Nikt nie zawłaszczył Izraela. Po prostu nie jest tym, co jego pionierzy myśleli, że stworzyli.


David Horovitz 2019-08-06


Izrael jest na Bliskim Wschodzie.


To może brzmieć jak bardzo banalne zdanie otwierające artykuł, ale jest to fakt, który - jak twierdzi Matti Friedman – wydaje się nieustannie umykać wielu komentatorom i krytykom Izraela, wielu Żydom w Diasporze, którzy oznajmiają, że niektóre działania i polityka Izraela zdumiewają ich, a także umyka wielu Izraelczykom.


41-letni Friedman jest znanym pisarzem (autor książek The Aleppo Codex, Pumpkinflowers), Izraelczykiem urodzonym w Kanadzie, który niedawno opublikował niezwykłą książkę Spies of No Country o izraelskich szpiegach w okresie zakładania państwa; książkę niezwykłą dlatego, że jej bohaterowie są Izraelczykami urodzonymi w świecie arabskim, którzy zaryzykowali wybranie się tam z powrotem w to, co kiedyś było znajome, a teraz było bardzo niebezpiecznym terytorium, żeby służyć rodzącemu się krajowi. Friedman postanowił skupić się na bohaterach tego, co czasami znane jest jako „Czarna Sekcja” w samych początkach służby wywiadowczej Izraela, ponieważ, jak powiedział w zeszłym tygodniu w wywiadzie dla „Times of Israel”: „Uważałem, że potrzebujemy opowieści, które lepiej odzwierciedlają Izrael – nie zaś tylko opowieści o świeckich aszkenazyjskich pionierach i ocalałych z Warszawy”.  


”Rzeczywisty” Izrael, twierdzi Friedman, jest bliskowschodnim Izraelem, Izrael jest „częścią kontinuum judaizmu w świecie muzułmańskim”. Im lepiej to zrozumiemy i zinternalizujemy, tym lepiej zrozumiemy ten kraj – wszystko, od jego kuchni i muzyki do zachowania, i – co zasadnicze – do polityki.  


Najnowsza książka Matti Friedmana: Spies of No Country: Secret Lives at the Birth of Israel. (Mary Anderson/Algonquin Books/via JTA)
Najnowsza książka Matti Friedmana: Spies of No Country: Secret Lives at the Birth of Israel. (Mary Anderson/Algonquin Books/via JTA)

Dlatego wydawało mi się dobrym pomysłem przeprowadzenie wywiadu z Friedmanem właśnie teraz, kiedy Benjamin Netanjahu wyprzedził Davida Ben-Guriona jako najdłużej sprawujący urząd premier Izraela – głównie, mówi  Friedman, ponieważ Netanjahu tak dobrze rozumie okrutną, bezlitosną rzeczywistość bliskowschodniej lokalizacji Izraela – oraz w chwili, kiedy połączone siły centrum i lewicy próbują raz jeszcze znaleźć formułę na pokonanie go w drugich już w tym roku wyborach. (Informacja: Pracowałem razem z Friedmanem i przyjaźnię się z nim niemal równie długo, jak długo mieszkam w Izraelu.)

 

Times of Israel: Pod koniec twojej książki jest uderzający akapit, gdzie piszesz, że “Izrael w tym stuleciu ma sens tylko przez pryzmat Bliskiego Wschodu, co jest jednym z powodów, dla których ludziom Zachodu coraz trudniej go zrozumieć”. Sam się tego uczyłeś, stopniowo przyjmując to, co z czasem zacząłeś uważać za błędnie rozumianą izraelską rzeczywistość.

