Netanjahu, media i los izraelskiej demokracji


Caroline Glick 2019-10-23

Prokurator Mandelblit
Prokurator Mandelblit

Trwające śledztwa przeciwko premierowi Izraela, Benjaminowi Netanjahu docierają do punktu kulminacyjnego. Po przeprowadzeniu czterodniowego przesłuchania przed ewentualnym złożeniem aktu oskarżenia przeciwko Netanjahu prokurator generalny Izraela, Avichai Mandelblit, podobno zamierza dokończyć przeglądu argumentów strony oskarżającej i pod koniec kolejnego miesiąca zdecydować, czy wnieść oskarżenie przeciwko najdłużej służącemu premierowi Izraela. Główny zarzut wobec Netanjahu dotyczy jego kontaktów z właścicielami mediów.

Przez trzy lata nielegalne przecieki z śledztw dominowały wiadomości. Kluczowe pytanie – właściwie, tylko jedno pytanie – jakie dyskutowano bez końca, brzmiało: czy Mandelblit zakończy polityczną karierę Netanjahu przez oskarżenie go o korupcję.


Znaczenie tego pytania jest oczywiste. Z jednej strony mamy demokratycznie wybranego przywódcę. Z drugiej strony mamy niepochodzących z wyborów państwowych prokuratorów, którzy chcą go usunąć od władzy przez postawienie go w stan oskarżenia.


Od niemal roku polityka izraelska jest w stanie chaosu z powodu tych śledztw. Śledztwa odegrały centralną rolę w kwietniowych wyborach do Knesetu i przypuszczalnie były głównym powodem, dla którego Netanjahu nie udało się stworzyć koalicji mimo wyborczego zwycięstwa. Dzisiaj śledztwa i deliberacje Mandelblita są główną przyczyną tego, że nikt nie może stworzyć rządu po powtórzonych w zeszłym miesiącu wyborach. Jeśli Izrael będzie miał trzecie wybory w nadchodzących miesiącach, śledztwa znowu będą centralną kwestią, decydującą zarówno o wynikach wyborów, jak zdolności sformowania rządu przez kogokolwiek. Centrolewicowa partia Niebieskich i Białych używa śledztw jako wymówki do odmowy dołączenia do koalicyjnego rządu Netanjahu.  


Choć wpływ śledztw na polityczną przyszłość Netanjahu jest kluczową kwestią, a skład przyszłego rządu z pewnością jest ważną sprawą, ani jedno, ani drugie nie jest centralną sprawą, która waży się na szali, kiedy Mandelblit dokonuje swoich deliberacji.


Jeśli prokurator generalny Izraela dąży z pomocą tych śledztw do zakończenia kariery Netanjahu, zrobi coś znacznie więcej niż obalenie politycznego przywódcy. Wprowadzi prawną doktrynę, która odrzuca samą istotę demokracji. 


Ta prawda była właściwie ignorowana zarówno w powszechnym, jak w prawniczym dyskursie dotyczącym dochodzeń w sprawie Netanjahu. Została poruszona w znaczący sposób podczas ostatniej pół godziny czterodniowego (po 15 godzin dziennie) przesłuchania dwa tygodnie temu.


Podczas tej końcowej pół godziny przesłuchania Mandelblit zgodził się na prośbę adwokatów Netanjahu, by pozwolić dwóm amerykańskim prawnikom – legendarnemu adwokatowi, Nathanowi Lewinowi i profesorowi Aviemu Bellowi z University of San Diego i szkoły prawniczej uniwersytetu Bar Ilan – na zabranie głosu. Tych dwóch prawników przedstawiło główne punkty poruszone w piśmie, które napisali razem ze swoimi kolegami, profesorem Alanem Dershowitzem i adwokatami Richardem Heidemanem i Josephem Tipographem. Prawnicy Netanjahu przekazali to pismo Mandelblitowi w poprzednim tygodniu.  


Adwokaci Netanjahu poprosili Mandelblita o pozwolenie tym prawnikom na przedstawienie mu sprawy ustnie już na początku przesłuchania premiera. Ale odmówił. Kiedy zbliżał się koniec ostatniego dnia przesłuchania, Mandelblit zmienił zdanie. Lewina i Bella przywieziono pospiesznie do sali przesłuchań tuż przed końcem obrad.   


Amerykańscy prawnicy nie zajmowali się konkretnymi detalami śledztw przeciwko Netanjahu ani w ustnym, ani w pisemnym przedstawieniu sprawy. Koncentrowali się wyłącznie na kwestii, jaka leży u sedna dwóch dochodzeń: czy można definiować dostarczenie pozytywnych relacji o polityku przez prasę jako rodzaj łapówki?   


