Uduchowiony erotyzm bogów i wyznawców (III)


Lucjan Ferus 2019-09-22

W lutym 2019 papież Franciszek publicznie przyznał, że księża wykorzystywali zakonnice, traktując je jako niewolnice seksualne. Źródło: https://www.globalvillagespace.com/nuns-sex-slaves-scandal-fresh-blow-to-catholic-church/
W lutym 2019 papież Franciszek publicznie przyznał, że księża wykorzystywali zakonnice, traktując je jako niewolnice seksualne. Źródło: https://www.globalvillagespace.com/nuns-sex-slaves-scandal-fresh-blow-to-catholic-church/

Jest to dalszy ciąg cyklu na podstawie książki Zdzisława Wróbla Erotyzm w religiach świata, a rozdział z którego wykorzystałem informacje nosi tytuł: „Chrześcijański ideał czystości i konsekwencje ograniczeń swobód erotycznych”. O jego treści można się zorientować z niektórych przytoczonych na wstępie punktów: „Wskazania św.Pawła. Antyerotyczne nawrócenie św.Augustyna. Mizoginizm pierwszych ojców Kościoła. Kult dziewictwa. Kary za grzechy seksualne. Poskramianie cielesnych chuci. Halucynacje i histerie erotyczne. Nadużycia księży, zakonników i papieży”. itd. itp.

Choć biorąc pod uwagę stosunek chrześcijaństwa do seksualności ludzkiej, od tej części cyklu jego tytuł staje się coraz mniej adekwatny. Postanowiłem go jednak zostawić, trudno. W dalszej części autor pisze: „Podstawowym dokumentem, na którym opierają się wszystkie wskazania autorytetów chrześcijańskich dotyczące życia seksualnego od pierwszych wieków naszej ery, aż do ostatniej deklaracji watykańskiej Kongregacji Doktryny i Wiary, jest List św.Pawła do Koryntian”. Potem następują obszerne fragmenty owego dokumentu, z których zacytuję bardziej znamienne „zalecenia” św.Pawła, odnoszące się do życia seksualnego ludzi:

„Dobrze jest jeśli mężczyzna nie dotyka kobiety /../ A wolałbym, aby wszyscy ludzie byli tacy jak ja, /../ A mówię tym, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz wdowom: Dobrze zrobią, jeśli pozostaną w stanie, w jakim ja jestem. /../ Sądzę więc, że w obliczu groźnego położenia dobrze jest człowiekowi pozostać takim, jakim jest. Jesteś związany z żoną? Nie szukaj rozłączenia. Nie jesteś związany z żoną? Nie szukaj żony. /../ A to powiadam, bracia, czas, który pozostał jest krótki; dopóki jednak trwa, winni również ci, którzy mają żony, żyć tak, jakby ich nie mieli”. /../

 

A zatem św.Paweł uważa, że mężczyzna, który dąży do zbliżenia do Boga i rozwoju duchowego, powinien wyrzec się całkowicie stosunków seksualnych. /../ To samo dotyczy kobiet: „Także kobieta niezamężna i panna troszczy się o sprawy Pańskie, aby być świętą i ciałem i duchem; mężatka zaś troszczy się o sprawy tego świata, jakby podobać się mężowi”. Nie twierdzi on jednak, że tak nauczał Chrystus, lecz podkreśla, że jest to jego osobisty pogląd.

 

Tak negatywnego stosunku do przyjemności seksualnych nie znajdziemy ani w Starym Testamencie, ani we wcześniejszych tekstach ewangelistów. Jednakże późniejsi ojcowie Kościoła, katoliccy moraliści i prawodawcy powołując się na Biblię i św.Pawła poszli jeszcze dalej w propagowaniu czystości i w piętnowaniu cielesnych grzechów. Zachowanie wstrzemięźliwości seksualnej stało się w pierwszych wiekach chrześcijaństwa i przez całe średniowiecze najważniejszym ideałem i główną cnotą wyznawców Chrystusa, a zwalczanie grzechu nieczystości przerodziło się w obsesję Kościoła”.

Chyba jednak autor książki nie do końca miał rację, pisząc wcześniej, iż chrześcijaństwo przejęło od judaizmu restrykcyjny stosunek do spraw seksu. Wygląda bowiem na to, iż „ubogaciło” ono w wydatnym stopniu owo „restrykcyjne” podejście Żydów do ludzkiej seksualności, o czym będzie można się przekonać z dalszej części tekstu. A swoją drogą czy to nie dziwne, że za podstawę oceny jednego z najważniejszych aspektów życia ludzkiego, związanego z prokreacją naszego gatunku, zostaje wzięte pod uwagę ZDANIE zwykłego, grzesznego i omylnego człowieka, a nie np. nauki Jezusa uznanego za Boga?

