Spisek przeciwko szczelinowaniu


Matt Ridley 2019-12-07


Pierwszą kawiarnię w Marsylii otwarto w 1671 roku, co skłoniło kupców wina w tym mieście do zaangażowaniu paru profesorów uniwersytetu w Aix, by oczernili reputację ich nowego konkurenta. Profesorzy zabrali się jak należy do dzieła i dali jednemu ze swoich studentów zadanie napisania pamfletu z twierdzeniami, że kawa jest obrzydliwą zagraniczną nowinką, zrobioną z owoców drzewa ulubionego przez kozy i wielbłądy. Pali krew, wysusza nerki i ściąga limfę, powodując porażenie i impotencję. “Z tego wszystkiego musimy wyciągnąć wniosek, że kawa jest szkodliwa dla wielkiej części mieszkańców Marsylii”.

W ten sposób nowość napotyka okopane interesy. Dzisiaj podobna pseudonauka służy do oczerniania reputacji niemal każdej innowacji. Zazwyczaj, jak to było z kawą, taka kampania nie udaje się. W dzisiejszych czasach jednak siły antyinnowacyjne mają grube portfele i niewiele skrupułów, i wygrały kilka wielkich bitew. Wiemy teraz, że sprzeciw wobec genetycznie modyfikowanych roślin spowodował większe zużycie pestycydów i szkody dla środowiska, niemniej ten sprzeciw był bardzo zyskowny dla wielkich zielonych grup nacisku.   


Podsycali płomienie opozycji, wymyślając określenia takiej jak “Frankenfood”, zwinnie przeskakując od jednego straszydła do następnego, kiedy kolejny mit zostawał obalony: biotechnologia miała rzekomo truć ludzi, niszczyć ekosystemy, powodować alergie, zubażać drobnych farmerów, zwiększać zyski korporacji i tak dalej. Zamienili Monsanto w złoczyńcę z jarmarcznego teatrzyku i zmusili ich do rozważenia nowej strategii (tworzenia roślin, które nie mogły się rozmnażać, żeby nie szerzyły się w dzikiej przyrodzie), co aktywiści następnie krytykowali jako „technologię terminatora”, zaprojektowaną do niedopuszczenia, by drobni farmerzy oszczędzali ziarno na kolejny rok, zmuszając ich do kupowania ziarna siewnego u Monsanto.  


Z czasem sprawa przestała napędzać datki i wzbudzać zainteresowanie mediów, więc potwór zielonego biznesu poszedł dalej. Jak teraz z żalem przyznaje znany bojownik przeciwko GMO, Mark_Lynas: “Nieustannie podburzaliśmy wrogość wobec żywności GMO na całym właściwie świecie i – niewiarygodnie – zatrzymaliśmy, jak się wydawało, niepohamowany marsz całej technologii. Jest tylko jeden problem z naszą osłupiająco udaną kampanią na cały świat. Nie była prawdą”.


Ponad dziesięciolecie później środowiskowcy wpadli na kolejną maszynkę do robienia pieniędzy: sprzeciw wobec szczelinowania. Kiedy pojawiła się rewolucja gazu łupkowego, niektórzy środowiskowcy z radością ją powitali i słusznie. „Tworzy bezprecedensowe możliwości używania gazu jako paliwa pomostowego do gospodarki energetycznej dwudziestego pierwszego wieku, która polega na wydajności, odnawialnych źródłach i niskowęglowych paliwach kopalnych, takich jak gaz ziemny” – pisał senator Tim Wirth,  znany środowiskowiec. I tak właśnie okazało się: kraj, który pierwszy najszerzej przyjął gaz łupkowy – Stany Zjednoczone – jest krajem, który najbardziej obniżył emisje dwutlenku węgla, ponieważ gaz wypiera węgiel, paliwo o znacznie wyższych emisjach.


Ale obrońcy okopanych interesów ruszyli do dzieła. Promotorzy odnawialnej energii wpadli w panikę na myśl o tanim i obfitym gazie. Ich model biznesowy opierał się na rzekomej pewności, że ceny energii będą się podnosić w miarę wyczerpywania się paliw kopalnych i dzięki temu subsydiowana energia słoneczna i wiatrowa będzie wyglądała na stosunkowo tanią. Rząd koalicyjny Davida Camerona przedstawił trzy prognozy tego, co może stać się z cenami gazu: będą podnosić się szybko, umiarkowanie lub wolno. W rzeczywistości spadły, a tę możliwość rząd całkowicie zignorował.