 

Matti Friedman: Przybyłem z Zachodu z europejskimi opowieściami o Izraelu – kibuc, Holocaust… Im dłużej tu jesteś, tym lepiej rozumiesz, że te opowieści nie w pełni reprezentują Izrael. Połowa kraju pochodzi ze świata muzułmańskiego i to wpływa na wszystko w Izraelu – na kuchnię, zachowanie, muzykę, religię, politykę. Wielu Izraelczyków uważa, że podstawą kraju jest świat europejskich Żydów - Herzl i Ben-Gurion – i że Żydzi z Bliskiego Wschodu przyszli potem i przyłączyli się. Ja sądzę, że jest odwrotnie: Izrael jest częścią kontinuum judaizmu w świecie muzułmańskim, razem z resztkami europejskich Żydów.

‘Pierwotne zasady syjonistycznej wiary… obejmowały wspólną ideę kibucu, pragnienie „nowego Żyda”, wolnego od judaizmu, jak też wiarę, że w końcu świat arabski zawrze pokój z państwem żydowskim w miarę jak świat posuwa się ku większej zgodzie. To były idee z Europy i one są martwe… W wynikłej próżni ideologicznej bliskowschodnia dusza Izraela wyszła z piwnicy’— Matti Friedman, “Spies of No Country”`3456

A Żydzi europejskiego pochodzenia stają się tutaj bardziej mizrachijczykami – w zachowaniu, w postawach wobec religii. Twoje izraelskie dzieci są bardziej bliskowschodnie niż ty, jeśli jesteś imigrantem z Zachodu. Trudno to pojąć.


Wielu ludzi próbuje oceniać kraj według tych przestarzałych kategorii, na przykład, religijny lub świecki, podczas gdy większość Izraelczyków nie jest ani jednym, ani drugim; prawica i lewica – i znowu, większość Izraelczyków nie zalicza się ani tu, ani tu.  


A jesteśmy raczej…?


W sprawie judaizmu jesteśmy ogólnie tradycyjni. W sondażach pytają: czy jesteś religijny, czy świecki? Więc ludzie próbują odpowiedzieć. Czy jednak większość Izraelczyków zapala świece w szabat wieczorem? Tak. Wierzy w Boga? Tak. Wierzy w moc modlitw? Tak.


To wszystko jest bardzo bliskowschodnie. Na Bliskim Wschodzie ludzie nie są „religijni” lub „świeccy”.


Jeśli chodzi o ”prawicę” i ”lewicę” – w latach 1990. była koncepcja terytorialnego kompromisu, koncepcja, że zbliżenie jest możliwe; że to jest w naszych rękach [rozwiązanie konfliktu z Palestyńczykami i ze światem arabskim].   


A to nie jest prawda? Żadne regionalne zbliżenie nie jest możliwe?


Oczywiście, że nie. Toczy się regionalna wojna, a my jesteśmy małym graczem.


Regionalna wojna między?


Dziesiątkami różnych aktorów, włącznie z dyktatorami i ludźmi, których uciskają; szyici kontra sunnici; różne marionetki Iranu i Arabii Saudyjskiej; tęskniący za średniowieczem i nowocześni, i inne mniejsze konflikty, włącznie z konfliktem między większością regionu a Izraelem. Oczywiście, Belgia nie mogła doprowadzić do zbliżenia w Europie w 1915 roku; to samo dotyczy koncepcji, że Izrael może doprowadzić do zbliżenia na Bliskim Wschodzie w 2019 roku.


Ogólnie mówiąc, Izraelczycy z korzeniami w świecie islamskim zawsze to widzieli. Na ogół zawsze byli politycznie na prawo i byli sceptyczni wobec możliwości, jakie widziała lewica.  


Po lewej stronie była wiara, że przeważy racjonalny interes własny i nowoczesne idee postępu. Nie. W 2019 roku jest jasne, że perspektywa bliskowschodnia jest bliższa rzeczywistości.


Teraz więc, kiedy znowu idziemy do wyborów, kto to rozumie?


Prawica rozumie to lepiej i to jest przyczyną jej sukcesu. Prawica z powodzeniem wykorzystuje obawy – racjonalne obawy, zbyt często minimalizowane przez lewicę – wobec tego, co ten region robi słabym.


Rozumie też znaczenie tradycyjnego judaizmu również dla tych, którzy nie nazywają siebie religijnymi ani ortodoksyjnymi.


