Uprawy GM, takie jak Złoty Ryż, uratują życie setek tysięcy dzieci


Matt Ridey 2019-12-13

Zdjęcie: ETIOPIA, Amhara, Gondar, szkoła dla niewidomych dzieci. Joerg Boethling / Alamy.
Zdjęcie: ETIOPIA, Amhara, Gondar, szkoła dla niewidomych dzieci. Joerg Boethling / Alamy.

Lada dzień rząd Bangladeszu może zostać pierwszym krajem, który zaaprobuje uprawianie odmiany żółtego ryżu, znanego jako Złoty Ryż. Jeśli tak, będzie to doniosłym zwycięstwem w długiej i wyczerpującej bitwie naukowców i humanitarystów o opanowanie olbrzymiego problemu zdrowotnego – a ta grupa walczyła z opozycją niemających rozeznania krytyków genetycznie modyfikowanej żywności.  


Porównajmy dwie rośliny. Złoty Ryż i jęczmień Złota Obietnica są dwiema odmianami roślin uprawnych. Jęczmień stworzono w latach 1960 przez bombardowanie ziaren promieniami gamma w instalacji jądrowej, by losowo pomieszać ich geny w celu otrzymania genetycznych mutacji, które mogą okazać się tym, co genetycy nazywali „obiecującymi potworami”. Jest złoty tylko z nazwy, jako sztuczka marketingowa, żeby pomóc w sprzedaży dla organicznych farmerów i piwowarów. Mimo użycia atomowego promieniowania do jego stworzenia, nie wymagał specjalnej aprobaty organów nadzorczych ani nie musiał pokonywać biurokratycznych oporów zanim puszczono go na rynek do uprawiania przez brytyjskich i innych farmerów. Przeszedł niemal prosto z laboratorium na pola i okazał się popularny i zyskowny.


W odróżnieniu od tego Złoty Ryż został stworzony w latach 1990 przez staranne wstawienie tyko dwóch występujących naturalnie genów, o których było wiadomo, że są bezpieczne – z kukurydzy i z powszechnie występującej w glebie bakterii – do rośliny ryżu, bez zakłócania działania innych genów. Jest dosłownie złoty: jego żółty kolor wskazuje, że zawiera beta karoten, prekursora witaminy A. Stworzono go jako humanitarny projekt nie dla zysku, ale żeby zapobiec przedwczesnej śmierci między 200 a 700 tysięcy ludzi, w tym wielu dzieci, z biednych krajów z powodu niedoboru witaminy A. (Niedobór witaminy A powoduje, że dzieci ślepną i tracą funkcje odpornościowe organizmu.) Niemniej przeciwnicy żywności GM zażarcie sprzeciwiali się temu ryżowi i po części z tego powodu biurokratyczne procedury uniemożliwiały jego wprowadzenie przez 20 lat, nie dopuszczając do jego uprawiania. Jedno z badań, przeprowadzone w 2008 roku, wyliczyło, że w samych Indiach w każdym roku, o który opóźniano uprawę tego ryżu, setki tysięcy ludzi mogliby żyć zdrowym życiem.   


Złoty Ryż narodził się w głowach dwóch naukowców, Ingo Potrykusa i Petera Beyera, żeby pomóc 250 milionom dzieci – głównie w Azji – które odżywiają się głównie reżym i cierpią na niedobór witaminy A. Mówienie rodzicom tych dzieci, by uprawiali warzywa (większość nie ma ziemi) lub rozdawanie kapsułek witaminowych – preferowane przez niektórych aktywistów środowiskowych – nie okazało się w żaden sposób praktyczne.


