Dziesięciolecia szczucia na brytyjskich Żydów


David Collier 2019-07-16


W tym tygodniu ”Guardian” opublikował list, którego współautorką jest Elleanne Green, założycielka Palestine Live. List był w obronie Chrisa Williamsona, zawierający zaprzeczenie, że w Labour Party jest antysemityzm. Już to samo jest skandaliczne. Ale problem ”Guardiana” z narodem żydowskim i z Izraelem idzie wstecz znacznie dalej niż sprawa Corbyna. Każdy, kto dzisiaj bada antysemityzm, wie, że corbynizm jest objawem problemu, nie zaś jego przyczyną.


Lepsze czasy w ”Guardianie”.


Z gazety ”Guardian”, 11 kwietnia 1950 roku. ”Liga Arabska nadal jest zagubiona. Nie zrobiła postępów na niedawnym spotkaniu w Kairze. W postawie wobec Izraela jeszcze nie wyszła poza ponurą urazę, że została pobita”.




To był ”Guardian”, który widział i mówił prawdę. Niektórzy arabscy gracze nigdy nie zmienili stanowiska. Nigdy nie wyszli poza urazę, że zostali pobici. Ale gdzieś po drodze „Guardian” (wraz z wieloma innymi mediami) albo zapomniał, albo nabawił się ślepoty na fakty leżące u podstaw konfliktu.


Antysemityzm i antysyjonizm


Zwolennicy teorii spiskowej powiedzą ci, że Żydzi zaczęli atakować Labour Party dopiero, kiedy Jeremy Corbyn przejął władzę, z powodu współczucia Corbyna dla Palestyńczyków. Niemniej większość syjonistów żywi współczucie dla Palestyńczyków, co czyni ów spisek demonizowaniem chochoła. Jeśli cofniemy się jeszcze bardziej, tym razem do roku 1953, sprawy stają się znacznie wyraźniejsze. Było to pod koniec procesu Slansky’ego. Czternastu czołowych członków czechosłowackiej partii komunistycznej oskarżono o syjonistyczny spisek i skazano. Jedenastu powieszono w Pradze 3 grudnia 1953 roku. Większość oskarżonych była Żydami. Był to antysemicki proces pokazowy.


”Guardian” nie unikał krytykowania tej demonizacji syjonizmu. Rozumiał w pełni antyżydowską naturę oskarżeń o syjonizm i chociaż w procesach cały czas odwoływano się do „antysyjonizmu”, „Guardian nieodmienne opisywał całą akcję jako „antyżydowską”.  Poniżej cytat z listu do redakcji z 19 stycznia 1953 roku:

Jeśli pozwolimy się przekonać, że sowieckie oskarżenie nie jest antysemityzmem, a tylko antysyjonizmem lub przeciw Izraelowi, to pomagamy w zagrożeniu dwóch i pół miliona Żydów”.

Na stronie drugiej gazeta opublikowała duży artykuł, opisujący oburzenie Board of Deputies of British Jews. Gazeta pisała o antysyjonizmie jako antysemityzmie. Przedstawiciele Board of Deputies przedstawili dwie interesujące uwagi. Najpierw o niepodzielności narodu żydowskiego i syjonizmu:

Syjonizm jest żydowskim ruchem, który działał na rzecz stworzenia żydowskiego państwa w starożytnej ojczyźnie narodu żydowskiego. A zatem syjonizmu nie można oddzielać od narodu żydowskiego i w świadomości ludzi są one postrzegane nierozłącznie

Potem jednak wspomnieli małą grupę ludzi, którzy nie zgadzali się.


