My, ”krytyczne wobec gender” feministki, płacimy cenę za głośne mówienie. Ale cena milczenia jest wyższa


Libby Emmons 2020-01-03

Zdjęcie JK Rowling na światowej premierze ekranizacji drugiej części powieści Harry Potter i Insygnia śmierci w Londynie, 7 lipca 2011/ Alamy
Zdjęcie JK Rowling na światowej premierze ekranizacji drugiej części powieści Harry Potter i Insygnia śmierci w Londynie, 7 lipca 2011/ Alamy

Spór wokół płci i gender podzielił społeczność feministek na te, które uważają, że biologiczna płeć jest niezmienna, i te, które uważają, że zmiana płci, by ciało dopasować do mózgu, jest nie tylko możliwa, ale jest prawnie wiążącą oznaką tożsamości. Są silne naciski na sądy, służby społeczne i szkoły, by przyjęły najbardziej doktrynerskie zasady orędowników praw dla ludzi trans. Spowodowało to także rozłamy w feminizmie; a także w rodzinach, z rodzicami o różnych poglądach na to, co jest najlepsze dla ich dzieci. Podczas gdy to wszystko rozgrywa się publicznie, w zgromadzeniach ustawodawczych, radach miejskich i w mediach społecznościowych, w sferze prywatnej powoduje osobiste dramaty tym, którzy zostali złapani w pułapkę tego niezwykle brutalnego frontu w wojnie kulturowej.

Przykładem jest “Susan” (wszystkie imiona zmienione), krytycznej wobec gender feministki i matki, która ma być na wykładzie na ten temat w publicznej bibliotece w Seattle. Wymianę e-maili między Susan a jej bratem “Craigiem” niedawno opublikowała Hands Across the Aisle Coalition (HATAC), grupa krytycznych wobec gender kobiet, która obejmuje duże spektrum polityczne, ale jest zjednoczona niepokojem wobec „ideologii tożsamości gender” (ich określenie), jej wpływu na dzieci i niebezpieczeństwa jakie stanowi dla praw kobiet opartych na płci.  


Wymianę rozpoczęła Susan, która napisał do brata, żeby zawiadomić go, że będzie w Seattle na tym spotkaniu, którego gospodarzem jest feministyczna organizacja Women’s Liberation Front (WoLF). Na zaplanowanej na 1 lutego 2020 roku dyskusji, Fighting the New Misogyny: A Feminist Critique of Gender Identity [Walcząc z nową mizoginią: feministyczna krytyka tożsamości gender] wystąpią autorka Quillette,Meghan Murphy, feministyczna  organizatorka, Saba Malik i członkini zarządu WoLF, Kara Dansky. Ponieważ przeciwko temu spotkaniu zaprotestowały mieszczące się w Seattle grupy trans i naciskały na bibliotekę, by anulowała zaproszenie dla WoLF, wiele związanych z HATAC kobiet z całej Ameryki Północnej planuje w nim uczestniczyć, by okazać poparcie.


Poprzednio brat Susan prywatnie zgadzał się z Susan w sprawie jej krytyki ideologii gender. Dlatego też zapytała go, czy zechciałby przyjść na to spotkanie WoLF: „Jadę do Seattle pod koniec miesiąca na tę imprezę i zastanawiam się, czy chciałbyś swoją obecnością przeciwstawić się tłumom i dołączyć do mnie…?  Jeśli nie interesuje cię ryzykowanie życia przy wchodzeniu do miejsca, przeciwko któremu protestują olbrzymi mężczyźni w spódnicach, wymachujący kijami baseballowymi owiniętymi w drut kolczasty, całkowicie rozumiem. Jeśli jednak masz ochotę na przygodę, byłabym szczęśliwa, gdybyś do mnie dołączył”.  