I czerpie z głęboko tkwiącego gniewu o to, jak Żydzi bliskowschodni byli tutaj traktowani. Ten gniew nadal wypływa – na różne sposoby, które nie zawsze są produktywne, ale są zrozumiałe. Widzisz to, na przykład, w wojnie [minister kultury]  Miri Regev z kulturalnymi elitami.

‘Ludzie próbujący wykuć państwo żydowskie na Bliskim Wschodzie, powinni byli widzieć, że Żydzi z Bliskiego Wschodu mogli być pomocni. Nowoprzybyli mogli zostać zaproszeni, by byli równymi partnerami w tworzeniu tego nowego społeczeństwa, ale nie zostali. To był jeden z najgorszych błędów państwa, za który nadal płacimy’ — Matti Friedman, “Spies of No Country”

Netanjahu, a przed nim Menachem Begin, trafia do tych wspomnień.


Niektórzy ludzie, którzy byli tradycyjnie stowarzyszeni z lewicą, z tak zwanymi elitami, są gorzko rozczarowani: wyobrażali sobie, że Izrael będzie Wiedniem. A jest mu znacznie bliżej do Aleksandrii. Nie jest socjalistyczny. Nie jest świecki. Jest bliskowschodni. Fakt, że jest znacznie bardziej podobny do Aleksandrii ma całkowity sens, ale stanowi to wielkie rozczarowanie dla mnóstwa ludzi. Kiedy słyszysz gniew na „prawicę” lub na „religijnych”, często o to właśnie chodzi. Pytają: kim są ci ludzie z Bliskiego Wschodu, którzy zawłaszczyli nasz kraj?


Jemeńscy Żydzi, idący do Adenu, miejsca obozu przyjęć przed emigracją do Izraela, 1949 rok. (Kluger Zoltan/Israeli National Photo Archive/public domain)
Jemeńscy Żydzi, idący do Adenu, miejsca obozu przyjęć przed emigracją do Izraela, 1949 rok. (Kluger Zoltan/Israeli National Photo Archive/public domain)

Porozmawiaj z Izraelczykami, a usłyszysz, że większość ludzi nie różni się co do tego, co zrobić tutaj w sprawie świata arabskiego. Istnieje twardy trzon dalej na lewo od partii Meretz [komunistów], która ma cztery miejsca w Knesecie z 120.Reszta ma mętlik w głowie. Nie spieszy się z wycofaniem z Zachodniego Brzegu ze strachu przed konsekwencjami. Nie mówi się dużo o straszliwych latach samobójczych zamachów podczas Drugiej Intifady, ale siedzi to głęboko w izraelskiej psychice. Te lata zdyskredytowały starą elitę polityczną, która miała korzenie w optymizmie ruchu kibucowego, i ostatecznie zabiły lewicę. Lata zamachów pokazały Izraelczykom, czym jest Bliski Wschód i dlaczego optymistyczne szablony zachodnie nie mają tutaj zastosowania. Dla wielu z nas przyszło to jak brutalna niespodzianka.   


Więc Netanjahu znowu zwycięży we wrześniu?


Tylko głupcy przewidują. Te wybory są całkiem nieprzewidywalne. Drugie wybory w ciągu kilku miesięcy od poprzednich są bez precedensu.


Ale Netanjahu jest niesłychanie kompetentny. Jest inteligentny. Jest paskudnym politykiem, który wie, jak manipulować ludźmi. A pomaga mu naiwność – postrzegana lub autentyczna – ”starej lewicy”.


Mówi Izraelczykom: jest pokój. A w tym pokoju są ludzie tacy jak Putin i Assad, i Chamenei. Kogo w nim chcecie? Prostolinijnego człowieka, który wierzy w fundamentalną dobroć ludzkości? Czy waszego najbardziej szczwanego przedstawiciela? Wielu Izraelczyków mówi, że tego drugiego. Tego chcemy w tym pokoju.


