Serwus, madonna, czyli signum temporis


Andrzej Koraszewski 2019-05-10


Niech inni księgi piszą, ja sobie pomyślę, co o tym myślę. Proszę nie traktować tego poważnie, ja tylko się zastanawiam, jak to wszystko sobie poukładać i dlaczego reakcje na obrazek tęczowej Madonny wywołały w moim umyśle obraz karykatury Jarosława Kaczyńskiego w turbanie z dymiącą bombą. Sprawa nie jest oczywiście do końca jasna. Zawsze można sobie troszkę pokrytykować. Więc może najpierw pytanie za dwa punkty. Z pierwszych (fatalnie  napisanych) doniesień zrozumiałem, że jakieś plakaty z Matką  Boską z tęczową aureolą pojawiły się wewnątrz w kościele. Więc moim pierwszym (chyba niesłusznym) pytaniem było: czy tęczowa Madonna powinna pojawić się w kościele, czy może byłoby lepiej, gdyby do tego przybytku zepsucia  nie wchodziła?

To jak ze starego dowcipu, o tym jak Matka Boska postanowiła wybrać się do Polski. Po co, pyta ją Jezus. – Nigdy tam nie byłam, a podobno jestem jej królową – odpowiada Matka Boska (dowcip opowiadany bardzo wiele lat temu przez wierzącego przyjaciela).


Czy zatem obrazek tęczowej Madonny wewnątrz świątyni byłby przestępstwem i desakralizacją, a przed świątynią byłby zaledwie całkowicie dopuszczalną polemiką z deskaralizacją świątyni w wykonaniu kapłana? Intrygujące pytanie, ale warto je zadać. Czy dekoracje Grobu Pańskiego, które dyskryminują mniejszości seksualne lub są antysemickie, to desakralizacja? Wolność Tomku w swoim domku, odpowie kapłan i kto wie, czy nie ma racji.   


Być może nie powinniśmy naśladować ich paskudnych obyczajów.


Potem jednak sam minister spraw wewnętrznych, jego świątobliwość Joachim Brudziński, poinformował, że „Aktywistka rozkleiła plakaty z Matką Boską w tęczowej aureoli, m.in. na murach parafii w Płocku”. Jego ministerialna świątobliwość jest równie mętna jak dziennikarze.


Na marginesie wystąpienia Prymasa Polski dowiedziałem, się, że  „naklejki i plakaty z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej w tęczowych aureolach zostały rozlepione przez Podleśną w nocy 27 kwietnia na śmietnikach i na przenośnych toaletach wokół parafii św. Dominika w Płocku (potem pojawiły się również w Warszawie i innych miejscach).


Ksiądz Prymas o tej sprawie mówił:

Nie może być zgody, by z jakiegokolwiek powodu naruszać to, co dla poszczególnych ludzi, grup społecznych czy wyznaniowych oraz różnych środowisk jest nienaruszalne. Zatem żadna sytuacja nie usprawiedliwia działań, które ranią wrażliwość drugiego człowieka, ani takich, które w odwecie odbierają godność i poczucie bezpieczeństwa.

Przewodnicząca Partii Republikańskiej, która obecnie jest członkinią klubu parlamentarnego PiS, Anna Siarkowska, kontynuuje walkę przeciwko rozpowszechnianiu pracy Elżbiety Podleśnej. Jak poinformowała na Twitterze, złożyła zawiadomienia do prokuratury na osoby, które w ten sposób "publicznie drwią z wartości najdroższych dla katolików". 


Można w tym momencie powiedzieć „Witamy w Iranie”. Pojawia się niesłychanie istotne pytanie, czy zazdroszcząc głębokiej wiary muzułmanom, polscy politycy idą śladami twórców nowoczesnych teokracji? Obrona uczuć religijnych w krajach islamu to otwarte wezwania do mordowania  bluźnierców, mordy sądowe i lincze w wykonaniu podburzonych przez kapłanów, nazbyt głęboko wierzących ludzi.      


Żyjemy jednak w Polsce, gdzie jeszcze jesteśmy na etapie coraz bardziej retorycznego już pytania o państwo prawa. Czy państwo powinno wysłać oddział policji religijnej w celu ujęcia osoby, która powiesiła w świątyni lub w jej okolicach obrazki z Matką Boską?


Prokuratura nie jest w tej sprawie pewna. Pewni natomiast są przedstawiciele rządu jego Kaczyńskiej mości. Jego świątobliwość, minister spraw wewnętrznych, w rozmowie z dziennikarzem nie mówi o kwestiach prawa i możliwości nadużycia władzy przez podległe mu siły policyjne, które wysłały zbrojną brygadę zamiast listu poleconego wzywającego na przesłuchanie, opowiada natomiast o swojej pielgrzymce do Częstochowy, kiedy był dzieckiem. Witamy w Turcji.  


Prezes Kaczyński zareagował Cyrankiewiczem. „Każdemu, kto podniesie rękę na władzę, władza tę rękę odrąbie” mówił premier Cyrankiewicz w czerwcu 1956 roku. Byłem na tym wiecu jako szesnastoletni chłopak, więc słowa Kaczyńskiego mówiącego: „Kto podnosi rękę na Kościół, ten podnosi rękę na Polskę” dziwnie mi się ze słowami tamtego premiera skojarzyły.


