Jak i dlaczego przegrywamy wojnę kognitywną


Vic Rosenthal 2019-08-13


Długa wojna przeciwko żydowskiej suwerenności w Ziemi Izraela trwa od czasów sprzed założenia państwa. Tożsamość naszych wrogów zmienia się zależnie od ich zdolności do walki w danym momencie, jak również od innych czynników, ale – z jednym ważnym wyjątkiem, który omówię później – pochodzą oni z arabskich i muzułmańskich narodów w naszym regionie. Naszym najgroźniejszym wrogiem w przeszłości mógł być Egipt; dzisiaj jest Iran, a jutro znowu może być Egipt. Z powodu islamskiej doktryny to nigdy się nie skończy.

Walka o naszą niepodległość obejmuje fizyczne czyli kinetyczne, działania wojenne, które miały postać pogromów, regionalnych wojen na dużą skalę, intifad i różnych przejawów terroryzmu. Równocześnie trwają jednak także walki dyplomatyczne, prawne, tajne, psychologiczne lub kognitywne.

Najlepszym sposobem zobrazowania naszej walki kognitywnej jest obraz oblężonego narodu. Naszym celem jest złagodzenie nacisku, żebyśmy mogli kontynuować normalne życie. Nie jesteśmy zainteresowani w zdobywaniu „terytorium wroga”, ale chcemy zniszczyć zapas broni kognitywnej naszego wroga i zdławić jego wolę walki. Proszę zauważyć, że chociaż celem jest samoobrona, nasze strategie działania mogą zachęcać do agresywnych taktyk ofensywnych. W kognitywnym teatrze wojny do naszych muzułmańskich wrogów dołączyły niektóre post-chrześcijańskie narody Zachodniej Europy, które są często bardziej zaciekle wrogie niż muzułmanie.    


Wszyscy nasi wrogowie mają dwa rodzaje celów: celują w nas bezpośrednio, żeby siać zamieszanie i defetyzm w kraju, i celują w resztę świata, żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo, że nasi sojusznicy udzielą nam wsparcia w czasie wojny kinetycznej.    To może znaczyć, że będzie nam trudniej zdobyć dostawy i broń lub że nie będziemy mogli używać jakiejś przestrzeni powietrznej lub baz naziemnych. To może znaczyć przygotowanie atmosfery, żeby inne narody głosowały przeciwko nam w Radzie Bezpieczeństwa ONZ lub żeby opinia publiczna w demokratycznych krajach faworyzowała naszych wrogów. To może znaczyć szkodzenie nam ekonomicznie przez przekonywanie narodów, firm i indywidualnych ludzi do unikania prowadzenia interesów z naszymi firmami.  

Kognitywne ataki skierowane na narody świata mają delegitymizować Izrael, przedstawiać go jako uzurpatora, który nie ma moralnego ani legalnego prawa istnieć; lub demonizować go, twierdzić, że jego zachowanie jest tak nikczemne, tak złe, że utracił prawo do bycia traktowanym jak każdy normalny naród normalnych ludzi i zasługuje na zniszczenie.

Przykładem delegitymizacji jest narracja, która opisuje narodziny państwa jako kolonizację – przez ”białych” europejskich Żydów wspieranych przez wielkie mocarstwa – rdzennego, ”palestyńskiego” narodu ludzi ”kolorowych”, zamiast rzeczywistej historii o powrocie narodu żydowskiego do ziemi swoich przodków i rasistowskiego sprzeciwu wobec tego powrotu ze strony całego świata arabskiego.  

Demonizacja obejmuje tradycyjne opowieści o potwornościach popełnianych przez wojsko, szczególnie oskarżenie, że IDF umyślnie obiera za cel dzieci – co jest odwrotnością rzeczywistej sytuacji – twierdzenia o “apartheidzie”, a także, dla mniej wyrafinowanej publiczności, powtarzanie tradycyjnych, antyżydowskich oszczerstw o rytuale krwi.  

Kognitywna wojna wspiera i funkcjonuje w parze ze zwykłą, kinetyczną wojną i z terroryzmem (który jest zarówno kinetyczny, jak kognitywny). Nie powinniśmy tracić z oczu faktu, że ostatecznym celem naszych wrogów jest zniszczenie naszego państwa i zabicie lub rozproszenie Żydów. Kiedy irański mułła przewodzi skandowaniu „śmierć Izraelowi”, chodzi mu o śmierć Izraela (Ameryki także). Kiedy europejski rząd wysyła pieniądze izraelskiej NGO B’Tselem, płaci za demonizację Izraela na międzynarodowych forach, zakłócanie działań IDF w obronie bezpieczeństwa i pieniackie działania przeciwko rządowi Izraela i IDF w sądach izraelskich i zagranicznych. I kiedy publicysta izraelskiej gazety, którego rodzice są Żydami, pisze artykuł, w którym oskarża pilotów Izraelskich Sił Powietrznych o morderstwo, on także pociąga za spust kognitywnej broni wycelowanej w nasze serca. Jeśli czeki, stanowiące jego zapłatę, nie są podpisane przez Iran, to powinny być. We wszystkich tych wypadkach końcowy cel jest ten sam.  