Okazuje się, że nie miał ochoty na tę przygodę:

Zabrzmi to jak słowa największego tchórza na świecie. Nie mogę tam pójść z tobą. Nie myślę, bym miał odwagę narażenia się na niebezpieczeństwo. Co ważniejsze jednak, gdyby mój syn [„Sam”] wiedział, że idę na takie spotkanie, byłby zbulwersowany. Pełen oburzenia. A gdyby nie wiedział, bałbym się, że może się dowiedzieć. Odwróciłby się ode mnie. On i ja mamy za sobą trudny okres w tej sprawie, ale to się teraz ułożyło. Myślę, że mógł nieco zmiękczyć stanowisko, ale na ogół nie rozmawiamy o tym. On wie, że jestem dobrym człowiekiem i sądzę, że jest gotowy na tym poprzestać. Jestem przerażony, że mógłbym to narazić. On nie jest tak naprawdę ideologiem. Jest po prostu typowym nastolatkiem, który żyje w Seattle (i w Internecie!), a to znaczy, że traktuje pewne rzeczy jak ewangelię. Wiara (lub po prostu zakładanie lub akceptowanie) tych rzeczy jest częścią tego, co w tych dniach znaczy być „dobrym człowiekiem”. Transkobiety są kobietami. Oczywiście, że są. Każdy, kto to kwestionuje lub choćby prosi o bardziej subtelną definicję, albo próbuje zrozumieć, co to naprawdę znaczy, jest wrogiem dobra i prawdy. Kwestionowanie jest nienawidzeniem. Przynajmniej raz w tygodniu obiecuję sobie, że przestanę czytać radfem [tj. krytyczne wobec gender] blogi, etc. Jest zbyt denerwujące oglądanie, jak świat oszalał. I patrzenie na to, jak mizoginia tak skutecznie została przepakowana jako sprawiedliwość. I to, jak niemożliwe stało się wyjaśnienie czegokolwiek, mówienie racjonalnie. Wiem, wiem. To nie wygląda dobrze. Mam luksusową możliwość ignorowania tego (kiedy rzeczywiście zmuszam się do odwrócenia wzroku). Myślę, że gdybym był kobietą, zamarłbym z rozpaczy. Albo płonąłbym z gniewu. Albo jedno i drugie. Więc muszę wymówić się. I muszę poprosić o coś, co może być obraźliwe: Kiedy się zobaczymy, czy moglibyśmy po prostu całkowicie unikać tego tematu? Jeśli będziemy o tym mówić – nawet jeśli tylko ty będziesz o tym mówić – w jakiś sposób znajdę się w środku, zmuszony do określenia moich lojalności. Boję się nawet tego, że twój bratanek dowie się, dlaczego jesteś w Seattle, Jeśli wie o tym spotkaniu WoLF, jestem pewien, że „wie”, że jest to „pełne nienawiści”. Jak prawdziwy tchórz boję się wszystkiego związanego z tym. To jest radioaktywne. Nie mogę w żaden sposób być z tym związany. Czy to jest niegrzeczne wobec ciebie? Może tak. Czy to jest brak szacunku wobec mojego syna? Być może. Ale mam wizję stracenia go, wykluczenia z jego życia na zawsze i nie mogę tego przyjąć. Może to absurdalne z mojej strony, ale tak jest.

Susan, co zrozumiałe, osłupiała i była przerażona. Odpowiedziała: „Kiedy Sam i reszta jego mizoginicznej armii dzieci wsadzi mnie do obozu, będę potrzebowała redaktora moich więziennych dzienników. Może mógłbyś to robić anonimowo”.


Napisała także o przeżyciach swojej córki na humanistycznej uczelni, gdzie, jak twierdziła córka, jedenaście jej koleżanek z roku poddało się drastycznym, nieodwracalnym modyfikacjom ciała w służbie kłamstwa, że posłuży im to do zmiany płci. Susan nie ukrywała prawdy przed swoją córką, mówiąc jej o własnych, krytycznych wobec gender poglądach. Choć sytuacja między nimi była przez pewien czas napięta, wyraźnie przekonała córkę. Susan pisze:

Poważnie, gdyby mój syn popierał to, byłoby to dla mnie równie druzgocące, jak gdyby dołączył do Operation Rescue [antyaborcyjna organizacja] lub do grupy białych nacjonalistów. Jako rodzic czułabym, że poniosłam kompletną porażkę nie ucząc go  umiejętności krytycznego myślenia i wychowując mizoginistę. Wszyscy lubią myśleć, że byliby odważni w czasach totalitaryzmu, że nie pozwoliliby swoim dzieciom na dołączenie do sponsorowanych przez państwo ruchów młodzieżowych. Ale przez całą historią olbrzymia większość ludzi była tchórzami. Częścią zła totalitaryzmu jest to, że powoduje, iż boimy się naszych dzieci, naszych przyjaciół, naszych współpracowników. Częścią zła mizoginii jest to, że powoduje, iż sympatyczni, liberalni mężczyźni myślą, że jest w porządku, kiedy ich dzieci dołączają do antykobiecego ruchu.