 

Tym bardziej, iż wszystko wskazuje na to, iż obok powyższych wad był on również chory i to poważnie (w Biblii nazwano to eufemistycznie: „Szatan wbił cierń w jego ciało”). Michel Onfray w Traktacie ateologicznym tak opisuje ten psychologiczny mechanizm:   

„Z wyroków losu Paweł z Tarsu był skazany na niemoc seksualną lub też nader kłopotliwe libido. Zdobył więc złudzenie wolności i autonomii, wyzwalając się – na pozór – od tego, co go określało, utrzymując, że dokonał świadomego i dobrowolnego wyboru. Niezdolny do prowadzenia normalnego życia seksualnego Paweł obwieścił, że wszystkie formy seksualności są niegodziwe, grzeszne i złe. Pragnąc upodobnić się do innych ludzi, uznał, że wszyscy winni naśladować jego. Cały świat miał odtąd podlegać tym samym (nie)prawidłowościom, które cechowały jego egzystencję. /../

 

Niechęć do samego siebie przekształciła się w gwałtowną nienawiść do wszystkiego, co sprawia, że życie warte jest przeżycia: do miłości i pragnień, do wrażeń i odczuć, do ciała i rozkoszy, do wolności, niezależności i autonomii. /../ Pogarda, jaką Paweł darzył własne mizerne ciało, nie wywiązujące się ze swojej roli, przeradza się w dyskredytację ciała jako takiego, ludzkiej cielesności, doczesnego porządku. /../ od ludzkości zaś żąda, by naśladowała go w tym względzie: umartwiała i ujarzmiała swoje ciało. Stąd pochwała celibatu, czystości, wstrzemięźliwości, ascezy. /../

 

Jezus nie miał z tym nic wspólnego, to obsesja poronionego płodu – jak sam Paweł się określa w 1 Liście do Koryntian (15,8). Cierpi na impotencję i nie może obcować z kobietami? Darzy je więc nienawiścią i pogardą. /../ Księga Rodzaju potępia kobietę, grzesznicę, sprawczynię wszelkiego zła. Paweł przyswaja sobie tę po tysiąckroć szkodliwą koncepcję. /../ Podstępne kusicielki mogą wprawdzie żywić nadzieję na zbawienie, ale jedynie poprzez macierzyństwo i dla macierzyństwa. Od dwóch tysiącleci kobiety cierpią kaźń, aby odpokutować za nerwice poronionego płodu!”.         

A jednak to nie autorytet Jezusa w tych sprawach został wzięty pod uwagę przez ten ponoć „Jezusowy” Kościół, ale człowieka psychicznie (i nie tylko) upośledzonego. Najlepsze z jego „zaleceń” to, aby „również ci, którzy mają żony, winni żyć tak, jakby ich nie mieli”. Żonaci kawalerowie? Czemu nie? Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jeden szczegół z Pawłowej wypowiedzi, mianowicie na ów „krótki czas jaki pozostał człowiekowi”. Jest to nawiązanie do częstych obietnic Jezusa o rychłym nadejściu królestwa Bożego na ziemi i które mimo upływu dwóch tysiącleci jakoś nie nadeszło. Już choćby po tym przykładzie widać ile warte są te religijne obietnice. Ale to tak przy okazji. Dalej autor książki pisze:

„Wychodząc z założenia, że aktu płciowego należy unikać jak zarazy z wyjątkiem minimum niezbędnego do utrzymania rodzaju ludzkiego, najwyższe władze kościelne ogłosiły przykazania określające zasady życia płciowego chrześcijan i kary za nieprzestrzeganie obowiązujących przepisów. Każdy, kto może powstrzymać się od stosunków seksualnych, powinien to uczynić, nawet jeżeli wstąpił w związek małżeński. Tym, którzy tego nie potrafią, zezwala się na odbywanie stosunków, lecz tylko w celu prokreacji, bez odczuwania przyjemności.