Ich odpowiedzią jest jednoznaczne ”nie”. Amerykańscy prawnicy ostrzegli, że jeśli Mandelblit zdecyduje się przychylić do stanowiska swoich prokuratorów i zaakceptuje, że jest dozwolone definiowanie dostarczania pozytywnych relacji o polityku przez organizację medialną jako łapówki, prokurator generalny doprowadzi do prawnej izolacji Izraela w całym wolnym świecie.


Amerykańscy prawnicy zbadali wyroki sądowe i badania prawne ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Australii i całej Europy. Centralną kwestią w nich wszystkich było to, czy jest możliwe ograniczenie – nie mówiąc już o kryminalizacji – stosunków między czynnikami medialnymi a politykami. We wszystkich wyrokach i opiniach odpowiedź była taka sama.


Od Oslo do Londynu, od Sidney do Waszyngtonu, stanowiskiem sądów i doświadczonych prawników było to, że nie jest dozwolona kryminalizacja, ani nawet ustalanie granic takich stosunków. Jest tak w sprawach, w których stosunki charakteryzowały się quid pro quo i w sytuacjach, w których nie było żadnego dawania i przyjmowania.  


Na przykład, w latach 2010-2011, brytyjski sędzia Sir Brian Leveson przewodniczył publicznemu dochodzeniu w sprawie praktyk brytyjskich mediów w następstwie skandalu hakerskiego News of the World. Między innymi, Leveson badał związki magnata medialnego, Ruperta Murdocha z brytyjskimi premierami, Margaret Thatcher i Tonym Blairem, jak również z dwoma australijskimi premierami.  


Raport Levesona został opublikowany w 2012 roku. Obejmuje 2000 stron. Jak zauważyli amerykańscy prawnicy, Raport Levesona dokumentuje sytuacje, w których przywódcy obu krajów zgodzili się na złagodzenie reguł i przyjęcie posunięć, które pomagały interesom Murdocha w zamian za pozytywne relacje podczas wyborów. Raport, piszą, zawiera ”szeroką analizę prawną” stosunków Murdocha z politykami.


Niemniej, tłumaczyli amerykańscy prawnicy Mandelblitowi, raport „nigdy nie sugeruje, że pochlebne lub wrogie relacje Murdocha mogły być uznane za ‘łapówkę’” dla brytyjskich przywódców.


To samo dotyczyło Australii.


Ani też prokuratorzy w Australii nie otworzyli żadnego śledztwa w sprawie stosunków” między Murdochem i australijskimi przywódcami politycznymi, z którymi Murdoch prowadził jakieś negocjacje, napisali amerykańscy prawnicy.


Bell, Lewin i ich koledzy przestrzegli Mandelblita, że powodem, dla którego kryminalizacja związków między politykami a właścicielami mediów została odrzucona, jest to, że takie działanie zagraża podstawom demokratycznych społeczeństw.  


“Wniesienie oskarżenia w sprawie Netanjahu da sygnał dziennikarzom i kierownictwu mediów, że przychylne lub wrogie relacje o kandydacie mogą być badane przez policję i prokuratorów, żeby ustalić, czy relacja była quid w wymianie za quo oficjalnej akcji. Jeśli policja i prokuratorzy otrzymają uprawnienia prowadzenia śledztw w sprawie mieszanych motywów dziennikarzy i polityków, mogą wywierać arbitralną kontrolę nad podstawowymi instytucjami demokracji” – ostrzegli.


W Izraelu i w całym wolnym świecie wszyscy politycy i wszystkie organy medialne utrzymują związki ze sobą jako coś oczywistego. Jeśli Mandelblit zaakceptuje stanowisko prokuratora państwowego i wniesie oskarżenie przeciwko Netanjahu, uczyni z wszystkich polityków i wszystkich mediów zakładników prokuratury państwowej. Prokuratorzy będą mogli według własnego uznania kryminalizować rutynowe praktyki polityków i dziennikarzy. Będą mogli prowadzić śledztwa wobec każdego i w każdej chwili. Będą mogli zniszczyć reputację, przyciskać polityków i media finansowo przez obarczanie ich kosztami prawnymi, a nawet posyłać ich do więzienia.


Według własnego uznania prokuratorzy mogą decydować o zaniechaniu wszczęcia śledztwa wobec polityków i mediów, oraz atakować ich (mających mniej szczęścia) kolegów jako „podejrzanych o przestępstwo” i „domniemanych kryminalistów”


Część obserwatorów w Izraelu i na świecie może odpowiedzieć na taki stan rzeczy wzruszeniem ramion. W końcu, powiadają, prokuratorzy nie zamierzają nadużywać władzy, jaką przejmują. Jedyna rzecz, jaka ich obchodzi, twierdzą prokuratorzy, to ochrona społeczeństwa przed politykami i magnatami medialnymi, którzy zawierają zakulisowe umowy za plecami publiczności.  