Oczywiście Jarosław Kaczyński nie mówił jasno, bo tego wymaga sztuka podżegania do nienawiści, mógł mieć na myśli obrazki Madonny w kościele lub jego otoczeniu, mógł myśleć o czarnoksiężnikach, o których wspomniano we wprowadzeniu do wystąpienia DonaldaTuska na uniwersytecie, mógł sobie myśleć tak w ogóle. Jego słowa miały na celu skłonienie ludzi, żeby sobie sami dośpiewali co trzeba i sami podjęłi działania, które im serca dyktują.


Osobiście preferuję tęczową Madonnę przed kościołem, a nie w kościele, a krzyże w kościele, a nie w szkołach, zaś o wystąpienie Leszka Jażdżewskiego długo spieraliśmy się żoną i nie mogę wykluczyć, że jej przyznałem rację. Nie będę kłamał, zachwyciła mnie prawda o czarnoksiężnikach i oberwało mi się, na werandzie, że nie były to słowa wypowiedziane we właściwym momencie i we właściwych okolicznościach.


Być może. Faktycznie widzimy jak te słowa zostały użyte. Dyskutowałem nawet o tym incydencie również z sąsiadem. Sąsiad na swojej stronie FB cytował Patryka Jakiego, który pod zdjęciem Tuska z Jażdżewskim napisał:

Tak właśnie D.Tusk zareagował na wystąpienie człowieka, który porównał Kościół (czyli nas, bo wierzący tworzą Kościół) - do świń w błocie. Upokarzają ludzi tylko za to, że wierzą.
‪Ale oczywiście wystąpienie PDT było „wizjonerskie” bo tyle mówił o „szacunku do wszystkich”. #Tusk3V 
I media 3 RP cały czas cieszą się i piszą „jakie świetne przedstawienie”.

Próbowałem sąsiadowi (bezskutecznie) wyjaśnić:

Zabawne, "Kościół (czyli nas)" - napisał Patryk Jaki - w Niemczech wiele lat temu powstał i rozlał się na inne kraje ruch "My jesteśmy Kościołem", był/jest to ruch protestu wiernych przeciw łajdactwom i hipokryzji instytucji (Kościoła). W Polsce jest bardzo wielu wierzących, którzy w żaden sposób nie poczuli się obrażeni nazwaniem czarnoksiężników świniami. Znaczna część wierzących (więszość) protestuje przeciwko zawłaszczaniu państwa przez Kościół, znaczna część wolałaby, żeby Kościół nie pchał się do polityki. Wśród moich wierzących przyjaciół (a mam ich wielu) nie ma nikogo, kto popierałby faszyzację Polski, kto patrzyłby z zadowoleniem jak faszyści zapraszani są do świątyń, na łamanie konstytucji, na niszczenie oświaty, na niszczenie demokracji.    

W odpowiedzi sąsiad napisał, że on jednak poczuł się osobiście urażony i nie przeszedłby obok „tego pana” obojętnie.


Sąsiad nie wyjaśnia, czy w takiej sytuacji użyłby słów, pięści, czy noża. Znając go, domyślam się, że ograniczyłby się do słów, na ile jednak zdaje sobie sprawę, że jest zachęcany przez Prezesa i jego ferajnę do przemocy? Nie wiem, dyskusja się urwała.


Problem pozostaje poważny. Stojąca u władzy partia polityczna stanowczo sprzeciwia się masowemu wpuszczaniu do kraju migrantów z muzułmańskich krajów Afryki i Azji. Kilka razy słyszeliśmy wyjaśnienia, że chrześcijańskim obowiązkiem jest pomoc ofiarom wojny i że należy jej udzielać raczej na miejscu, tym najbardziej potrzebującym, a nie tym, którzy mają (lub dostali) tysiące dolarów na zapłacenie szmuglerom ludzi, żeby mogli nas szantażować już na terenie Unii Europejskiej.


Tak postawiona kwestia warta jest poważnej dyskusji, gdyż ludzkim (a nie tylko chrześcijańskim) obowiązkiem jest pomoc innym w potrzebie. Faktycznie, pomocy warto udzielać tym najbardziej potrzebującym, a nie tym najlepiej szantażującym. Lęk przed muzułmańskim fanatyzmem i terroryzmem nie jest bez podstaw. Może jednak niepokoić budowanie kraju, w którym ambicją jest wychowanie własnych religijnych fanatyków i podporządkowanie prawa katolickiemu szariatowi.


Czytam o katolikach, których Madonna z tęczową aureolą w żaden sposób nie obraża i których obraża wściekłe zachęcanie do obrażania się, bo tu znajdujemy się na bardzo niebezpiecznej równi pochyłej. Przerażają mnie zarówno słowa Jarosława Kaczyńskiego (co do którego nie mam żadnych złudzeń), jak i słowa księdza Prymasa (do którego skądinąd mam wiele sympatii). Wolałbym, żeby ten drugi zacytował słowa Gałczyńskiego, wylewając oliwę na wzburzone fale:

To ty jesteś, przybrana w złociste kaczeńce,
kwiaty mego dzieciństwa, ty cicha i wonna—
że rosa brud obmyje z rąk, splatam ci wieńce—
serwus, madonna.