson, który doprowadził do Brexitu.

 

Tyle zabawy, ale nie tak niewinnej. Jeśli ktoś umrze, to nie ze śmiechu.

 

Niestety, Aalst nie jest samotnym miastem. Inne europejskie miasta uważają, że demonizowanie Żydów jest ich prawem i kulturowym dziedzictwem. W zeszłym roku informowano, że polskie władze otworzyły śledztwo w sprawie Wielkanocnego rytuału w małym mieście Pruchnik, w którym mieszkańcy – włącznie z dziećmi – biją i palą kukłę Judasza przedstawionego w formie stereotypowego Żyda z zakrzywionym nosem, czarnym kapeluszem i pejsami.  

 

W tym tygodniu na karnawale Campo de Criptana w hiszpańskim regionie Castilla-La Mancha, uczestnicy przebrani za nazistów i grupa kobiet owiniętych izraelskimi flagami towarzyszyli platformie wiozącej menorę i dwa kominy krematoryjne. Stowarzyszenie Kulturalne El Chaparral, które wystawiło ten oparty o Szoah spektakl, podobno miała na myśli złożenie hołdu sześciu milionom Żydów zabitych w Holocauście. Co też uchodziło z dymem przez te kominy?  

 

Demonizacja Żydów jest niebezpieczna; trywializacja Holokaustu jest jej częścią.  

 

Podczas gdy karnawał w Aalst jawnie pokazywały antyżydowskie nastroje, coś być może jeszcze bardziej niszczącego można było znaleźć w miejscu, gdzie człowiek by się tego najmniej spodziewał – w podręcznikach dla brytyjskich liceów. Jak informował w zeszły piątek Jeremy Sharon z „Jerusalem Post”, podręcznik Understanding History: Key Stage 3, opublikowany przez Hodder Education, ma dział o historii izraelsko-palestyńskiego konfliktu i Wojny o Niepodległość, w którym uczniowie mają „rozważyć” pytanie: „Jak można by przedstawić argument, że stworzenie Izraela było długoterminową przyczyną ataków 9/11?”  

 

A może lepszym pytaniem byłoby: „Jak można by przedstawić argument, że antyizraelskie teorie spiskowe są długoterminową przyczyną antysemickich ataków?” Krótka odpowiedź? Bardzo łatwo. 

 

Po skargach, kiedy, między innymi, grupa monitorująca edukację, Impact-SE, ujawniła sprawę, wydawca napisał tweet: „Rozumiemy, że sformułowanie tego pytania nie jest tak precyzyjne, jak mogłoby być i bardzo nam przykro z powodu wszelkiej obrazy, jaką mogło to spowodować”. Hodder Education powiedział, że usunął książkę ze sprzedaży, przejrzy zawartość i „opublikuje poprawione wydanie”. Nie mogę się doczekać, żeby je zobaczyć. Niemal nic mnie już nie dziwi. Pozostaje pytanie: czy antysemityzm – w postaci antyizraelskiego jadu – szerzy się z palestyńskich podręczników do brytyjskich i europejskich podręczników, czy odwrotnie?  

 

Belgijska premier, Sophie Wilmès, była wśród tych, którzy ostro potępili prezentacje i kostiumy na paradzie w Aaalst. Ale stosunki Belgii z Izraelem są trudne. Ten mały, podzielony kraj, jest siedzibą instytucji Unii Europejskiej. Jest także obecnie członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, której przewodniczył w lutym. Napięcia między Izraelem a UE wzrosły pod koniec ubiegłego roku, kiedy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wiążącą interpretację reguł UE w sprawie oznakowania pochodzenia produktów. Jako jedyne wybrał oznakowania firm działających za Zieloną Linią, których właścicielami są Żydzi, dostarczając tym samym czarną listę potencjalnym bojkotującym klientom i możliwości odstraszania międzynarodowych firm, które tam działają. Mający swój urząd w Genewie Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka, poszedł w ślady Trybunału i dwa tygodnie temu podjął podobne dyskryminujące działania.   

 

Europejskie poparcie i finansowanie organizacji, które delegitymizują Izrael, włącznie z organizacjami, która mają związki z terroryzmem, nadal powoduje niepokój Izraela. W niedawnej dyplomatycznej sprzeczce w Belgią Jerozolima zganiła zastępcę ambasadora po tym, jak Belgowie zaprosili doradcę NGO związanego z Ludowym Frontem Wyzwolenia Palestyny (uznanym za organizację terrorystyczną) do przemawiania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Wówczas Belgia wezwała ambasadora Nahshona, żeby zaprotestować przeciwko protestowi. W końcu jednak Belgia anulowała zaproszenie dla Brada Parkera, starszego doradcy strategii i promocji organizacji Defense for Children International – Palestine. Tym razem antysemicki/antyizraelski spektakl nie odbył się. 

 

Belgia utrzymuje, że troszczy się o dobro dzieci na świecie, ale to najwyraźniej nie obejmuje izraelskich dzieci – także tych mieszkających poza Zieloną Linią. Podczas gdy Aalst pielęgnuje swoją antysemicką tradycję, Palestyński Islamski Dżihad utrzymuje swoją: PIJ wystrzelił ponad 100 rakiet i pocisków moździerzowych na południowy Izrael w niedzielę i poniedziałek. Centrum Medyczne Barzilai w Aszkelonie opublikowało zdjęcia maleńkich niemowląt z oddziału wcześniaków, pospiesznie przewożonych do zabezpieczonego przed rakietami pomieszczenia w szpitalu, walcząc o ich życie na wszystkich frontach. Jak burza rozeszło się wideo matki klęczącej nad swoimi dziećmi na chodniku, chroniącej je własnym ciałem podczas wycia syreny alarmowej.  

 

Jest bezpośredni związek między galą w Aalst a atakami na Izrael. Przez stulecia w całej Europie oskarżano Żydów o zatruwanie studni i zabijanie chrześcijańskich dzieci, żeby używać ich krwi na macę. Dzisiaj to oszczerstwo o rytuale krwi trwa, zatruwając umysły – szczególnie dzieci – przeciwko Żydom.

 

Czy niepokoję się? Oczywiście. Nie tylko z podręczników w stylu Hodder Education nauczyłam się, że 75 lat po wyzwoleniu Auschwitz zbyt wielu zbywa, trywializuje lub wypacza historię nie do poznania.  

 

Z drugiej strony, za mniej niż dwa tygodnie Żydzi będą świętować Purym – obchody przetrwania narodu żydowskiego, jak zapisane jest w Księdze Estery, kiedy perski król planował zabicie wszystkich Żydów w swoim imperium. To był czwarty wiek p.n.e. Dzisiaj nadal obchodzone wydarzenie przez, między innymi, dawanie darów ubogim i specjalne parady w wymyślnych kostiumach.

 

Aalst może być dumne ze swojej 600-letniej tradycji, ale Żydzi istnieli dużo, dużo dłużej. Nasze obchody nie muszą zawstydzać uczestników  parad w Aalas: to oni przynoszą wstyd sobie samym.

 

Keeping antisemitism afloat at the Aalst carnival

Jerusalem Post, 28 lutego 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Liat Collins

Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie kieruje The International Jerusalem Post.