 

Bardziej bowiem godną potępienia od samego aktu płciowego jest czerpana z niego przyjemność i nawet gdy spółkuje się w celu spłodzenia potomka, należy ją wyeliminować. By ograniczyć do minimum kontakt cielesny małżonków w czasie stosunku, używano specjalnych nocnych koszul z grubego, sztywnego płótna z dziurą w środku, która pozwalała na bezgrzeszne spełnienie małżeńskiego obowiązku. /../ Za grzech uważano nie tylko przyjemność odczuwaną w czasie stosunku, lecz również samo pożądanie osoby płci przeciwnej, nawet gdy była to własna żona. Np. Piotr z Lombardii w traktacie O usprawiedliwieniu spółkowania twierdził, że dla mężczyzny zbyt namiętna miłość żony jest cięższym grzechem niż cudzołóstwo”.

Już widzę te kontrole kościelnych urzędników starających się utrzymywać narzucony wiernym odgórnie porządek w życiu seksualnym (tylko w celu prokreacji i bez odczuwania przyjemności!) i te ciągłe dopytywania się podległych sobie małżonków czy stosują się sumiennie do obowiązujących przepisów? Czy za każdym razem używają owej koszuli z dziurą w miejscu przyrodzenia? I czy aby naprawdę nie odczuwają choćby najmniejszej przyjemności podczas stosunków płciowych? Czy to w ogóle można w jakiś sposób sprawdzić, iż dana osoba nie kłamie w tej kwestii? Wykrywaczem kłamstw może?

 

Ciekawe są też owe ZEZWOLENIA na uprawianie seksu z własną żoną, wydawane przez stronę kościelną. I jak można udowodnić, iż odbywane stosunki mają na celu prokreację, a nie jedynie przyjemność? Widać z tego, jaką niewyobrażalnie wielką władzę nad wiernymi miał wtedy Kościół i religia. Jakież to niesamowite pole do nadużyć dla „urzędników Boga” na ziemi i do panowania nad życiem wiernych. I jaki perfidny i szatański pomysł: kontrolować, zabraniać lub reglamentować to, co człowiek dostał od Boga jako swoją naturę! Przecież pożądanie płci przeciwnej, oraz przyjemność jaką odczuwają spółkujące ze sobą pary jest wg religii dziełem Boga, a nie diabła, prawda? Czy się mylę? Dalej czytamy:

„Wielką rolę w propagowaniu celibatu mężczyzn i zachowaniu dziewictwa kobiet odegrały pisma św.Augustyna. Żyjący w latach 354-430 Aureliusz Augustyn /../ od wczesnej młodości wiódł życie rozpustne. /../ Gdy miał lat 19 związał się namiętną miłością z kobietą, która wkrótce urodziła mu syna i żył z nią przez 14 lat w konkubinacie, chociaż na początku ich współżycia, jak wyznał później, „był chłostany rozpaloną żelazną rózgą zazdrości, podejrzeń, obaw, gniewu i kłótni”.

 

Chciał się w końcu ożenić z matką uwielbianego syna i wierną towarzyszką tylu lat życia, lecz nie dopuściła do tego jego matka Monika, bogobojna chrześcijanka, uznana później za świętą, chciała bowiem, by jej ukochany syn poślubił pannę z bogatego rodu, co by mu pomogło w zdobyciu wysokiej pozycji społecznej. Znalazła wreszcie spełniającą te warunki dwunastoletnią narzeczoną i zmusiła Augustyna do wygnania kochającej go i oddanej niewiasty.

 

Ponieważ ówczesne prawo zezwalało dziewczętom na wstępowanie w związki małżeńskie od 14 lat, narzeczeni musieli poczekać jeszcze dwa lata. Przyzwyczajony do folgowania seksualnym potrzebom Augustyn nie mógł jednak wytrzymać bez kobiety i niebawem znalazł sobie nową kochankę. Pod wpływem studiów dzieł Platona i lektury listów św.Pawła, ten gorliwy zwolennik herezji manichejczyków zmienia stopniowo swoje poglądy i zbliża się /../ do katolicyzmu. Powstrzymuje go jeszcze tylko obawa, że nie potrafi zrezygnować z rozkoszy, jakie dają kobiety”.

Dalej autor książki opisuje walkę, jaką podjął Augustyn z nawykami rozkoszy, wzorując się na przykładzie pustelnika Antoniego, który przez 10 lat, schroniwszy się na pustyni, walczył z rozpalającymi jego ciało pokusami lubieżności i zwyciężył. Apologeta świętego, włoski pisarz Giovanni Papini, tak ją opisuje: „Walka, która się odbyła w duszy Augustyna nie jest walką prawdy i błędu między Bogiem a szatanem, między wiarą i zwątpieniem, ale walką między czystością i lubieżnością, między pragnieniem doskonałej czystości, między duchem i płcią”.