Potrykus wpadł na pomysł aktywacji maszynerii molekularnej w ziarnach rośliny ryżu (jest aktywna w liściach), do tworzenia witaminy A, kiedy zastanawiał się, co mógłby zrobić dla świata pod koniec swojej kariery zawodowej. W ciągu kilku lat, z pomocą Beyera, udało mu się. Z dodatkową pomocą naukowców z firmy rolnej Syngenta, zorganizowanej przez Adriana Dubocka, stworzyli wersję Złotego Ryżu, która była wystarczająco bogata w beta karoten, by dostarczać całą witaminę A, jakiej potrzebuje człowiek. (Dubock napisał o historii tworzenia Złotego Ryżu tutaj.) Z pewnymi trudnościami udało im się pokonać przeszkody w postaci intelektualnej własności, skłonić firmy do zrezygnowania z patentów, tak żeby ryż można było tanio sprzedawać lub rozdawać. Potrykus i Beyer nalegali, by technologia była dostępna za darmo dla dobra dzieci cierpiących na niedobór witaminy A i  Syngenta zrezygnowała z prawa komercjalizacji produktu nawet w zamożnych krajach.  


Przy skali ludzkiego cierpienia, jakie mógł złagodzić Złoty Ryż, w całej historii ludzkości może nie być lepszego przykładu czysto filantropijnego projektu. Niemniej, pewni zagubieni aktywiści środowiskowi do dnia dzisiejszego sprzeciwiają się Złotemu Ryżowi.  


Wybija się wśród nich Greenpeace, środowiskowe lobby, które obecnie ma dochody niemal 300 milionów dolarów i wysoko opłacanego dyrektora naczelnego, nadzorującego wyrafinowaną operację zbierania funduszy. Greenpeace lobbował za ustanowieniem bardzo surowych reguł w sprawie używania genetycznie modyfikowanych upraw, czego skutkiem było – czy Greenpeace tego chciał, czy nie – utrudnienie życia Potrykusowi i Beyerowi. W styczniu 2000 roku, w tym samym miesiącu, w którym oznajmiono światu w piśmie „Science” o stworzeniu Złotego Ryżu, w Montrealu odbyło się spotkanie delegatów z 170 krajów, opracowujące międzynarodowy protokół regulacji biotechnologii. Ten proces zaczął się rok wcześniej w Kartagenie w Kolumbii. Greenpeace tam był, zarówno protestując na ulicach („Życie przed zyskiem!”), jak pracując za kulisami, by naszkicować reguły dla delegatów.


Na tym właśnie spotkaniu w Montrealu 20 stycznia 2000 roku „zasadę ostrożności” (jedno z haseł przewodnich ruchu środowiskowców) włączono do międzynarodowego traktatu po dniach intensywnego lobbowania przez Greenpeace. „Wygraliśmy w niemal wszystkich punktach, o które walczyliśmy” – przechwalał się ich rzecznik. Ta grupa środowiskowców uważała to za „zwycięstwo”, które oszczędzi życie ludzkie, ale skutkiem było spętanie Złotego Ryżu na wiele lat. Jak z żalem powiedział Potrykus: ”Kiedy Greenpeace załatwił regulacje tak, że stały się skrajnie ostrożne, nie musieli robić dużo więcej”.


Większość ludzi sądzi, że zasada ostrożności mówi po prostu „lepiej dmuchać na zimne” i pomaga w zapobieganiu katastrofom, takim jak podawanie Talidomidu ciężarnym kobietom. W rzeczywistości idzie znacznie dalej i jest często barierą dla innowacji. Tak jak jest stosowana w praktyce, szczególnie w Unii Europejskiej, wymaga od  władz wzięcia pod uwagę wszystkich możliwych czynników ryzyka nowych technologii, niezależnie od tego jak mało są prawdopodobne, i ignorowania wszystkich niebezpieczeństw istniejących technologii, które ta innowacja może zastąpić. Jak to ujmuje Ed Regis w nowej książce Golden Rice: The Imperiled Birth of a GMO Superfood: „Zasada skupia się na teoretycznych lub potencjalnych zagrożeniach, tych, które są tyko możliwe lub hipotetyczne, ignorując równocześnie konkretne i rzeczywiste szkody, jakie ograniczenia lub zakaz najprawdopodobniej wyrządzą”. W ten sposób tworzy przeszkody dla wszystkiego co nowe.