Trudno dzisiaj pamiętać, jak pewni byli niemal wszyscy w 2008 roku, że gaz ziemny kończy się. Jego cena wzrosła, kiedy pola gazowe w Ameryce Północnej i na Morzu Północnym zaczęły wyczerpywać się. Punkt szczytowy gazu przychodził nawet wcześniej niż punkt szczytowy ropy lub węgla. Niemniej coś działo się na przedmieściach Fort Worth w Texasie. Inżynier Nick Steinsberger, pracujący dla firmy o nazwie Mitchell Energy, próbował różnych sposobów szczelinowania skał łupkowych, żeby popłynął gaz. Hydrauliczne szczelinowanie wynaleziono w latach 1940, ale na ogół używano do tego produktów z nafty, ale to nie działało w łupkach, a te zawierały olbrzymie ilości gazu i ropy. W tamtych czasach nikomu nie przeszkadzało pompowanie żeli naftowych w skały. W końcu, same skały były – z definicji – już przesiąknięte toksycznymi mieszankami ropy naftowej i gazu.


Steinsberger zauważył, że woda działała nieco lepiej niż te żele. W 1998 roku próbował wstrzykiwać najpierw wodę, a potem piasek do otwierania szczelin i … wydostało się mnóstwo gazu. I nie przestawał wydostawać się. Wynaleziono „szczelinowanie slick water”, używając znacznie mniej substancji chemicznych niż przy poprzednich metodach i pozwalając na eksploatację olbrzymich rezerw łupkowych na całym świecie.  


Większość ekspertów twierdziła, że gaz łupkowy to słomiany ogień i nie wpłynie zanadto na globalną podaż. Mylili się. W 2011 roku spadająca produkcja gazu w Ameryce strzeliła do góry, a wkrótce za nią podążyła produkcja ropy naftowej. USA wyprzedziły obecnie Rosję jako największego producenta gazu i Arabię Saudyjską jako największego producenta ropy naftowej.  Tani gaz spowodował, że wiele firm chemicznych powróciło z Europy i Zatoki Perskiej, by prowadzić produkcję w Ameryce. Terminale importu gazu przebudowano na terminale eksportu gazu. Sam basen permski w Teksasie produkuje teraz tyle ropy naftowej co całe USA produkowały w 2008 roku i więcej niż którykolwiek kraj Opec z wyjątkiem Iranu i Arabii Saudyjskiej. To właśnie – a nie energia wiatrowa i słoneczna, które nadal dostarczają zaledwie 2 procent energii świata – jest wielką wiadomością o energii w minionym dziesięcioleciu.


Krajem, który powinien był to bacznie obserwować, jest Wielka Brytania. Jeszcze w 2004 roku Wielka Brytania była eksporterem gazu, ale produkcja z Morza Północnego malała i kraj szybko stał się wielkim importerem netto, polegając na Norwegii, Katarze i Rosji. Ponieważ Wielka Brytania płaciła za gaz znacznie więcej niż Ameryka, nasz olbrzymi przemysł chemiczny stopniowo wyprowadzał się.


Na szczęście wtedy okazało się, że Wielka Brytania ma jeden z najbogatszych i najgrubszych pokładów łupków: łupki Bowland w Lancashire i Yorkshire zawierają rezerwy na wiele dziesięcioleci. Szczelinowanie tam oznaczałoby wiercenie małych otworów na głębokość około 1,5 kilometra, a następnie powodowanie pęknięć w skałach na szerokie na milimetry szczeliny i chwytanie gazu, który wypływałby stamtąd przez kolejne kilkadziesiąt lat. Doświadczenie Ameryki pokazuje, że można to robić bez żadnego ryzyka zanieczyszczenia wód gruntowych, które są bliżej powierzchni, i bez zagrażania dla zabudowy. Sejsmiczne wstrząsy, które najbardziej oskarżano, są tak niewielkie, że w żaden sposób nie mogą dokonywać szkód i na ogół są znacznie mniejsze niż wstrząsy spowodowane górnictwem, budownictwem i transportem. Odwierty zabierały bez porównania mniej ziemi niż betonowe podstawy firm wiatrowych produkujących porównywalną ilość energii.  


Niemniej przyjaciele ziemi, czyli w praktyce wielonarodowy biznes środowiskowy, dostrzegli szansę dla siebie. Mimo że Advertising Standards Authority nakazał im wycofanie błędnych twierdzeń o gazie łupkowym, nadal prowadzili niesłabnącą kampanię dezinformacji, żądając dalszych opóźnień i zakazów ze strony aż nazbyt chętnych do tego biurokratów. Przemysł, w którym rola Monsanto przypadła teraz Cuadrilli, zgodził się na absurdalnie nierealne ograniczenia w sprawie dozwolonych wstrząsów po tym, jak rząd obiecał im późniejszą zmianę tych ograniczeń – którą to obietnicę następnie złamał. Takie ograniczenia zatrzymałyby natychmiast większość innych przemysłów, w tym także transport drogowy.  


