Brexit i jego efekty na Bliskim Wschodzie


Tom Gross 2019-09-17


Wielka Brytania jest w szaleństwie w sprawie Brexitu. Wydaje się niemal, jakby ten kraj przeżywał jakiś rodzaj kolektywnego „kryzysu wieku średniego”. Wiele ekonomicznych i społecznych decyzji jest wstrzymanych i obie główne partie polityczne Konserwatyści i Partia Pracy są zajęte zażartą walką wewnętrzną o to czy, jak i kiedy wyjść z Unii Europejskiej. Polityka jest zdecydowanie krajowa i zajęta dniem bieżącym, nic więc dziwnego, że niewiele było w Wielkiej Brytanii dyskusji o tym, jak Brexit może wpłynąć na politykę zagraniczną kraju.  

Kluczowi gracze międzynarodowi, w tym Donald Trump, Władimir Putin i kierownictwo Chin, bardzo chcą, by Brexit nastąpił, ponieważ wierzą (moim zdaniem, poprawnie), że wynikiem będzie słabsza UE i słabsza Wielka Brytania, a więc podniesie to ich globalną siłę i wpływy.

Dla zachęcenia Wielkiej Brytanii do całkowitego zerwania z Europą Trump zapewniał, że Brexit podniesie pozycję Wielkiej Brytanii w świecie. Nie to jednak słyszę prywatnie od wpływowych polityków w Waszyngtonie i gdzie indziej. „Już obniżyliśmy rangę Wielkiej Brytanii” – powiedział mi prywatnie starszy doradca ds. polityki zagranicznej wieloletniego senatora republikańskiego z wpływowej komisji Senatu USA ds. stosunków zagranicznych.  


Istotnie, już widzimy oznaki osłabionej Wielkiej Brytanii, kiedy inne kraje sprawdzają jej zdecydowanie. Iran przechwycił brytyjski statek w Zatoce w lipcu i aresztował 23 członków załogi. Brytyjski rząd nazwał to „piractwem państwowym”, ale zrobił niewiele w odpowiedzi (choć ogłoszono 2 września, że teraz wysyłają drony).  

Chiny kontynuują naciski na osłabienie traktatu z Wielką Brytanią gwarantującego prawa i swobody w Hong Kongu – Wielka Brytania zgodziła się na przekazanie terytorium Chinom [w 1997 r.] tylko na tej podstawie. Niemniej reakcja brytyjska jest nieśmiała. Obserwatorzy zauważyli, że krytyka Chin w sprawie Hong Kongu przez premiera Borisa Johnsona była bardziej stłumiona niż, na przykład, krytyka ze strony przywódców Australii i Kanady.
 
Wielka Brytania może być zanurzona w sprawach wewnętrznych także po Brexicie, co najmniej dlatego, że wielu ludzi w Szkocji, a może także Irlandii Północnej nasili kampanię oderwania się od Zjednoczonego Królestwa. Postrzegają Brexit jako rodzaj angielskiego nacjonalizmu, zamiast jako zjawisko brytyjskie. Nie chcą być „ostatnimi koloniami Anglii”. 
 
Mimo tego wszystkiego Wielka Brytania nadal jest ważnym mocarstwem światowym. Jest jednym z pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ. Ma (wraz z Francją) jedną z dwóch najsilniejszych armii w Europie. Londyn pozostaje ważną międzynarodową stolicą finansową. A brytyjskie firmy i media będą nadal mieć globalny wpływ. 
 
A co z Bliskim Wschodem? Czy Wielka Brytania zmieni swoją politykę po Brexicie? Pod pewnymi względami prawdopodobnie zmieni. Warto jednak pamiętać, że nawet kiedy Wielka Brytania była w UE, istniały ostre różnice w kluczowych sprawach, w szczególności w sprawie wojny w Iraku w 2003 roku. Wielka Brytania razem z Polską, Włochami, Holandią i innymi poparła kierowane przez USA obalenie Saddama, podczas gdy Francja, Niemcy i inne państwa UE odrzuciły amerykańską prośbę o pomoc.
 
W kwestii Iranu i w sprawie izraelsko-palestyńskiej jednak konsensus, jaki obecnie Wielka Brytania ma z UE, może zmienić się po Brexicie.
 
Podczas wizyty w Londynie w zeszłym tygodniu (były już) doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA, John Bolton powiedział, że USA są entuzjastyczne w sprawie „Brexitu bez umowy” i że USA są gotowe podpisać szybkie umowy handlowe z Wielką Brytanią, sektor za sektorem, zamiast czekać na wszechstronną umowę, której zawarcie może zabrać lata.  
 
Czego Bolton nie powiedział wyraźnie, to że administracja Trumpa, jako część tych negocjacji, może wymagać od Brytyjczyków, by dostosowali się do amerykańskiego stanowiska wobec irańskiego reżimu. 
 
Ucieszyłoby to zarówno wielu polityków w świecie arabskim, jak i w Izraelu, którzy podzielają pogląd, że popierana przez UE ”irańska umowa nuklearna” podnosi zamiast zmniejszać szanse Iranu na zdobycie broni nuklearnej w niedalekiej przyszłości.
 