Przez lata kobiety słyszały przesłanie, że powinny ”korzystać z każdej okazji” by wygłaszać swoją prawdę i występować przeciwko zagrożeniom kobiecej osobowości, poczynając od nękania seksualnego do postrzeganej różnicy płacy. Bojownicy sprawiedliwości społecznej mówią społeczeństwu, że musi #WierzyćWszystkimKobietom. Niemniej krytyczne wobec gender feministki mają milczeć, zgadzać się, ulegać tym, którzy nazywają je bigotkami, transfobkami i “TERF”. Mamy uwierzyć, że to my jesteśmy czarnymi charakterami i przyklaskiwać lekarzom dokonującym inwazyjnych, sterylizujących operacji na zdrowych ciałach naszych córek i sióstr. Mamy być z tym “cool” i mamy ustąpić miejsce na naszych paradach dla zwalistych „kobiet”, które instruują nas jak być sojuszniczkami, z kim powinniśmy pragnąć spać i co nam wolno nosić, żeby ich nie „wykluczyć” noszeniem, na przykład, pussy hat [różowych nakryć głowy uczestniczek Marszu Kobiet w USA w 2017 roku], lub oznajmieniem, że jesteśmy lesbijkami, które pociągają osoby tej samej płci.

J.K. Rowling

✔ @jk_rowling

Dress however you please.
Call yourself whatever you like.
Sleep with any consenting adult who’ll have you.
Live your best life in peace and security.
But force women out of their jobs for stating that sex is real? #IStandWithMaya #ThisIsNotADrill 

[Ubieraj się, jak chcesz.
Nazywaj siebie, jak chcesz.
Śpij z każdym dorosłym, który się na to godzi i tego chce.
Żyj najlepszym życiem w pokoju i bezpieczeństwie.
Ale wyrzucać kobiety z pracy za to, że mówią, iż płeć jest czymś rzeczywistym?]

Wiele kobiet zaczyna rozumieć, że milczenie nie może być już dłużej opcją, ponieważ ten trend nie zniknie sam. J.K. Rowling, autorka najbardziej chyba ukochanej serii książek dla dzieci w całej historii, ujawniła swoje poglądy w tym miesiącu na Twitterze, po wyjątkowo oburzającej sprawie, kiedy wieloletnia feministka została prawnie ukarana za powiedzenie, że wierzy w naukową zasadę dymorfizmu płciowego. Do tego czasu Rowling wahała się przed wystąpieniem w obronie praw kobiet do prywatnej przestrzeni i cielesnej autonomii, pozwalając publicystom na interpretowanie jej słów. Nie milczy już jednak dłużej ani nie ukrywa się. Nie robią tego także jej krytycy, tacy jak była modelka, a obecnie aktorka, Jameela Jamil. Ich Twitterowe walki stały się publicznym zastępstwem potyczek staczanych w prywatnych związkach.

Jameela Jamil

✔ @jameelajamil

*Unfollows JK Rowling* #translivesmatter #idontwanttostandanywherenearmaya

Czasami granica między sferą prywatną a publiczną zaciera się. Znana pisarka prywatnie przyznała, że jest przerażona myślą o wystąpieniu w tej sprawie, bo wierzy, że będzie ją to kosztowało możliwość publikacji w postępowych mediach. „To jest po prostu obłęd – napisała w prywatnym liście. – Kusi mnie dla zasady, napisanie tweeta z pełnym poparciem [dla Rowling], ale jestem w pełni świadoma tego, że to po prostu nie jest warte prawdopodobnego odwetu. Dosłownie boję się wyrazić opinię, jaką wyznaje 95% populacji”.  


