Historia operacji ratunkowej, która nie jest czarno-biała
Ten thriller opiera się na wydarzeniach, które są tak izraelskie, jak to możliwe: połączenie chucpy, szaleńczej odwagi i szczęścia (lub Bożej Opatrzności). Ten film izraelskiego scenarzysty-reżysera, Gideona Raffa (najlepiej znanego z „Homeland”) zajmuje się niesłychanie zuchwałą eskapadą, nawet jak na standardy Mosadu.
Pod koniec lat 1970. i na początku 1980., przy wojnie i głodzie, jakie dręczyły wtedy Etiopię, a Żydzi byli obiektem narastającego antysemityzmu, wielu członków żydowskiej społeczności ryzykowało długą, niebezpieczną wędrówkę przez pustynię, docierając do stworzonych ad hoc obozów dla uchodźców w sąsiednim Sudanie. Tysiące Żydów zginęło po drodze. Kiedy premier Menachem Begin dowiedział się o ich losie, nakazał agencji wywiadowczej znaleźć sposób, na sprowadzenie prześladowanych Żydów etiopskich do Izraela, do bezpieczeństwa.
Operacja Bracia (Micwah Ahim) była niewiarygodna w obu znaczeniach tego słowa. Początkowo Mosad szukał możliwych portów na Morzu Czerwonym, skąd marynarka mogłaby zabierać uchodźców. Tu właśnie w grę wszedł szczęśliwy przypadek. Badając możliwe miejsca, odkryli porzuconą szkołę nurkowania. Jej włoscy właściciele porzucili ją, kiedy zorientowali się, że jej izolowane położenie uniemożliwi jakąkolwiek zyskowność.
Mosad potrzebował miejsca, gdzie mógłby działać we wrogim kraju muzułmańskim i potrzebował przykrywki. Tak więc, ze słabym planem ale z silnymi nerwami agenci Mosadu założyli w pełni działający ośrodek nurkowania. W ciągu dnia gościli europejskich i innych turystów, a nocami organizowali operację ratowania etiopskich Żydów z pomocą odważnych przywódców tej społeczności, takich jak nieżyjący już Ferede Jazezow Aklum.
Były agent Mosadu, Gad Szimron, opisał Operację Bracia w książce opublikowanej po hebrajsku w 1998 roku, a po angielsku wydaną przez Gefen Publishing House w 2007 roku pod tytułem Mossad Exodus; the Daring Undercover Rescue of the Lost Jewish Tribe. Szimron napisał, że miejscowi członkowie personelu ośrodka nurkowania nie mieli pojęcia, co w rzeczywistości robili ich europejscy szefowie. Nie znali nawet ich prawdziwej narodowości.
Arous Village była takim sukcesem jako miejsce turystyczne, że goście przyjeżdżali z całego świata. W 1985 roku Izraelczycy musieli porzucić ten ośrodek po zmianie władz w Sudanie, kiedy to Sudan dostał się w ręce przywódcy zdecydowanego na wypłoszenie agentów Mosadu – prawdziwych i wyimaginowanych. Zniknęli po cichu w ciągu nocy, pozostawiając oszołomionych gości i personel, którzy następnego dnia zastanawiali się, co się stało. Wówczas jednak około 7 tysięcy etiopskich Żydów zostało niepostrzeżenie zabranych w bezpieczne miejsce, część statkami, a część, nieco później, samolotami.
Pod względem nagłośnienia Operacja Bracia była zaniedbanym, ubogim krewnym późniejszych masowych mostów powietrznych Operacji Mojżesz i Operacji Salomon. Chociaż byli agenci Mosadu, którzy brali udział w tej operacji, mówią, że potrafili również dobrze bawić się w tym ośrodku turystycznym, w żadnym razie nie było to relaksujące i kilkakrotnie byli bliscy schwytania lub utraty życia. Nikt nie miał żadnych złudzeń, jaki spotkałby ich los, gdyby zostali schwytani. Podczas gdy społeczeństwo Izraela ma coś, co nazywam Kompleksem Entebbe – przekonanie, że niezależnie od tego, gdzie są, Izrael w jakiś sposób będzie w stanie przyjść im z pomocą w godzinie potrzeby – agenci Mosadu i inni, którzy pracowali na misjach we wrogich krajach, są zawsze świadomi historii Eli Cohena. Nie zawsze udaje się uratować agenta przed powieszeniem. Nie zawsze jest szczęśliwe zakończenie.
W filmie ”Red Sea Diving Resort” grają Ben Kingsley, Chris Evans, Michael Kenneth Williams, Michiel Huisman i Alona Tal. Bardzo chcę zobaczyć ten film – zobaczyć międzynarodowe reakcje. Przedsmak tego drugiego miałam w tym tygodniu, kiedy przyjaciel zamieścił na Facebooku informację o premierze Netflix wraz ze zdjęciami ze zwiastuna, na których widać Evansa i Huismana.
Nie byłam przygotowana na komentarze.