Dziwacznie, Protokół z Kartageny zastosował tę zasadę do upraw roślin z precyzyjnym wstawieniem konkretnego genu z innych roślin, ale nie do starszej techniki losowego rozbijania genów promieniami gamma, takich jak jęczmień Złota Obietnica, mimo że potencjalne, nieznane zagrożenia tej drugiej techniki są dużo większe. Skutek tego dla Złotego Ryżu był dwojaki. Po pierwsze, wymaganie ściślejszych regulacji zaszargało opinię wszystkich roślin biotechnologicznych uznając je za ryzykowne (jeśli są bezpieczne, to po co tyle regulacji?). Po drugie, uczynił testowanie różnych odmian procedurą niesłychanie kosztowną i czasochłonną, zabijając kluczową część procesu innowacyjnego: prób i błędów, które są zawsze niezbędne, by zamienić dobry pomysł w praktyczny produkt. Thomas Edison próbował sześciu tysięcy różnych materiałów do swoich żarówek. Wyobraźcie sobie, gdyby musiał zdobywać osobne pozwolenie na każdy z nich.


Dyrektywa Unii Europejskiej o umyślnym udostępnieniu genetycznie modyfikowanych upraw zawiera oświadczenie, że ”zasada ostrożności została wzięta pod uwagę przy pisaniu tej Dyrektywy i musi być brana pod uwagę przy wprowadzaniu jej w życie”. To praktycznie zabiło biotechnologię na kontynencie, choć dzisiaj Europa z zadowoleniem importuje z obu Ameryk olbrzymie ilości genetycznie modyfikowanej soi. Od 2005 roku Kanada (która nie podpisała Protokołu z Kartageny) zaaprobowała 70 różnych biotechnologicznych upraw, podczas gdy Unia Europejska zaakceptowała tylko jedną – a i to zabrało 13 lat, a wtedy ta odmiana była już przestarzała.  


Dla zilustrowania, jak nieprzepuszczalna jest gęstwina regulacji UE, weźmy biotechnologicznego ziemniaka stworzonego przez niemiecką firmę BASF w 2005 roku. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) początkowo zaaprobował go, ale Komisja Europejska następnie go zablokowała, powołując się na zasadę ostrożności. BASF pozwał Komisję do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który nakazał EFSA dokonanie kolejnej oceny. Ta potwierdziła, że ziemniak jest bezpieczny i UE dostała polecenie sądowe zaaprobowania go, co zrobiła. Wówczas jednak interweniował rząd Węgier w imieniu zielonych grup nacisku, wskazując, że UE oparła aprobatę na pierwszej ocenie EFSA zamiast na drugiej, mimo że obie oceny były praktycznie identyczne. W 2013 roku, osiem lat po pierwszej aprobacie, Sąd UE utrzymał w mocy skargę Węgier. Do tego czasu jednak BASF straciła ochotę na walenie głową w mur ostrożności, wycofała podanie o aprobatę, spakowała wszystkie swoje biotechnologiczne badania i przeniosła się do USA, które nigdy nie podpisały Protokołu z Kartageny. Syngenta zrobiła to samo.


Po ćwierć wieku uprawiania biotechnologicznych upraw w Ameryce Północnej i Południowej, Azji i częściach Afryki dowody są obecnie jasne: nie spowodowały one żadnych ludzkich ani zwierzęcych chorób i dają olbrzymie korzyści środowiskowe, takie jak znaczące obniżenie użycia pestycydów, mniej orki, niższe emisje gazów cieplarnianych, mniej ziemi niezbędnej do uzyskania danej ilości plonów, niższe koszty i wyższe plony. To jest środowiskowe eldorado, które straciła Europa dzięki  nadmiernie zapamiętałemu regulowaniu upraw GM.