Jestem jedną z tych wyposażonych przez biologię w płeć kobiet, które głośno przemówiły i mogę zaświadczyć, że ta pisarka ma rację, bojąc się. Ci, którzy mówią, są aż nazbyt często zakrzykiwani, wyrzucani z feministycznych kręgów, które kiedyś nazywali swoim domem, i prześladowani przez „przebudzonych” mężczyzn w Internecie. Kiedy coś publikujemy, jesteśmy nękane, wyzywane, dostajemy groźby śmierci. Kiedy zabieramy głos w pracy, otrzymujemy nagany pod pozorem obrony „praw człowieka”. Krytyczne wobec gender feministki znalazły sojuszniczki wśród konserwatywnych kobiet, ale ten sojusz jest używany jako ideologiczna broń przez naszych postępowych byłych sojuszników.  


Konserwatywne kobiety, częsty wyszydzane przez lewicę za swoje poglądy na temat  rodziny, macierzyństwa i religii, mogą wydawać się jak niewygodne sojuszniczki dla krytycznych wobec gender, radykalnych feministek. Jest jednak kilka kluczowych poglądów, które podzielamy: kobiety mają prawo do wyboru własnej drogi w życiu bez ingerencji z zewnątrz; kobiety i mężczyźni różnią się na biologicznym, komórkowym poziomie; dzieci trzeba chronić przed wykorzystywaniem. Dlatego wyciągnęłyśmy “ręce ponad podziałem”.


Opozycja przeciwko zradykalizowanej ideologii gender – fałszywemu poglądowi, że oznajmienie o zaimku zmienia płeć – nie było czymś, co kiedykolwiek wyobrażałam sobie jako sprawę, w którą się zaangażuję. Jako była członkini świata teatru Nowego Jorku chciałam pozostać izolowana w mojej bańce artystycznego środowiska, unosić się na falach adoracji publiczności i splendoru poetyckiego wyrażania własnego „ja”. Odkryłam jednak, że nie mogę się przed tym uchylać. Nie mogłam milczeć, mimo że naprawdę chciałam, podobnie jak brat Susan. Przez pewien czas za każdym razem, kiedy publikowałam coś o ideologii trans, czułam mdłości, ponieważ wiedziałam, że oddala mnie to jeszcze bardziej od społeczności i artystycznych przedsięwzięć, które uwielbiałam. Podobnie jednak jak Susan i inne kobiety z Koalicji Ręce nad Podziałem, nie byłam w stanie kontynuować, wiedząc, że milcząc, nie bronię kobiet i dzieci.  


Jeśli protestujesz przeciwko spotkaniu WoLF w Seattle, wiedz, że nie jesteśmy tam po to, by kogokolwiek zranić, ale ponieważ mamy poczucie współczucia i odpowiedzialności. Może być trudno wysłuchać naszych słów. Słowa jednak dokonują mniej szkód niż nóż chirurga lub trwające całe życie łykanie leków, które niszczą ciało zdrowej kobiety pod wpływem fałszywego wyobrażenia, że prawdziwy mężczyzna wyskoczy z drugiej strony buteleczki tabletek lub strzykawki. A jeśli jesteś niezdecydowana, mówię ci: wstań, powiedz, co myślisz i nie daj się dłużej terroryzować współczująco brzmiącym nonsensem, o którym wszyscy wiemy, że jest kłamstwem – nawet jeśli oznacza to spowodowanie walki.


Ideologia trans jest po prostu nową postacią seksizmu przebranego za liberalizm. Gra na tradycyjnych stereotypach o rolach kobiet, twierdzeń, że transformacja ciała jest jedyną drogą do prawdziwego „ja” i mówi kobietom, by były współczujące kosztem własnego dobra.  Kobiety odmówiły dalszego milczenia wobec monolitycznego ucisku starej mizoginii i teraz też nie będziemy milczeć. Nie ma znaczenia, czy wezwania do dyskryminacji kobiet przychodzą z prawicy, skąd zawsze przychodziły, czy z lewicy, skąd przychodzą teraz: będziemy przemawiać przeciwko temu i będziemy robić to głośno.


We ’Gender-Critical’ Feminists Pay a Price for Speaking Out. But the Price of Silence is Higher

Quillette, 29 grudnia 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Libby Emmons

Amerykańska publicystka mieszkająca w Nowym Yorku.