Moralne zwierzę to oburzone zwierzę


Andrzej Koraszewski 2019-10-21

Znalezione w Internecie, autor nieznany.
Znalezione w Internecie, autor nieznany.

Wszystko jedno kapucynka, ateista, muzułmanin czy katolik, wszyscy mamy skłonność do sądów moralnych, których siłę możemy mierzyć na skali od drwiny po gotowość do mordu. Kiedy małpkom kapucynkom dawano plasterki ogórka były szczęśliwe, kiedy jednak jedne dostawały plasterki ogórka, a ich sąsiadki plasterki banana, skończyło się gniewnym pluciem. Nic dziwnego, że kiedy pani Kidawa-Błońska pomyliła guziki, otworzyła worek z okrutnymi kpinami. Sprawa nie była bagatelna, w końcu przyciskając niewłaściwy guzik, pani poseł opowiedziała się za uchwaleniem kolejnego prawniczego bubla.  (Nie jest również jasne, czy pani poseł faktycznie guziczków nie rozróżnia, czy z dwojga złego lepiej się przyznać do mylenia guzików niż do mylenia pojęć.)

Niby tylko sejmowa uchwała, co do której nie bardzo wiadomo, jaką ma moc i co właściwie oznacza, ale jest znamienna jak słynni promujący homoseksualizm teletubisie. Według prasowych doniesień  uchwała naszych prawodawców stanowi:

Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zdecydowanie potępia wszystkie akty nienawiści i pogardy antykatolickiej i wzywa do ich potępienia wszystkie podmioty życia publicznego: państwa i organizacje międzynarodowe, władze publiczne i ośrodki opinii społecznej.

Koleżanki Semantyki na sali nie było, więc nikt się Rejtanem na sejmową podłogę nie rzucił, z okrzykiem, że na żadne guziczki nie będzie naciskał bez precyzyjnego zdefiniowania „antykatolickich aktów nienawiści”, chociaż podczas dyskusji nad tym arcydziełem w niektórych głosach można się było dopatrzeć aktów pogardy dla takich projektów prawnych.


Nie wiemy zatem, czy sędzia w orzeczeniu wyroku będzie mógł powołać się na tę sejmową uchwałę, czy nie. Załóżmy sytuację, w której urażony katolik zgłasza możliwość popełnienia przestępstwa przez ucznia szkoły podstawowej, który to uczeń przedstawił w Internecie fałszywą wiadomość, iż polscy archeolodzy znaleźli w Iraku glinę, z której Bóg ulepił australijskiego dziobaka. Oczywiście sędzia będzie miał możliwość ucieczki argumentując, że w fałszywej wiadomości nie pojawiło się słowo katolicyzm, wszelako moralne oburzenie katolika będzie prawdziwe i katolik może zasadnie sądzić, że w świetle tej uchwały jego uczucia powinny być chronione przed taką bezduszną pogardą, być może graniczącą z nienawiścią.


Żyjemy w świecie, w którym chrześcijanie są obiektem ludobójczych ataków w krajach takich jak Pakistan czy Nigeria. Chrześcijanie byli również wrzucani do morza przez muzułmańskich migrantów uciekających z Afryki. Życie chrześcijan jest zagrożone w obozach dla imigrantów w Grecji, w Niemczech, czy w innych krajach zachodnich. Tu definicja antychrześcijańskiej nienawiści może być klarowna (aczkolwiek przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości w tych krajach często starają się ją rozwodnić, a mordercze akty religijnej nienawiści schować pod dywan).


Posłanka Sobecka odwoływała się do tych właśnie klarownych aktów religijnej nienawiści wobec chrześcijan mówiąc:

Specjalistyczne instytuty badawcze alarmują o nasileniu się nienawiści i pogardy antykatolickiej w innych krajach Europy, np. we Francji i w Niemczech. Chodzi zarówno o zamierzone profanacje, których liczby idą w setki, jak i o akty jeszcze bardziej drastyczne, jak zamordowanie księdza Hamela czy przypadki znęcania się nad chrześcijańskimi konwertytami w obozach uchodźczych.

Była już posłanka może nie być świadoma różnicy między jej sytuacją, a sytuacją w jakiej znalazła się na przykład Asia Bibi po wypiciu kubka wody ze studni, z której korzystali muzułmanie. (Może również nie być świadoma faktu, że papież odmówił wstawienia się za tą chrześcijanką, a rząd brytyjski odmówił udzielenia jej azylu, kiedy wreszcie udało się po latach doprowadzić do anulowania wyroku śmierci.) Posłanka Sobecka na pierwszym miejscu wymienia profanację, a więc jej oburzenie wydaje się bliższe oburzeniu tych, którzy żądali kary śmierci dla Asii Bibi, niż tych, którzy żądali w Pakistanie zniesienia kary za bluźnierstwo. 


Nie będąc chrześcijaninem jestem oburzony, że ani papież, ani polscy biskupi nic nie mówią o całych wioskach chrześcijan mordowanych w Afryce, i nie będąc homoseksualistą jestem oburzony nieustannym podburzaniem biskupów przeciwko gejom. Katolicy dla odmiany mogą się czuć oburzeni, że publicznie informuję o całkowitm braku szacunku dla wszelkich religii, w tym dla katolicyzmu. Domyślam się, że jeszcze bardziej może ich oburzać określenie „moralne zwierzę”, co można uznać za profanację. Ukrywa się tu bowiem paskudne stwierdzenie, że człowiek jest częścią świata zwierzęcego, że mamy jakiegoś wspólnego przodka z szympansami (a niektórzy twierdzą zgoła, że człowiek jest trzecim szympansem), na domiar złego wynika z tego, że nasze uczucia moralne są takim samym produktem ewolucji jak nasze ciała i że są równie jak nasze ciała niedoskonałe (co prowadzi do tego, że nasze oburzenie moralne często bywa amoralne).


Jedną z konsekwencji takiego stanowiska jest założenie, że prawo musi strzec, iżby nasze oburzenie moralne nie prowadziło do samosądów i wyrządzania krzywd innym, a tym samym do anarchii i wilczych praw. Nienawiść i pogarda są naszymi nieodłącznymi towarzyszami, byłoby również dziwne, gdybyśmy nie żywili tego rodzaju uczuć do patologicznych morderców, czy do krzywdzących dzieci pedofilów (o których była mowa w Sejmie bezpośrednio przed tą znakomitą uchwałą).


Prawo reguluje, jakie formy wyrażania nienawiści są wykroczeniem, a jakie przestępstwem i możemy się spierać, czy definicje tych wykroczeń i przestępstw są wystarczająco ostre, by w orzekaniu winy nie było nadmiernej dowolności.


Wydaje się, że ta sejmowa uchwała zasługuje na pogardę właśnie ze względu na rozmywanie definicji pojęć, jak i tego, jak dane prawo ma być stosowane. Można się zaledwie domyślać, że inicjatorzy tej zabawy w izbie ustawodawczej chcieli przede wszystkim dać wyraz swojemu oburzeniu, iż inni mają nadal prawo być oburzeni na ich zachowania. Niby zrozumiałe, bo na takie bezeceństwo nawet kapucynka by się zdenerwowała, jednak regulacje prawne nie powinny dekretować, że moje oburzenie moralne ma być zawsze na wierzchu, bowiem takie prawo będzie tylko bezprawiem. Wybór takich przedstawicieli narodu do stanowienia praw może znaczyć, że anonimowy autor wyborczego plakatu miał rację i że za szkody wyrządzone przez rodziców odpowiedzą dzieci.