Tu nie chodzi o przyzwoitość. Tu chodzi o najbardziej kompetentnego człowieka do naszej obrony. Osobiście nigdy nie zagłosowałbym na Netanjahu, ale rozumiem  tę atrakcyjność. I jego zdolność apelowania do ludzkich uraz czyni, że nie można  go nie uwzględniać.


A co z nowym przywódcą Partii Pracy, Amirem Peretzem? Urodził się w Maroku. Czy on lepiej rozumie Bliski Wschód?


Przewodnicząca partii Gesher, Orly Levy-Abekasis i przewodniczący Partii Pracy, Amir Peretz, przybywają na konferencję prasową z oznajmieniem o ich wspólnym przystąpieniu do wyborów wrześniowych. Tel Awiw, 18 lipca 2019. (Roy Alima/Flash90)
Przewodnicząca partii Gesher, Orly Levy-Abekasis i przewodniczący Partii Pracy, Amir Peretz, przybywają na konferencję prasową z oznajmieniem o ich wspólnym przystąpieniu do wyborów wrześniowych. Tel Awiw, 18 lipca 2019. (Roy Alima/Flash90)

Jest byłym burmistrzem Sderot [na granicy z Gazą]. Urodził się w Afryce Północnej. Jego pierwszym posunięciem było wprowadzenie innej osoby, która potrafi mówić o tych samych kwestiach: Orly Levy, córki jednego z pierwszych znanych polityków izraelskich z Afryki Północnej [byłego ministra spraw zagranicznych z ramienia Likudu] Davida Levy’ego.


Ale już byliśmy na tym filmie. W kwietniowych wyborach nie dostała się do Knesetu. On już wcześniej przewodził Partii Pracy. Może przyciągną nieco więcej głosów. Politykiem jednak, który rzeczywiście rozumie to wszystko, jest Netanjahu.


Netanjahu mówi: To jest niewiarygodnie niebezpieczny region, a ja dam wam bezpieczeństwo.  


Netanjahu mówi: Elity źle was traktowały. Mnie źle traktują elity, media, sądownictwo [w sprawach o korupcję].


Wielu ludzi bliskowschodniego pochodzenia nie zagłosuje na Partię Pracy, niezależnie od tego, kto jej przewodzi. Pomysł, że sojusz Peretz-Levy w jakiś sposób katapultuje Partię Pracy z powrotem do pierwszego szeregu, jest bujaniem w obłokach.


Napisałeś tę książkę, żeby naświetlić te centralne, niedoceniane aspekty izraelskiej rzeczywistości?  


Książka zrodziła się ze spostrzeżeń, jakie zbierałem przez 24 lata życia w Izraelu. Uważałem, że potrzebuję opowieści, które lepiej odzwierciedlają rzeczywisty Izrael – nie tylko opowieści o świeckich pionierach aszkenazyjskich i o ocalałych z Warszawy. Jest to miejsce znacznie bardziej bliskowschodnie niż wynika z tych opowieści. Było zaprojektowane jako miejsce schronienia dla Żydów z Europy, ale przyszło zbyt późno na to. Stało się miejscem schronienia dla Żydów z Bliskiego Wschodu. Jest częścią kontinuum żydowskiej obecności wewnątrz świata muzułmańskiego, ale w innych okolicznościach.

‘Niektóre dzieci i wnuki syjonistycznych założycieli z Europy nie wiedzą, co począć z tym bliskowschodnim krajem, jaki się wyłonił. Tęsknią za starym krajem, gdzie ci ludzie i ich głosy byli trzymani w przedpokoju. Uraza czasami wyraża się jako nostalgia za starym liberalizmem lub jako krytyka „prawicy” lub „religijnych”. Jest to jednak często głębsze niewygodne uczucie: wielu Izraelczyków nie spodziewało się takiego Izraela’ — Matti Friedman, “Spies of No Country”

Ten kraj nie opiera się na socjalizmie i sekularyzmie. Spoczywa na podłożu żydowskiej tożsamości, która ma wiele wspólnego z ludźmi, którzy przybyli tutaj z Bagdadu, Aleppo i Casablanki, i którzy rozumieją niesłychanie ważne rzeczy o byciu Żydem na Bliskim Wschodzie i w świecie arabskim. Przez pierwsze kilkadziesiąt lat nowoczesnego Izraela lekceważono tę mądrość, ale coraz bardziej  wysuwa się ona na pierwszy plan.