Izrael odpowiada na te ataki w czysto defensywny sposób, próbując odparować ich uderzenia. Nie, mówimy (po miesiącach badań), nie zastrzeliliśmy małego Mohammeda al-Durah w 2000 roku; albo został zastrzelony przez terrorystów Hamasu, albo wcale nie był zastrzelony.  Nie, nasze traktowanie naszych arabskich obywateli i Arabów żyjących w Autonomii Palestyńskiej w niczym nie przypomina apartheidu. Nie, nie ścięliśmy tych drzew oliwnych; arabscy farmerzy przycięli je.

Jak pisałem w mojej serii o walce z BDS (tutaj [po polsku: http://www.listyznaszegosadu.pl/brunatna-fala/walka-z-bds-czesc-i ] i tutaj [po polsku: http://www.listyznaszegosadu.pl/syjonizm/walka-z-bds-czesc-ii ]) takie reagowanie ma dwie poważne wady: po pierwsze,  przez powtórzenie oskarżeń przydajemy im na nowo popularności i czynimy nawet absurdalne oskarżenia akceptowalnym tematem dyskusji. Po drugie, mechanizm badania i odpowiadania na przesadne lub zmyślone twierdzenia z łatwością można przytłoczyć samą ich ilością (tak samo jak można przytłoczyć Żelazną Kopułę!)

Lepszą strategią byłoby przejście do ofensywy i przeniesienie wojny na teren wroga. Palestyńska narracja jest licha i łatwo ją obalić. Jest nieustanny strumień artykułów o „osadniczo-kolonialnym” paradygmacie przypisywanym Izraelowi, ale gdzie są artykuły o arabskiej migracji na tereny Izraela w XIX i XX wieku? Gdzie są pro-syjonistyczne konferencje i granty dawane uczonym, którzy przestawiają naszą stronę historii, która ma tę przewagę, że jest prawdziwa?

A nie tylko rzadko kiedy atakujemy arabską narrację historyczną – w rzeczywistości, wielu Izraelczyków jest w pierwszych szeregach tych, którzy ją rozpowszechniają – niewystarczająco pokazujemy moralne zdeprawowanie i karygodne czyny palestyńskich przywódców, byłe i obecne. Wyobraźcie sobie, gdybyśmy mogli osiągnąć szerokie rozpowszechnienie informacji o tym, że to Mahmoud Abbas zebrał fundusze na masakrę na Olimpiadzie w Monachium w 1972 roku.

Istnieje powód, dla którego proizraelski punkt widzenia ma takie trudności w świecie akademickim i w wolnych mediach zachodnich. Jest nim to, że kiedy Izrael był zajęty walką w wojnach i obroną przeciwko terroryzmowi, nasi wrogowie używali swoich petrodolarów do skorumpowania zachodnich uniwersytetów i mediów. Czy wiecie, że w dodatku do milionów dolarów, jakie popierający Hamas Katar wydał na lobbowanie amerykańskich ustawodawców, dał również dosłownie miliardy dolarów uniwersytetom i innym akademickim projektom (takim jak Brookings Institution) w USA? Specjalizują się w takich uniwersytetach jak Georgetown i Northwestern, gdzie są szkoły pracowników służb zagranicznych i dziennikarzy, ale nie szczędzili darów dla Harvarda, Berkeley, University of Michigan i wielu innych. I, oczywiście, Arabia Saudyjska robiła to samo przez lata, a nawet finansowała podręczniki publicznych szkół w USA i w Europie! Katar ma jedne z najbardziej wpływowych mediów na świecie (szczególnie w arabskojęzycznym świecie), Al-Dżazira.  

Izrael nie ma miliardów petrodolarów, jakie ma Katar, ale ze swoimi technicznymi możliwościami, mógłby zrobić znacznie więcej. Niestety, być może z powodu niesłusznego poczucia winy, że wygrał wojny 1948 i 1967 roku, obawy przed rozgniewaniem Autonomii Palestyńskiej lub arabskich Izraelczyków, jak również wszechprzenikających wpływów lewicy na nasze media i świat akademicki, Izrael jest sparaliżowany ciosami otrzymanymi na kognitywnym polu walki i jest niezdolny do podjęcia takiej inicjatywy.

Czego potrzeba, by wygrać walkę kognitywną? Prawdopodobnie całkowitej zmiany naszej narodowej świadomości. Nie tu jestem optymistą.

 

How and Why we are Losing the Cognitive War

1 sierpnia 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Vic Rosenthal


Studiował informatykę i filozofię na  University of Pittsburgh. Zajmował się rozwijaniem programów komputerowych. Obecnie jest na emeryturze, mieszka w Izraelu. Publikuje w izraelskiej prasie. Jego artykuły często zamieszcza Elder of Ziyon.