Greenpeace, po tym jak pomógł stworzyć biurokratyczne przeszkody, które zatrzymały Złoty Ryż, prowadził przeciwko niemu kampanie mniej lub bardziej nieustannie przez dwadzieścia lat. Początkowo twierdził, że Złoty Ryż jest bezużyteczny, ponieważ najwcześniejszy prototyp, który zawierał gen żonkila, miał zbyt mało beta karotenu. Następnie przeszedł do twierdzenia, że późniejsza wersja miała zbyt dużo beta karotenu i mogła być toksyczna.  


Mimo tych trudności – włącznie z nieustającymi atakami na badaczy i fizycznymi atakami na ich doświadczalne poletka - Potrykus, Beyer, Dubock i ich sojusznicy odmawiali poddania się. W roku 2012 było jasne z badań w Chinach, że najnowsza wersja Złotego Ryżu, rosnąca w bezpiecznych cieplarniach, dawała dzieciom wystarczająco dużo beta karotenu, by były zdrowe i nie mogła im zaszkodzić, a robiła to skuteczniej niż gdyby podawano im szpinak. Jednak badania wywołały awanturę. Mieszkający w USA, urodzony w Chinach badacz starannie śledził zaaprobowane protokoły badań, które nie opisywały Złotego Ryżu jako uprawy GMO. Niemniej, ten sam uniwersytet, który zaaprobował protokoły, uznał następnie, że nie opisanie Złotego Ryżu jako uprawy GMO był etycznym pominięciem. Ogólnie i bez żadnej wiarygodnej analizy uniwersytet uznał, że podano niewystarczające powody, by można było zastosować poprawnie zasadę „uprzedniej dobrze poinformowanej zgody” od przedmiotów badań, dając przeciwnikom żywności GM olbrzymie zwycięstwo propagandowe w kluczowym czasie. A przecież wówczas miliardy posiłków z biotechnologicznych upraw zjadano na całym świecie i trzy niezależne recenzje chińskich badań oceniły, że próby były bezpieczne i skuteczne. Niemniej szkoda dla reputacji pozostała.  


Międzynarodowy Instytut Badań nad Ryżem stworzył liczne różne odmiany Złotego Ryżu, krzyżując je z powszechnie uprawianymi odmianami, za silną barierą bezpieczeństwa z powodu nieustannych gróźb aktywistów zachęcanych przez Greenpeace. W końcu Humanitarny Zarząd Złotego Ryżu wybrał jedną odmianę do prób terenowych. Chcieliby wybrać wiele różnych odmian, ponieważ w hodowli roślin zawsze konieczne jest wyplenienie mutantów, które z jakiegoś powodu nabrały po drodze niepożądanych cech. Zasada ostrożności jednak uczyniła to niemożliwie kosztownym i pracochłonnym, ponieważ wymagała oceny z góry potencjalnego ryzyka dla każdej odmiany osobno.


Katastrofalnie, ta jedna odmiana okazała się mieć genetyczną wadę, która spowodowała, że dawała marne plony poza cieplarnią. Raz jeszcze środowiskowcy triumfowali, że projekt jest skazany.


Anty-GMO aktywiści nie zawsze jednak cieszą się uniwersalnym poparciem w ramach szerszego ruchu na rzecz środowiska. Jeden z założycieli Greenpeace, Patrick Moore, tak się rozwścieczył na sprzeciw organizacji przeciwko Złotemu Ryżowi, że rozpoczął kampanię o nazwie Allow Golden Rice Now! tego samego dnia, w którym lewicowi aktywiści zdemolowali pole próbne Złotego Ryżu. Grupa Moore’a zorganizowała następnie protest w biurach Greenpeace w Hamburgu, Amsterdamie, Brukseli, Rzymie i Londynie. W 2015 roku Biuro Nauki i Technologii Białego Domu oraz amerykańskie Biuro Patentowe nagrodziły Złoty Ryż swoją Nagrodą za Patenty dla Ludzkości. W 2017 roku grupa 134 Laureatów Nagrody Nobla (obecnie już urosła do 150) wezwała Greenpeace i United Nations Food and Agriculture Program, „zaprzestały kampanii przeciwko Złotemu Ryżowi w szczególności, jak też ogólnie przeciwko żywności ulepszonej przez biotechnologię”.  Swój apel zakończyli następująco: „Ilu ubogich ludzi na świecie musi umrzeć, zanim uznamy to za ‘zbrodnię wobec ludzkości’?”