I to jest jeden z powodów, dla których ludziom Zachodu coraz trudniej zrozumieć Izrael.  


W książce próbowałem dobrać się do tej opowieści o tożsamości przez opowieść o szpiegach. To byli Żydzi z krajów arabskich, którzy oddali swoją arabskość do dyspozycji państwa. Ta właśnie cecha, która czyniła ich outsiderami, stała się ich bronią. Pytanie, kim byli ci faceci i jaki rodzaj państwa w końcu stworzyli, był ciekawy i jest istotny dla roku 2019.


Samolot pełen irackich Żydów sfotografowany po przylocie na lotnisko Lod pod Tel Awiwem na początku 1951 roku (Teddy Brauner, GPO)
Samolot pełen irackich Żydów sfotografowany po przylocie na lotnisko Lod pod Tel Awiwem na początku 1951 roku (Teddy Brauner, GPO)

Mizrachijczycy dominują w izraelskiej demografii?  


Z grubsza. Izrael ma 20 procent arabskich muzułmanów, a żydowska większość jest podzielona mniej więcej  50-50 – połowa z chrześcijańskiej Europy, czyli Aszkenazyjczycy, i połowa ze świata islamskiego, czyli Mizrachijczycy. Było nieco więcej Mizrachijczyków, ale potem przybyli Rosjanie i wyrównali to.


A gdzie pasują Rosjanie w tym bliskowschodnim Izraelu?  


Pamiętam, że nieżyjący już Amnon Dankner, znany dziennikarz, członek tego, co można nazwać aszkenazyjską elitą, napisał artykuł [w czasie napływu setek tysięcy Żydów z byłego Związku Radzieckiego 30 lat temu], mówiąc mniej więcej tak: Wspaniale, Rosjanie uratują nas przed zalaniem Bliskim Wschodem. Grają na fortepianie. Kochają operę. Zajmują się matematyką. Milion Aszkenazyjczyków, oni uratują europejski kraj, jaki spodziewaliśmy się mieć.   


Izraelscy weterani II wojny światowej rosyjskiego pochodzenia biorą udział w paradzie w 71. rocznicę zwycięstwa Aliantów nad nazistowskimi Niemcami w Jerozolimie, 8 maja 2016 roku. Setki żydowskich weteranów armii alianckich, większość z byłego Związku Radzieckiego, oraz Izraelczycy wzięli udział w tej paradzie.  / AFP PHOTO / GALI TIBBON
Izraelscy weterani II wojny światowej rosyjskiego pochodzenia biorą udział w paradzie w 71. rocznicę zwycięstwa Aliantów nad nazistowskimi Niemcami w Jerozolimie, 8 maja 2016 roku. Setki żydowskich weteranów armii alianckich, większość z byłego Związku Radzieckiego, oraz Izraelczycy wzięli udział w tej paradzie.  / AFP PHOTO / GALI TIBBON

Jak na ironię, pod wieloma względami nowi radzieccy przybysze okazali się być czymś w rodzaju ludzi Bliskiego Wschodu. Nie głosują na lewicę. Niewielu z nich chce mieć cokolwiek wspólnego z lewicą. Wielu z nich widzi świat rządzony przez wilcze prawa. Widzą, że słabi nie są respektowani, ale pożerani żywcem. Nie wolno być naiwnym.  


Jeśli rzeczywiście jesteśmy tą małą, silną, zdominowaną przez Żydów częścią muzułmańskiego regionu, to co to przepowiada?


