Kolejny cios zadany przez ONZ prawom człowieka


Hillel Neuer 2019-10-21

Nicolas Madurovia REUTERS
Nicolas Madurovia REUTERS

W 1946 roku, w następstwie koszmarów II Wojny Światowej, Eleanor Roosevelt założyła Komisję Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych, by wzmocnić poszanowanie zasad ludzkiej godności. To, że jej marzenie zamieniło się w powtarzający się obłęd, potwierdzono w czwartek 17 października, kiedy niektóre z najgorszych reżimów świata po raz kolejny wybrano do tego liczącego 47 narodów organu ONZ, którego nazwę zmieniono w 2006 roku na Radę Praw Człowieka w nieudanej próbie zreformowania tej instytucji.

Kim są ci nowi oenzetowscy sędziowie świata w sprawach praw człowieka?  


Absurdalnie, jednym z nich jest Nicolás Maduro z Wenezueli.


Chociaż reguły Rady stanowią, że członkowie muszą „przestrzegać najwyższych standardów” praw człowieka, Zgromadzenie Ogólne ONZ wybrało reżim handlarzy narkotykami z Caracas.


Prezydent Maduro zniszczył swój kraj, głodzi własną ludność i zmiażdżył prodemokratycznych dysydentów.


Represje rządu kierują się przeciwko przywódcom opozycji, takim jak Leopoldo López, który został na trzy lata wtrącony do więzienia i nadal jest w areszcie domowym. Według NGO Foro Penal, w kwietniu 2019 roku w Wenezueli było ponad 900 więźniów politycznych.  


Polityka Maduro wywołała niestabilność, głód, nędzę i szybującą przestępczość. Miliony ludzi są chore i umierają z braku żywności, lekarstw i artykułów pierwszej potrzeby. Cztery miliony ludzi uciekło. Wybranie Maduro do Rady było nieprzyzwoitością.


Jako drugiego strażnika obrony praw człowieka Zgromadzenie Ogólne wybrało Libię, kolejne upadłe państwo, gdzie zbrojne grupy dokonują egzekucji i torturują cywilów z niemal całkowitą bezkarnością. Gdzie schwytani afrykańscy migranci są kupowani i sprzedawani na otwartych targach niewolników.


Jako trzeciego nowego członka Rady Praw Człowieka ONZ - chociaż antyrasizm jest podobno częścią kredo ONZ, Zgromadzenie Ogólne wybrało Islamską Republikę Mauretanii, gdzie, jak się szacuje, 500 tysięcy ludzi żyje w niewolnictwie.


Według odwiecznego systemu kastowego Mauretańczycy o ciemniejszej skórze są podporządkowani swoim jaśniejszym „panom”. Działacze przeciwko niewolnictwu, tacy jak Biram Dah Abeid, są więzieni i torturowani.  


Czwartym godnym zauważenia dodatkiem do Rady Praw Człowieka – do której już należą kraje takie jak Chiny, Kuba, Pakistan i Arabia Saudyjska — jest Sudan, który ma jeden z najwyższych na świecie poziomów okaleczania genitaliów kobiecych.


Przez ostatnich 30 lat Sudanem rządził Omar al-Baszir, którego interpretacja prawa szariatu pozwalała na wymierzanie chłosty, amputację i kamienowanie. Baszir jest także oskarżony o popełnienie ludobójstwa wobec około 300 tysięcy ludzi w Darfur.


W kwietniu Bashir został obalony. Wspólna, cywilno-wojskowa rada rządzi teraz krajem. Chociaż część nowych przywódców wydaje się nastawiona na reformy, jest zbyt wcześnie na powiedzenie, że Sudanowi udało się wyrwać ze swojej brutalnej przeszłości.


W sumie, od 1 stycznia, ponad połowa członków Rady to kraje nie będące demokracjami.


Czy ma jakieś znaczenie fakt, że najwyższy na świecie organ praw człowieka jest tak skompromitowany?


Ma. Orzeczenia i raporty Rady są tłumaczone na wiele języków i wpływają na poglądy milionów ludzi na całym świecie.


Dyktatorzy w Radzie będą nadal zapewniać, że większość krajów najbardziej na świecie łamiących prawa człowieka będzie cieszyć się bezkarnością. Takie państwa jak Chiny, Kuba i Arabia Saudyjska nigdy nie były przedmiotem ani jednej rezolucji, sesji nadzwyczajnej lub komisji dochodzeniowej.  


Jedynym krajem nieustannie potępianym i atakowanym jest Izrael, na te potępienia Izraela ustalono nawet  specjalny punkt porządku obrad podczas każdego spotkania Rady. Terroryzm Hamasu jest ignorowany.


Dyktatorzy zapewnią także, że wśród funkcjonariuszy jest wielu przeciwników demokratycznych wartości. Jean Ziegler, najdłużej pracujący funkcjonariusz Rady, otwarcie broni reżimu Maduro. W 1989 roku ogłosił utworzenie Nagrody Praw Człowieka Moammara Kaddafiego, którą przez te lata przyznano kubańskiemu dyktatorowi, Fidelowi Castro, osławionemu antysemicie, Louisowi Farrakhanowi i, w 2002 roku, samemu Zieglerowi.


Po wyborze Libii Moammara Kadaftiego do Rady w 2010 roku, szwajcarska minister spraw zagranicznych, Micheline Calmy-Rey broniła tego wyboru mówiąc, że „ważne jest podtrzymywanie dialogu” w celu „poprawienia sytuacji praw człowieka na całym świecie”. Niemniej po tym, jak reżimy takie jak Rosja, Chiny i Kuba przez dziesięć lat były członkami Rady, represje w tych krajach  wyłącznie nasiliły się.  


Niestety, w przewidywalnej przyszłości w Organizacji Narodów Zjednoczonych to pacjenci będą kierowali szpitalem psychiatrycznym.


Another UN blow to human rights

New York Post, 18 października 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Hillel Neuer

Kanadyjski prawnik, przewodniczący UN Watch.