Rosjanie także lobbowali za kulisami przeciwko gazowi łupkowemu, zaniepokojeni utratą kontroli nad światową podażą gazu. W odróżnieniu od teorii spiskowych o Rosjanach mieszających w zachodniej polityce, to jest wyraźnie udokumentowane. Szef NATO,  Anders Fogh Rasmussen, powiedział, że Rosjanie, jako część wyrafinowanej operacji dezinformacji, „aktywnie działali razem z tak zwanymi organizacjami pozarządowymi – środowiskowymi organizacjami pracującymi przeciwko gazowi łupkowemu – by zachować zależność Europy od importowanego rosyjskiego gazu”.


Centre for European Studies odkrył, że rząd rosyjski zainwestował 95 milionów dolarów w NGO, które prowadziły kampanie przeciwko gazowi łupkowemu. Telewizja Russia Today pokazywała niekończące się wiadomości o negatywnych stronach szczelinowania, włącznie z twierdzeniem, że „ci, którzy szczelinują, są moralnymi odpowiednikami pedofilów”. Dyrektor wywiadu USA powiedział, że „RT nadaje programy przeciwko szczelinowaniu… odzwierciedlające niepokój rosyjskiego rządu w sprawie wpływu szczelinowania i amerykańskiej produkcji gazu ziemnego na globalny rynek energetyczny i potencjalne wyzwanie wobec zysków Gazpromu”. Prorosyjscy politycy wygłaszali mowy w parlamencie przeciwko szczelinowaniu.


Żadna panikarska pogłoska nie jest zbyt naciągana, by jej nie podchwycić i powiększyć. Woda w kranie może się zapalić (nie: chociaż jest to naturalnym zjawiskiem w niektórych miejscach w Ameryce, gdzie gaz w sposób naturalny zanieczyszcza wody gruntowe). Będą znaczące wycieki gazu (nie: znacznie więcej gazu wycieka z naturalnych źródeł i z gazociągów). Woda z odwiertów jest niebezpiecznie radioaktywna (nie: nie jest). Szczelinowanie zużywa mnóstwo wody (dużo mniej niż rolnictwo). I tak dalej. Niepochodząca z wyborów quangokracja*, która w imieniu podatników zarządza takimi rzeczami, głównie Environment Agency, robiła czasami wrażenie, jakby otrzymywała instrukcje bezpośrednio od Friends of the Earth. Oczywiście, to samo robiła BBC.


Niekończące się odroczenia narzucane przez regulatorów działały na korzyść przeciwników gazu łupkowego, dając im czas na organizowanie coraz większej liczby protestów, które były sposobem dostawania się do wiadomości i przyciągania więcej donacji. Nieważne, że bardzo niewielu mieszkańców Lancashire chciało dołączyć do protestów: mnóstwo aktywistów  można było przywieźć autobusami z południa.


Jak było do przewidzenia, politycy torysów stracili odwagę i przesunęli się na pozycję neutralną, a potem przeszli do sprzeciwu, obawiając się, co sobie mogą pomyśleć wytworni  zieloni, zamiast zastanawiać się na tym, co sobie pomyślą ludzie z klasy robotniczej, płacący rachunki i bezrobotni. Zmarnowano złotą okazję Wielkiej Brytanii na zdobycie krajowej, niezawodnej, taniej i stosunkowo czystej energii. Nie potrzebujemy paliw kopalnych myśleli politycy, idziemy na zerowe emisje netto w 2050 roku! Przeczytajcie jednak drobny druk, panowie i panie: jedynym sposobem, by mieć transport i ogrzewanie o zerowych emisjach, jak mówi Committee on Climate Change, jest używanie mnóstwa wodoru. A z czego ich zdaniem pochodzi większość wodoru? Z gazu.


Po genetycznie modyfikowanych roślinach uprawnych i szczelinowaniu, jaką kolejną innowację okopane interesy zatrzymają w miejscu? E-papierosy, jak sądzę. Jest jawnym sekretem, że przemysł farmaceutyczny wlewa pieniądze w kampanie przeciwko e-papierosom, ponieważ są one zagrożeniem dla ich lukratywnych plastrów i gum do żucia z nikotyną, które od lat lekarze przepisują palaczom próbującym rzucić palenie. W odróżnieniu od e-papierosów, które są najbardziej skuteczną pomocą w rzuceniu palenia, produkty farmaceutyczne nie działają zbyt dobrze. Więc się niepokoją. Następnym razem, kiedy usłyszysz kogoś argumentującego, że e-papierosy (jak kawa) palą krew, wysuszają nerki i ściągają limfę, zapytaj, kto odnosi korzyści. 


*quango – organizacja quasi-pozarządowa przyp. tłum.


The plot against fracking

Rational Optimist, 28 listopada 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Matt Ridley


Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.