 

Jednakże cudowne nawrócenie Augustyna nastąpiło w momencie, kiedy przeżywając męki duszy spowodowane „straszliwą rozterką”, sięgnął do książeczki św.Pawła, otworzył ją na chybił i natrafił na zdanie z listu do Rzymian: „Nie w biesiadach i pijatykach, nie w alkowach i bezwstydzie, nie w sporach i zawiściach, lecz przyodziejcie się w Jezusa Chrystusa, a dbałości o ciało wasze nie objawiajcie w pożądliwościach”. I to było zwycięstwo, jak pisze Papini: „ostatnia przeszkoda została obalona, kobieta jako samica, wypędzona i odepchnięta. Był wolny /../ i nic odtąd nie rozłączy go z Chrystusem”. Dalej autor książki pisze:

„Wypędził rzeczywiście nową kochankę, odepchnął narzeczoną, uwolnił się od „erotycznego czaru” i odtąd stał się zażartym wrogiem kobiet i orędownikiem czystości. Napisze później: „Niewiasta jest bestią ani trwałą, ani stałą i zawiścią swoją wstyd przynosi mężowi, podsyca zło, jest początkiem wszelkich sporów i waśni, w niej źródło i droga wszelkiego niepokoju”. Powtórzy więc opinię św.Jana Chryzostoma, który również twierdził, że „pośród wszystkich dzikich bestii nie masz szkodliwszej ponad kobietę”

 

A w innym miejscu określił kobietę jako „niezbędne zło, naturalną pokusę, pożądane nieszczęście, domowe niebezpieczeństwo, zabójczą fascynację i wymalowaną chorobę”. Potępienie kobiety wynikało z obarczenia jej odpowiedzialnością za grzech pierworodny, co dosadnie stwierdził dwa wieki wcześniej Tertulian (ok. 160-ok.240): „Kobieto jesteś bramą piekieł. Nakłoniłaś do grzechu mężczyznę, którego diabeł nie chciał jawnie napastować. To z twojej przyczyny Syn Boży musiał umrzeć; powinnaś na zawsze chodzić w żałobie i łachmanach”.

Jaka piękna legenda, prawda? W przeciwieństwie do nieco mniej pięknego życia owego (nie)świętego Augustyna. Ale cóż,.. jaki Kościół, tacy i jego „święci”. Ciekawi mnie tylko, co by było, gdyby tak wtedy „przypadkiem” natrafił na owo zdanie św.Pawła: „..winni również ci, którzy mają żony, żyć tak jakby ich nie mieli”? Dla św.Augustyna, który nie mógł się oprzeć pokusom cielesnym i nie potrafił zrezygnować z rozkoszy, jaką dają seksualne zbliżenia z młodymi kobietami – taka rada św.Pawła musiałaby przypaść mu bardzo do gustu. Mógł mieć bowiem i żonę i tyle kochanek ile tylko mógł zapragnąć (i obsłużyć).

 

A co do oskarżenia kobiety przez Tertuliana, iż to z jej przyczyny Syn Boży musiał umrzeć, to wyraźnie musiało się coś pomylić temu bogobojnemu mężowi. W Biblii jest bowiem znamienny fragment dotyczący Jezusa: „On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach się objawił ze względu na was” (1P 1,20). Wynika z niego, iż Syn Boży był przez Boga przewidziany na Zbawiciela ludzi przed stworzeniem świata. Zatem UPADEK człowieka w raju i wynikający z niego grzech pierworodny leżał w planach bożych: gdyby nie ów upadek, nie potrzebny byłby ludziom Zbawiciel. Jak więc kobieta mogła być temu winna, która była tylko jedną z marionetek w tej nieczystej grze?

 

Ci dwaj „wielcy święci” Kościoła kat. (później jeszcze dołączy św.Tomasz z Akwinu), mają ze sobą wiele wspólnego i każdy z nich wycisnął na nim swoje indywidualne piętno. Nie chciałbym w tym miejscu podsumowywać ich ideowego dorobku, ponieważ w następnej części cyklu będzie zaprezentowany dalszy ciąg „radosnej twórczości” (i jej konsekwencji) tych wielkich myślicieli chrześcijaństwa, jak i innych im podobnych.

 

Wrzesień 2019 r.                                ------ cdn.------