Akupunktura kwantowa


Steven Novella 2019-04-23


W 2017 roku chińscy naukowcy opublikowali artykuł w piśmie ”Chinese Acupuncture & Moxibustion” zatytułowany: Discussion on quantum entanglement theory and acupuncture [Dyskusja o kwantowym stanie splątania i akupunkturze]. Jest kilka warstw erozji nauki, które reprezentuje ten artykuł. Na szczęście, artykuł został niedawno wycofany z powodów, których redaktorzy nie wyjaśniają. Podejrzewam, że po prostu byli zażenowani.

Pierwszą warstwą, którą chciałbym zedrzeć, jest używanie mechaniki kwantowej do wyjaśniania magii. Autorzy piszą:

Dowiedziawszy się o kwantowym stanie splątanym autorzy stwierdzili, że wiele cech kwantowych odzwierciedla się w TMC [tradycyjnej medycynie chińskiej], teorii akupunktury i klinicznej praktyce. Na przykład, zjawisko kwantowego splątania jest wzajemnie zweryfikowane z holizmem. doktryną yinyang, teorią pierwszorzędową, drugorzędową, korzenia i węzła w TCM itd. Może być zastosowane do interpretowania klinicznej sytuacji, którą trudno wyjaśnić w klinicznej praktyce, jak na przykład, natychmiastowy efekt akupunktury, wielopunktową stymulację w jednym zaburzeniu i punkty ze specjalnymi efektami.  

Pozwólcie, że zanalizuję to dla was. W zasadzie przyznają tutaj, że jest kilka aspektów w akupunkturze, których nie można wyjaśnić rzeczywistą nauką, przez odwoływanie się do dowodów, logiki lub tego, co zostało zbadane i dowiedzione w sprawie rzeczywistego funkcjonowania organizmu człowieka. Jednym z tych aspektów jest „natychmiastowy efekt”, jaki akupunktura często wydaje się wywierać na pacjentów.


W prawdziwym życiu reakcja ciała na jakąkolwiek interwencję zabiera czas. Są pewne leki, które podane dożylnie mogą mieć bardzo szybki skutek. W innych sytuacjach zawsze trwa zanim substancja zostanie wchłonięta, dotrze do celu, by komórki mogły zareagować, zacząć wytwarzać białka, zacząć zaleczać się itd. Zależnie od efektu i mechanizmu interwencji, niemal natychmiastowa reakcja na terapię może być fizjologicznie niemożliwa.  


Dlatego – kiedy widzimy nieprawdopodobnie szybki efekt na interwencję, konwencjonalna mądrość mówi, że ten efekt jest psychologiczny. Jest to efekt placebo. Pamiętam pacjentkę, która doznała dramatycznej poprawy objawów (a już podejrzewaliśmy, że są one psychologiczne) jeszcze zanim lek spłynął z kroplówki do jej ramienia. „Natychmiastowy efekt” jest dobrze ustaloną czerwoną flagą reakcji placebo.  


Teraz jednak dr Wang i in. najwyraźniej doszli do wniosku, że w akupunkturze natychmiastowy efekt wcale nie znaczy, że to wszystko jest teatralnym placebo – bo kwanty.


Apelują także niejasno do swojego niezrozumienia mechaniki kwantowej, żeby wyjaśnić inną olbrzymią dziurę logiczną w teorii akupunktury – dlaczego punkty akupunktury w ogóle istnieją, co określa ich specyficzność i dlaczego wydaje się być tak wiele zmian? Jest to niemal, jak gdyby cała koncepcja nie była realna, ale zmyślona, oparta na kulturowych zabobonach. Po prostu machnij magiczną różdżką mechaniki kwantowej, a problemy znikną.  


Podstawowe twierdzenie artykułu pojawia się, kiedy rozciągają logikę na kliniczną obserwację, że dzieci mogą odnieść korzyści z wbijania igieł w ich rodziców. Podejrzewam, że działa to dokładnie tak samo jak normalna akupunktura, czyli wcale. Raz jeszcze powtarzam: to jest obserwacja, która krzyczy: „placebo”. Jest to ewidentnie magiczne twierdzenie. Ale nie martwcie się – mechanika kwantowa jest tutaj i wszystko uratuje.  


Widzicie, wcale nie trzeba leczyć dzieci, ani nakłuwać ich igłami. Wbij po prostu igłę w rodzica, a kwantowe splątanie, jakie istnieje między rodzicem a dzieckiem, zrobi resztę.


Przypomina mi to opowieści o fantomowej akupunkturze. To jest z rzeczywistych badań – w których badacze wbijają igły w gumowe ramię lub w inny sposób tworzą wizualny i psychologiczny kontekst dokonywania akupunktury, ale bez prawdziwego wbijania igieł w pacjenta. I wiecie co? - niektórzy reagują jak na “prawdziwą” akupunkturę, także na skanach fMRI. To jest zgodne z interpretacją, że akupunktura jest głównie, jeśli nie całkowicie, teatralnym placebo bez rzeczywistego fizjologicznego efektu. No cóż, może gumowe ramię jest kwantowo splątane z ramieniem pacjenta… albo coś takiego.


