Wzrastająca obecność boga


Andrzej Koraszewski 2019-04-22


Przeciętny polski ateista najczęściej spotyka boga na poczcie, aż dziw, że pracownicy Poczty Polskiej jeszcze nie mają obowiązku chodzenia do pracy w habitach i sutannach. Oczywiście są ateiści, którzy chodzą do kościoła, żeby nie budzić licha w rodzinie. Coraz częściej spotyka się również wierzących, którzy do kościła nie chodzą, twierdząc, że tam ich Boga nie ma. Dzieci spotykają boga w szkole, chorzy w szpitalach, żołnierze w armii, strażacy, policjanci i celnicy też bogu nie umkną, zaś ci z nas, którzy korzystają z usług Energi, powinni pamiętać, że zapalając światło w domach korzystają z prądu, który jest zawierzony Matce Boskiej. Pamiętajmy również, że i seks jest w oczach Kościoła boski, pod warunkiem, że opłacony i ma miejsce w uświęconym związku.

Każde dziecko wie, że ojczyzna nasza też jest zawierzona (chociaż o wielu innych rzeczach nigdy może się w szkole nie dowiedzieć).


Ostatnio zaintrygowała mnie informacja  o zatrudnieniu dziewięciu kapelanów w Krajowej Izbie Skarbowej. „Gazeta Wyborcza” oczywiście zainteresowała się banalną sprawą, ile ci panowie zarabiają, a przecież znacznie ważniejsze jest pytanie, jak są wydajni i ile przynoszą zysku oddziaływując duchowo na stan polskich finansów? 


Znalazłem informację z 2012 roku, że w Biurze Ochrony Rządu służbę pełniło wówczas trzech księży kapelanów wyznania rzymsko-katolickiego. W 2004 r. Biuro Ochrony Rządu wypłaciło kapelanom należności w łącznej kwocie 160 202 zł brutto. Ta wiedza prowokuje do pytania, jak wygląda sytuacja obecnie i czy rząd jest dziś lepiej chroniony.


Jak się wydaje obecność duchowych pasterzy najsilniej odczuwa się w placówkach oświatowch, gdzie według informacji Ministerstwa Edukacji Narodowej w roku szkolnym 2017/2018 (dane wstępne) było w Polsce 30 043 katechetów.


Zapewne na drugim miejscu znajduje się państwowa służba zdrowia, która (o ile mogłem się zorientować) nie dysponuje lub nie ujawnia rozmiarów tej obecności, twierdząc, że część błąkających się po szpitalach duszpasterzy jest opłacana, a część to wolontariusze.


Bez wątpienia jednak dla Kościoła najważniejsze jest wychowanie młodego pokolenia. Nic więc dziwnego że były biskup polowy, generał Głódź odniósł się w kazaniu podczas mszy resurekcyjnej do strajku nauczycieli mówiąc:

"w święto wielkanocne wsłuchujemy się w orędzie pokoju zmartwychwstałego Pana, kiedy Chrystus wzywa nas do jedności, wzniesienia się ponad podziały, eliminowania ich z życia rodzinnego i społecznego. […] Bo jakże inaczej można określić krzywdę, jaka spotkała młodzież szkolną, potraktowaną jako zakładnicy przez inicjującą strajk organizację nauczycielską. Nie stajemy po żadnej stronie. Ale trzeba mówić prawdę i stać po stronie prawdy. Skrzywdzono wrażliwość, idealizm, zaufanie ludzi młodych, dzieci i młodzieży.”

Jaką wrażliwość miał na myśli generał Głódź? Czy tę, której uczono w Wielki Piątek w Pruchniku?

Informacje o tej chrześcijańskiej wrażliwości obiegły już nie tylko polską prasę, ale i zagraniczną. Przypomnijmy jednak:

Jak dowiadujemy się z relacji lokalnego portalu, 19 kwietnia w piątek o godzinie 15 w Pruchniku rozpoczął się „sąd nad Judaszem”. Zaczęto od odcięcia powieszonej na słupie kukły z pejsami, podpisanej „Judasz 2019. Zdrajca”. Następnie umowną postać Judasza przeciągnięto za sznur na plac przed kościołem. Tam zapadł wyrok: trzydzieści uderzeń kijami. Karę wymierzono zbiorowo, a uderzenia zadawały też dzieci, dopingowane przez dorosłych. (cytuję za „Wprost”)

Pruchnik to diecezja przemyska, której arcybiskup Adam Szal zapewnia, że jego priorytetem jest wychowywanie dzieci i młodzieży. Nie wiem, czy i jaka będzie reakcja kurii na te wydarzenia, ale trudno o wątpliwości do czego ten typ wychowania prowadzi.


Widziałem kilka komentarzy, że fanatyzm religijny jest u nas jednak marginesem i że prawdopodobnie jest obecnie bardziej widoczny z powodu postępującej laicyzacji. Jednak fantyzm odwołujący się do przemocy i mający poparcie władz może szybko doprowadzić do terroryzowania milczących i biernych mas.


W Wielkanoc dowiedzieliśmy się o bardziej rozwiniętej wrażliwości religijnej ze Sri Lanki, gdzie muzułmańscy fanatycy w ataku na kilka chrześcijańskich kościółów równocześnie zamordowali ponad 350 osób i zranili ponad 500.


Ten typ religijnej żarliwości obserwujemy od tysiącleci, a dziś daje o sobie znać w wielu miejscach na świecie. Doniesienia o mordach chrześcijan w Afryce, na Bliskim Wschodzie i w Pakistanie napływają niemal codziennie, chociaż rzadko odnotowywane są przez media głównego nurtu. Niedawno masowo mordowano Jazydów, w Turcji karalne jest przypominanie ludobójstwa Ormian, coraz częściej próbuje się umniejszać lub zaprzeczać zbrodniom popełnionym przeciwko Żydom. Wraca tradycja wzmacniania jedności przez podżeganie do wspólnej nienawiści.


Odwołanie do boga przestało być tylko grzecznościowym zwrotem w preambule do Konstytucji. Powoli staje się wszystkim, co z tej Konstytucji pozostało. Co więcej, słudzy tego boga obiecują jedność i pokój po ostatecznym zwycięstwie nad wszystkim i wszystkimi, których trzeba zniszczyć. Nie pytajcie komu bije dzwon.