[„Reakcją całego świata, który nie jest związany z Kremlem, było osłupienie” – powiedział. „Oskarżenie jest fantastyczne i monstrualne. Apologeci Pragi, a teraz także Moskwy – a my jesteśmy zaszokowani tym, że pewni Żydzi są gotowi uwierzyć morderczym oszczerstwom przeciwko [ludziom] z ich własnej krwi i kości – chcieliby, byśmy robili różnicę między antysyjonizmem i antysemityzmem, zaprzeczając, że atak na Żydów jako takich jest sugerowany i zamierzony. To rozróżnienie nie ostoi się badaniu…]
[„Reakcją całego świata, który nie jest związany z Kremlem, było osłupienie” – powiedział. „Oskarżenie jest fantastyczne i monstrualne. Apologeci Pragi, a teraz także Moskwy – a my jesteśmy zaszokowani tym, że pewni Żydzi są gotowi uwierzyć morderczym oszczerstwom przeciwko [ludziom] z ich własnej krwi i kości – chcieliby, byśmy robili różnicę między antysyjonizmem i antysemityzmem, zaprzeczając, że atak na Żydów jako takich jest sugerowany i zamierzony. To rozróżnienie nie ostoi się badaniu…]

Żydowscy obrońcy


Cały świat wie dzisiaj, że te wydarzenia były antysemityzmem, który próbował przebrać się w szaty antysyjonizmu. Niemniej garstka Żydów nadal broniła rzezi, jaka nastąpiła po tym procesie pokazowym. Jak to robili? Przez próbę legitymizowania sowieckiego argumentu, że był to antysyjonizm, nie zaś antysemityzm. Popatrzmy jednak na różnicę. „Guardian” w 1953 roku dał platformę żydowskim głosom głównego nurtu, a głos sprzeciwu mniejszości uważał za apologetów morderstwa, godnych wyłącznie pogardy.   


Dzisiaj widzimy wszystkie stare ”antysyjonistyczne” argumenty sowieckich komunistów używane znowu przez antysemitów jako sposób ukrycia swojej niechęci do Żydów. Czy można sobie wyobrazić w 1953 roku ”Guardiana”, który ignoruje głos Board of Deputies i publikuje apologetyczne listy garstki Żydów-komunistów, legitymizując tym morderstwa w Pradze? A przecież to właśnie robią dzisiaj. Widzimy więc, jak bardzo zmienił się ”Guardian”. Obecnie oddaje głos ekstremistom jako sposób legitymizowania rzeczy, które kiedyś jasno widział jako antysemickie. „Guardian” jawnie  odwrócił się plecami do Żydów.


”Guardian” i bojkot


Arabowie bojkotują Żydów od setek lat. W latach 1960. niektóre firmy brytyjskie łatwo ugięły się przed presją arabską. W 1963 roku firma ubezpieczeniowa Norwich Union wymusiła rezygnację Lorda Mancrofta, ponieważ Arabowie zażądali, by pozbyli się Żyda. Artykuł redakcyjny „Guardiana” z 4 grudnia 1963 roku w sprawie bojkotu był jasny. Pisali o zastraszaniu, niedobrym dla wszystkich, które należy ignorować:


[Nawet jeśli dałoby się to wyegzekwować, jak dla Norwich Union (jak ujmuje to ich oświadczenie) „uniemożliwiałoby to dostarczanie ubezpieczenia podróżnego ludziom wszystkich ras”? W najgorszym wypadku mogliby nadal dawać ubezpieczenia ludziom wszystkich ras poza jedną (rasą arabską) i te ubezpieczenia z pewnością byłyby ważne także w sytuacji wypadku w kraju arabskim, jak długo ubezpieczenie byłoby uznane za ważne między stronami [zawierającymi umowę o ubezpieczeniu].
[Nawet jeśli dałoby się to wyegzekwować, jak dla Norwich Union (jak ujmuje to ich oświadczenie) „uniemożliwiałoby to dostarczanie ubezpieczenia podróżnego ludziom wszystkich ras”? W najgorszym wypadku mogliby nadal dawać ubezpieczenia ludziom wszystkich ras poza jedną (rasą arabską) i te ubezpieczenia z pewnością byłyby ważne także w sytuacji wypadku w kraju arabskim, jak długo ubezpieczenie byłoby uznane za ważne między stronami [zawierającymi umowę o ubezpieczeniu].

Niebezpieczeństwo poddania się [naciskowi] polega na tym, że ośmieli „arabskie interesy” do ponowienia i wzmocnienia nacisków. Może także wywołać kontr-presję ze strony izraelskiej. Nikt – Arabowie, Izraelczycy i inni – nie wyjdzie na tym w ostatecznym rachunku lepiej. Sposobem pokonania takiego komercyjnego szantażu jest sprzeciwienie się mu.] 


