"Hamas nie boi się wyborów"


Khaled Abo Toameh 2019-07-14

Na zdjęciu: Uzbrojeni członkowie palestyńskiego Fatahu okupują budynek Palestyńskiej Rady Ustawodawczej w Ramallah i strzelają w powietrze 28 stycznia 2006 r. w proteście przeciwko zwycięstwu Hamasu nad ich partią w wyborach, które odbyły się trzy dni wcześniej. (Zdjęcie:  Zharan Hammad/Getty Images)
Na zdjęciu: Uzbrojeni członkowie palestyńskiego Fatahu okupują budynek Palestyńskiej Rady Ustawodawczej w Ramallah i strzelają w powietrze 28 stycznia 2006 r. w proteście przeciwko zwycięstwu Hamasu nad ich partią w wyborach, które odbyły się trzy dni wcześniej. (Zdjęcie:  Zharan Hammad/Getty Images)

Prezydent Autonomii Palestyńskiej, Mahmoud Abbas, mówi, że jest gotowy do od dawna nie przeprowadzanych wyborów prezydenckich i parlamentarnych, a nawet wydał instrukcję palestyńskiej Centralnej Komisji Wyborczej, by rozpoczęła przygotowania do wyborów.  


Abbas wydaje się podejmować nie lada ryzyko. Jest realna możliwość, że jego rywalom z Hamasu uda się zepchnąć go z prezydenckiego tronu, który tak uparcie zajmował przez ostatnie czternaście lat.  


Przywódcy Hamasu chętnie powitali inicjatywę nowych wyborów. Przywódcy mówią, że nie boją się wyborów: są przekonani, że to ich ruch wygra.  


Przywódcy Hamasu wyraźnie mają nadzieję, że jeśli i kiedy odbędą się nowe wybory, umożliwią Hamasowi przejęcie prezydentury Autonomii Palestyńskiej (AP) i Palestyńskiej Rady Ustawodawczej.   


Z pewnością wynikiem nowych wyborów będzie utworzenie kolejnej enklawy kontrolowanej przez Hamas na Zachodnim Brzegu. Palestyńczycy będą mieli dwa rządzone przez Hamas mini-państwa: jedno na Zachodnim Brzegu i drugie w Strefie Gazy.


Ostatnie palestyńskie wybory parlamentarne – w 2006 roku – skończyły się zwycięstwem Hamasu. Przedstawiciele Hamasu, którzy szli do wyborów z listy o nazwie Zmiana i Reforma, zdobyli 74 ze 132 miejsc. Zwycięstwo Hamasu było poważnym ciosem dla rządzącej frakcji, Fatahu Abbasa, której kandydaci zdobyli tylko 45 miejsc.


Osiemnaście miesięcy później Hamas przemocą przechwycił władzę w Strefie Gazy, po obaleniu zdominowanej przez Fatah Autonomii Palestyńskiej. Od tego czasu Palestyńska Rada Ustawodawcza jest praktycznie sparaliżowana, pozostawiając Autonomię Palestyńską bez parlamentarnego nadzoru.


Ostatnie palestyńskie wybory prezydenckie odbyły się w styczniu 2005 roku, kiedy wybrano Abbasa na następcę Jasera Arafata. Od tego czasu Palestyńczycy byli pozbawieni możliwości wyboru nowego prezydenta z powodu trwającej walki o władzę między Fatahem na Zachodnim Brzegu a Hamasem w Strefie Gazy. 83-letni Abbas sprawuje już 14 rok swoją czteroletnią kadencję prezydenta. Wielu Palestyńczyków przestało uważać go za legalnego i prawowitego przywódcę po styczniu 2009 roku, kiedy upłynęła jego kadencja.   


Abbas podejmuje ryzyko, wyrażając gotowość do przeprowadzenia nowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.


Po pierwsze, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że Hamas znowu wygra wybory parlamentarne. Jednym z głównych powodów, dla którego Hamas wygrał wybory w 2006 roku była szalejąca finansowa i administracyjna korupcja w Autonomii Palestyńskiej. Dlatego też Hamas wybrał nazwę swojej listy jako Zmiana i Reforma – obiecując Palestyńczykom zakończenie korupcji.


W dodatku, wielu kandydatów Fatahu, podejrzanych o udział w korupcji i złym zarządzaniu, którzy brali udział w tamtych wyborach, nadal jest u władzy. Można spokojnie założyć, że Palestyńczycy nie zagłosują na tę samą listę Fatahu, na której są ludzie, kiedyś odrzuceni przez nich z powodu korupcji.  


Po drugie, inicjatywa Abbasa przeprowadzenia nowych wyborów będzie widziana jako przyznanie się do porażki w kwestii usunięcia Hamasu od władzy w Strefie Gazy. Co gorsza, uczestnictwo Hamasu w nowych wyborach nada legitymację temu islamistycznemu ruchowi i wzmocni jego rolę jako wielkiego gracza na palestyńskiej arenie.


W przeszłości Abbas i jego współpracownicy mówili, że nie może być wyborów, jak długo Hamas oficjalnie odmawia zakończenia swoich rządów w Strefie Gazy. Wygląda na to, że obecnie Abbas zrezygnował z tego warunku.  


