Murem za czarną zarazą


Andrzej Koraszewski 2019-12-30

Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik
Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik

Wiceminister sprawiedliwości, Michał Wójcik, zapewnia, że pan biskup Jędraszewski to bardzo mądry człowiek. Z czego możemy wnosić, że gdzie jak gdzie, ale w ministerstwie sprawiedliwości ma pan Jędraszewski duży posłuch. Słuchają w tym ministerstwie, co ma pan Jędraszewski do powiedzenia o ekologizmie i o tym jak to Bóg stworzył świat i co mówi o Księdze Rodzajów. (Dotychczas była w Bibli Księga Rodzaju, ale musiał pan Jędraszewski czytać O pochodzeniu gatunków w drodze doboru naturalnego i doszedł do wniosku, że trzeba to zmienić na liczbę mnogą, więc i Ministerstwo Sprawiedliwości powinno być w tej sprawie na bieżąco.)

Wsłuchuje się wiceminister sprawiedliwości w to, co też ma pan Jędraszewski do powiedzenia o Grecie Klimatycznej, bo jak też by nasza sprawiedliwość wyglądała, gdyby Ministerstwo nie miało w tej sprawie słusznego poglądu?


Nie mogę wykluczyć, że akurat w sprawie Grety Klimatycznej, to nawet się z panem Jędraszewskim w kilku procentach zgadzam. Bywa tak, że i czarna zaraza może mieć w jakiejś sprawie odrobinę racji, wszelako możliwości sprawdzenia owych racji nie szukałbym ani w Biblii, ani w arcybiskupim autorytecie. Medialni celebryci i fachowcy to jakby dwie różne sfery i w sprawach dotyczących zmian klimatycznych preferuję czytanie raportów fachowców nad wypowiedzi fetowanej celebrytki czy arcybiskupa.              


Konia z rzędem temu, kto potrafi wyjaśnić dlaczego Polsat News serwuje swoim widzom wywiad z wiceministrem sprawiedliwości na temat tego, co wiceminister myśli o panu Jędraszewskim i dlaczego „Rzeczpospolita” nadaje temu wydarzeniu status „wiadomości”. (Musiała się zmienić księga rodzajów dziennikarskich.)    


Określenie „Greta Klimatyczna” może być uznane za rodzaj mało eleganckiego szyderstwa, brzmi prawie jak Matka Boska Ostrobramska, albo inna święta, do której wierni zwracają się z jakimiś  szczególnymi troskami. Trzeba oddać wiceministrowi sprawiedliwość i pochwalić, że dostrzegł, iż pan Jędraszewski ostrzegał przed doktrynerstwem. Oczywiście możemy się zastanawiać, czy pan Jędraszewski był świadomy, że ostrzega przed doktrynerstwem, albo raczej, czy traktowanie jego wypowiedzi jako ostrzeżenia przed wszelkim doktrynerstwem nie jest przypadkiem przesadą. Tak czy inaczej, zapewne posyłanie go do diabła nie jest w dobrym guście (chociaż nawet Dante nie umiał się powstrzymać przed podobną reakcją). Może nawet lepiej byłoby zrobić dobrą minę do złej gry i zgodzić się z arcybiskupem i jego opinią, że wszelkie doktrynerstwo, czy to ideologiczne, czy religijne jest złe i że to pocieszające, iż hierarcha Kościoła katolickiego namawia do porzucenia tego durnego kultu świętych i do nawrócenia się na krytyczne myślenie.


Oczywiście ta „czarna zaraza” w tytule też jest nietaktem. Z różnych stron padają zarzuty, że w Kościele rządzi homoseksualna mafia. Kto wie, może mówiąc o „tęczowej zarazie” pan Jędraszewski przekazywał wiernym dyskretną samokrytykę i wówczas to wszystko trochę inaczej by wyglądało, a wspominana przez wiceministra sprawiedliwości mądrość uzyskałaby dodatkową głębię. Pewnie nawet pan Jędraszewski zgodziłby się, że homoseksualizm nie jest zboczeniem, zaś stosowane do niedawna kary więzienia za tę skłonność były jednak barbarzyństwem (ostatecznie był głęboko przeciwny ściganiu za drobne grzechy na tym polu). Kto wie, może to jego określenie „tęczowa zaraza” było również pewną formą walki z doktrynerstwem, z ideologiczną przesadą, może chciał nam powiedzieć, że podobnie jak demonstracyjna uliczna pobożność jest odrażającym ekshibicjonizmem, tak i przesadnie demonstrowany homoseksualizm może być rażący. A jeśli tak, to nawet nie trzeba by było być wiceministrem sprawiedliwości, żeby się z nim zgodzić. Aż strach pomyśleć – idzie procesja w Boże Ciało, a prowadzi ją półnagi biskup obejmujący półnagiego kleryka. Pan Jędraszewski ma rację, trzeba wrócić do umiaru, porzucić ideologiczne doktrynerstwo i pokłonić się rozumowi.


Otrzymałem drogą elektroniczną wezwanie do podpisania petycji pod tytułem „Murem za arcybiskupem Jędraszewskim”. W pierwszej chwili pomyślałem, że raczej nie podpiszę. Przeczytałem jednak tę petycję (chociaż nie jest tak, że wszystkie elektronicznie przesyłane listy czytam).

Środowiska LGBT znów bezpardonowo atakują katolików i naszą wiarę! Tym razem za cel obrały sobie abpa Marka Jędraszewskiego. Metropolita krakowski jest prześladowany za... słowa Prawdy. Odważnie bowiem skrytykował ideologię LGBT. Stańmy w Jego obronie!

Piękne wezwanie, chociaż ja bym je pewnie napisał troszkę inaczej. Może lesbijek w hierarchii kościelnej nie widać, ale pasterzy duchowych będących G i B jest nawet całkiem sporo. Z tym T jest nieco problematycznie, chociaż skłonności do damskich szmatek nie brakuje (fakt, że skromne, ale za to z koronkami i dużą ilością haftów).


Teraz po tym jak mnie wiceminister sprawiedliwości oświecił, że w rzeczywistości hierarcha wzywał do zerwania z doktrynerstwem i kultem świętych, będę musiał to wszystko ponownie przemyśleć.