Tutaj jest prosty tytuł artykułu redakcyjnego „Guardiana”: Jak pokonać arabski bojkot:


Syjonizm jako rasizm


Historia pokazuje, że od czasu pokonania nazistowskich Niemiec dwa najbardziej gwałtowne nurty antysemityzmu były w świecie islamskim i w świecie komunistycznym. Oba przebierały się za antysyjonizm. Podczas zimnej wojny utworzyły sojusz, który często podnosił łeb w międzynarodowych organach, takich jak ONZ. Wystarczy spojrzeć na ten artykuł z  ”Guardiana” po przegłosowaniu przez ONZ rezolucji, że „syjonizm jest rasizmem”:


[Głosowanie w ONZ potępia syjonizmZgromadzenie Ogólne Komisji Praw Człowieka ONZ, które reprezentuje wszystkich członków ONZ, przyjęło arabską rezolucję z silnymi antyżydowskimi akcentami. Rezolucja potępia „syjonizm”, zrównuje go z „rasizmem” i z tego należy się domyślać, że wzywa do wyplenienia obu. To najnowsze posunięcie oznacza, że chociaż Arabowie przegrali kampanię o wyrzucenie Izraela z ONZ, udało im się wstawić państwo żydowskie do tej samej znienawidzonej kategorii białych krajów rasistowskich, co Afrykę Południową i Rodezję.]

[Głosowanie w ONZ potępia syjonizm

Zgromadzenie Ogólne Komisji Praw Człowieka ONZ, które reprezentuje wszystkich członków ONZ, przyjęło arabską rezolucję z silnymi antyżydowskimi akcentami. Rezolucja potępia „syjonizm”, zrównuje go z „rasizmem” i z tego należy się domyślać, że wzywa do wyplenienia obu. To najnowsze posunięcie oznacza, że chociaż Arabowie przegrali kampanię o wyrzucenie Izraela z ONZ, udało im się wstawić państwo żydowskie do tej samej znienawidzonej kategorii białych krajów rasistowskich, co Afrykę Południową i Rodezję.]



Były liczne artykuły w ”Guardianie” o tym głosowaniu przez cały listopad i grudzień 1975 roku. Wszystkie były wysoce krytyczne. Artykuł redakcyjny zatytułowany Dziki atak na Izrael, wskazywał na rasistowską, niedemokratyczną naturę i hipokryzję bloku głosującego za tą rezolucją w ONZ. W tym czasie opublikowali tylko jeden zbiorowy list, list od około 150 brytyjskich członków parlamentu, jasno nazywających głosowanie piętnujące syjonizm rodzajem antysemityzmem. („Guardian” później stanie się tak niesławny z powodu zupełnie innych zbiorowych listów):  


[My, podpisani członkowie Izb Parlamentu, Wyrażamy naszą odrazę do antysemityzmu w każdej postaci; Potępiamy rezolucję Narodów Zjednoczonych, która fałszywie i oszczerczo zrównała syjonizm z rasizmem i z rasową dyskryminacją; Uznajemy syjonizm za prawomocny ruch żydowskiego wyzwolenia narodowego, a państwo Izrael za naturalne i prawomocne wypełnienie syjonistycznego programu; Wzywamy Zgromadzenie Ogólne ONZ do odrzucenia wszystkich prób, rasistowskich samych w sobie, piętnowania państwa Izrael, co podważa zasady i cele samych Narodów Zjednoczonych.]
[My, podpisani członkowie Izb Parlamentu, Wyrażamy naszą odrazę do antysemityzmu w każdej postaci; Potępiamy rezolucję Narodów Zjednoczonych, która fałszywie i oszczerczo zrównała syjonizm z rasizmem i z rasową dyskryminacją; Uznajemy syjonizm za prawomocny ruch żydowskiego wyzwolenia narodowego, a państwo Izrael za naturalne i prawomocne wypełnienie syjonistycznego programu; Wzywamy Zgromadzenie Ogólne ONZ do odrzucenia wszystkich prób, rasistowskich samych w sobie, piętnowania państwa Izrael, co podważa zasady i cele samych Narodów Zjednoczonych.]