Ta postawa wiary w dobrą wolę i obiektywność prokuratorów pełna jest rzeczowych i normatywnych wad. W demokratycznych społeczeństwach ludzie nie potrzebują prokuratorów, by decydowali o ich interesach. Do tego mają urny wyborcze. Jeśli polityk nie dba o ich interesy tak, jak społeczeństwo je definiuje, to społeczeństwo wybiera innych polityków, by dbali o te interesy.


U sedna pragnienia prokuratorów państwowych przypisania sobie mocy kryminalizowania polityki stoi odrzucenie demokratycznej zasady, że społeczeństwo jest suwerenem i źródłem władzy politycznej oraz ambicja zastąpienia społeczeństwa jako suweren.


Normatywne wady roszczeń prokuratury do funkcjonowania jako surogat społeczeństwa były ewidentne przez cały czas prowadzenia śledztwa przeciwko Netanjahu. Prokuratorzy i policja dostarczali reporterom przeciwnym Netanjahu nieustanny strumień szkodliwych przecieków z pokojów przesłuchań i z wewnętrznych rozważań prokuratury.  


Kiedy te przecieki były nadawane przez media, społeczeństwo dowiadywało się także o jednym wypadku za drugim, kiedy inni politycy zawierali układy z właścicielami mediów, które były identyczne, a w kilku wypadkach bardziej problematyczne niż te, o jakie oskarża się Netanjahu. We wszystkich tych wypadkach jednak policja i prokuratorzy państwowi uparcie odmawiali otwarcia śledztwa.


Jednym z kluczowych twierdzeń, jakie przedstawiali prokuratorzy państwowi przez cały czas prowadzenia śledztwa wobec Netanjahu, było twierdzenie, że właściciele mediów nie mają prawa ustalania polityki redakcyjnej swoich publikacji. Ich zdaniem, jeśli właściciel mediów blokuje publikację artykułów, które są sprzeczne z linią redakcyjną, właściciel bezprawnie ogranicza wolność słowa swoich dziennikarzy.   


Stanowisko prokuratury, które odrzuciły izraelskie sądy pracy, jest sprzeczne z prawem do prywatnej własności, jakie leży u sedna liberalnej demokracji. Tak samo jak właściciel fabryki obuwia ma prawo decydować, jaki rodzaj butów produkują jego robotnicy, tak właściciel medium ma prawo decydować o polityce redakcyjnej swojego medium.


Kiedy Bell i Lewin powiedzieli tę zasadniczą prawdę podczas przesłuchania, jedna z prokuratorek na sali oburzyła się.


“To jest kapitalistyczne stanowisko” – powiedziała.


Oczywiście, sprzeciwianie się ekonomii rynkowej jest w pełni uprawnione. Wielu członków izraelskiej elity patrzy z nostalgią wstecz, do dni, kiedy socjalistyczne i komunistyczne gazety nadawały ton publicznemu dyskursowi. Ale osoba, która tęskni do socjalizmu w imię równości, nie jest bardziej obiektywna niż ktoś, kto woli kapitalizm w imię wolności i swobody. Prokurator, który odrzuca prawa własności właścicieli mediów, nie reprezentuje bardziej interesów społeczeństwa niż polityk, którego społeczeństwo wybrało.


Izraelski establishment od dawna stara się zniszczyć Netanjahu, jedynego politycznego przywódcę w historii Izraela, który nigdy nie był członkiem ich klubu i nigdy nie starał się o ich aprobatę. Nie byli w stanie pokonać go przy urnach wyborczych, a teraz umieścili swoje nadzieje w upolitycznionej prokuraturze państwowej. Jeśli Mandelblit zdecyduje się zrealizować ich marzenie, pozbędzie się nie tylko Netanjahu. Doprowadzi do kryminalizacji rutynowej polityki, a więc również zakończy izraelską demokrację, zastępując naszych przywódców politycznych niepochodzącymi z wyborów prokuratorami, którzy wyraźnie pokazali swój brak obiektywizmu i pogardę dla społeczeństwa.  


Netanyahu, the media and the fate of Israeli democracy

20 października 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Caroline Glick

 

Znana izraelska autorka i publicystka. Urodzona w Stanach Zjednoczonych, studiowała nauki polityczne na Columbia University, po studiach przeniosła się do Izraela, hebrajskiego uczyła się już w wojsku. Zakończyła służbę wojskową w randze kapitana. Przez wiele lat była związana z ”Jerusalem Post”, przez pewien czas była doradcą premiera d/s spraw zagranicznych.