“Dlaczego na pierwszym planie są dwaj biali/Europejczycy?” – brzmiał pierwszy komentarz. „Czy nie można tej historii opowiedzieć etiopskimi oczyma? W rzeczywistości, czy naprawdę byli jacykolwiek nie-etiopscy faceci, kręcący się wokół i pomagający ludziom podczas tych strasznych ucieczek?”
“Słuszna uwaga... Trzeba niczego nie rozumieć, żeby pokazać dwóch białych facetów… reklamujących film o czarnych ludziach. Mogli wybrać zdjęcia kogoś innego niż tych dwóch białych agentów Mosadu, żeby lepiej trafić do amerykańskiej publiczności” – dodał ktoś inny.
“Czy to jest film o Żydach z Etiopii, którzy zaryzykowali straszliwą wędrówkę, których poświęcenie i odwaga przywiodły ich do Izraela z pomocą kilku białych facetów; czy też jest to film o kilku białych facetach, megagwiazdach, którzy uratowali jakichś biednych, zagubionych czarnych ludzi i sprowadzili ich do innego kraju?” – komentował inny.
W tym momencie przestałam przewracać oczami i zaczęłam bić się w czoło. W przenośni waliłam głową o mur – politycznie poprawny mur, solidny i nie do przełamania.
Nie tylko uważałam, że ludzie nie zrozumieli sensu, czułam, jakbyśmy mówili dwoma różnymi językami.
„Red Sea Diving Resort” nie jest o “białych facetach, megagwiazdach”, którzy ratują ”jakichś biednych, zagubionych czarnych ludzi i sprowadzili ich do innego kraju”. Jest o megaagentach Mosadu sprowadzających około 7 tysięcy czarnych Żydów do domu, do Izraela – wiele ryzykując. Jest to prawdopodobnie jedyna niezwykła akcja ratunkowa Afrykanów z Afryki. Jest to dokładna odwrotność historii Ameryki transportowania Afrykanów z jednego kontynentu na inny. Tu chodzi o wolność, nie o niewolnictwo; o żydowską jedność, nie o podziały na białych i czarnych.
“Etiopscy Żydzi są prawdziwymi bohaterami tej historii” – powiedział Szimron w wywiadzie dla KAN 11 w tym tygodniu. To jest część ich historii, część, która nie powinna zostać przeoczona, ponieważ pewien odłam amerykańskiej publiczności nalega na definiowanie wszystkiego w kategoriach koloru i rasy.
W Izraelu niedawne zamieszki i protesty członków społeczności etiopskich Żydów pokazują, że proces absorbcji nie był bez błędów (absorbcja imigrantów z Jemenu i z byłego Związku Radzieckiego też nie była gładka), ale nie powinniśmy przymierzać amerykańskiej polityki tożsamości do sytuacji izraelskiej.
Amerykanizacja protestów społeczności etiopskich Żydów w żaden sposób nie przyczyni się do rozwiązania problemów. Wręcz przeciwnie. Jest bardziej prawdopodobne, że wzmocni podziały i napięcia mimo faktu, że izraelskie społeczeństwo jako całość – nie tylko etiopscy imigranci i ich sabra-potomstwo – dąży do pełnej integracji. A obsesja klasyfikowania wszystkich nie-etiopskich Żydów jako „białych” jest szczególnie absurdalna.
Dziennikarz i badacz Szmuel Rosner napisał kilka tygodni temu artykuł w „Jewish Journal”, zatytułowany Don’t Americanize Israel’s Ethiopian Riots. Rosner napisał, że mimo zrozumiałej tendencji w USA do traktowania zamieszek w Izraelu i Ameryce jako tę samą rzecz, nie są one tym samym:
“Powód zaczyna się od bardzo odmiennych historii tych dwóch czarnych społeczności. Afrykanie zostali sprowadzeni do Ameryki jako niewolnicy. Etiopscy Izraelczycy zostali sprowadzeni przez ich własny kraj, by odegrali rolę w wielkiej syjonistycznej sadze o gromadzeniu plemion Izraela. Ponadto, afrykańscy Amerykanie musieli walczyć o równość. Etiopska równość, przynajmniej jako zasada, była oczywistością. Tak, popełniono błędy. Tak, nadal są jeszcze nierozwiązane problemy. I, tak, Izrael inwestował większe zasoby w pomoc dla nowoprzybyłych niż dla jakiejkolwiek innej społeczności… Są także sukcesy. Wiele sukcesów…
Niestety, tym, co widzą, nie są wczorajsze osiągnięcia. Tym, co widzą, są dzisiejsze niepowodzenia”.
Film ”Red Sea Diving Resort” jest o wielkim osiągnięciu. Materiał promocyjny informuje, że film jest: „Zainspirowany rzeczywistymi wydarzeniami”. Rzeczywiste wydarzenia inspirują mnie także. Jak też wychodzenie poza oglądanie świata w czarno-białych kolorach. Kiedy będę oglądać ten film, mam nadzieję, że będzie w olśniewających kolorach.
A rescue story beyond black and white prisms
Jerusalem Post, 25 lipca 2019
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie kieruje The International Jerusalem Post.