Trudno uwierzyć, że to jest ta sama gazeta. „Guardian” nigdy nie miał problemu z identyfikowaniem antysyjonizmu jako dokładnie tego, czym jest. Rozpoznawał arabską odmowę zaakceptowania porażki jako leżącą u podstaw przyczynę konfliktu, widział antysemityzm w antysyjonistycznej retoryce Związku Radzieckiego i nie miał problemu z szybkim zrozumieniem natury arabskiego bojkotu. „Guardian” był często krytyczny wobec polityki rządu Izraela, ale widział antysyjonizm jako antysemityzm, którym on istotnie jest.  


Co zmieniło się w ”Guardianie”?


Odpowiedź na to pytanie nie jest trudna. ”Racjonalna lewica” straciła duszę, kiedy zainfekował ją ten sam wirus, który kiedyś była w stanie identyfikować i zwalczać. Widziała islamski antysemityzm do czasu, kiedy ją zaraził. Podobnie z sowieckim antysemityzmem. Dzisiaj ludzie piszący te listy do „Guardiana” popierają tę samą ideologię, którą „Guardian” odrzucił w 1953 roku. Zaczęli używać mediów do szerzenia swojej obsesji. Oto wykres częstotliwości używania słowa „Izrael” w latach 1947-2003:



W latach 1966-1967, które obejmują wojnę sześciodniową, było 960 artykułów. W latach 2002-2003 było już 3402. Mogę sobie tylko wyobrażać, jak źle przedstawiają się sprawy dzisiaj. Ustawmy to w perspektywie. Przez 24 miesiące Izraelem zajmowano się w 3402 artykułach. Kongo nie doszło nawet do 1500 przez całe pięć lat drugiej wojny kongijskiej, która kosztowała miliony ofiar śmiertelnych. Dodanie Ruandy do poszukiwań nie czyni większej różnicy. Izrael stał się przedmiotem obsesji „Guardiana”.


Sprawy stają się jeszcze bardziej interesujące, kiedy szukamy słowa ”antysyjonizm”. Aż do lat 1990 w archiwach „Guardiana” nie ma – poza krytyką – żadnych odnośników do tego słowa i mógł minąć cały rok bez ani jednego artykułu, w którym by ono  występowało. W 1998 roku był jeden artykuł. Dwa inne w 1999 i 2000 roku.  W 2001 podwoiło się to do czterech, a w 2003 potroiło do trzynastu. Potem rosło lawinowo.


Jedyna wzmianka w 1998 roku była odniesieniem do książki z lat 1930. W 1999 roku sztuka Perdition była na stronie kulturalnej, kiedy przez krótki czas wystawiano ją w Gate Theatre. W styczniu 2000 roku David Ceserani użył tego terminu w swojej krytyce Normana Finkelsteina. W czerwcu John Fordham napisał artykuł w dziale muzyki o jazzie Gilada Atzmona. Potem w sierpniu 2001 roku była wzmianka w artykule o Woodcraft Folk i o złożoności globalnej polityki. We wrześniu była kolejna reklama jazzowa Gilada Atzmona.


”Guardian” i nowe tysiąclecie


W 2001 roku odbyła się konferencja ONZ w Durbanie. Podobna w tonie do argumentów „syjonizm jest rasizmem” z lat 1970., to była działalność ONZ w najgorszym wydaniu. I rok 2001 jest tym, gdzie możemy robić porównania. Tam, gdzie w latach 1970. „Guardian” widział hipokryzję, „Gurdian” z 2001 roku był częściowo osadzony w tej samej mentalności. Opublikował kilka artykułów z ostrożną krytyką konferencji, ale w wielu sugerował, że Izrael może winić tylko siebie. Pod koniec roku pozwolił Mary Robinson z ONZ napisać o tym haniebnej konferencji jako o „niezwykłym wydarzeniu”.  