Jeśli chodzi o Izrael, to jak długo brytyjscy Konserwatyści pozostają przy władzy, Wielka Brytania po Brexicie może także przesunąć się bliżej do amerykańskiego stanowiska, zamiast pozostawać częścią konsensusu w UE, który jest wrogi wobec Izraela. Na przykład, minister w obecnym rządzie, Michael Gove, proponował w przeszłości w artykule na łamach „Timesa” przeniesienie brytyjskiej ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy i powtórzył to do mnie podczas spotkania.   
 
W lipcu nowy minister finansów, Sajid Javid, był pierwszym brytyjskim ministrem od 19 lat, który odwiedził Ścianę Zachodnią w Jerozolimie. Javid, który jest świeckim muzułmaninem, po raz pierwszy odwiedził Izrael ze swoimi urodzonymi w Pakistanie rodzicami podczas wakacji rodzinnych, kiedy był dzieckiem. Jest od dawna zwolennikiem tego kraju, a nawet spędził swój miesiąc miodowy w Izraelu zanim wszedł do polityki.
 
Inna minister, spraw wewnętrznych, Priti Patel (urodzona w Londynie w rodzinie Hindusów z Ugandy) jest także gorącą zwolenniczką Izraela.
 
Jeśli chodzi o premiera, Borisa Johnsona, popierał Izrael przy różnych okazjach, ale mniej niż inni. Orędował na rzecz żydowskiego państwa w Oxford Union, kiedy był studentem, co nie zawsze było popularne, i spędził letnie wakacje w kibucu.  
 
Kiedy był ministrem spraw zagranicznych, potępił Radę Praw Człowieka ONZ za nieproporcjonalne skupianie się na Izraelu, co – jak powiedział – „szkodzi sprawie pokoju”.
 
Jednak podczas wojny z Gazą opisał odpowiedź Izraela jak „nieproporcjonalną, groźną i tragiczną”. W książce o Churchillu napisał o „haniebnym sposobie, w jaki Izraelczycy traktowali Palestyńczyków”, ale również o „ogólnie godnej pożałowania jakości palestyńskiego przywództwa”.
 
W przeszłości, mówiąc o swoim urozmaiconym pochodzeniu, Johnson określał się jako „jednoosobowy tygiel” – z muzułmańskimi, żydowskimi i chrześcijańskimi pradziadkami. (Dziadkiem jego ojca był czerkiesko-turecki dziennikarz, Ali Kemal; dziadkiem jego matki był urodzony na Litwie żydowski uczony.)
 
Z tego jednak, co wiem, spotkawszy go kilka razy na przestrzeni lat (włącznie z długim lunchem w Pradze, podczas którego nie był tak antyeuropejski), jego muzułmańskie i żydowskie pochodzenie nie ma znaczenia dla jego poglądów na politykę zagraniczną. Kształcił się w Eton i w Oxfordzie, był prezesem Oxford Union i był członkiem Bullingdon Club – wszystko instytucje z samego środka brytyjskiego establishmentu.
 
Tym, co doprowadziłoby do znacznie bardziej radykalnej zmiany w brytyjskiej polityce wobec Bliskiego Wschodu po Brexicie, byłoby dojście do władzy labourzystowskiego przywódcy opozycji,  Jeremy’ego Corbyna, co może zdarzyć się, jeśli Johnson zwoła jednak wczesne wybory w nadchodzących tygodniach.
 
W przeszłości Corbyn – który byłby najbardziej radykalnym lewicowym premierem, jakiego Wielka Brytania miała kiedykolwiek – był głośnym orędownikiem islamskiego rządu w Iranie, jak również finansowanych przez Iran organizacji terrorystycznych - Hamasu i Hezbollahu. 
 
Corbyn spędził wiele lat pracując dla propagandowego kanału telewizyjnego państwa irańskiego,  Press TV. Był głównym mówcą na seminarium “The All-Encompassing Revolution” prowadzonym w 2014 roku “dla upamiętnienia rocznicy zwycięstwa Rewolucji Islamskiej w Iranie”. Wraz z nim występował Abdolhossein Moezi, osobisty przedstawiciel irańskiego najwyższego przywódcy, Alego Chameneiego w Wielkiej Brytanii.   
 
Kiedy BBC zapytała go w tym roku o jego poparcie dla Iranu, Corbyn odpowiedział krytyką państw Zatoki.
 
Corbyn wydaje się podziwiać każdy rząd, jak długo jest on antyamerykański. W przeszłości napisał rozdział w „antyimperialistycznej” książce, broniący Korei Północnej i wyrażał podziw dla komunistycznego przywódcy Niemiec Wschodnich, Ericha Honeckera. 
 
Także dzisiaj Corbyn ma trudności z potępieniem syryjskiego reżimu za masakry i czystkę etniczną Arabów sunnickich z Syrii lub z krytykowaniem despotów takich jak Władimir Putin lub Nicolas Maduro w Wenezueli. W odróżnieniu od tego, Corbyn nie cierpi zarówno Izraela, jak Arabii Saudyjskiej, choćby z tego powodu, że są sojusznikami Ameryki.  
 
Rząd Corbyn spowodowałby ostre odsunięcie się od konsensusu UE w sprawie Bliskiego Wschodu i w praktyce przyjęcie stanowiska znacznie dalej i bardziej otwarcie popierającego Hamas i reżim irański.

 

Brexit and its Effect on the Middle East

Aawsat, 4 września 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Tom Gross
Były korespondent gazety "Sunday Telegraph" w Jerozolimie.