Palestynizm i zasada ”przede wszystkim zaszkodzić”


Vic Rosenthal 2019-11-16


Po tym jak Izrael zabił wojskowego dowódcę Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu (PIJ) w Gazie, PIJ odpowiedział ponad 450 rakietami skierowanymi na izraelskich cywilów. Ta potyczka w stuletniej wojnie o żydowską suwerenność w Eretz Yisrael z pewnością nie będzie ostatnia. Jeśli zastanawiacie się, dlaczego robią to, wiedząc, że IDF boleśnie im odpowie, niszcząc infrastrukturę i zabijając ich ludzi, jak też widząc, że są zerowe szanse, by skłoniło to Żydów do opuszczenia swojej ojczyzny, to istnieje na to odpowiedź. Jest to odpowiedź, która wyjaśnia wiele w historii tego konfliktu, jak również wiele innych, niezrozumiałych inaczej wydarzeń.

Odpowiedź znajduje się w jednej z głównych zasad palestynizmu i jego następstwach.


Najpierw jednak, co to jest palestynizm? Jest to wiara, że palestyńscy Arabowie byli niesprawiedliwie prześladowani, wywłaszczeni, skolonizowani, gwałceni, karani, wygnani, mordowani, degradowani, kastrowani itd.. przez syjonistycznych Żydów, którzy stworzyli państwo Izrael. Palestynizm utrzymuje, że jest to największa niesprawiedliwość w dzisiejszym świecie i tylko zastąpienie jedynego na świecie państwa żydowskiego państwem arabskim może to naprawić.

Nie mogę tego dowieść, ale jestem pewien, że chociaż większość Palestyńczyków żądałaby zastąpienia Izraela palestyńskim państwem, gdyby Izrael miał zniknąć, sama Sprawa Palestyńska zaniknęłaby również. To jest, nie tyle chodzi o osiągniecie sprawiedliwości dla tej szczególnej grupy Arabów, ile o pozbycie się państwa żydowskiego.

Ponieważ nie jest możliwe ustanowienie prawdy palestynizmu przez analizę historyczną (ponieważ to nie jest prawda), musi być zaakceptowana na wiarę. Jest dlatego bardziej religią niż hipotezą.

Jaka jest więc ta zasada palestynizmu, która powoduje, że wdają się w walkę w bezsensownych bitwach? Przedstawiam to w ten sposób: dla Palestyńczyków jest zawsze ważniejsze zranienie Żydów niż pomoc Arabom. Jak na ironię, Żydzi są dla nich ważniejsi niż Palestyńczycy, oczywiście w najbardziej negatywnym sensie.

Na przykład, ekonomiczne zasoby w rękach Hamasu – także środki pomocowe przeznaczone specjalnie na poprawę warunków życia w Gazie – zawsze są przekierowywane na ofensywną broń do użycia przeciwko Izraelowi. Zamiast dostarczać czystą wodę, elektryczność lub oczyszczalnie, Hamas woli kopać tunele terroru, produkować rakiety i mobilizować armię. W 2007 roku zginęło sześcioro ludzi, kiedy pękła ściana rezerwuaru pełnego ludzkich odchodów. Ale tego samego dnia Palestyńczycy wystrzelili rakiety Kassam na Izrael.

Historycznie zasada zranić czy pomóc swoim wyjaśnia, dlaczego palestyńscy przywódcy nie zaakceptowali żadnej z wielu ofert państwowości, jakie otrzymali, zaczynając od Komisji Peela w 1937 roku. Wyjaśnia to, dlaczego państwa arabskie (bardziej palestyńskie niż sami Palestyńczycy), zmusiły uchodźców z 1948 roku do mieszkania w obozach i odmawiały im pozwolenia na jakiekolwiek inne rozwiązanie poza powrotem do Izraela, nawet prawnukom rzeczywistych uchodźców. Wyjaśnia to również, dlaczego OWP i ONZ odmówiły pozwolenia uchodźcom w Gazie na przeniesienie się do nowych domów zbudowanych dla nich przez Izrael po 1967 roku. Wyjaśnia uporczywość trwania UNRWA i całego olbrzymiego gmachu palestyńskich instytucji stworzonych przez ONZ. Oczywiście, najwyższym wyrazem palestynizmu jest zasada samobójczego terroryzmu, w którym terrorysta poświęca siebie, żeby zamordować Żydów.