Niemal natychmiast sprawy pogorszyły się. Pierwszy artykuł w „Guardianie” o syjonizmie, który byłby rozpoznawalny dzisiaj, opublikowano 22 grudnia 2001 roku. Był to artykuł Faisala Bodiego. (Według Mike’a Gapesa, Faisal Bodi był „apologetą skrajnych spraw islamskich”. Prowadzi on blog dla popierającego Hezbollah IHRC i był wspomniany w raporcie CST o antysemityzmie. Po kilku latach usunięto go ze stron „Guardiana”, ale zdążył tam opublikować dziesiątki artykułów.) Islamistyczny antysemityzm, który widzi syjonizm jako jakiś rodzaj globalnego spisku, zainfekował redakcyjną wizję ”Guardiana”.  


Staczanie się na mroczną drogą było szybkie. 4 stycznia 2002 roku opublikowano w tej gazecie pierwszy list od Neturei Karta. Antysyjonizm stał się nowym, gorącym tematem. Szukano liberalnych Żydów, którzy bagatelizowaliby sprawę i publikowano artykuły takie jak napisany przez rabina Davida Goldberga, w którym mówił Żydom, by nie wyolbrzymiali antysemityzmu. Także Michael Rosen pojawił się na stronach ”Guardiana” w styczniu 2002 roku.


25 lutego 2002 roku ”Guardian” opublikował artykuł o lewicowym antysemityzmie. Autor popełnia kilka poważnych błędów statystycznych, kiedy mówi o syjonizmie wśród brytyjskich Żydów. Próbuje zachować równowagę, ale tylko między Żydami a tymi, którzy chcą ich zniszczyć. W pewnym momencie proponuje jako uprawnione stanowisko opozycję wobec Izraela, włącznie z opozycją wobec jego istnienia. Jest to ważne, ponieważ autorem był Gary Younge, będący obecnie w kierownictwie redakcji „Guardiana”.


Możemy zakończyć tę część na 9 maja 2002 roku. Artykuł ostro krytykujący oskarżenie o antysemityzm. Są w nim wszystkie używane obecnie argumenty. Antysemityzm jest głównie problemem prawego skrzydła – Antyarabski rasizm jest większym problemem – Oskarżenia o antysemityzm są fałszywe i w rzeczywistości chodzi o Izrael – Jeśli istnieje antysemityzm, to jest to wina Izraela. Autor? Seamus Milne, twórca projektu Jeremy’ego Corbyna.



W tym czasie ”Guardian” przeszedł już na drugą stronę.


Bojkot, bojkot, bojkot


Liga Arabska próbowała na próżno wznowić słynny bojkot arabski w latach 1990. Przed 2002 rokiem wszystkie wzmianki w ”Guardianie” o bojkocie Izraela odnosiły się krytycznie do takich akcji. Do lutego 2002 roku, kiedy „Guardian” poinformował o proponowanym głosowaniu studentów na Manchester University w poparciu bojkotu izraelskich towarów. Wtedy, 6 kwietnia 2002 roku „Guardian” całkowicie zmienił grę. Podczas gdy poprzednio postrzegał bojkot Izraela jako coś, czemu trzeba się sprzeciwiać, obecnie zamieścił list podpisany przez 125 akademików, który wzywał do akademickiego i kulturalnego bojkotu Izraela:



Nie wiedział o tym jeszcze, ale właśnie rodził się ruch BDS i niebawem ”Guardian” przyjął na siebie rolę głównego medium Wielkiej Brytanii propagującego BDS. Była tam wyraźna decyzja redaktorska i od tego czasu każda duża akcja BDS otrzymywała miejsce na łamach „Guardiana”. 7 maja 2002  roku była relacja z konferencji w Związku Nauczycieli Akademickich (AUT). Dotyczyła głównie sprawy różnicy płac między płciami. Nagle, na koniec artykułu, autor wepchnął informację o bojkocie Izraela. AUT nawet nie rozważał głosowania w tej sprawie, ani ta informacja nie pasowała do kontekstu artykułu – z jakiegoś jednak powodu wepchnięto ją. Dziennikarze „Guardiana” aktywnie próbowali znormalizować bojkot Izraela.


Twarda lewica przemówiła, ale co z islamistami? Tego samego dnia, w którym ukazał się artykuł o AUT, 7 maja , „Guardian” opublikował anons wzywający do bojkotu Izraela. Sygnatariusze? Muslim Council of Britain, Friends of Al Aqsa, Palestine Return Centre, Palestine Solidarity Campaign, IHRA i wszystkie inne organizacje, które spędziły ostatnie dwadzieścia lat na demonizowaniu Izraela i szerzeniu antysemityzmu.



