Ewolucyjne wyjaśnienie nienaukowych przekonań


Brandon Bretl 2020-01-31


“Inną teorią jest, że ludzi stworzył Bóg” – oznajmiła moja uczennica podczas lekcji biologii w drugiej klasie licealnej, kiedy przeskoczyła przez slajdy z PowerPoint z ziębami Darwina i zatrzymała się na obrazie katastrofalnej powodzi. Po jej prezentacji starannie unikałem bezsensownej debaty i po prostu powtórzyłem jak naukowe metody pomagają nam w czynieniu poprawnych prognoz. Następnie przygotowałem się na odpór ze strony rodziców i administracji szkoły. I oczywiście, następnego dnia dyrektor z okręgowej administracji szkolnej (odpowiednik polskiego kuratorium – tłum.) przyszedł do mojej klasy z kreacjonistyczną literaturą, która – jak był pewien – zmieni mój pogląd na całą teorię ewolucji drogą doboru naturalnego. Nie zrobiła tego, ale doprowadziła mnie do rozpoczęcia doktoratu z psychologii edukacyjnej w poszukiwaniu wyjaśnienia, jak taka wiara może trwać w nowoczesnych czasach, szczególnie w obliczu tak silnych dowodów.

Jak się okazuje, teoria ewolucji drogą doboru naturalnego dostarcza mocnego wyjaśnienia tego, jak i dlaczego niektórzy ludzie nie wierzą, że ewolucja drogą doboru naturalnego kiedykolwiek miała miejsce. Początkowo sądziłem, że jest to kwestia wiedzy i standardów, jakie ludzie mają wobec tego, co stanowi wiedzę, ale z czasem stało się jasne, że wyznawcy antynaukowych przekonań (od Williama Jennings Briana z procesu Scopes Monkey do dzisiejszych wyznawców teorii spiskowych) na ogół zakorzeniają swoje przekonania w obowiązku moralnym.


Dla zrozumienia moralności z ewolucyjnego punktu widzenia, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że ludzie zawsze istnieli w grupach. Te grupy często konkurują ze sobą, a to znaczy, że naciski selekcyjne na poziomie grupowym wpłynęły na indywidualne cechy, włącznie z cechami psychologicznymi. Na przykład, jeśli dwa plemiona ścierają się w konflikcie, plemię, którego członkowie potrafią lepiej współpracować, zwycięży. Tak więc psychologiczne zjawiska, takie jak empatia, troska o sprawiedliwość i wzajemność, grupowa lojalność i respekt wobec hierarchii miały selektywną przewagę w grupowej konkurencji i natychmiast rozpoznajemy brak tych cech jako psychopatię. Innymi słowy, większość ludzi ma wrodzone tendencje, które kierują rozwojem moralnym – uczestniczenie w sprawiedliwej wymianie i widzenie natychmiastowej kary dla łamiących normy moralne są z natury przyjemne, podczas gdy widok niesprawiedliwości i cierpienia są naturalnie nieprzyjemne (tak samo jak słodki smak jest w sposób wrodzony przyjemny, a gorzki nieprzyjemny, także dla niemowląt).


Tak więc to, co uważamy za moralne i dlaczego uważamy to za moralne nie jest arbitralne ani nie jest wyłącznie kierowane społecznym uczeniem się. Nasze moralne intuicje są zakorzenionymi w doborze naturalnym odpowiedziami na społeczne problemy, jakie systematycznie powstawały przez całą naszą ewolucyjną przeszłość. Niemniej to, co rozpoznajemy jako moralne, zależy od szerokiego wachlarza pojęciowych zdolności, które muszą być wystarczająco elastyczne, by przystosować się do kulturowego kontekstu i żeby używać ich poprawnie w specyficznych okolicznościach społecznych (na przykład, empatia wobec straty członka grupy, ale przyjemność ze straty wroga), a więc znaczna część naszych moralnych intuicji zależy również od uczenia się i społecznych doświadczeń.   


Tę dynamiczną interakcję genów, kultury i uczenia się nazywa się często koewolucją genów i kultury, i przyjmuje się, że kiedy ludzie zaczęli polegać na przekazywaniu kulturowej wiedzy dla swojego przetrwania, kulturowe uczenie się stało się czynnikiem, które współdziała z genami przy kierowaniu ewolucyjnymi skutkami. Na przykład, ludy Inuitów, żyjących w Arktyce, polegają na skomplikowanych strategiach zdobywania żywności i schronienia. Utrata nawet niewielkiej ilości tej wiedzy byłaby katastrofalna, więc zdolność osobnika do nauczenia się (i grupy do nauczania) niezbędnej wiedzy i umiejętności jest naciskiem selekcyjnym, który wpłynął na geny i cechy Inuitów.  


Naukowcy mają dość dobre pojęcie o tym, kiedy kulturowe uczenie się zyskało znaczenie jako nacisk selekcyjny. Paleontolodzy znaleźli praworęczne narzędzia do cięcia i dłubania sprzed około dwóch milionów lat temu. Dominacja jednej ręki jest wynikiem wyspecjalizowanych funkcji lewej i prawej półkuli mózgowej (lateralizacja mózgu), a lateralizacja mózgu jest dowodem na abstrakcyjne zdolności językowe – fundament kulturowego przekazu. Tak więc, około dwa miliony lat temu, a może więcej, koewolucja genów i kultury wpłynęła na wiele naszych skrzywień uczenia się, włącznie z dostarczeniem psychologicznych mechanizmów, dzięki którym naciski kulturowe i społeczne mogą przeważyć nad bezpośrednim doświadczeniem i racjonalną myślą.  