Nasza przyszłość ma dużo więcej wspólnego z Aleppo i Kurdystanem niż z Gettem Warszawskim. Myślisz o przyszłości? Myśl o Bliskim Wschodzie.


Myślenie o tym kraju jako o części Europy jest częścią błędnego rozumienia. Dlaczego izraelski judaizm nie przypomina naszego judaizmu, pytają zachodni Żydzi. Dlaczego izraelska polityka jest inna? Dlaczego Izraelczycy są tacy inni? Bez zrozumienia bliskowschodniości tego kraju, niczego nie zrozumiesz.  


Zawłaszczyli go osadnicy? Zawłaszczył go Netanjahu? Nie, po prostu taki jest ten kraj. Tam jest ten kraj. Żydzi zawsze byli częścią Bliskiego Wschodu. Każde arabskie miasto miało żydowską dzielnicę. Żydzi nie przyszli tutaj w 1948 roku. Oni byli tutaj.


Może to wreszcie otworzy drzwi. Aby puścić wodze fantazji: zachwyciłbym się, gdybyśmy my, Izrael, stali się, na przykład, częścią Ligi Arabskiej.


Żydzi nie mogli dłużej żyć wśród wrogich muzułmańskich populacji, ale nadal są w regionie - rdzenni dla regionu. Jeśli w ten sposób będziemy o sobie myśleć, może jest to sposób na naturalizację.


Jeśli będziemy nadal myśleć o sobie jako o Europejczykach rzuconych tutaj, będziemy nadal outsiderami. Ale kontinuum żydowskiego życia na Bliskim Wschodzie oferuje nam sposób na widzenie siebie – i stanie się – częścią regionu.  


A przecież jest wielu ludzi na izraelskiej prawicy i wielu zwolenników Izraela z zewnątrz, którzy chcą, byśmy pogłębili wplątanie we wrogą ludność muzułmańską, włącznie z rozszerzaniem i aneksją osiedli pośrodku palestyńskiej populacji.  


Wielu ludzi, którzy kochają Izrael, kocha wyimaginowany kraj. Wielu ludzi, którzy nienawidzą Izraela, nienawidzi wyimaginowanego kraju. Brakuje nam krytycznej masy ludzi, którzy widzą kraj takim, jaki on jest. Bylibyśmy w o wiele lepszej sytuacji, gdybyśmy mieli tę krytyczną masę.


Bill Clinton patrzy jak Icchak Rabin i Jaser Arafat podają sobie ręce podczas historycznego podpisywania Umów z Oslo, 13 września 1993 roku. (GPO)
Bill Clinton patrzy jak Icchak Rabin i Jaser Arafat podają sobie ręce podczas historycznego podpisywania Umów z Oslo, 13 września 1993 roku. (GPO)

Lewica utknęła w Umowach z Oslo, nie ma żadnego nowego planu i scedowała kierownictwo na prawicę…


Jaki mógłby to być nowy plan?


No cóż, na początek, nie wysyłać setek tysięcy naszych cywilów, by splatali się w uściskach z milionami Palestyńczyków. Stara lewica, to co z niej pozostało, ciągle mówi, że gdyby tylko oni byli u władzy, pokój w jakiś sposób byłby możliwy, a wyborcy wiedzą, że to nieprawda.  


Premier Benjamin Netanjahu sadzi drzewo oliwne w dzielnicy Netiv Ha’avot w osiedlu Elazar na Zachodnim Brzegu, 28 stycznia 2019 roku. (Marc Israel Sellem/Pool)
Premier Benjamin Netanjahu sadzi drzewo oliwne w dzielnicy Netiv Ha’avot w osiedlu Elazar na Zachodnim Brzegu, 28 stycznia 2019 roku. (Marc Israel Sellem/Pool)

A prawica, ludzie, którzy rządzą krajem, mówią: Status quo jest w porządku. Tutaj człowiek ma nadzieję, że centrum mogłoby zrobić więcej: uznać rzeczywistość. Uznać to, co się dzieje. I myśleć o tym, co dalej. Syjonizm był zawsze bardzo kreatywnym ruchem. To zostało stracone. Syjonizm Partii Pracy miał tradycyjnie tyle twórczej energii. Syjonistyczni, świeccy pionierzy stworzyli ten kraj – dla własnych celów, według własnej specyfikacji. Ale stworzyli go.


