Putinowskie wsie


Ludomir Garczyński-Gąssowski 2020-01-17


Do skarbnicy światowych pojęć, zjawisk i powiedzeń z Rosji przekradły się dwa: potiomkinowskie wsie i martwe dusze.


Ten pierwszy termin wprowadził na salony markiz Astolf de Custine, wnuk i syn zgilotynowanych we Francji, po Wielkiej Rewolucji przodków. Sam Astolf szukał w Rosji „przyzwoitej monarchii absolutnej”.


Bardzo się rozczarował. Znalazł tam tylko niewolnictwo i barbarerię. Opublikował w Paryżu w 1846 roku swoje wspomnienia z Rosji pt. „La Russe en 1839”. Intelektualiści rosyjscy, którzy znają jego dzieło, do dzisiejszego dnia mu tego nie wybaczyli. Drugi termin martwe dusze w prowadził w wielki świat Mikołaj Gogol.


Wsie potomkinowskie podobnie, jak martwe dusze, to symbol oszustwa. Książę Potiomkin wielkorządca Rosji za czasów Katarzyny Wielkiej i jej faworyt chcąc przypodobać się Monarchini, na trasie jej inspekcji, odnawiał chałupy chłopskie, a nawet kazał budować dekoracje imitujące fasady tych chałup. Martwe dusze to inne oszustwo; poprostu handel nie żyjącymi już chłopami pańszczyźnianymi, których sprzedawało się razem z wsią. Oszukiwanie mieszkańców w dawnej Rosji było na porządku  dziennym.


Na tym jednak nie poprzestawano. Oszukiwano też zagraniczną opinię publiczną. W dużej mierze dotyczyło to Polski czyli Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Której propaganda rosyjska, kraju opartego na niewolnictwie, zarzucała nietolerancję i nierządność. Sprytnie wykorzystywano wady ustrojowe dawnej Rzeczpospolitej. Minęły trzy wieki, a imperialna polityka Rosji się nie zmieniła.


Tak, jak Stalina można porównywać z Iwanem Groźnym, tak i Putina z Piotrem Wielkim.


Według profesora Wiktora Sukiennickiego Polska straciła suwerenność długo przed rozbiorami. Właśnie jeszcze za Piotra, który z Cara (Króla) mianował się Imperatorem (Cesarzem) i próbował podporządkować sobie całą Europę Wschodnią.


Putin próbuje tego samego.


Dlatego ważne jest dmuchanie na zimne. Zdecydowane protestowanie przeciw propagandzie rosyjskiej, przeciw kłamstwom prezydenta Rosji.


Ważne jest by nie powtórzyła się historia z XVIII wieku, gdy kłamstwa rosyjskie powielali na Zachodzie czołowi wówczas intelektualiści, zwani encyklopedystami: Wolter, Diderot, Rousseau i inni. Ponieważ propaganda rosyjska opierała się częściowo na manipulowanych, ale faktach, to jej wierzono.


Dziś jest podobnie. Putin w swoim ataku na przedwojenną Polskę powołał się na udział Polski w rozbiorze Czechosłowacji oraz na incydenty antysemickie i wreszcie na projekt „Madagaskar”. To wszystko prawda. Tyle tylko, że trzeba znać proporcje i tło.


Na kłamstwa i insynuacje Prezydenta Rosji powinien był odpowiedzieć Prezydent Polski i sprostować.


Zamiast niego odpowiedział w obszernym memoriale Premier Mateusz Morawiecki. Nie ograniczył się do protestu i sprostowań, ale dał polską wykładnie zdarzeń, przyczyn i skutków. Nie sądzę by to kogoś poruszyło w Świecie. Owszem, Amerykanie, Niemcy i organizacje żydowskie w Polsce zareagowały na fałsze Putina, ale zrobiły to z własnego rozeznania, a nie pod wpływem  elaboratu polskiego Premiera.


W roku 1946 polski publicysta Janusz Laskowski wydał w Ludwigsburgu (miasteczku leżącym w brytyjskie strefie okupacyjnej Niemiec) obszerną broszurę „Spisek przeciw pokojowi”, w której na podstawie niepodważalnych dokumentów, punkt po punkcie analizuje sytuacje w przeddzień II Wojny. Lwią część broszury poświęca współpracy niemiecko – rosyjskiej. Radziłbym polskiemu MSZ-etowi odszukanie tej broszury w Bibliotece Narodowej i przetłumaczenie jej na ważne języki. Warto spróbować.


*Pierwsza publikacja: Nowa Gazeta Polska, Sztokholm 12 stycznia 2020

www.polonica.se   www.strefa.se

 

Ludomir Garczyński-Gąssowski

Emigracyjny dziennikarz mieszkający w Sztokholmie.