Przed powstaniem nauki i poprawnych modeli przyczynowych zjawisk naturalnych same kultury ewoluowały metodą prób i błędów, polegając na przesądach, mitach i tradycji by zachować sprzyjającą przetrwaniu wiedzę i umiejętności. W takich okolicznościach zdolność przeważenia racjonalnej myśli na korzyść konformizmu mogła dawać reprodukcyjne korzyści. Widzimy dowody takich konformistycznych skrzywień w badaniach obrazowania mózgu – kiedy uczestnicy zmieniają swoją opinię, by pasowała do opinii innych, aktywizuje się część mózgu biorąca udział w uczuciach przyjemności i szczęścia. Chętniej również imitujemy i uczymy się od osób o wysokim prestiżu i dlatego ludziom o wysokim prestiżu płaci się tak dużo za reklamowanie produktów (zjawisko znane jako „efekt prestiżu”).  Wreszcie, w najbardziej skrajnych wypadkach, wielkie emocjonalne podniecenie może całkowicie zamknąć racjonalne zdolności. Dlaczego akademicka dyskusja o warstwach osadów w skorupie ziemskiej może wywołać czyjąś wysoce emocjonalną reakcję? Ponieważ grozi ich członkostwu w ich plemieniu, a nasze umysły są tak okablowane, że nasze emocje mogą zamknąć nasz racjonalny umysł w obliczu takiej groźby.   


Co doprowadza nas do antynaukowych przekonań. Co doprowadza nas do antynaukowych przekonań. Jeśli jesteś członkiem grupy, w której członkostwo zależy od wyznawania pewnych przekonań, nie będzie niczego, co bardziej rozbudza emocje, niż zagrożenie tych przekonań, bo jest to zagrożenie integralności twojej grupy i twojego w niej członkostwa. Przez miliony lat to nie lwy i węże były największym zagrożeniem dla naszych przodków, ale ostracyzm, wykluczenie z grupy, które narażało ich na wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwa. Jeśli wątpisz, że te mechanizmy psychologiczne istnieją, spróbuj użyć dowodów, by przekonać kreacjonistę, że ewolucja drogą doboru naturalnego jest faktem, lub negacjonistę zmiany klimatu, że zmiana klimatu jest rzeczywista, lub fanatycznego kibica Cowboys, że Green Bay Packers są lepszą drużyną futbolową. Najprawdopodobniej już próbowaliście czegoś takiego i wiecie doskonale, że jest to daremne, doprowadzające do wściekłości, a czasami nawet traumatyczne.


Jest jednak nadzieja. Nie same emocje są siłą napędową moralnych intuicji w tych grupowych skrzywieniach i dowody neurologiczne pokazują, że mózg jest wrażliwy na oceny moralne, wartościując je emocjonalnie. Mózg nie jest ewolucyjnie okablowany „dla” emocji. Mózg jest okablowany do spełniania skomplikowanych celów społecznych i używa emocji jako jednego ze źródeł informacji, by ten cel spełnić. To jest istotne w nauczaniu i popularyzacji nauki, ponieważ kiedy brak racjonalnych wyjaśnień i dowodów (na przykład, w wypadku kreacjonizmu), orędownicy automatycznie przekształcą debatę w sprawę moralną. Będą apelować, albo w sposób zawoalowany, albo wyraźnie, do takich moralnych wartości jak troska, krzywda, sprawiedliwość, szacunek dla autorytetu, lojalność grupowa, czystość lub świętość. Umieszczanie dyskusji w takich moralnych ramach jest tym, co wywołuje emocjonalne reakcje, nie zaś odwrotnie; to używanie ram moralnych jest zaprojektowane do wykorzystania niektórych naszych najgłębszych, wyewoluowanych cech.  


Na zakończenie: popularyzacją i nauczaniem nauki zajmują się ludzie, a każdy człowiek jest wynikiem milionów lat selektywnych nacisków społecznych, które traktowały priorytetowo grupowość. Jako społeczeństwa tworzymy pojęciowe domeny moralności na fundamentach naszych wyewoluowanych cech moralnych i stworzyliśmy kulturowe narzędzia i instytucje na poparcie tego procesu. Pewne aspekty naszego moralnego świata i naszej zdolności uczenia się są wrodzone, ale sposoby, na jakie używa się tych moralnych narzędzi, są skonstruowane społecznie. Jesteśmy odpowiedzialni za tworzenie naszego moralnego świata, używając szczątkowych pozostałości naszej plemiennej przeszłości i nagromadzonej mądrości naszych wyewoluowanych intuicji moralnych. Ignorowanie tego prowadzi do porażki wysiłków nauczania i popularyzacji nauki oraz do frustracji nauczycieli i popularyzatorów nauki.


Wreszcie, uważni obserwatorzy mogli zauważyć niedawny trend ku moralizowaniu racjonalności, kiedy to naukowcy chętnie przedstawiają kwestie naukowe odwołując się do pojęć z dziedziny moralności (np. GMO, zmianę klimatyczną i szczepienia) a członkostwo w grupie i pozycja społeczna zależą od zajęcia takiego lub innego stanowiska w danej sprawie. To wydaje się być nieuniknionym rezultatem tego, że nauką parają się ludzie. Jednak, biorąc pod uwagę moc ludzkich grup społecznych oraz zdolność do irracjonalnego grupowego myślenia i działania, kiedy te grupy są podburzane przez moralne zatroskanych, jest to ryzykowne.


An Evolutionary Explanation for Unscientific Beliefs

Qullette, 13 stycznia 2020

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Brandon Bretl

 

Doktorant na wydziale psychologii ewolucyjnej na University of Kansas. Zajmuje się badaniami wpływu ideologii i innych czynników kulturowych na rozwój zdolności poznawczych w okresie dorastania.