A przecież mówisz, że nie zdawali sobie sprawy z tego, gdzie są?


Zrozumieli w 1948 roku, w czarnej godzinie – tej godzinie, obok której blednie wszystko, co mamy teraz – że to albo my, albo oni. Podjęli serię bezwzględnych decyzji, ponieważ musieliśmy być my, nie oni. Ale nie w pełni rozumieli kim „my” byliśmy: bardziej religijni, mniej socjalistyczni, bardziej bliskowschodni niż mieliśmy być. I to stało się państwem.  


Rozziew między oczekiwaniami a rzeczywistością jest źródłem lęku, z jakim na co  dzień nadal mamy do czynienia.


Wszystkie te dziesięciolecia później, czy ten bliskowschodni Izrael znowu może być potrzebny jako schronienie dla zachodnich Żydów?  


Ludzie, którzy stworzyli to państwo, byli geniuszami – w kategoriach rozumienia świata i w zdolności stosowania swoich wniosków do realnego świata. Każdy, kogo obchodzi los narodu żydowskiego powinien być szczęśliwy, że istnieje kwitnące państwo żydowskie, które ma Prawo Powrotu [dostarczające automatycznie obywatelstwa każdemu z żydowskim dziadkiem lub babką].  Myśląc o Żydach z Wielkiej Brytanii lub Francji, na przykład, nie sądzę, że wielu z nas uważało, że to nadal będzie istotne w 2019 roku. Myśleliśmy, że problem Żydów na świecie został rozwiązany po II Wojnie Światowej. Nie został rozwiązany.


Na tym zdjęciu z 14 maja 1948 roku widać ministrów nowego państwa Izraela w muzeum sztuki w Tel Awiwie przy ceremonii tworzenia nowego państwa podczas przemówienia premiera Ben Guriona, deklarującego niepodległość. (AP Photo)
Na tym zdjęciu z 14 maja 1948 roku widać ministrów nowego państwa Izraela w muzeum sztuki w Tel Awiwie przy ceremonii tworzenia nowego państwa podczas przemówienia premiera Ben Guriona, deklarującego niepodległość. (AP Photo)

Życzę każdemu wielu szczęśliwych lat w ich krajach. Nie przepowiadam rychłej katastrofy. Ale wszyscy powinni być wdzięczni Ben Gurionowi i Weizmannowi za to, co zrobili 70 lat temu. Modne jest krytykowanie ich za ich słabe punkty. Modne jest krytykowanie kraju dzisiaj. Wiele jest do krytykowania, Musimy jednak docenić to, co osiągnęli i to, jak ważne to jest w 2019 roku.  


Rozumieli los Żydów przed Holocaustem i dokonali tego: stworzyli Izrael.


Tyle tylko, że nie ten Izrael, który sądzili, że stworzyli.


Ameryka także nie jest tak naprawdę tym, co Thomas Jefferson sądził, że tworzy, a faceci, którzy przewodzili Rewolucji Francuskiej mogliby być nieco zaskoczeni, gdyby teraz pojawili się w Paryżu. Nic nigdy nie okazuje się takie, jak planowano.  


Nobody hijacked Israel. It’s just not what it’s pioneers thought they’d created

Times of Israel, 29 lipca 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


David Horovitz


Izraelski pisarz i dziennikarz, redaktor naczelny „The Times of Israel”. W latach 2004-2011 kierował „Jerusalem Post” Autor takich książek jak: Still Life with Bombers” (2004) and A Little Too Close to God” (2000), współautor „Shalom Friend: The Life and Legacy of Yitzhak Rabin (1996).