Jednym następstwem jest to, że każde działanie lub strategia, która rani Żydów, jest dobra, nawet jeśli rani także Arabów. A więc Palestyńczycy wiwatowali, kiedy rakiety scud Saddama lub rakiety Hezbollahu uderzały w Izrael, mimo że nie można ich było wycelować tak, by uderzały tylko w Żydów.

Innym następstwem jest to, że im bardziej nieszczęśliwi, gniewni i zniewoleni są Palestyńczycy, tym lepiej, przynajmniej tak długo, jak długo można kierować ten gniew przeciwko Żydom i Izraelowi.  

Nie trzeba być Palestyńczykiem ani nawet Arabem, by być palestynistą. W rzeczywistości, lepiej nie być, ponieważ wtedy nie trzeba samemu znosić konsekwencji. Można wzywać do rozwiązania w postaci dwóch państw albo też jednego państwa z wygodnego domu w Berkeley lub w północnym Tel Awiwie, ciesząc się korzyściami życia w wolnym społeczeństwie, podczas gdy – jeśli palestynistom miałoby się udać – Palestyńczycy żyliby w skorumpowanej, represyjnej dyktaturze kierowanej przez OWP, Hamas albo jakiś jeszcze gorszy reżim. Zapytajcie arabskich obywateli Izraela, czy wolą żyć jako mniejszość w państwie syjonistycznym, które nieustannie krytykują za „rasizm”, czy połączyć się z krewnymi na terenach AP lub w Strefie Gazy; olbrzymia większość jest zadowolona ze swojego życia w Izraelu. 

Niemniej, palestynizm jest religią ONZ, UE, establishmentu praw człowieka, większości kadry uniwersyteckiej w naukach humanistycznych i społecznych, Jeremy’ego Corbyna i Berniego Sandersa i wielu spośród tych, którzy nazywają siebie „postępowymi”.

Niezrozumienie zasady zranić/pomóc doprowadziło do pełnych dobrych intencji prób zakończenia konfliktu, które wszystkie kończyły się spektakularną klapą. Najgorszym tego przykładem są Umowy z Oslo, przy których oczekiwano, że legitymizacja i olbrzymia ilość środków pomocowych poprawi warunki ekonomiczne Palestyńczyków i że skoncentrują się oni wówczas na budowie własnego państwa zamiast atakować nasze. Oczywiście, zdarzyła się odwrotność tego. Do dnia dzisiejszego wysuwane są propozycje zakończenia gotującej na wolnym ogniu wojny z Gazą przez poprawienie tamtejszej gospodarki, co ignoruje fakt, że ich gospodarka jest katastrofą, ponieważ nalegają na podtrzymywanie ciągłej gorączki wojennej (a czasami, jak obecnie, doprowadzają do stanu wrzenia grożącego wybuchem wojny totalnej).  

Jest to jednak błąd, który powtarzamy raz za razem. Szimon Peres wyobrażał sobie Nowy Bliski Wschód, gdzie współpraca gospodarcza przezwycięży konflikt polityczny; ale bez zakończenia palestynizmu ekonomiczna poprawa – jeśli jest możliwa – po prostu przekłada się na przygotowania do większych starć.

Jeśli ten konflikt kiedykolwiek się skończy – a trudno być optymistą – palestynizm z jego zmyśloną historią i obietnicą słodkiej zemsty dla wiecznie pokrzywdzonych będzie musiał zostać zdyskredytowany, a mechanizmy stworzone, by go uwiecznić, będzie trzeba zdemontować.  

Istnieje jeden jasny punkt: po raz pierwszy od dziesięcioleci amerykańska administracja podjęła kroki, by odebrać fundusze UNRWA, machinie ONZ, która hoduje palestynizm, stymulując równocześnie wykładniczy wzrost populacji „uchodźców” (i żołnierzy). Ta struktura, stworzona przez antysemickich europejskich hipokrytów i arabskich wrogów Izraela, jest astronomicznie kosztowna, a jej istnienie umożliwiało tylko poparcie również ze strony USA, największej gospodarki świata.

Jest możliwe, że największym wkładem Donalda Trumpa w przetrwanie państwa Izrael będzie radykalne osłabienie UNRWA, co na długą metę jest znacznie ważniejsze niż lokalizacja ambasady USA.  

 

Palestinism and the Hurt/Help Principle

14 listopada 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Vic Rosenthal

Urodzony w Stanach Zjednoczonych, studiował informatykę i filozofię na  University of Pittsburgh. Zajmował się rozwijaniem programów komputerowych. Mieszka obecnie w Izraelu. Publikuje w izraelskiej prasie. Jego artykuły często zamieszcza Elder of Ziyon.