Po trzecie, Abbas nie ma żadnych gwarancji, że wybory w Strefie Gazy będą prowadzone w wolny i sprawiedliwy sposób, jak długo Hamas pozostaje u władzy. W sytuacji, w której Hamas brutalnie rozprawia się ze swoimi rywalami politycznymi, szczególnie z Fatahu, jest wysoce nieprawdopodobne, by kandydaci Fatahu czuli się bezpieczni i otwarcie kwestionowali władców Strefy Gazy. Hamas nie pozwoli kandydatom Fatahu na prowadzenie kampanii wyborczych, krytykujących reżim i przywódców Hamasu.


W marcu Palestyńczycy w Strefie Gazy zaznali bezpośrednio – i boleśnie - smaku tego, co dzieje się z każdym, który odważa się stawiać wyzwanie Hamasowi. Protesty, jakie wybuchły w różnych częściach Strefy Gazy przeciwko panującej biedzie, spotkały się z żelazną pięścią Hamasu.  


Hamas nie tylko oskarżył Fatah o to, że stał za tymi ekonomicznymi protestami, ale jego siły bezpieczeństwa aresztowały dziesiątki członków Fatahu w Strefie Gazy. Fatah mówi, że wielu jego członków doznało brutalnych tortur z rąk Hamasu. Fatah uważa także, że Hamas jest odpowiedzialny za próby zabicia dwóch wysokich rangą funkcjonariuszy Fatahu w Strefie Gazy: Ahmeda Hilsa i Atefa Abu Seifa.


"Hamas porwał i brutalnie torturował członków Fatahu – powiedział rzecznik Fatahu, Osama Kawassmeh. – Żaden Palestyńczyk nie potrafi wyobrazić sobie, co zrobił Hamas”.


W dodatku do ciężkiego pobicia pałkami i plastikowymi rurami, kilku Palestyńczyków mówi, że funkcjonariusze Hamasu zmuszali ich do picia własnego moczu i łamali ręce i nogi zatrzymanych.  


Jeśli członkom Fatahu nie wolno było nawet protestować przeciwko warunkom życia Palestyńczyków w Strefie Gazy, to jak będą w stanie uczestniczyć w wolnych i równych wyborach pod rządami Hamasu?  


A także, jeśli członkowie Fatahu są systematycznie atakowani i torturowani przez Hamas za wyrażanie swoich pogladów, to jak otrzymają pozwolenie na prowadzenie kampanii wyborczej, która stawia wyzwanie władzy Hamasu w Strefie Gazy?


Inicjatywie Abbasa tymczasem przyklasnął nie tylko Hamas, ale także kilka palestyńskich frakcji i instytucji, które od dawna wzywały do nowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Niedawno frakcje i instytucje wysłały Abbasowi list z poparciem jego inicjatywy, w którym stwierdziły, że Palestyńczycy mają prawo do wybierania swoich przywódców w wolnych i przejrzystych wyborach.  


W dziwacznym, paralelnym świecie Palestyńczyków przywódcy Hamasu mówią, że choć nie boją się wyborów, nie są pewni, czy głosowanie będzie wolne i niezależne na Zachodnim Brzegu, gdzie Autonomia Palestyńska nadal rozprawia się ze zwolennikami Hamasu niemal codziennie.  


"Hamas nie boi się wyborów - powiedział jeden z przywódców Hamasu, Mohammed Nazzal. – W rzeczywistości to Abbas boi się wyborów, ponieważ  sondaże opinii publicznej pokazują, że Hamas pokona jego i Fatah. Mimo naszych błędów Hamas pozostaje sumieniem Palestyńczyków, ponieważ nie prowadzi współpracy w sprawie bezpieczeństwa [z Izraelem] i nie kradnie pieniędzy ludzi”.


Przywódcy Hamasu są pewni, że zwyciężą w każdych nowych wyborach z dwóch powodów: współpraca Autonomii Palestyńskiej z Izraelem w dziedzinie bezpieczeństwa jest uważana przez Hamas i przez wielu Palestyńczyków za akt zdrady, i Palestyńczycy wydają się mieć dość korupcji, szalejącej wśród najwyższych szeregów palestyńskiego kierownictwa.


Niedawny sondaż opinii publicznej opublikowany przez palestyńską organizację monitorującą korupcję, Koalicję Aman, ujawnił, że 91% Palestyńczyków nie ufa Autonomii Palestyńskiej. Inne sondaże pokazały, że ponad 60% badanych Palestyńczyków chciałoby ustąpienia Abbasa.


Obecnie jest zbyt wcześnie na przewidywania, czy najnowsza inicjatywa Abbasa powiedzie się. Napięcia między Fatahem a Hamasem są tak silne jak zawsze. Także Egipcjanie, którzy trudzili się w ostatnich miesiącach, by pośredniczyć w zakończeniu sporu, jak się wydaje podnieśli ręce do góry i poddali się.


Palestinians: ”Hamas Is Not Afraid of Elections”

Gatestone Institute, 1 lipca 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Khaled Abu Toameh - urodzony w 1963 r. w Tulkarem na Zachodnim Brzegu, palestyński dziennikarz, któremu wielokrotnie grożono śmiercią. Publikował między innymi w "The Jerusalem Post", "Wall Street Journal", "Sunday Times", "U.S. News", "World Report", "World Tribune", "Daily Express" i palestyńskim dzienniku "Al-Fajr". Od 1989 roku jest współpracownikiem i konsultantem NBC News.