Listy nigdy nie ustały


BDS nasilił swoje działania pod koniec 2004 roku i w 2005 roku rozwinął się w duży ruch, jaki znamy dzisiaj. Przez ostatnie dwadzieścia lat „Guardian” ześlizgiwał się coraz głębiej w przepaść. Publikował niekończący się potok listów, wzywających do bojkotu Izraela. Zawsze te same nazwiska, raz za razem. Gdy tylko można było skrytykować Izrael lub gdy trzeba było pomniejszyć i zbagatelizować antysemityzm, „Guardian” publikował listy z licznymi podpisami w różnych sprawach. Gaza, osiedla, antysemityzm. Właściwie ten sam list napisany i podpisany przez tych samych ludzi. W sprawie Izraela „Guardian” propaguje proislamistyczną, promarksistowską wizję świata i releguje główny nurt żydowski na margines. Antysyjoniści tacy jak Jonathan Rosenhead pojawiają się dziesiątki razy w wyszukiwarce „Guardiana”. Dlaczego? I kim on jest?


Znamy te imiona na pamięć. Widzimy je raz za razem. Ludzie tacy jak Tony Greenstein, Haim Bresheeth, Steven Rose, Miriam Margolyes, Deborah Fink, Leah Levane, Richard Kuper, Graham Bash, Naomi Wimborne-Idrissi i Mike Cushman. Wszyscy oni widzieli swoje nazwiska w druku dziesiątki, jeśli nie setki razy. A dlaczego? Tylko dlatego, że są żydowskimi przeciwnikami Izraela.


”Guardian” wyszukał antysyjonistyczny żydowski margines, by używać go jako przykrywkę, tak samo, jak zrobił to Jeremy Corbyn, kiedy przejął władzę w 2015 roku. Seamus Milne odszedł nawet z „Guardiana, żeby go chronić, niewątpliwie przynosząc do Labour dobrze nauczone lekcje. 


A dzisiaj


”Guardian’ od lat ochoczo szczuł na brytyjskich Żydów. W tym tygodniu opublikował kolejny list. Ten list współorganizowała założycielka grupy Palestine Live, Elleanne Green.



W którym momencie „Guardian” sprzedał społeczność brytyjskich Żydów antysemickim żydożercom z Palestine Live?


Przez ostatnie cztery lata zwracały się do mnie wszystkie duże gazety w Wielkiej Brytanii, poza jedną. Ten blog był na czele badań ześlizgiwania się Labour Party w instytucjonalny antysemityzm. Straciłem liczbę postaci politycznych, które pomogłem zdemaskować. Niemniej nie przypominam sobie, by jakikolwiek dziennikarz „Guardiana” kiedykolwiek kontaktował się ze mną.


W rzeczywistości ci, którzy piszą dla „Guardiana” mówią ludziom, by blokowali na Twitterze takich jak ja  i innych działaczy antyrasistowskich.



David Hirsh napisał, że antysemicki sposób myślenia przesiąkł do tego, co nazwał „społecznością dobra” i mówi, że „większość ludzi w tej społeczności nie jest ich świadoma i nie wie, jak się przed nimi bronić”.  ”Guardiana” nie daje się obecnie odróżnić od tych samych antysemickich organów, które ta gazeta dawniej zwalczała. Niestety, podobnie jak większość „straconej lewicy”, gdyby nawet chciał odrobić szkody, to nie wiedziałaby, gdzie zacząć. Ta gazeta połknęła zbyt dużo islamistyczno-marksistowskiej ideologii, by była w stanie odróżnić dobro od zła. Szczucie na brytyjskich Żydów można nawet znaleźć  w dziale sportowym. Czytelnikom pozostał zatruty cień czegoś, co kiedyś przypominało gazetę.

 

The Guardian newspaper: Decades of baiting British Jews

11 lipca 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


David Collier

Znany badacz brytyjskiego antysemityzmu, autor blogu Beyond the great devide