Oczywiście mechanika kwantowa nie wyjaśnia ESP ani akupunktury, ani innych podobnych magicznych działań. Istnieje coś zwane dekoherencją – splątanie zanika im więcej cząstek wchodzi w kontakt z innymi cząstkami i ze środowiskiem.  Kiedy dochodzisz do makroskopowych obiektów, splątanie nie istnieje. Splątanie jest kruche. Idea, że kwantowe splątanie może istnieć dla całych ludzi i przez lata, jest po prostu absurdalna. Nie ma zresztą powodu podejrzewać, że dziecko jest kwantowo splątane z matką. Splątanie kwantowe nie działa w ten sposób.  


Wydawcy tego pisma powinni się wstydzić za zamieszczanie takiego ostatecznego szajsu. Jest to jednak tylko objaw o wiele głębszego problemu. Cały świat tak zwanej alternatywnej medycyny, a nie tylko akupunktura, jest pseudonauką w najczystszej postaci. Pseudonauka ma pozory prawdziwej nauki, ale brak jej prawdziwych metod. Publikowanie obserwacyjnego badania w recenzowanym przez specjalistów piśmie, które to badanie podpierane jest terminami takimi jak mechanika kwantowa, jest wyraźną próbą pokrycia akupunktury patyną prawdziwej nauki.


Brakuje jednak tych rzeczy, dzięki którym nauka w ogóle funkcjonuje. A jest tym moc intelektualnych cnót plus pewna specyficzna, naukowa metodologia. Na przykład, musisz dokładnie definiować terminy, a nie używać ich w niejasny sposób. Musisz uczciwie rozważać alternatywne wyjaśnienia i pozwolić, by brzytwa Ockhama była twoim przewodnikiem.  


Problem pogarsza się przy eksperymentalnych badaniach, które odwołują się do jawnie magicznych teorii. To staje się grą w coś, co nazywam metodolatrią  - używanie pozornie naukowo-wyglądających metod, ale z zapewnieniem oczekiwanego wyniku. Nauka jest sposobem ustalania CZY coś jest rzeczywiste, nie zaś sposobem dowodzenia, że jest rzeczywiste. Ale pseudonaukowcy robią właśnie to drugie. Badacze mogą z łatwością dokonać p-hacking swoich danych, żeby wyglądały na statystycznie istotne, a potem dopisać naukowe uzasadnienie swojej wiary. Można to zrobić także, by uzasadnić czysto kulturowe, zabobonne przekonanie, co jest tym właśnie, czego dokonano tutaj.


Zdumiewa, że ci chińscy praktycy TCM eksportują swoją kulturową pseudonaukę. W dużej mierze została ona łatwowiernie zaakceptowana na Zachodzie, bo wydaje się odległa i egzotyczna. Kiedy wskazuje się na problemy, zbyt wielu ludzi, którzy powinni wiedzieć lepiej, po prostu zakłada, że problemem jest ich brak zrozumienia zagranicznych pojęć (i często są zachęcani do takiego myślenia). Dlatego zdają się na „ekspertów”, którymi, niestety, są ci właśnie pseudonaukowcy, którzy to promują.


Czasami pseudonauka staje się tak bezczelna, jak kiedy twierdzi, że można leczyć dzieci przez wbijanie igieł w ich rodziców, że jej promotorzy przekraczają jakąś niewidzialną granicę. Kiedy twierdzenia są wystarczająco absurdalne, by dać potakiwaczom głównego nurtu do myślenia, wówczas promotorzy muszą się z nich wycofać. Poszli zbyt daleko i zbyt szybko – to będzie musiało poczekać do następnego pokolenia. Powoli jednak widzimy degradację nauki, wypaczanie jej metod, by dowieść tego, co niektórzy chcą, by było prawdą. W ten sposób można zepsuć całe naukowe przedsięwzięcie.  


Instytucje ulegają takiej erozji, czy jest to nauka, demokracja, czy kapitalizm. Są jedynie tak dobre, jak ludzie, którzy na danym obszarze działają, jak kultura uczciwości i przejrzystości i zachowanie oddania wobec fundamentalnych zasad. Nie powinniśmy tak łatwo sprzedawać naukowych zasad, by pomieścić kulturową modę, taką jak akupunktura.


Quantum Acupuncture

9 kwietnia 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Steven Novella 

Neurolog, wykładowca na Yale University School of Medicine. Przewodniczący i współzałożyciel New England Skeptical Society. Twórca popularnych (cotygodniowych) podkastów o nauce The Skeptics’ Guide to the Universe. Jest również dyrektorem Science-Based Medicine będącej częścią James Randi Educational Foundation (JREF), członek Committee for Skeptical Inquiry (CSI) oraz członek założyciel Institute for Science in Medicine. Prowadzi blog Neurologica.