Despoci imperiów na swoim kilometrze kwadratowym


Amir Taheri 2019-12-25

„Najwyższy Przewodnik” Iranu, Ali Chamenei, jest podobno doskonały we wszystkim. Pisał o islamskiej kuchni, metodologii zbudowania udanego małżeństwa, zniszczeniu Izraela, reformie nauk, nowej islamskiej cywilizacji, by zastąpiła starą, zachodnią, która jest w stanie rozkładu i o radykalnym przeorganizowaniu globalnego porządku. (Zdjęcie: khamenei.ir/Wikimedia Commons)
„Najwyższy Przewodnik” Iranu, Ali Chamenei, jest podobno doskonały we wszystkim. Pisał o islamskiej kuchni, metodologii zbudowania udanego małżeństwa, zniszczeniu Izraela, reformie nauk, nowej islamskiej cywilizacji, by zastąpiła starą, zachodnią, która jest w stanie rozkładu i o radykalnym przeorganizowaniu globalnego porządku. (Zdjęcie: khamenei.ir/Wikimedia Commons)

W niedawnym przemówieniu w Teheranie ajatollah Golpayegani, szef sztabu „Najwyższego Przewodnika”, Alego Chameneiego, twierdził, że jego szef osiągnął pozycję, z której nie tylko przewodzi światu muzułmańskiemu, ale także dyktuje warunki mocarstwom niewiernych, które są obecnie w odwrocie.


Krytycy ajatollaha mogą zbyć to jako bezgraniczną hiperbolę, ostatecznie pochlebstwa są zmorą wielu bliskowschodnich kultur.  


A jeśli Golpayegani wierzy w to, co mówi?


Tego nie można odrzucić, szczególnie dlatego, że chór pochlebców izoluje Chameneiego od wszelkich realiów życia.


Samozwańczy filozofowie twierdzą, że Chamenei jest największym filozofem od czasu Arystotelesa, bądź, żeby nie zdenerwować muzułmanów, od czasu Ibn Siny. Wierszokleci wychwalają Chameneiego jako największego perskiego poetę od czasu Sa'adiego lub Hafeza, chociaż tylko niewielu dworaków zna jego utwory.


„Najwyższy Przewodnik” Iranu, Ali Chamenei, jest podobno doskonały we wszystkim.


Pisał o islamskiej kuchni, metodologii zbudowania udanego małżeństwa, zniszczeniu Izraela, reformie nauk, nowej islamskiej cywilizacji, by zastąpiła starą, zachodnią, która jest w stanie rozkładu i o radykalnym przeorganizowaniu globalnego porządku.


Historia jest pełna przykładów przywódców, którzy – więźniowie w swoim kokonie – marzyli o rządzeniu światem.


Perska literatura ma wiele przykładów grafomanów komponujących panegiryki dla karzełkowatych potentatów tyranizujących jakieś odległe zaścianki, ale uważających się za Cyrusa lub Aleksandra.  


W większości wypadków przywódca, który jest odizolowany od rzeczywistości, pada ofiarą swego rodzaju politycznego autyzmu lub, co gorsza, całkowitej alienacji. Niezdolny do zachowania normalnych kontaktów ze społeczeństwem, szczególnie przez podróżowanie i spotykanie się z rozmaitego rodzaju ludźmi, wyalienowany przywódca traci zdolność rozróżniania między rzeczywistym światem, a wyimaginowanym wszechświatem, wymyślonym przez jego świtę.


Nieżyjący już Madżid Davami, jeden z redaktorów, który szkolił mnie w dziennikarskim fachu, mówił o takich przywódcach „imperatorzy dywanika modlitewnego”, to jest, dyktatorzy, których rzeczywisty świat nie wykracza poza maleńki dywanik, choćby był utkany z jedwabiu i złota.  


Pół stulecia później – i biorąc pod uwagę to, że żyjemy w wieku inflacji – proponuję rozszerzyć ten metaforyczny dywanik modlitewny, żeby dać takim władcom większą przestrzeń, powiedzmy, jeden kilometr kwadratowy, co jest bliższe rzeczywistości niż może się zdawać.


Gdzie kalifowie Abbasydów spędzali większość swojego życia zanim zabijali ich mongolscy strażnicy, kiedy Bagdad był centrum świata? Na jednym kilometrze kwadratowym, który obecnie przecina na pół Aleja Abu Nuwas (Shar'e Abu-Nuwas). Ponieważ sprawy nie zmieniają się aż tak bardzo jak myślimy albo mamy nadzieję, nowa iracka elita rządząca jest ograniczona do „Zielonej Strefy”, o rzut kamieniem stamtąd.  


Saidu Baba (Akhund of Swat), XIX-wieczny mułła, który ogłosił dżihad wobec Indii Brytyjskich na terenach, które obecnie są Pakistanem, żył w jaskini otoczonej ogrodem nie większym niż kilometr kwadratowy.


Bliżej naszych czasów mamy Józefa Stalina, który u szczytu swojej władzy rzadko kiedy wysuwał nos poza Kreml, oraz Adolfa Hitlera, który miał jeden kilometr kwadratowy w Berlinie i drugi w  Berchtesgaden.