W 2018, Mark Lynas, znany aktywista przeciwko biotechnologii, zmienił strony i napisał książkę, w której powiedział: „Nieustannie podburzaliśmy publiczną wrogość wobec żywności GMO na całym właściwie świecie i – niewiarygodnie – zatrzymaliśmy niepohamowany uprzednio marsz całej technologii. Był tylko jeden problem z osłupiającym sukcesem naszej ogólnoświatowej kampanii. Nie była ona prawdą”. 


W 2017 roku nową odmianę Złotego Ryżu, GR2E, testowano na polu w Filipinach i okazała się solidna, dająca wysokie plony i z mocną ekspresją beta karotenu. Instytut Badań nad Ryżem złożył podanie o pozwolenie udostępnienia jej farmerom, składające się z ośmiu masywnych dokumentów, jeden o długości ponad 800 stron, wyliczając wiele testów fizycznych, odżywczych, alergennych i toksycznych, jakie wykonano, żeby pokazać, że w żadnym razie nie może być niebezpieczny do uprawy i konsumpcji. Prawdopodobnie żadna roślina uprawna nigdy nie była tak dokładnie zbadana i oceniona. Na szczęście rok 2017 był rokiem, kiedy tama zaczęła pękać. Australia, Nowa Zelandia, Kanada i USA zaaprobowały Złoty Ryż jako bezpieczną żywność, chociaż żaden z tych krajów nie planował uprawiania go (niedobór witaminy A jest rzadkością w tych krajach). To jednak wywołało tylko jeszcze bardziej zaciekły sprzeciw wśród przeciwników GMO, którzy jak szaleni lobbowali rządy Indii, Bangladeszu i Filipin, by nie aprobowały tej uprawy.


Regis tak podsumowuje tę ponurą historię w swojej książce:

Ryż musiał przezwyciężyć wiele naukowych wyzwań i niesłychanie obciążające przeszkody regulacyjne. Musiał przetrwać lata nieustannych obelg, sprzeciwu, wypaczania faktów, dezinformacji i szyderstwa przeciwnych GMO osób i grup. Musiał przeżyć niszczenie pól testowych przez cyklony, huragany i płatnych wandali. Musiał przeżyć jeden duży skandal i jeden duży błąd.

Ponad 13 tysięcy popierających ten projekt obywateli (włącznie z Jeffem Bezosem) zaapelowało teraz do rządów świata, do Organizacji Narodów Zjednoczonych i do Greenpeace, by przestali oczerniać genetycznie modyfikowane uprawy ogólnie, a Złoty Ryż w szczególności. Niemniej ONZ jest nadal poddana przeciwnikom. Szokująco, masywny raport UNICEF-u „Stan Dzieci Świata 2019: Dzieci, żywność i odżywianie” nawet nie wspomina Złotego Ryżu. Światowa Organizacja Zdrowia nadal ignoruje ten produkt. Stworzono GMO superfood, która może uratować życie setek tysięcy dzieci rocznie, dowiedziono, że jest zarówno bezpieczna, jak skuteczna, niemniej czołowe globalne organizacje zdrowia postanowiły zamknąć na to oczy.  


Historia Złotego Ryżu jest bardzo głęboko szokująca. To nie jest historia niekompetencji i ignorancji, ale przedpotopowej wrogości do nauki i technologii. W końcu, dowody na rzecz Złotego Ryżu okazały się absolutnie przytłaczające.  


Pierwsza publikacja w Quillette:

GM Crops Like Golden Rise Will Save the Lives of Hundreds of Thousands of Children

Rational Optimist, 1 grudnia 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Matt Ridley


Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.