Rafael Trujillo, dyktator Republiki Dominikany w latach 1950., postanowił upiększyć swój mieszczący się na jednym kilometrze kwadratowy pałac-więzienie w Santo Domingo gigantyczną latarnią morska, która pochłaniała połowę elektryczności wyspy. Pech chciał, że Trujillo oślepł, kiedy latarnia została ukończona. Spędził więc resztę życia wyobrażając sobie światło, jakie jego zabawka rzuca na Karaiby.


Dyktator Haiti, François Duvalier, alias Papa-Doc, opuścił swój kilometr kwadratowy tylko raz, żeby pochować swojego ulubionego psa w centralnym parku Port-au-Prince.


Przez lata jako dziennikarz spotkałem pokaźną liczbę tych „imperatorów” uwięzionych na jednym kilometrze kwadratowym.


Muammar Kaddafi żył w klatce w Trypolisie. Byłem zaszokowany, kiedy usłyszałem, że przez lata nie miał czasu lub odwagi, by odwiedzić Bengazi.


Robiłem wywiad z sudańskim despotą, Dżaafarem Numajrim w jego jednokilometrowym wszechświecie. Czekałem w salonie na to, żeby mnie przyjął, kiedy firanka w jednym z okien zapaliła się, co spowodowało paniczną ucieczkę jego ochroniarzy.


Iracki despota, Saddam Husajn, także był ograniczony do jednego kilometra kwadratowego, kiedy spotykałem go, zanim postanowił najechać Iran.


Jeśli chodzi o generała Muhammada Siad Barrego, somalijskiego dyktatora, nie jestem nawet pewien, czy miał aż cały kilometr kwadratowy. Spotkałem go w głównych barakach żołnierskich w Mogadiszu o 3 nad ranem, ponieważ bał się, że gdyby poszedł do swojego pałacu, żołnierze mogliby zorganizować zamach stanu przeciwko niemu.  


Byłem na surrealistycznym obiedzie z kongijskim dyktatorem, Denisem Sassou N'guesso, w jego stolicy, Brazzaville, zamienionej w kupę gruzów podczas czterech miesięcy wojny domowej z rywalami. Zaproponował, bym odwiedził piękne miejsca w jego mieście, nieświadomy tego, że nie pozostało nic poza brzydotą.


W latach 1970., podczas pierwszej wizyty w Pekinie, nie otrzymałem pozwolenia na wywiad z Mao Zedongiem, bo był on „zbyt zajęty”.  


W latach 1980. przy dwóch okazjach, kiedy spotkałem się z Robertem Mugabe, wyraził nadzieję, że opuści swój kilometr kwadratowy w Harare, żeby odwiedzić Bulawayo, które nigdy nie poddało się jego dominacji. O ile wiem, nigdy tego nie zrobił.  


Wątpię, by którykolwiek z ostatnich sowieckich dyktatorów, włącznie z Leonidem Breżniewem,  kiedykolwiek opuścił swoje zamknięcie o powierzchni kilometra kwadratowego. Breżniew miał pałace, eufemistyczne nazywane „willami” we wszystkich stolicach 14 republik sowieckich poza Moskwą. Ale, jak nam mówiono, nigdy nie odwiedził żadnego z nich.


Obszar Jurija Andropowa był jeszcze mniejszy, wielkości łóżka, gdzie był przyczepiony do aparatu do dializy z powodu choroby nerek.


Dzisiaj szef syryjskiego reżimu, Baszar Assad, jest ograniczony do swojego kilometra kwadratowego w pobliżu Damaszku, bez szansy na to, by podróżować po innych częściach tego rozdartego wojną kraju. Generał Kassem Soleimani, irański mistrz PR, twierdzi, że przeszkodził Assadowi w ucieczce, ponieważ Chamenei nakazał mu zostać w Damaszku, co znaczy, że ten Syryjczyk stał się więźniem, jak sam Chamenei.


Dzisiaj jemeńscy Huti są zablokowani w swoim „imperium” w starej dzielnicy osmańskiej w Sanaa.


W autobiograficznych zapiskach Chamenei rozwodzi się lirycznie o radości odwiedzania szyickich „świętych” miejsc w Iraku. Dzisiaj nie odważa się postawić stopy w Iraku, wstrząsanym powstaniami przeciwko jego ideologii. Co gorsza, obawia się odwiedzenia nawet Meszedu, „świętego” miasta samego Iranu, zadowala się hussainiyah, pałacu, który kazał sobie wybudować po rewolucji.


Despots of the Square Kilometer Empires

Gatestone Institute, 15 grudnia 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Amir Taheri

Pochodzący z Iranu dziennikarz amerykański, znany publicysta, którego artykuły publikowane są często w ”International Herald Tribune”, ”New York Times”, ”Washington Post”, komentuje w CNN, wielokrotnie  przeprowadzał wywiady z głowami państw (Nixon, Frod, Clinton, Gorbaczow, Sadat, Kohl i inni)  jest również  prezesem Gatestone Institute).